Zdecydowanie wolę własny szalik, nawet co dzień prany i prasowany, od "maseczki" uszytej w czynie społecznym przez gospodynie wiejskie czy więźniów, nie wiadomo z czego, w jakich warunkach sanitarnych, i czy nie zawierają jeszcze gorszego świństwa. To samo dotyczy tych milionów sprowadzanych z Chin - ojczyzny wrednego wirusa. Czy tu i tam produkują je ludzie na pewno go pozbawieni - pytanie retoryczne. Jak nie będzie na nich pisało że sterylne, i takie było, to na gębę nie włożę. Zdrówka życzę.
Najważniejsze, żeby eksperci stwierdzili, czy to jest ten moment, żebyśmy wszyscy zaczęli nosić maseczki" - podkreślił. TEN MOMENT... Kocham Was... Nie można było od razu wszystkich w domach pozamykać? Takie stopniowanie doprowadzi jedynie do tego że do wrzesnia z domu nie wyjdziemy.