"Muszą sobie wszyscy postawić pytanie, czy są w tej wielkiej wspólnocie serca niepodzielonego, serca narodowej rodziny, narodowej wiary i narodowego czynu, czy też sami się gdzieś oddzielają?"
Czy mój kolega, ateista wg. tych słów jest nadal członkiem naszego narodu? Dla jasności to urodził się w Polsce i ma polskie obywatelstwo. Znam też paru Tatarów, Polaków z urodzenia którzy jednak są innej niż "narodowa" wiary. Znam Żydów urodzonych w Polsce, prawosławnych, unitów....
No i jeszcze te słowa Abpa, że albo jesteś "narodowej wiary" i wtedy nie czujesz żadnego podziału w tym narodzie, albo sam stawiasz się poza tym narodem. Ja czytam to tak, że jeśli chcesz móc nazywać się Polakiem (w definicji abpa Dzięby) to musisz akceptować na 100% poglądy Abpa i dostojnych pielgrzymów :)
A co do samej pielgrzymki, to uważam, że to jest wg mnie demoralizujące wydarzenie niestety. Bo utwierdza tych wszystkich ludzi, że to co robią na co dzień jest przejawem patriotyzmu i prawidłowych chrześcijańskich postaw moralnych. Ze środowiskami kibicowskimi w sposób nierozerwalny wiążą się przemoc i agresja, niszczenie cudzej własności w tym kibicowskim graffiti, wlepkami, wulgarność na stadionach (setki razy na mecz wykrzykiwane kto jest k, kto jest ch, a kto żydem). I do tych ludzi przyjeżdża arcybiskup, pogłaszcze ich po główce i powie - jesteście super, tak trzymajcie.
Oczywiście te środowiska uwielbiają patos i wielkie słowa. Honor, wierność, patriotyzm. Ale to jedynie pozory, pod którymi nie kryje się nic dobrego. Trochę tak, jak włoska mafia, która znana była z katolickiej ostentacji, udziału w procesjach itp. Tyle, że autentycznego chrześcijaństwa w tym nie było.
Dlatego IMO te pielgrzymki mają tyle samo sensu i tyle z nich pożytku, co z "pojednania" kibiców w Krakowie po śmierci JP2. Interesy narkotykowe i inne jak się kręciły przed, tak kręciły się po. Nie zniknęła przemoc, czego dowodem były liczne pobicia, okaleczenia, nawet zabójstwa. Słabe te owoce.
Czy mój kolega, ateista wg. tych słów jest nadal członkiem naszego narodu? Dla jasności to urodził się w Polsce i ma polskie obywatelstwo.
Znam też paru Tatarów, Polaków z urodzenia którzy jednak są innej niż "narodowa" wiary. Znam Żydów urodzonych w Polsce, prawosławnych, unitów....
A co do samej pielgrzymki, to uważam, że to jest wg mnie demoralizujące wydarzenie niestety. Bo utwierdza tych wszystkich ludzi, że to co robią na co dzień jest przejawem patriotyzmu i prawidłowych chrześcijańskich postaw moralnych. Ze środowiskami kibicowskimi w sposób nierozerwalny wiążą się przemoc i agresja, niszczenie cudzej własności w tym kibicowskim graffiti, wlepkami, wulgarność na stadionach (setki razy na mecz wykrzykiwane kto jest k, kto jest ch, a kto żydem). I do tych ludzi przyjeżdża arcybiskup, pogłaszcze ich po główce i powie - jesteście super, tak trzymajcie.
Oczywiście te środowiska uwielbiają patos i wielkie słowa. Honor, wierność, patriotyzm. Ale to jedynie pozory, pod którymi nie kryje się nic dobrego. Trochę tak, jak włoska mafia, która znana była z katolickiej ostentacji, udziału w procesjach itp. Tyle, że autentycznego chrześcijaństwa w tym nie było.
Dlatego IMO te pielgrzymki mają tyle samo sensu i tyle z nich pożytku, co z "pojednania" kibiców w Krakowie po śmierci JP2. Interesy narkotykowe i inne jak się kręciły przed, tak kręciły się po. Nie zniknęła przemoc, czego dowodem były liczne pobicia, okaleczenia, nawet zabójstwa. Słabe te owoce.