• Anonim (konto usunięte)
    04.01.2020 09:58
    Dobra, merytoryczna krytyka wymaga przede wszystkim poznania tego, co się chce skrytykować. Czyli w wypadku np. Papieża nim sie zacznie krytykę trzeba dotrzeć do oryginału pełnej wypowiedzi.
    Często widać krytykę odnoszącą się do wyrwanego z kontekstu zdania czy czynu.To nie jest dobra krytyka.
    I oczywiście krytykujemy bez wchodzenia w prymitywne argumenty ad personam.
    Krytyka (ta dobra), spór są konieczną drogą rozwoju, zarówno osobistego, jaki i wspólnoty czy społeczeństwa.
    • paszczyk2
      04.01.2020 12:24
      Zastanawia mnie po co ktoś się odzywa, by nie powiedzieć nic....
    • CSOG
      05.01.2020 16:05
      Krytyka wbrew pozorom nie opiera się wyłącznie na negacji, sprzeciwie. Równie dobrze zawiera się w wyrażaniu przeciwstawnych poglądów i stanowisk. Przy czym ta ostatnia metoda jest bardziej poprawna politycznie, bardziej dyplomatyczna, dyskretna. I co nie bez znaczenia mniej konfliktogenna.
      O ile Papież Franciszek koncentruje swoją katechizację skupioną wokół obszarów ludzkich i problemów polityczno i społeczno socjalnych, takich jak migracja, konflikty, ekologia, o tyle wielu kardynałów i biskupów postuluje o swojego rodzaju nawrócenie misji katechetycznej kościoła, czyli powrót do tradycyjnych źródeł. Innymi słowy Papież Franciszek zdecydował się na drogę poszukiwania, odszukiwania i doszukiwania się Boga w stworzeniu - człowieku (i jego biedzie) oraz przyrodzie, podczas gdy wiele głosów kardynałów i biskupów nie wypowiadających Papieżowi posłuszeństwa zwraca uwagę na trzy pierwsze słowa Pisma Świętego: Na początku Bóg!

      To nie są różnice doktrynalne, a jedynie rozłożenie akcentów, które jednak jako zjawisko, do różnic doktrynalnych w przyszłości może doprowadzić. Co zresztą widać w konkretnych obszarach i działaniach synodalnych, oraz wypowiedziach zarówno Papieża Franciszka jak i stojących w dyskretnej opozycji kardynałów i biskupów.
    • CSOG
      05.01.2020 16:35
      Musi nastąpić powrót do Chrystusa,
      który jest Światłością świata, do Ewangelii, do tej Prawdy o Bogu, Jego Synu Jezusie Chrystusie. Ta prawda sprawia, że świat się porządkuje - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.

      Kard. Robert Sarah - zauważył, że w dzisiejszych czasach nawet zasadnicze kwestie są podważane. Jeden episkopat mówi jedno, drugi drugie. Jeden biskup mówi jedno, drugi mówi coś innego, a wierni są zdezorientowani. Podkreślił, że należy trzymać się mocno doktryny Kościoła i pamiętać o gorliwej modlitwie, ponieważ bez tego nie ma zbawienia. Jak podkreślił kard. Sarah, głównym powodem takiego stanu jest utrata wiary w realną obecność Chrystusa w Eucharystii.
      W tych dwóch wypowiedziach słowa kluczowe to: Chrystus, Bóg. Jego Syn Jezus, Ewangelia, Eucharystia, Prawda.

      A Papież Franciszek? Dziś 53. Światowy Dzień Pokoju. Papież apeluje nawrócenie ekologiczne – to tytuł artykułu z ekai.pl. Dalej w treści czytamy między innymi: „Kościół w pełni uczestniczy w dążeniu do sprawiedliwego ładu, nieustannie służąc dobru wspólnemu i pielęgnując nadzieję pokoju, przez przekazywanie wartości chrześcijańskich, nauczanie moralne oraz dzieła społeczne i wychowawcze” – podkreślił papież. Wskazał na konieczność budowania braterstwa, by zamiast panowania jednych nad drugimi postrzegać siebie nawzajem jako dzieci Boże i braci. Franciszek zaapelował także o nawrócenie ekologiczne, o słuchanie i kontemplację świata, który dał nam Bóg, abyśmy go uczynili naszym wspólnym domem. Całość artykułu dostępna na stronie ekai.pl.
      Ja zwróciłem uwagę na, wcale nie wyrwane z kontekstu, lecz bardzo silnie w kontekście osadzone, słowa kluczowe:
      nawrócenie ekologiczne; dążenie do sprawiedliwego ładu; służba dobru wspólnemu; pielęgnacja nadziei pokoju, nauczanie moralne oraz dzieła społeczne; budowanie braterstwa; kontemplacja świata; świat naszym wspólnym domem.
      Wyraz "chrześcijańskie" nie odgrywa kluczowej roli, to raczej przydawka niż rzeczownik.
      Jeżeli Państwo mają inne niż ja skojarzenia z hasłami rewolucji opartej o myśl marksistowską, to jestem zdziwiony.
      Zgadzam się w pełni z myślą zawartą w pierwszym od góry komentarzu. Aby zająć stanowisko należy zbudować sobie pełny obraz idei i myśli przewodniej. Najlepiej kojarząc ze sobą jak najwięcej okoliczności, faktów, zjawisk pierwotnych i wtórnych. Tylko uzyskując pełne tło można właściwie zobaczyć pierwszy plan.
      Zawsze też, da się pewne fakty ująć w narracji, że Ewangelię można głosić Manifestem lub Krytyką ekonomii politycznej.
      • Dremor_
        05.01.2020 17:30
        Dremor_
        A co złego jest w czerpaniu dobrych wzorców z myśli marksistowskiej? Czy Kościół ma z zasady odrzucić wszystko dobre, co Marks wymyślił, tylko dlatego, że później Lenin i Stalin wykorzystali jego myśl do czynienia zła?

        Nie zapominaj, że mamy obecnie papieża, który wywodzi się z Ameryki Południowej, która ma zupełnie inne zapatrywanie na marksizm, niż Europa Wschodnia. I dobrze się dzieje, że następuje rehabilitacja wielu z idei marksistowskich, które służą ludziom we współczesnym świecie.
      • CSOG
        05.01.2020 19:28
        A cóż takiego dobrego wymyślił Marks czego nie zaczerpnąłby z Nauki Jezusa Chrystusa?

        MARKSIZM jest światopoglądem monistycznym, odrzucającym istnienie odrębnego pierwiastka duchowego; istotą marksizmu jest teza, że byt określa świadomość, a więc, że wszystkie kwestie duchowe (także psychologiczne) są pochodną materialnych.(KŁAMSTWO!)
        Każda prawda skażona najmniejszym pierwiastkiem nieprawdy, prawdą być przestaje.
        JEST KŁAMSTWEM.
        Marks w „Przyczynku do krytyki heglowskiej filozofii prawa” określił religię mianem opium ludu: niem. Opium des Volkes) – fraza Karla Marksa określająca religię jako ZBIÓR ZŁUDZEŃ mających na celu uśmierzenie cierpienia, KTÓRE to opium dodatkowo PRZESZKADZA W ZDOBYWANIU SZCZĘŚCIA LUDZIOM.
      • Dremor_
        05.01.2020 19:48
        Dremor_
        Równie dobrze możemy zacząć tu wymieniać jak to u Arystotelesa dobro zależy od indywidualnego poznania i jest subiektywne, zaś zewnętrzne odgórne przykazania są złem. Albo też głosił zasadę cnót, które mają formę złotego środka, więc np. ofiara Jezusa była dla Arystotelesa głupstwem, bo wynikała z nadmiernego heroizmu, który jest zaprzeczeniem cnoty.
        Albo też uznanie przez Arystotelesa Boga za byt wyłącznie transcendentny, przez co wcielenie Jezusa staje się nie do pogodzenia z filozofią.

        A mimo to filozofia Arystotelesa stanowi podstawę myśli chrześcijańskiej.

        Analogicznie możemy to zrobić z marksizmem. Co z resztą już zrobiono, gdyż cała katolicka nauka społeczna opiera się na Marksie.
  • CSOG
    04.01.2020 13:03
    Kakofonia.

    Dziwne to uczucie, kiedy rankiem czytasz tytuł najświeższego artykułu w prasie katolickiej i uderza cię, że jest to twoja myśl z poprzedniego wieczora. Bo oto dowiadujesz się, że nie tylko ty masz takie wątpliwości, nie tylko ty zadajesz sobie takie i podobne pytania. Dlaczego? Temat zdaje się być istotny i bardziej powszechny, skoro zajmuje się nim dziennikarz, dziennik prasy katolickiej. Dziwnych uczuć jest więcej. Jak chociażby trudność uniku przed refleksją, nie miałeś takich pytań i podobnych wątpliwości przez ostatnie trzy czy cztery pontyfikaty.
    Co tam moje wątpliwości. Jam głupi i to prawda. Są jednak tacy, których postrzegam jako mądrych. Papież. Kardynałowie.
    Papież jest wybrany liczbą co najmniej 2/3 wszystkich kardynalskich głosów. Nowy papież wybiera imię , następnie pozostali kardynałowie wyrażają oddanie i posłuszeństwo nowemu zwierzchnikowi. Czy zatem Kościół nie powinien mówić jednym głosem? A dziś głosów słyszę wiele. Kiedy krytykuję Papieża ja - nie ma sprawy, kiedy na krytykę ośmielają się kardynałowie (których od papiestwa dzieli być może tylko jedno konklawe) sprawa błaha być przestaje. W poniedziałek Papież wieści, że Kościół został dwieście lat w tyle. ( Nie wiem co prawda, za kim został w tyle, za Bogiem? Za światem? Za postępem? Za nauką i techniką? We wtorek kardynał Gerhard Müller zastanawia się czy w tym oskarżeniu tkwi jakaś prawda? I dodaje: Wezwania do modernizacji wymagają, aby Kościół odrzucił to, co uważa za prawdę, ze względu na budowę „nowej religii jedności świata”. – Aby zostać dopuszczonym do tej meta-religii, jedyną ceną, jaką Kościół musiałby zapłacić, jest rezygnacja z dążenia do prawdy. Wydawałoby się, że to nic wielkiego, ponieważ relatywizm dominujący w naszym świecie i tak odrzuca ideę, że moglibyśmy realnie poznać prawdę, i przedstawia się jako gwarant pokoju między wszystkimi światowymi poglądami oraz światowymi religiami – dodał hierarcha.[telewizjarepublika].
    I jak to się dzieje, że dwie trzecie kardynałów poparło kandydaturę ( tak działa Duch Święty), a dziś tak wielu kardynałów ma „odmienne zdanie”?
    O ja biedny, ja głupi. Ja nie przyzwyczajony, że w Kościele rewolucja, że demokracja, że Kościół spieszy za postępem. Kościół słucha ludu (już nie lud Kościoła). Lud słuchający Kościoła ogłuszony kakofonią wielu różnych, różniących się rozbieżnych i nie współbrzmiących głosów. Katolicy wszystkich kontynentów łączcie się. Wszystkie ręce na pokład, dosyć bezczynności, wstajemy z kanapy i do pracy rodacy. Burzymy mury, budujemy mosty. Kobiety na traktory i na prezbiterów. Kapłani do małżeństw. Wielożeńcy do sakramentów. Siejący zgorszenie i rozpustę w ramiona wyrozumiałości i opiekuńczości wspólnoty. Wolność równość braterstwo. Władza i prawda w ręce biednego i uciśnionego ludu.
    Ja pamiętam podobną rewolucję. Stąd lekki dystans. Źle ją zapamiętałem. Lękam się rewolucji w Kościele.
    Może i jest mój Papież ( mój, bo choć go krytykuję to kocham) prorokiem, nie zrozumianym przez sobie współczesnych. Kocham swojego Papieża choć go nie rozumiem.
    „– Jezus Chrystus nie jest reprezentantem jakiejś nadprzyrodzonej prawdy: On sam jest Drogą, Prawdą i Życiem” – podkreślił kardynał Gerhard Ludwig Müller.
    I tu rodzi się we mnie pytanie: Czy powinienem podążać za ludźmi, kochać bliźniego nawet mnie gorszącego i deprawującego, pomagać biednym, ratować planetę – nie zapominając o Jezusie. Czy podążać za Jezusem- Drogą Prawdą i Życiem, nie zapominając o bliźnich? (Czy w ogóle jest to możliwe iść za Jezusem tracąc z oczu bliźnich i stworzenie?) Zbyt mocne przesunięcie środka ciężkości, może być przyczyną utraty równowagi i bolesnym upadkiem.
    • paszczyk2
      04.01.2020 14:32
      Dużo tego, ale doczytałem do końca. I naszła mnie taka myśl: Piotr chodził po wodzie tak długo, jak długo wpatrywał się w Jezusa. Gdy odwrócił głowę, zaczął tonąć. Jezus wtedy NATYCHMIAST złapał go za rękę i wyciągnął z otchłani. Teraz nawiązanie do Twojej wypowiedzi: patrzymy z łodzi Kościoła, jak Piotr naszych czasów robi coś absolutnie idiotycznego i niezrozumiałego (ale czy chodzenie po wodzie Piotra było czymś racjonalnym w oczach Apostołów? przecież za nim NIE POSZLI piechotą przez fale!), stąd nasze zaszokowanie. Naszym zadaniem jest zatem co? Pozostańmy w łodzi, i módlmy się, aby Piotr patrzał w oczy Jezusa i nie ustawał. A nawet, gdyby Ojciec Święty rozum stracił, to nie mamy powodu do lęku: Jezus go złapie za rękę, gdy będzie tonął. Na koniec to (zamieńmy na chwilę "ojciec" na "Ojciec Święty" a "matka" na "Kościół"):

      10 Nie przechwalaj się niesławą ojca,
      albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
      11 Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
      a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
      12 Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
      nie zasmucaj go w jego życiu.
      13 A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
      nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
      14 Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
      w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.
      15 W dzień utrapienia wspomni się o tobie,
      jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.
      16 Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca,
      a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.
      • CSOG
        04.01.2020 16:11
        Monosylaba, krótka lakoniczna wypowiedź.
        Ćwir, ćwir … - Tak to prawda.
        Świat dziś pokochał komunikowanie się za pomocą równoważników zdań, tytułów, nagłówków, haseł, komend. A nawet graficznych symboli. Ogłoszenia, zaproszenia, wezwania – wszystko to stwarzać ma iluzje konkretu, choć w rzeczywistości z powodu swojej niepełności jest tego konkretu zaprzeczeniem.
        Nadmiar informacji wymusza zmniejszenie ich objętości. Czy jednak uproszczone, okrojone, zminimalizowane informacje stają się dzięki temu bardziej zrozumiałe i czy przyczyniają się do lepszego wzajemnego zrozumienia pomiędzy wymieniającymi informacje? Śmiem wątpić. W całości zgadzam się z Twoją(paszczyk2) wypowiedzią. Jednak gdybym ja swoją notatkę powiększył i rozszerzył o Twoją myśl, z którą się w całości i w pełni zgadzam, wielu uznało by tą formę za znaczną część powieści.
        W konsekwencji niektórzy z nas boleją nad „krytyką odnoszącą się do wyrwanego z kontekstu zdania”. Jak jednak dyskutować nad całością myśli i poglądów, jeśli mas media karmią nas wyłącznie zdaniami wyrwanymi z kontekstu? Cóż ze sobą począć ma człowiek dojrzały, wychowany na komunikacie wyrażonym dłuższą dla jasności formą?
        Cóż począć w rzeczywistości w której już nawet prezydenci i Papież posługują się skrótem myślowym, hasłem, tytułem? Hasłową jednozdaniową notką na Twetter’ze. Na pracownikach naukowych wciąż ciąży obowiązek odrobinę dłuższych form pisemnych. Literaci wciąż tym dłuższym formom pozostają wierni z zamiłowania i wyboru.
        My zamiast rozmawiać z namysłem, ćwierkamy. Ćwir, ćwir …
        I znajdź tu człowieku kontekst.
  • CSOG
    04.01.2020 13:30
    Dyktatura?
    Jest tylko jeden obowiązujący przekaz - to naturalne w dyktaturze, a Kościół dyktaturą nie jest - mówi o. Gałuszka.

    „Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową.
    Jak to zatem jest z przekazem, dyktaturą i Ewangelią?
    Może uciec się do pewnego wybiegu lubianego przez starożytnych ( i współczesnych ortodoksyjnych) Israelitów: Ewangelia, tak jak prawda, jest co prawda jedna, tak jak jeden jest Jezus Chrystus, ale … przekazów w formie interpretacji może być wiele. Oj bardzo wiele. Interpretacyjnych przekazów można ukuć tak wiele, jak wiele można mieć nowych ubrań.
    A może Kościół dyktaturą jednak jest? O ile za dyktaturę uznać monoteistyczny Patriarchat, w którym Jest Jeden Jedyny Ojciec, Bóg, Stworzyciel? A co z królestwem w którym Jest Jeden Król i Pan Wszechświata, czy to również dyktatura według o. Gałuszki?
    • Dremor_
      04.01.2020 15:54
      Dremor_

      Najpierw popatrzmy na słownikowe cechy dyktatury, odrzucając jednocześnie pejoratywne znaczenie tego słowa. Zapomnijmy na chwilę, że termin "dyktatura" zaraz kojarzy się ze Stalinem, skupmy się wyłącznie na cechach.

      Po pierwsze, dyktatura łączy się z pojęciem totalitaryzmu, czyli systemu, który rości sobie prawa do kontroli praktycznie każdego aspektu życia społeczeństwa. Kościół tę przesłankę spełnia. Nie ma żadnego praktycznie aspektu życia, który Kościół by nie regulował, począwszy od tego jak wychowywać dzieci, a skończywszy na tym w co należy bez wątpienia wierzyć. Idziemy tu nawet dalej, niż w tradycyjnych dyktaturach, gdzie wystarczą zewnętrzne gesty (np. nie masz obowiązku szczerze wierzyć, że komunizm jest najlepszy, wystarczy, że będziesz tak mówić, maszerować na 1 maja i wyrabiać normę), zaś Kościół wymaga także uznawania wiarą za prawdziwe to, co głosi.

      Po drugie, cechą dyktatury jest władza nie pochodząca z wolnych wyborów, bez kontroli społecznej. Ten warunek też jest w Kościele spełniony. Najwyższą władzę sprawuje papież, wybierany przez ludzi, których wcześniej wskazał papież. Wszyscy są zobowiązani posłuszeństwo papieżowi, nie ma też procedury odwoławczej od decyzji papieskich. Władza jest niemal absolutna, do tego stopnia, że papież jest w stanie nakazać ogółowi Kościoła uznać coś, co ogłosi za prawdziwe i konieczne do uzyskania zbawienia. Jednocześnie szeregowi wierni nie mają żadnego wpływu na papieża.

      Kolejna cecha dyktatury, to dowolność stanowienia systemu prawnego. Tu również Kościół spełnia ten warunek. Nie ma najmniejszych przeszkód, by Kościół na przykład zakazał jedzenia ciastek we wtorki. Albo uznał, że takie, a nie inne zachowanie jest niemoralne, np. noszenie spodni przez kobiety. Dowolność w stanowieniu prawa jest ograniczona jedynie negatywnie, Kościół teoretycznie nie może na przykład zezwolić na morderstwa, bo związany jest Ewangelią. W praktyce wystarczy odpowiednia interpretacja, by ograniczenia ominąć, na przykład poprzez uznanie, że zabicie Saracena nie jest morderstwem, więc nie narusza przykazań z Ewangelii.

      Po czwarte, mamy kilka cech dyktatury związanych z pojęciem totalitaryzmu, jak kontrola prasy, mediów, nauki itp. Tu również Kościół spełnia tę przesłankę, swoboda myśli i poglądów w Kościele jest ograniczona przez imprimatur, czyli zatwierdzenie danej publikacji przez aparat cenzorski.

      To, czego obecnie Kościół nie spełnia spośród cech dyktatur, to stosowanie przemocy wobec swoich przeciwników. Wynika to z faktu, że Kościół utracił możliwość wykorzystywania "ramienia świeckiego" do wymuszania posłuszeństwa. Kościół nie posiada też własnego wojska (poza szczątkową gwardią papieską). Nie oznacza to, że w przeszłości przemoc nie była stosowana.

      Tak więc zgodnie z książkową definicją Kościół spełnia wszystkie cechy dyktatury. Kolejny raz zaznaczę, by nie brać tego sformułowania wyłącznie negatywnie, na zasadzie skojarzeń z innymi dyktaturami, zwłaszcza z okresu XX wieku.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Czwartek
noc
5°C Czwartek
rano
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
wiecej »