Z całym szacunkiem dla Księdza, takie opinie, jak ta, którą Ksiądz wyraził w swoim komentarzu, przypominają mi styl tych, co to przykładają rękę do pługa, żeby za chwilę wstecz się oglądać...
Aborcja nie jest błahą sprawą. Aborcja to "zabójstwo istoty ludzkiej" (Evangelium vitae, 58 ). Zabijanie setek czy tysięcy niewinnych i bezbronnych dzieci jest czymś, co powinno być - i słusznie jest - jedną z najważniejszych spraw, którymi powinien zajmować się Kościół. Bo nie sposób głosić Boga, który daje życie w obfitości, przymykając oczy na śmierć wielu sióstr i braci.
Akurat teraz w Sejmie znajduje się obywatelski projekt ustawy antyaborcyjnej, czyli aktu prawnego, który ma się przyczynić do zlikwidowania w naszym kraju schizofrenii państwa, które ma chronić, a pozwala zabijać swoich obywateli. I akurat teraz niektórzy - jak Ksiądz - objawiają symptomy zmęczenia walką z aborcją. Spodziewałbym się od katolików, zwłaszcza duchownych, większej świadomości.
Nikt przecież nie twierdzi, że Kościół powinien ograniczyć inne formy swojej misji. Ale przecież to nie kto inny, jak bł. Jan Paweł II napisał:
"Głoszenie to [Ewangelii życia - xman] staje się szczególnie naglące dzisiaj..." (EV 3)
"Z tym przekonaniem w sercu, przynaglony głęboką troską o los każdego człowieka, powtarzam dziś (...): pilnie potrzebna jest wielka modlitwa za życie, przenikająca cały świat. W ramach specjalnych inicjatyw oraz w CODZIENNEJ modlitwie niech KAŻDA chrześcijańska wspólnota, KAŻDY ruch i stowarzyszenie, KAŻDA rodzina i KAŻDY wierzący zanoszą żarliwe błaganie do Boga, Stwórcy i Miłośnika życia." (EV 100)
Walka z aborcją, drogi Księże, nie jest przejawem smutku czy frustracji. Wręcz przeciwnie, jest przejawem postawy pełnej pochwały dla życia i radości życia. Krótko mówiąc, to robota dla bardzo świadomych i głęboko wierzących chrześcijan. Robota na każdy dzień, bo rodzinom trzeba pomagać stale, żeby aborcji nie było. I trzeba o tym mówić codziennie. Nawet w czasie sezonu oazowego.
Jezus Chrystus nie przyszedł na świat, aby walczyć z aborcją (mało się mówi na temat tego, że wtedy nie była wcale zjawiskiem marginalnym w cesarstwie rzymskim). Pan Jezus, Boży Syn, przyszedł na świat głosić Ewangelię o zbawieniu. Nienawiść, jaką szerzą walczący z aborcją, nie ma nic wspólnego z Chrystusem. Antyaborcjoniści wszystko robią od końca. Tymczasem trzeba najpierw głosić ludziom Ewangelię, aby się nawrócili. Kto przyjmie Ewangelię na pewno nie będzie zabijał dzieci w łonach matek.
hmmm - "Nienawiść, jaką szerzą walczący z aborcją" - to już trochę zaklinanie rzeczywistości i przylepianie etykietki. Konkretnie kiedy i gdzie? Kilka takich haseł, a kolejne będą, że to "...oni podpalili Rzym".
Ja sie zgodze z glowna mysla komentarza ksiedza Wlodzimierza: misja Kosciola to NIE TYLKO walka z aborcja.
Bez pokazania wartosci i piekna Dobrej Nowiny, zostaje tylko moralizatorstwo, ktorego malo kto chce sluchac. Pan Jezus nakazal uczniom glosic WSZYSTKO, co im przykazal, a nie tylko "nie zabijaj". Bo tylko calosc jest Dobra Nowina o milosci Boga do czlowieka, ktora go uwalnia i wyzwala do prawdziwego zycia.
Twoja wypowiedź nie bierze pod uwagę faktu, że krytyka aborcji nie jest adresowana tylko do wierzących w Chrystusa. Otóż, ta krytyka jest kierowana do WSZYSTKICH. Dlatego właśnie należy walczyć z aborcją nieustannie i niejako niezależnie od głoszenia Ewangelii, że to jest fundament człowieczeństwa - szacunek dla życia drugiego człowieka.
I ta walka z aborcją staje się pomostem do przyjęcia Ewangelii, jak pokazuje historia nawrócenia choćby B. Nathansona.
Juz Grzegorz napisal, ze jezeli do ludzi nie dotrze Dobra Nowina, to nie wytlumaczy im sie, dlaczego aborcja i eutanazja sa zle. Jezeli CALA Dobra Nowina do nich dojdzie, i przemieni ich serca, to nie bedzie problemu aborcji. Ani wielu, wielu innych rownie ciezkich grzechow: np jazdy po pijanemu z nadmierna predkoscia. Powiesz: to nie to samo, co aborcja. A dlaczego? Bo to juz bylo zycie urodzone? A inne grzechy? Sa mniej wazne? Myslisz ze wypominanie ich z ambony cos zmieni? Tyle, ze kiedys ludzie przestana przychodzic do kosciola, gdzie slysza tylko jak sa beznadziejni. I to ma byc ta Ewangelia, ktora nakazal nam glosic Jezus? Ta ktora daje zycie i daje je w obfitosci?
Zakazami czlowieka nie zmienisz. Czlowiek sam z siebie nie jest w stanie wypelnic Prawa i moze go czekac tylko rezygnacja. Jak pisal sw. Pawel: Prawo zabija, Duch ozywia.
Owszem, nalezy mowic o tym, co niszczy czlowieka, ale nie tylko i wylacznie. Wazny jest kontekst calej Ewangelii, a nie tylko moralizatorstwo.
Kael, mylisz się. Jeśli człowiek nie ma rozumu (żeby np. dzięki niemu zrozumiał, czemu aborcja jest zła), to znaczy, że Boga też nie może szukać. Piszesz:
"Juz Grzegorz napisal, ze jezeli do ludzi nie dotrze Dobra Nowina, to nie wytlumaczy im sie, dlaczego aborcja i eutanazja sa zle."
Nie wiem, skąd wzięła się taka opinia... Tak, jakby ci, co nie wierzą, nie mieli serca, ani rozumu, czyli - o, zgrozo! - tak, jakby oni nie mogli się zbawić!
"Powiesz: to nie to samo, co aborcja. A dlaczego? Bo to juz bylo zycie urodzone?"
No właśnie - masz 100% racji tutaj: to to samo. I powiem Ci, że gdyby ktoś pozwalał zabijać noworodki (a są tacy, którzy by tego chcieli), to też bym to krytykował, przemawiając do wszystkich, również niewierzących.
"A inne grzechy? Sa mniej wazne? Myslisz ze wypominanie ich z ambony cos zmieni?"
Aborcja jest bardziej obrzydliwa niż wiele innych grzechów.
"Tyle, ze kiedys ludzie przestana przychodzic do kosciola, gdzie slysza tylko jak sa beznadziejni."
To się nazywa wyważona opinia na temat Kościoła... :)
"I to ma byc ta Ewangelia, ktora nakazal nam glosic Jezus? Ta ktora daje zycie i daje je w obfitosci?"
Tak, właśnie. Bo obrona życia jest jego pochwałą!
"Zakazami czlowieka nie zmienisz. Czlowiek sam z siebie nie jest w stanie wypelnic Prawa i moze go czekac tylko rezygnacja. Jak pisal sw. Pawel: Prawo zabija, Duch ozywia."
Widzę, że Ty nie wiesz prawie nic o prawdziwej obronie życia. Myślisz, że to tylko zakazy. Gdy tymczasem to przede wszystkim głoszenie wartości życia!
"Owszem, nalezy mowic o tym, co niszczy czlowieka, ale nie tylko i wylacznie. Wazny jest kontekst calej Ewangelii, a nie tylko moralizatorstwo."
Gdyby było tak, że niewierzący nie są zdolni do żadnego dobra (przestrzegania jakichkolwiek Bożych praw), to już dawno ludzkość by się sama unicestwiła. Ale takie myślenie - nie wymagać niczego od niewierzących - jest błędne!
Trzy myśli: 1. Po wielokrotnej lekturze powyższego felietonu uważam, że tym razem słowa ks. Włodzimierza nie zostały odebrane zgodnie z jego intencją. Przecież w żadnym słowie ksiądz nie powiedział, że ma tematu powyżej uszu, a zatem przypisano mu intencje, których nie wyraził. Ale to zawsze jest tak, gdy myśli się wybiórczo. 2. W związku z ową wybiórczością - przesłania Ewangelii, Kościoła, całej teologii nie można traktować wybiórczo, ale całościowo. W przeciwnym razie rozpoczyna się manipulowanie Objawieniem, teologią. Rozpoczyna się tworzenie ideologii, które będą na usługach "moich" poglądów - nawet jeśli są one słuszne. 3. I wreszcie istnieje w teologii hierarchia prawd, czyli swego rodzaju priorytety. Ewangelia Jezusa jest Dobrą Nowiną o zbawieniu i to jest fundament dla Kościoła, Jego nauczania. Kwestie etyczne, bioetyczne tam mają swoje źródło. I jeśli najpierw nie będzie katechezy o fundamencie wiary, nie będzie ewangelizacji, wtedy i tematy dotyczące aborcji i w ogóle poszanowania życia staną się ideą oderwaną od rzeczywistości - bo jak wytłumaczyć coś wtórnego, jeśli o pierwotnym nic się nie wie?
Mylisz się, Grzegorzu. Walka z aborcją nie jest rzecza wtórną wobec głoszenia Ewangelii. Jest natomiast dobrym wstępem do głoszenia Ewangelii, jest wręcz już samym głoszeniem Ewangelii, bo Ewangelia Jezusa Chrystusa jest Ewangelią życia.
A w czasach Jezusa Chrystusa aborcji nie bylo? Byla, byla i inne grzechy przeciw zyciu tez.
A w Ewangeliach, jakby o tym nic. Zobacz jakie grzechy wypomina Jezus sobie wspolczesnym. I ile jest tego wypominania, a ile wskazowek do dobrego zycia. I uzasadnienia, dlaczego warto i mozna dobrze zyc.
To ze sie jeden czlowiek nawrocil "dzieki" aborcji nie oznacza, ze jest to uniwersalna metoda gloszenia Ewangelii.
KaeL, to, że Jezus nie mówił wiele o aborcji, nie musi oznaczać, że i dzisiaj mamy takie same akcenty kłaść w głoszeniu Ewangelii, bo: dzisiaj jednak można wymagać od ludzi w tym względzie dużo więcej! W czasach Jezusa było wiele zabójstw, morderstw i wrażliwość na wartość ludzkiego życia była zupełnie inna niż dziś - dużo mniejsza.
Gdy spojrzysz do dokumentów wczesnochrześcijańskich zobaczysz wiele razy potępienie dzieciobójstwa. Przecież w czasach starożytnych zabijano również urodzone dzieci. Kościół zawsze to potępiał i w ten sposób przez wieki wychowywał społeczeństwo. Chociaż również w średniowieczu dokonywano aborcji, to jednak nikt nie śmiał jej usprawiedliwiać, jak to mam miejsce dziś. Dzisiaj wciąż można i trzeba od ludzi w tym względzie wymagać dużo więcej!
Alternatywa nie jest taka: wszystko albo nic, to znaczy: albo przyjmiesz Ewangelię, albo będziesz potępiony. Motywy ludzi są różne, a "wierzyć w Chrystusa" to coś więcej niż "wyznawać wiarę w Chrystusa". Można - jak mówią dokumenty Kościoła - "wierzyć implicite". Bóg jest miłością. Ten, kto wierzy w miłość i stara się kochać, może być zbawiony. Również jeśli nie wyznaje otwarcie wiary w Chrystusa. Dlatego do niewierzących trzeba mówić o miłości, nie tylko otwarcie o wierze w Chrystusa.
Obrona życia jest otwieraniem ludzi na miłość, a więc na Boga. Tym właśnie dokładnie jest obrona życia.
xman, Ewangelia Chrystusa to jest Ewangelia Zbawienia, gdzie ochrona życia jest ważnym, ale nie jedynym jej źródłem. Moim zdaniem o tym jest tekst księdza i uwagi zawarte w niektórych komentarzach / Kael, Grzegorz /. Nie ma więc Ewangelii życia. Ewangelia, jako Dobra Nowina jest moim zdaniem oparta o Dekalog, ale przede wszystkim o przykazanie miłości, które przynosi światu swym narodzeniem Jezus. Kiedy Jezus powiada, że jest drogą, prawdą i życiem, to oznacza, że idąc jego śladami, i żyjąc w prawdzie,którą głosi, osiągamy źycie wieczne. Ale ten certyfikat Zbawienia każdy musi odebrać osobiście.
Nie zgadzam się z księdzem. W dobie cywilizacji śmierci należy otwarcie bronić kazdego życia, edukować młodych, podkreślać wartość rodziny, pomagać dzieciom rodzin wielodzietnych, bo bardzo często są one marginalizowane. Jeśli uważa ksiądz, że polska rodzina ma się dobrze, to grubo się ksiądz myli. Na tym polu Kościół powinien pocić się najwięcej, bo od tego zależy jakie będziemy mieli społeczeńśtwo. Kościół działa na wielu płaszczyznach, ale troska o życie i rodzinę wydaje mi się priorytetową i wyprzedzającą wszystkie inne.
W którym to miejscu ksiądz Włodzimierz kwestionował wartość rodziny czy konieczność obrony życia?On tylko zasugerował przesunięcie akcentów.Czy to tak trudno zrozumieć? Skoro w dobie cywilizacji śmierci powinniśmy otwarcie bronić każdego życia,to w dobie kryzysu czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia,powinniśmy wprowadzić lekcje logiki już w podstawówce.:)
Jezus dobrze wiedział co mówi, kiedy nakazał swoim uczniom głoszenie "Dobrej Nowiny". Głoszenie "Dobrej Nowiny" to głoszenie życia. Jezus powiedział o sobie - Jestem drogą, prawdą i życiem. Czasami wydaje mi się, że to szatan podsuwa tematy zastępcze, aby wierni nie zajmowali się tym co najważniejsze. Grzech nie może być najważniejszy, Jezus pokonał grzech i śmierć, skutek grzechu. Ważniejsze jest wskazywanie ludziom rozwiązania, czyli drogi wyjścia z grzechu. - Dobry tekst, drogi księże.
Aborcja nie jest błahą sprawą. Aborcja to "zabójstwo istoty ludzkiej" (Evangelium vitae, 58 ). Zabijanie setek czy tysięcy niewinnych i bezbronnych dzieci jest czymś, co powinno być - i słusznie jest - jedną z najważniejszych spraw, którymi powinien zajmować się Kościół. Bo nie sposób głosić Boga, który daje życie w obfitości, przymykając oczy na śmierć wielu sióstr i braci.
Akurat teraz w Sejmie znajduje się obywatelski projekt ustawy antyaborcyjnej, czyli aktu prawnego, który ma się przyczynić do zlikwidowania w naszym kraju schizofrenii państwa, które ma chronić, a pozwala zabijać swoich obywateli. I akurat teraz niektórzy - jak Ksiądz - objawiają symptomy zmęczenia walką z aborcją. Spodziewałbym się od katolików, zwłaszcza duchownych, większej świadomości.
Nikt przecież nie twierdzi, że Kościół powinien ograniczyć inne formy swojej misji. Ale przecież to nie kto inny, jak bł. Jan Paweł II napisał:
"Głoszenie to [Ewangelii życia - xman] staje się szczególnie naglące dzisiaj..." (EV 3)
"Z tym przekonaniem w sercu, przynaglony głęboką troską o los każdego człowieka, powtarzam dziś (...): pilnie potrzebna jest wielka modlitwa za życie, przenikająca cały świat. W ramach specjalnych inicjatyw oraz w CODZIENNEJ modlitwie niech KAŻDA chrześcijańska wspólnota, KAŻDY ruch i stowarzyszenie, KAŻDA rodzina i KAŻDY wierzący zanoszą żarliwe błaganie do Boga, Stwórcy i Miłośnika życia." (EV 100)
Walka z aborcją, drogi Księże, nie jest przejawem smutku czy frustracji. Wręcz przeciwnie, jest przejawem postawy pełnej pochwały dla życia i radości życia. Krótko mówiąc, to robota dla bardzo świadomych i głęboko wierzących chrześcijan. Robota na każdy dzień, bo rodzinom trzeba pomagać stale, żeby aborcji nie było. I trzeba o tym mówić codziennie. Nawet w czasie sezonu oazowego.
Kilka takich haseł, a kolejne będą, że to "...oni podpalili Rzym".
Bez pokazania wartosci i piekna Dobrej Nowiny, zostaje tylko moralizatorstwo, ktorego malo kto chce sluchac. Pan Jezus nakazal uczniom glosic WSZYSTKO, co im przykazal, a nie tylko "nie zabijaj". Bo tylko calosc jest Dobra Nowina o milosci Boga do czlowieka, ktora go uwalnia i wyzwala do prawdziwego zycia.
I ta walka z aborcją staje się pomostem do przyjęcia Ewangelii, jak pokazuje historia nawrócenia choćby B. Nathansona.
Jezeli CALA Dobra Nowina do nich dojdzie, i przemieni ich serca, to nie bedzie problemu aborcji. Ani wielu, wielu innych rownie ciezkich grzechow: np jazdy po pijanemu z nadmierna predkoscia.
Powiesz: to nie to samo, co aborcja. A dlaczego? Bo to juz bylo zycie urodzone?
A inne grzechy? Sa mniej wazne?
Myslisz ze wypominanie ich z ambony cos zmieni? Tyle, ze kiedys ludzie przestana przychodzic do kosciola, gdzie slysza tylko jak sa beznadziejni.
I to ma byc ta Ewangelia, ktora nakazal nam glosic Jezus? Ta ktora daje zycie i daje je w obfitosci?
Zakazami czlowieka nie zmienisz. Czlowiek sam z siebie nie jest w stanie wypelnic Prawa i moze go czekac tylko rezygnacja. Jak pisal sw. Pawel: Prawo zabija, Duch ozywia.
Owszem, nalezy mowic o tym, co niszczy czlowieka, ale nie tylko i wylacznie. Wazny jest kontekst calej Ewangelii, a nie tylko moralizatorstwo.
"Juz Grzegorz napisal, ze jezeli do ludzi nie dotrze Dobra Nowina, to nie wytlumaczy im sie, dlaczego aborcja i eutanazja sa zle."
Nie wiem, skąd wzięła się taka opinia... Tak, jakby ci, co nie wierzą, nie mieli serca, ani rozumu, czyli - o, zgrozo! - tak, jakby oni nie mogli się zbawić!
"Powiesz: to nie to samo, co aborcja. A dlaczego? Bo to juz bylo zycie urodzone?"
No właśnie - masz 100% racji tutaj: to to samo. I powiem Ci, że gdyby ktoś pozwalał zabijać noworodki (a są tacy, którzy by tego chcieli), to też bym to krytykował, przemawiając do wszystkich, również niewierzących.
"A inne grzechy? Sa mniej wazne?
Myslisz ze wypominanie ich z ambony cos zmieni?"
Aborcja jest bardziej obrzydliwa niż wiele innych grzechów.
"Tyle, ze kiedys ludzie przestana przychodzic do kosciola, gdzie slysza tylko jak sa beznadziejni."
To się nazywa wyważona opinia na temat Kościoła... :)
"I to ma byc ta Ewangelia, ktora nakazal nam glosic Jezus? Ta ktora daje zycie i daje je w obfitosci?"
Tak, właśnie. Bo obrona życia jest jego pochwałą!
"Zakazami czlowieka nie zmienisz. Czlowiek sam z siebie nie jest w stanie wypelnic Prawa i moze go czekac tylko rezygnacja. Jak pisal sw. Pawel: Prawo zabija, Duch ozywia."
Widzę, że Ty nie wiesz prawie nic o prawdziwej obronie życia. Myślisz, że to tylko zakazy. Gdy tymczasem to przede wszystkim głoszenie wartości życia!
"Owszem, nalezy mowic o tym, co niszczy czlowieka, ale nie tylko i wylacznie. Wazny jest kontekst calej Ewangelii, a nie tylko moralizatorstwo."
Gdyby było tak, że niewierzący nie są zdolni do żadnego dobra (przestrzegania jakichkolwiek Bożych praw), to już dawno ludzkość by się sama unicestwiła. Ale takie myślenie - nie wymagać niczego od niewierzących - jest błędne!
1. Po wielokrotnej lekturze powyższego felietonu uważam, że tym razem słowa ks. Włodzimierza nie zostały odebrane zgodnie z jego intencją. Przecież w żadnym słowie ksiądz nie powiedział, że ma tematu powyżej uszu, a zatem przypisano mu intencje, których nie wyraził. Ale to zawsze jest tak, gdy myśli się wybiórczo.
2. W związku z ową wybiórczością - przesłania Ewangelii, Kościoła, całej teologii nie można traktować wybiórczo, ale całościowo. W przeciwnym razie rozpoczyna się manipulowanie Objawieniem, teologią. Rozpoczyna się tworzenie ideologii, które będą na usługach "moich" poglądów - nawet jeśli są one słuszne.
3. I wreszcie istnieje w teologii hierarchia prawd, czyli swego rodzaju priorytety. Ewangelia Jezusa jest Dobrą Nowiną o zbawieniu i to jest fundament dla Kościoła, Jego nauczania. Kwestie etyczne, bioetyczne tam mają swoje źródło. I jeśli najpierw nie będzie katechezy o fundamencie wiary, nie będzie ewangelizacji, wtedy i tematy dotyczące aborcji i w ogóle poszanowania życia staną się ideą oderwaną od rzeczywistości - bo jak wytłumaczyć coś wtórnego, jeśli o pierwotnym nic się nie wie?
A w Ewangeliach, jakby o tym nic. Zobacz jakie grzechy wypomina Jezus sobie wspolczesnym. I ile jest tego wypominania, a ile wskazowek do dobrego zycia. I uzasadnienia, dlaczego warto i mozna dobrze zyc.
To ze sie jeden czlowiek nawrocil "dzieki" aborcji nie oznacza, ze jest to uniwersalna metoda gloszenia Ewangelii.
Gdy spojrzysz do dokumentów wczesnochrześcijańskich zobaczysz wiele razy potępienie dzieciobójstwa. Przecież w czasach starożytnych zabijano również urodzone dzieci. Kościół zawsze to potępiał i w ten sposób przez wieki wychowywał społeczeństwo. Chociaż również w średniowieczu dokonywano aborcji, to jednak nikt nie śmiał jej usprawiedliwiać, jak to mam miejsce dziś. Dzisiaj wciąż można i trzeba od ludzi w tym względzie wymagać dużo więcej!
Alternatywa nie jest taka: wszystko albo nic, to znaczy: albo przyjmiesz Ewangelię, albo będziesz potępiony. Motywy ludzi są różne, a "wierzyć w Chrystusa" to coś więcej niż "wyznawać wiarę w Chrystusa". Można - jak mówią dokumenty Kościoła - "wierzyć implicite". Bóg jest miłością. Ten, kto wierzy w miłość i stara się kochać, może być zbawiony. Również jeśli nie wyznaje otwarcie wiary w Chrystusa. Dlatego do niewierzących trzeba mówić o miłości, nie tylko otwarcie o wierze w Chrystusa.
Obrona życia jest otwieraniem ludzi na miłość, a więc na Boga. Tym właśnie dokładnie jest obrona życia.
Skoro w dobie cywilizacji śmierci powinniśmy otwarcie bronić każdego życia,to w dobie kryzysu czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia,powinniśmy wprowadzić lekcje logiki już w podstawówce.:)
Głoszenie "Dobrej Nowiny" to głoszenie życia.
Jezus powiedział o sobie
- Jestem drogą, prawdą i życiem.
Czasami wydaje mi się, że to szatan podsuwa tematy zastępcze, aby wierni nie zajmowali się tym co najważniejsze.
Grzech nie może być najważniejszy, Jezus pokonał grzech i śmierć, skutek grzechu. Ważniejsze jest wskazywanie ludziom rozwiązania, czyli drogi wyjścia z grzechu.
- Dobry tekst, drogi księże.