• Awa
    03.10.2013 16:28
    Awa

    Myślę księże , ze obecnie mamy czas leczenia ran ofiar. Na rany sprawców jeszcze za wcześnie.

  • Anonim (konto usunięte)
    03.10.2013 17:11
    Tyle, ze nasze wspolnoty parafialne najczesciej roznia sie zdecydowanie od wspolnoty w Damaszku.

    Tylko nazwa jest ta sama.

    Ilu z nas czuje sie pelnoprawnym czlonkiem wspolnoty parafialnej?
    Ilu z nas naprawde wierzy Bogu tak, jak tamta wspolnota, ktora doswiadczala konkretnych darow Ducha sw i naprawde zyje Ewangelia?
    Kto bylby u nas Ananiaszem, ktory poslany przez aniola osobiscie, poszedlby do grzesznika?
    Kto uwierzylby w cud nawrocenia "Szawla" i mial taka sile i ufnosc, zeby go przyjac do wspolnoty? Ba! sluchac jego swiadectwa, a nie tylko tolerowac w kacie pod chorem?

    I co na to wszystko proboszcz?
  • nirs
    03.10.2013 20:12
    Media nie mają problemu z Franciszkiem.
    Media uwielbiają Franciszka.
    Ten Papież to dar od losu dla wszelkiej maści dziennikarzy.
  • M.R.
    03.10.2013 23:45
    Wg mnie problem z Papieżem Franciszkiem jest trochę bardziej skomplikowany i nie bardzo jest tu miejsce, by temat rozwinąć.
    Natomiast odnośnie ludzi ze skazą. Byłem świadkiem świadectw dawanych w normalnych parafiach przez więźniów i narkomanów i nie było jakieś oszałamiającej reakcji parafian. Może czasy już nie te, i ludzi nie tak łatwo oszołomić?
    Natomiast sprawa z Szawłem z Tarsu nie przedstawiała się aż tak prosto. Pomijam okoliczności jego nawrócenia, ale miejscowa wspólnota chrześcijan nie bardzo wierzyła w to nawrócenie. Nawet człowiek, którego Bóg wysłał z misją do Szawła, wzbraniał się przed nią niczym Jonasz: "W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. «Ananiaszu!» - przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: «Jestem, Panie!» A Pan do niego: «Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli». (I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał). «Panie - odpowiedział Ananiasz - słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia». «Idź - odpowiedział mu Pan - bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie." Tak więc reakcja kluczowego przedstawiciela wspólnoty w Damaszku nie odbiegała od tzw. normy i dopiero usilna interwencja Boga zmieniła nastawienie do Pawła. Ja bym, w ocenie sytuacji bardziej się skupił na Bożej interwencji, a nie na naszej ludzkiej reakcji (Myśli Moje nie są myślami waszymi). Ani Paweł, ani wspólnota do której zmierzał, nie była przygotowana na to co się stało. Ciąg dalszy również był interesujący: "A Szaweł występował coraz odważniej, dowodząc, że Ten jest Mesjaszem, i szerzył zamieszanie wśród Żydów mieszkających w Damaszku. Po upływie dłuższego czasu Żydzi postanowili go zgładzić." Wprowadzenie kogoś pokroju nawiedzeńca jakim był Paweł do "normalnej wspólnoty" wywołało niemałe zamieszanie, w efekcie którego "Uczniowie spuścili go nocą w koszu na sznurze przez mur i wyprawili. Kiedy przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem." Tak więc dla bezpieczeństwa wszystkich wspólnota w Damaszku pozbyła się Pawła "wydalając go ukradkiem w nocy w koszu przez mur". Jak widać w Jerozolimie także nie było różowo i Pawła traktowano jak trędowatego. Przyjęto go dopiero dzięki wstawiennictwu Barnaby, który był znaczącym uczniem Jezusa i cieszył się autorytetem wśród chrześcijan. To też jest niezła wskazówka, że nie każdy, kto "dozna widzenia" powinien być natychmiast z otwartymi rękami przyjmowany i traktowany niczym objawienie i wyrocznia w chrześcijańskiej wspólnocie. I nie jest to żadna skaza na chrześcijańskiej wspólnocie, tylko dobrze pojęta ostrożność. W wiele lat później sam Paweł nakaże "badanie duchów" chrześcijanom, zanim przyjmą bezkrytycznie każde objawienie. Myślę, że Paweł formułował te zasady w oparciu o własne doświadczenia, ponieważ jego działalność w Jerozolimie również doprowadziła do przygotowań do kolejnego zamachu na jego życie. " Bracia jednak dowiedzieli się o tym, odprowadzili go do Cezarei i wysłali do Tarsu. A Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego." Jak widać dopiero "pozbycie się człowieka ze skazą" wprowadziło pokój i harmonię do wspólnoty pierwszych chrześcijan. Z niebytu wyciągnął Pawła dopiero w kilkanaście lat później tenże Barnaba. Ale był to już zupełnie inny Paweł - Apostoł pogan. Jego dojrzewanie do misji przypomina nieco historie Mojżesza. Wydaje się, że Ksiądz w swoim porównaniu poświęcił dużo miejsca czynnikowi ludzkiemu, a mało osobistym ingerencjom Pana Boga w historię. Mogę się mylić, ale osobiście bardziej wolałbym się skupić na przekraczaniu przez Boga naszych wyobrażeń o jego działaniu, niż na naszej niezdolności do percepcji tego działania. I dotyczy to tak "ludzi ze skazą", jak i wspólnoty, której stali się częścią.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
9°C Piątek
rano
16°C Piątek
dzień
17°C Piątek
wieczór
15°C Sobota
noc
wiecej »