Być może O. Krąpiec musiał pójść na jakiś zgniły kompromois, by KUL mógł jako tako funkcjonować. Mam jednak podejrzenie, że przedstawiał dla ubecji té samą wartość co arcybiskup Życiński, czyli żadná. Ludzie o tak wysokim stopniu megalomanii rzadko sá źródłem informacji o czymkolwiek poza sobą samym. Dla Krąpca istniał tylko tomizm egzystencjalny. I to w wersji wyłącznie własnej. Reszta świata była pomyłką i zbiorem niekonkluzywnych twierdzeń. Ktoś taki nie mógł być dla ubecji cennym TW.
KUL kompromitują "Prosiaczek" Wierzbicki i pani sygnująca list "200 hooyów" w sprawie Wójciakowej. Krąpiec będąc rektorem KUL na przełomie Gomuły i Gierka musiał zapewne wykonywać ruchy, przy których wąż złamałby ogon. Znając jednak jego megalomanię nie wierzę, że był czynnym kapusiem. Nie ten typ psychologiczny. Zresztą zanudziłby każdego ubeka opowiadaniem o transcendentaliach i błędach oraz pomyłkach całej światowej filozofii poza jego własną.
przeczytałem w tej inkryminowanej książce, iż brak jest jakichkolwiek dowodów, że o.Krąpiec brał pieniądze od SB. że raczej usiłował prowadzić jakąś swoistą "grę" z ubecją. ok. ale w ramach tej gry dał parę kompromitujących informacji o niektórych osobach, w tym o zakonnikach - to już niefajnie. w sumie: bardziej niesmaczne niż podłe. choć - kto wie... (po diabła ujawniał cudze słabości?) zawsze mamy nadzieję, ze osoby w habitach i sutannach są bardziej wrażliwe etycznie niż pozostali, bardziej skłonne mobilizująco ochraniać niż sypać, prostować niż podkładać nogę... i na tym to rozczarowanie polega.
Krąpiec będąc rektorem KUL na przełomie Gomuły i Gierka musiał zapewne wykonywać ruchy, przy których wąż złamałby ogon. Znając jednak jego megalomanię nie wierzę, że był czynnym kapusiem. Nie ten typ psychologiczny. Zresztą zanudziłby każdego ubeka opowiadaniem o transcendentaliach i błędach oraz pomyłkach całej światowej filozofii poza jego własną.
ale w ramach tej gry dał parę kompromitujących informacji o niektórych osobach, w tym o zakonnikach - to już niefajnie.
w sumie: bardziej niesmaczne niż podłe. choć - kto wie... (po diabła ujawniał cudze słabości?)
zawsze mamy nadzieję, ze osoby w habitach i sutannach są bardziej wrażliwe etycznie niż pozostali, bardziej skłonne mobilizująco ochraniać niż sypać, prostować niż podkładać nogę...
i na tym to rozczarowanie polega.
Co jeszcze mieliby zrobić dominikanie w tej sprawie?