Chyba wszyscy tak rozumiemy trójpodział władzy ale rzecz w tym, żeby reguły w demokratycznym państwie przestrzegały wszystkie. W tej chwili jest inaczej władza sądownicza uważa, że należy jej się więcej, przywołując często przepisy unijne przed Konstytucją RP. Przywoływanym przez ks. biskupa papieżom na pewno chodziło o to , żeby i władza ustawodawcza , wykonawcza i sądownicza działały zgodnie z Konstytucją danego narodu.

Zasady jak najbardziej właściwe. Ale ks biskup w ocenie obecnej sytuacji w Polsce jest chyba oderwany od rzeczywistości...

Jakby się dobrze przyjrzeć to zawsze tak było jest i będzie ze każda władza: ustawodawcza wykonawcza i sądownicza ma swoje braki, buble, przekręty i układy. Ale nie może być tak że trzeba ograniczyć władze sądowniczą, bo jest nie na rękę władzy ustawodawczej i wykonawczej. A przy tym co wyczynia ostatnio władza ustawodawczą - nocne przepychanie ustaw, powtarzane głosowania, ustawy kilka razy w roku poprawiane - to wcale nie jestem pewna czy to władza sądownicza ma najwięcej pod paznokciami. Osobiście pomimo wszystkich wad każdej z tych władz uważam że musi być wśród nich równowaga bo będzie ewentualnie gorzej

Obecnie problem polega na tym, że władza sądownicza nie jest równoważona przez inne władze i chce być poza kontrolą inaczej niż w Europie Zachodniej. Taka sytuacja jest na rękę opozycji, ze względów, które wyłuszczył Neumann. Politycy unijni powiązani z opozycją wtrącają się do sprawy reformy sądownictwa z gorliwością nie mającą nic wspólnego z troską o sprawiedliwe sądy w Polsce. Sędziowie robią raban, walcząc o swoje egoistyczne, grupowe cele. Jeśli są tacy bez zarzutu, to dlaczego boją się kontroli. Przecież, jak będą niesprawiedliwie zdyscyplinowani, zawsze będą mogli pójść do TVN czy Strasburga na skargę.

Zasada jak najbardziej słuszna. Tylko że sędziowie muszą posiadać mandat społeczny. Przed zmianami PIS, sędziowie w zasadzie wybierali się sami więc tego mandatu nie posiadali. Władza ustawodawcza i wykonawcza pochodzą z tych samych wyborów. W jakiś sposób wpływ na wybór sędziów posiadają obywatele bo wybieraj parlamenti, czy przez ten sam organ który mianuje władzę wykonawczą. Idealnym rozwiązaniem byłby bezpośredni wybór sędziów przez obywateli, ale to by się nie sprawdziło, bo sądownictwo walczyłoby o głosy wyborców i by się zradykalizowało. Reforma PIS wyszła słabo, z jednej strony za bardzo upolityczniona, a z drugiej strony ogromny i w dużej mierze nieuzasadniony bojkot sędziów. Wiem że jestem prostym człowiekiem i nie wszystko rozumiem, ale jak to jest że ci którzy tworzą prawo, nie mogą mieć nadzoru nad jego egzekwowaniem?

Trójpodział władzy jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla obywateli. Zdecydowanie. Jeżeli, tak jak chce PiS, politycy będą mogli za niepodobający się im wyrok ukarać sędziego to bardzo szybko doprowadzi to do patologii. Właściwie politycy będą ponad prawem. Sędzia nie ma wpływu na wielomilionowe inwestycje, nie rozdaje stanowisk w spółkach Państwowych, nie decyduje na co Orlen wydaje pieniądze. Politycy mają taką władzę, jeżeli do tego zapewnią sobie bezkarność w sądzie to będą kradli na potęgę, bez żadnych ograniczeń.

Jeszcze jak by mi ksiądz biskup powiedział, na kogo głosować w kolejnych wyborach to ze szczęścia mógłbym nawet zrezygnować z prezentu pod choinkę ... ;)

Trójpodział władzy, to mniej więcej to samo co gdzie jest kucharek sześć, tam nie ma co jeść! Właśnie tego doświadczamy, choć mamy tylko dwójpodział.

> Niezależność władzy sądowniczej od polityków ma istotne znaczenie dla zapobieżenia przekształcaniu demokracji konstytucyjnej w swego rodzaju zwierzchnictwo większości, prowadzące do faktycznego przekształcenia suwerenności narodu w dyktaturę wyborczą<
A więc jednak nadzwyczajna kasta (czyich) pomazańców, stojąca ponad wolą (większości) narodu, któremu błędnie się wydaje że jest suwerenem. Nic podobnego, są nim "sędziowie" - anielskie istoty z ponad ziemskiego wymiaru, jako jedyne wiedzące gdzie prawda, sprawiedliwość i dobro (czyje? - nie bardzo wiadomo).
Można by pęc ze śmiechu nad tą karkołomną myślokonstrukcją, gdyby nie to, że bywa ona przez rożnych cwaniaczków faktycznie wprowadzana w życie. Po cichu, a de facto, jak w POst-PRL-u, albo całkiem na bezczelnego jak w Czechach, gdzie takaż postkomunokasta zapewniła sobie w konstytucji, że nikt oprócz niej samej niczego w napisanej przez nią samą konstytucji zmienić nie ma prawa, choćby nie wiem jak demokratycznie i nie wiadomo jak stając na głowie naród tego chciał. Jego wola, ani jakiekolwiek racje ani potrzeby nie mają żadnego znaczenia. Voila! Tylko co tu w ogóle gadać o jakiejś demokracji. Ten artykuł to jakieś niezwykłe pojęć pomieszanie, mogące człowieka z zawrót głowy albo i gorzej przyprawić.
A na koniec, co to znaczy trójPODZIAŁ... Podzielić można tylko jakąś całość, jakąś jedną władzę, która przy podziale funkcji i kompetencji jednością pozostaje. A jej organy, nie wchodząc w kompetencje innych, pozostają wobec siebie, a przede wszystkim Państwa i Obywateli, lojalne. I nie odwołują się do obcych państw i nie realizują obcych interesów. Niezależne i zwalczające się władze, nawet osiągające w ten sposób jakiś stan równowagi, to trójwładza, stan właściwy dla kraju pogrążonego w wojnie domowej albo upadku i anarchii. I z demokracją także nie mający nic wspólnego.
Zupełnie NIC !