Tak się zastanawiam co się dzieje, gdy otrzymuje się decyzję administracyjną o przymusowej kwarantannie. Bo jakoś nie słyszę informacji jak urzędnicy zamierzają pomagać skazanym na areszt domowy (bo tak wygląda kwarantanna) w takich przyziemnych czynnościach jak zakupy, sprawy urzędowe, rozprawy sądowe czy inne niezbędne do życia czynności wymagające opuszczenia domu. Same apele czy wręcz straszenie karami nie pomaga.
Jeżeli idzie o sprawy sądowe i pracę to może to działa jak zwolnienie lekarskie? Ale jeśli idzie o zakupy, to nie mam pojęcia jak to jest rozwiązane... Sąsiedzi, rodzina i znajomi zostawiają je pod drzwiami delikwenta? A wynoszenie śmieci? A butelki po napojach z których ta osoba piła "z gwinta", to do recyklingu? itp. itd.
Wszystko będzie dobrze - powiada minister. Jesteśmy przygotowani. I tak będzie. Przynajmniej do czasu kiedy trzeba będzie wyjść i powiedzieć: Nie jest dobrze, a nawet jest źle. Nie byliśmy na to przygotowani. Minister poda się do dymisji ( a co mu tam, dostanie w nagrodę posadę konsula w ciepłych krajach), powoła się nowego ministra i pozamiatane. :) P.S. Jak będzie bardzo źle, odwoła się dwóch ministrów, albo trzech.
Bo jakoś nie słyszę informacji jak urzędnicy zamierzają pomagać skazanym na areszt domowy (bo tak wygląda kwarantanna) w takich przyziemnych czynnościach jak zakupy, sprawy urzędowe, rozprawy sądowe czy inne niezbędne do życia czynności wymagające opuszczenia domu.
Same apele czy wręcz straszenie karami nie pomaga.
P.S. Jak będzie bardzo źle, odwoła się dwóch ministrów, albo trzech.