Czekamy na poprawę prawa, choćby minimalnie. Prawie 5 lat tandemowi PiS -Prezydent Duda nie wystarczyło; jeśli wywrzemy presję, może się uda, z Boża pomocą, przed wyborami
Nie ma szans, bo żaden rząd nie wejdzie w dyskusję o aborcji, gdy wiadomo, ze większość społeczeństwa popiera obecny zgniły kompromis. Kwestia umiejętności kluczenia i obiecywania może co najwyżej uspokoić sumienia przeciwników aborcji.
Czy przynajmniej nie można przyjąć, że zespół Downa nie podchodzi pod przesłankę eugeniczną? Czy większość Polaków jest za tym, by dzieci z zespołem Downa były objęte kompromisem?
Posłanka Chorosińska zrobiła coś w tej sprawie. Czekamy. Przed wyborami. https://dorzeczy.pl/kraj/128609/z-tego-moze-byc-awantura-chorosinska-wystapila-do-ministra-zdrowia-ws-procedury-aborcyjnej.html
Ponad cztery lata miał przecież ten rząd i ci ministrowie i ci posłowie, aby się zając. Dwa projekty obywatelskie do tego. To wszystko więc to tylko pozorowane działania.
Moim zdaniem p. Johnson jest tendencyjna..... Milion rocznie w USA to oczywisty efekt stylu życia amerykanów i wszechobecnej pornografii. I jak nie zmieni się sposobu myślenia ludzi i postrzegania drugiego człowieka to nic nie dadzą ustawy prawne, bo to non sens apelować o zmianę ustawy a nie widzieć że np. coś w rodzinie się psuje i efekty są jakie są....
Śmierć niewinnych obciąża cały naród. Nie wolno myśleć że nic nie da się zrobić. Jeśli teraz nic się nie zmieni będzie tylko gorzej. Stanisława Leszczyńska dała świadectwo że nawet w piekle Auschwitz można być człowiekiem. Rządzący powinni się wstydzić a biskupi nie mogą udawać że nic się nie dzieje. Niech Jan Chrzciciel będzie dla nich wzorem.
Eugeniusz, nie zrozumiałeś mnie. Przypomniałem tylko o również bolesnym temacie wyjazdów aborcyjnych za granicę gdzie jest do niej łatwy dostęp. (Bez ograniczeń do 12 tygodnia ciąży) Wszyscy kruszą kopie o zgniły kompromis ale tematu wyjazdów nikt nie porusza i nikt łącznie ze środowiskami obrońców życia nic nawet nie próbuje z tym robić.
Marku, masz oczywiście rację, że "turystyka" aborcyjna to bardzo bolesny problem, ale najważniejszym problemem, bez którego dużo trudniej walczyć z patologiami przemysłu aborcyjnego jest przede wszystkim zmiana... prawa. Od walki ze skutkami zła, ważniejszą jest przecież walka z jego przyczynami...
Przed chwilą w innym portalu przeczytałem "wzruszającą" opowieść niedoszłego ojca, jak to było by mu źle, gdy dziecko się urodziło, bo już z matką dwójki swoich dzieci nic go nie łączyło i kolejne dziecko byłoby jedynie przeszkodą do planów życiowych w tym do rozstania się z jak to się zwie partnerką. Egoizm, kompletny brak norm głębszych moralnych i jeszcze największy dramat życiowy, bo czuł się niewsypany, gdy jego żona miała aborcję. Kwintesencja tych ojców, co nie bronią życia swych dzieci w tym dzieci nienarodzonych.
pomijając sedno tego apelu, co to za forma, że Polska coś musi, bo pani z Ameryki tak sądzi, czy to nie jest tylko mało taktowne jak to w ich stylu, czy czegoś nie wiemy co do spraw ogólniejszych
Jestem przeciwniczka aborcji. Uwazam, jednak, ze nalezy postepowac tak,by byc skutecznym. Wprowadzenie totalnego zakazu tylko pogorszy sytuacje. Obawiam sie,ze radykalizm w tej bardzo trudnej sprawie sprowokuje reakcje ekstremalna w druga strone - totalny liberalizm. To co robi p. Johnson jest duzo bardziej skuteczne niz zakazy. Trzeba mowic, pokazywac filmy i dawac swiadectwo tak, by przyciagnac uwage tych, ktorzy mysla inaczej. Czy jest to idealne wyjscie? Nie, ale chyba skuteczniejsze.
Całkowite zakazy zawsze pogarszały sytuację. Przypomnę sytuację komunistycznej Rumunii, gdzie całkowicie zakazano aborcji i antykoncepcji. Czytałam wspomnienia kobiet z tamtych czasów, które same na sobie dokonywały aborcji, po kilka w ciągu życia. Dziś starsze już kobiety opowiadają, jak wychodzą na spacer i widząc różne przedmioty, jak drut, patyk, pęd tataraku mają pierwszą podświadomą myśl czy ten przedmiot sprawdzi się jako narzędzie aborcji. Tak bardzo to siedzi w ich głowach.
w wiekszosci krajow katolickich (austria, szwajcaria, niemcy, francja, hiszpania, wlochy, irlandia, itd to co u nas nazywa sie kompromisem aborcyjnym uznanoby za skrajnosc. grupki radykalnych profilerow nie odgrywaja tam najmniejszej roli a teolodzy i duchowienstwo wrecz aktywnie popieraja osiagniety kompromis. pytanie: dlaczego to co jest wystarczajaco dobre dla biskupow, teologow i wiernych we wloszech, irlandii, niemczech, szwajcarii, itd, itp nie jest wystarczajaco dobre u nas? co takiego powoduje, ze garstka proliferowcow gna przed soba episkopat i dyktuje wciaz nowe zadania zaostrzenia przepisow? co zrobic, zeby z mniejszyc poziom emocji w dyskusji o aborcji? zeby ja wogole umozliwic...
Egoizm, kompletny brak norm głębszych moralnych i jeszcze największy dramat życiowy, bo czuł się niewsypany, gdy jego żona miała aborcję. Kwintesencja tych ojców, co nie bronią życia swych dzieci w tym dzieci nienarodzonych.