Hurra, nareszcie naprotechnologią zajmuje się lekarz, a nie bibliotekarka po kursach. Jeżeli z tej naprawdę potrzebnej i zgodnej z chrześcijańską etyką metody chce się uczynić alternatywę dla in vitro, nie może się nią zajmować każdy przyuczony laik - bo robi się z tego znachorstwo i szarlataneria, która ani nie pomaga (a może zaszkodzić), ani nie budzi zaufania. In vitro zajmują się wysoko kwalifikowani specjaliści w diedzinie medycyny - naprotechnologią powinni tym bardziej!
Świetnie,że pokazujecie przykłady sióstr,które w swych zgromadzeniach zakonnych mogą realizować różne charyzmaty,rozwijać różne talenty.Choć,niestety,wciąż zdarzają się wspólnoty zakonne,w których się siostry "formatuje"(to nie to samo co:formuje),wypierając je z indywidualności...
@Minerwa! Nie wiesz, a się czepiasz. Naprotechnologią zajmują się lekarze posiadający tę specjalizację a nie przyuczeni laicy. Owi lekarze ściśle współpracują z osobami innych profesji, doskonale przygotowanych na specjalistycznych kursach z dziedziny obserwowania naturalnych objawów płodności. Czyżbyś nie umiała pojąć, że skoro pacjentka - laik "medyczny" ma podjąć obserwacje, to wprowadzić w zasady i prowadzić podczas tych kilkumiesięcznych zazwyczaj badań, może i powinna inna osoba niż lekarz; on - naprotechnolog będzie diagnozował posługując się danymi z zapisów pacjentki korzystając z różnych możliwości technicznych i laboratoryjnych.