Szef polskiego rządu wziął udział w dwudniowym, nieformalnym szczycie Rady Europejskiej.
Istnieje nieodłączna więź między ekumenizmem a misją chrześcijańską.
Zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego sługi Bożej.
Jeśli szukasz pracy w Watykanie wejdź na portal: "Lavora con noi" - "Pracuj z nami".
Moim zdaniem, KK przestał być pewien, że została mu objawiona Prawda. Jako, że nie jest pewien tej Prawdy nie może jej przekazywać, bo jak można przekazać coś w co się samemu nie wierzy? Ta Prawda nie jest potwierdzana również świadectwem życia, bo jak można żyć zgodnie z czymś, w co się samemu nie wierzy?
Twoje wpisy i kilku innych osób na tym forum i kultury liberalnej jako takiej maja te wątpliwości i zwątpienie tylko podsycać :-(
Podobnie wydaje się że ludzie mają wypaczone pojęcie świętości. Że święty to ktoś, kto brzydzi się nie tylko wszelkim grzechem, ale też tymi wszystkimi którzy grzeszą - chociaż może jeszcze Bóg okazuje łaskę tym, którzy grzeszą "tylko trochę". A tu niespodzianka, bo Jezus bratał się z największymi grzesznikami. Stąd budził taką pogardę u ludzi pobożnych: "pijak i obżartuch, przyjaciel celników i grzeszników".
Świętość to jest miłość. Ale nie miłość wyłącznie wobec tych, którzy są mili, dobrzy, i których jest łatwo kochać. Świętość Boga przejawia się w tym, że okazuje miłość tym, którzy czynią mnóstwo zła, i którzy nie budzą żadnej nadziei na poprawę. W Ewangelii nic nie jest takie, jak się z pozoru wydaje.
Co znamienne, Jezus mówił o negatywnym mówieniu o innych jako łamaniu przykazania "nie morduj". Na temat poskramiania języka wypowiada się też dużo św. Jakub: "Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka? Czy może, bracia moi, drzewo figowe rodzić oliwki albo winna latorośl figi? Także słone źródło nie może wydać słodkiej wody." (Jk 3, 8nn).
Dlatego wyjaśnianie okoliczności, tła społecznego, ekonomicznego tamtych realiów byłoby bardzo pomocne w ROZUMIENIU Ewangelii.
Rozumiem, że część osób może poczuje się dotknięta, że kaznodzieja ma ich za głupców, ale jednak wiele osób dowie się czegoś dla nich nowego.
Bzdury piszecie kolego! Rzeczywistość czasów Ewangelii jest dokładnie taka sama, jak dzisiejsza. Ludzie potrzebują tego samego – Miłości. Mają (przynajmniej niektórzy;-)) te same pytania: skąd się wzięliśmy? Dokąd idziemy? Jaki jest sens cierpienia?
Jeśli przywołał Pan osobę LGBT to chciałbym napisać kilka słów na ten temat. Gdyby taka osoba spotkała Jezusa i prawdziwie się nawróciła, to przestała by grzeszyć i powstrzymała by się od stosunków homoseksualnych, które są wewnętrznie sprzeczne i niezgodne z prawem naturalnym. Katolicy nie patrzą na osoby LGBT z wyższością, ale ze smutkiem, że są one daleko od Boga. Powiększa ten smutek fakt, że środowiska LGBT są wykorzystywane do forsowania rewolucji społecznej, która ma m.in. odwieźć ludzi od kościoła, a za jego pośrednictwem od zbawienia.
Katolik odróżnia osobę od czynu. Każda osoba, od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, jest godna szacunku. Każdy zły czyn – grzech jest godny potępienia niezależnie od tego kto go popełnił.
Myślę, że wiele rzeczy się Panu źle wydaje.