Każdy totalitarny system i ideologia ma listę tych, których trzeba wyeliminować: Komuniści mieli arystokrację i burżuazję, naziści Żydów a socjal-liberałowie dzieci nienarodzone.
Oczywiście jestem osobiście przeciwko aborcji, ale oburzanie się na tego typu publikacje jest interwencją w wolność słowa. Każdy ma prawo wydawać i czytać co mu się podoba, a konstytucja to prawo dozwala. Powinno się to wydać w Polsce i pozwolić przeczytać każdemu, kto chce to poznać.
Oczywiście dostanę setkę minusowych głosów, chcę jednak tylko podkreślić, że napisałem to w kontekście trwającej na Gościu dyskusji o niby-cenzurze nakładanej na książki zachęcające do nielitościwego bicia i tresury dzieci już narodzonych. Zastanówcie się, dlaczego jedną "cenzurę" odrzucacie, a inną sami chcecie nakładać...?
Myślę, że kolega zupełnie myli pojęcia. Nie można porównywać dyskusji na temat wydawania czy też nie kontrowersyjnych książek na temat wychowania (które nie są nawet publikacjami naukowymi) z dokumentem wydawanym przez WHO jako poradnik i propagujący zabijanie dzieci nienarodzonych! To nawet nie chodzi o cenzurę ale o skandal - tym bardziej, że niektóre dane są naciągane w celu propagowania aborcji. Polecam książkę wspomnianego dr. Bernarda Nathansona - jest to bardzo wiarygodne świadectwo - bo nie można mu zarzucić, że jest "nawiedzonym, katolickim bojownikiem"...
Oburzanie sie na takie publikacje nie jest interwencja w wolnosc slowa, ale wlasnie korzystaniem z niej. A sama "instrukcja" WHO jest obrzydliwa! (moge to napisac, czy ograniczam wolnosc slowa?)
osobiście uważam, iż mężczyźni nie powinni zabierać głosu w temacie aborcji. Łatwo jest wam mówić o tym i bronić praw nienarodzonych dzieci, ponieważ problem nie dotyczy waszego ciała. Robicie z siebie obrońców życia, a jednocześnie porzucacie kobiety w ciąży ze strachu przed odpowiedzialnością. Co ma zrobić taka kobieta? Gdzie jest sprawiedliwość, skoro to kobieta w przypadku „wpadki” jest obciążona największą odpowiedzialnością? Powiem tak. Wbrew mitowi iż każda kobieta jest w stanie pokochać dziecko, prawda wyglada zupełnie inaczej. Wbrew jakimś starożytnym stereotypom marzeniem każdej kobiety nie jest mieć dziecko. Skoro ktoś podejmuje się współżycia, wiąże się to z możliwością tzw „wpadki”. Ale dlaczego to kobieta ma płacić za to? Zdaje sobie sprawe, ze z męskiego punktu widzenia zrozumienie moich slow nie jest możliwe. Aczkolwiek weźcie sobie panowie do serca, ze w razie niechcianej ciąży to kobieta ma problem na głowie (a właściwie w brzuchu), nie wy. Dlatego osobiście uważam, iż decyzja na temat zatrzymania dziecka bądź nie, powinna należeć tylko i wyłącznie do kobiety której sprawa ta dotyczy, a prawo i religia nie powinny się do tego mieszać, gdyż jest to kwestia indywidualna.
Oczywiście dostanę setkę minusowych głosów, chcę jednak tylko podkreślić, że napisałem to w kontekście trwającej na Gościu dyskusji o niby-cenzurze nakładanej na książki zachęcające do nielitościwego bicia i tresury dzieci już narodzonych. Zastanówcie się, dlaczego jedną "cenzurę" odrzucacie, a inną sami chcecie nakładać...?