Nie do końca opisane są stopnie tego zaangażowania, ale to badanie powinno być alarmem dla biskupów i powinno skłonić do refleksji nad tym co trzeba zmienić w katechizacji i dzieci i młodych ludzi i dorosłych. I co uczynić, aby tych mocno i średnio zaangażowanych przybyło. Rzetelne zapytanie się proboszczów ilu na terenie parafii jest rzeczywiście zaangażowanych parafian chyba sprawia dziś jakiś problem, bo prezentowane obecnie samozadowolenie biskupów przeczy tej smutnej rzeczywistości.
Nie jest też opisane na czym w ogóle ma to zaangażowanie polegać. Udział w wydarzeniach organizowanych przez daną organizację jest bardzo enigmatyczny. Jako zaangażowanie można uznać picie piwa przy płocie podczas festynu parafialnego. Jest to udział w wydarzeniu organizowanym przez parafię.
Mój poprzedni komentarz nie spodobał się redakcji. Pisałam, że religijność w Polsce będzie umierać śmiercią naturalną. Może to zbyt mocne słowa, ale wynikają z przepaści, jaka jest między religijnymi starszymi, a niereligijnymi młodszymi. Problem zaczyna się już w przypadku ludzi w wieku 25-49 lat. Oni będą swoje dzieci wychowywać już w ateizmie, albo obojętności religijnej. Ze strony Kościoła brakuje możliwości dotarcia do tych osób, bo katechizacja ograniczona jest wyłącznie do szkół.
Zaangażowanie i religijność młodzieży może wynikać wyłącznie z konieczności uczestnictwa w Mszach i Nabożeństwach w związku z przygotowaniami do Pierwszej Komunii i Bierzmowania. Stąd wyższa religijność najmłodszych w porównaniu do grupy 25-34 lata. Jest więc pewna racja w stwierdzeniu, że młodzież rozstaje się z Kościołem po ukończeniu obowiązkowej katechezy. Konieczne jest przemyślenie modelu katechezy, który jak widać się nie sprawdził.
I co uczynić, aby tych mocno i średnio zaangażowanych przybyło.
Rzetelne zapytanie się proboszczów ilu na terenie parafii jest rzeczywiście zaangażowanych parafian chyba sprawia dziś jakiś problem, bo prezentowane obecnie samozadowolenie biskupów przeczy tej smutnej rzeczywistości.