• Janka
    05.10.2014 19:28
    Hallo tu ziemia. To dobrze, ze tym paniom tak się świetnie układa. Domyślam się ten wywiad ma pokazać, że piątka to sama radość i z tym trudno się nie zgodzić. Ale co z kobietami, które nie są aktorkami lub dziennikarkami. Czy jeśli nie maja warunków materialnych na gromadkę maluchów to znaczy że nie są kreatywne w zdobywaniu środków materialnych. Czy autor pomyślał milionach ciężko pracujących kobiet (sprzątaczki, kasjerki, pielęgniarki, czy nawet o wykształconych kobietach nie pracujących w wolnych zawodach). Mimo optymistycznego przesłania zasmucił mnie ten wywiad przez brak empatii redakcji na sytuację kobiet w Polsce. Czytając chwilami myślałam ze czytam Wysokie Obcasy (brry)I
    • mmm
      05.11.2014 15:12
      Radziłbym stonować swoje oburzenie bo zaraz koleżanka zostanie posądzona o zbytni feminizm a od tego już tylko krok do wiecznego potępienia, nie jestem również pewien czy udzielane jest rozgrzeszenie za krytykowanie opinii wyrażnych przez redaktorów GN :)
  • xena45
    06.10.2014 21:16
    Przyłączam się do Janki. Kto mi da na wychowanie tych dzieci? Jestem z rodziny wielodzietnej wiem co to bieda i głód. Nie chcę tego dla moich dzieci. Mam tylko dwoje i czasem się zastanawiam skąd wezmę na buty dla nich. Przy piątce byłby chleb ze smalcem i sandały w listopadzie.
    • do xena
      07.10.2014 17:09
      Nie stać cię? Trudno. Ale dlaczego się wściekasz? Jeśli kogoś stać to chyba dobrze, prawda?
      • matka
        03.11.2014 14:30
        tu nie chodzi o to że się ktoś wścieka...jedne dzieci wspominają zabawy z rodzeństwem a inne biedę. Bo niestety matka nie miała co do garnka włożyć. A jeśli ktoś ma jedno dziecko i słyszy komentarz "mają małego egoistę" to niech się w czoło puknie, bo może się zdarzyć, że ten jedynak stracił swoje rodzeństwo albo matka nie może mieć więcej dzieci....
        nie każdy pracuje w Gościu Niedzielnym i ma tak wyrozumiałego szefa!
      • sasanka
        03.11.2014 14:42
        @matka
        Zgadzam się, znam jedynaków, którzy są bardzo fajnymi ludźmi, miałam kilka koleżanek jedynaczek. Nie były egoistkami, są bardzo fajnymi ludźmi.
    • jan.u
      03.11.2014 10:53
      Do Janki, xeny i innych...
      Troje dzieci to nie mus, ale jednocześnie dużo lepsze środowisko wychowawcze. Różnica pomiędzy 2, a 3 jest b. duża.
      Też jestem z licznej rodziny i oglądanie złotówki z każdej strony nie jest mi obce.
      Sam najmocniej trudności materialnych doświadczyłem mając jedno i dwoje dzieci. Przy trzecim i czwartym u mnie jest łatwiej.
      A Bóg naprawdę czuwa i zaprasza do zaufania.
    • vanitas
      03.11.2014 11:01
      Przy piątce problemem są bardziej sąsiedzi podrzucający ubrania (gdzie je trzymać?) i buty niż ich brak. A "kto mi da" - jako ojciec pracowałem na 2 etaty jak było trzeba. Bez oglądania się "kto mi da" (ale jak się upierasz - to Opieka społeczna, Caritas itp - jak spełniasz kryteria dochodów - pomaga materialnie i finansowo...)
  • Piotr
    08.10.2014 14:46
    Jeśli kogoś stać i chce to bardzo dobrze. Ale mam wrażenie, że próbuje się gdzieś tak między wersami, dać do zrozumienia, że jeśli ktoś nie decyduje się na całą gromadkę dzieci to jest zły (nie tylko w tym wywiadzie, bo taki nurt w "mediach katolickich" gdzieś jest od zawsze a ostatnio mam wrażenie się nasila). Pani Figurska to wzięta aktorka, jak również jej mąż. Pani Puścikowska to wzięta dziennikarka. Raczej im pieniędzy nie brakuje. A co w sytuacji, kiedy oboje rodziców razem zarabia (jedną) średnią krajową, albo i nie? Wtedy kupno 5 kompletów książek w wakacje jest rzeczą nie do zrobienia, taka sama czarna rozpacz jak jesienią okazuje się, że potrzeba 5 par butów. Niektórzy - na szczęście nie wszyscy - ludzie Kościoła bardzo łatwo osądzają, grzmią że w rodzinach nie poczynają się dzieci. Może należałoby się wziąć za pomaganie tam, gdzie się one pojawiają? Z łatwością sobie wyobrażam o ile taniej jakaś fundacja mogłaby zakupić hurtowo "tonę" materiałów szkolnych albo podręczników i rozdystrybuować to jakoś do odpowiednich rodzin. Przykład pierwszy z brzegu. Bo mówienie "bezbożnicy dzieci nie chcecie" jest faktycznie z kosmosu, a zejście na ziemię jest bolesne.
    • Scott
      03.11.2014 10:31
      Z tym że Bóg życiorysy prostuje, poprawić sytuacje finansowa tez może. Ale trzeba CHCIEĆ tej pomocy, a nie zazdrościć innym ze aktorka czy dziennikarka. Za siebie się weź. To dla Boga żaden problem, problemem jest nasza postawa która wymaga WIELKODUSZNOŚCI. Mówię z całą powaga jeszcze raz- żaden problem dla Boga, tylko ta pomoc trzeba przyjąć(wcześniej koniecznie się nawracając).

      Ja powiem po sobie, też kokosów nie zarabiałem, choć patrząc na wykształcenie ludzie myślą inaczej. Ale oddając to Bogu sytuacja zmieniała się bardzo szybko, dużo szybciej niż znajomych z identycznymi kwalifikacjami. Naszym problemem sa sprawy ocierające sie niemal o magiczne myślenie, samo-wydoskonalenie, samo-zbawienie czy samouleczenie. Czasami jakiś człowiek polityk co to za cudotwórce sie przedstawia, czy kłamie jak bedzie lepiej choc dzieki niemu jest tylko gorzej. Sorry, tedy faktycznie nigdzie sie nie zajdzie. Za to nie znam nikogo kto by Bogu zaufał, a Ten by go zostawił.
    • vanitas
      03.11.2014 10:55
      Cóż- mam 5 dzieci, zarabiam(y) wprawdzie 2 średnie krajowe, ale 1 pożera kredyt. Jakoś żyjemy. Z butami - akurat nie ma problemu. Trzeba kupić JEDNĄ- DWIE pary zwykle (reszta jest "dziedziczona" po starszym rodzeństwie). Problemem jest "bezpłatna" edukacja i "bezpłatna" służba zdrowia. (Tu akurat przydaje się zwrot podatku z US.) Do tego panią w szkole trzeba było wytłumaczyć, że nie da się być na 3 zebraniach w jednym terminie itp. Bez szaleństw - ale się da.
  • do Piotr
    08.10.2014 16:22
    OGlądałem wczoraj z paniami program telewizyjny. Obie przyznają, że nikogo do wielodzietności nie namawiają. I nikogo nie oceniają pod kątem - ile kto ma dzieci. I bardzo słusznie. Więc może nie czepiajmy się, kupmy książkę i sprawdźmy co w niej piszą.
    • Piotr
      08.10.2014 18:48
      Jaki program i jaką książkę?

      A co do tematu, nie mówię konkretnie o tych paniach, tylko ogólnie o atmosferze która się wokół rodzin (wstaw przedrostek jaki chcesz)-dzietnych wytworzyła i wokół ludzi którzy mają mało lub wcale dzieci.
      • Scott
        03.11.2014 10:36
        Małżeństwa bezpłodne z wyboru nie podobają się Jezusowi. Mówił o tym papież Franciszek w homilii podczas porannej Mszy św. w kaplicy Domu św. Marty.

        gosc.pl/doc/2031265.Malzenstwa-bezplodne-z-wyboru-nie-podobaja-sie-Jezusowi
      • mmm
        05.11.2014 15:20
        @ Scott
        Franciszek odkąd został Papieżem zwraca uwagę na wystawne życie, bogactwo i obnoszenie się w Kościele. Ilu hierarchów w Polsce przejmuje się tymi słowami i próbuje naśladować czyny Franciszka, nie znam ani jednego.
  • do Piotr2
    09.10.2014 19:26
    A jaka atmosfera towarzyszy rodzinom wielodzietnym? Nazywa się je patologią i pokazuje palcami. Wyśmiewa. to może antidotum właśnie - takie zachęcanie do wielodzietności? A jeśli chodzi o ksiązke, to panie napisały książkę o rodzinie i swojej pracy zawodowej. Mówily o tym w telewizji.
    • kochana
      03.11.2014 09:19
      Środki na utrzymanie dzieci to jedno a niechęć do ich posiadania i wygoda to drugie.Mieszkam w bloku wielorodzinnym i połowa rodzin ma tylko jedno dziecko nawet gdy oboje pracują i mają babcie które gotowe są im pomóc przy drugim.Im bogatsze społeczeństwo tym wygodniejsze.Znam przypadek rodziny która miała z wygody jedynaka.Zginął on w wypadku jako kilku latek.Rodzice jeszcze stosunkowo młodzi więc postanowili mieć kolejne dzieci,tym razem zdecydowali się na trójkę.W tej chwili to już dwoje z nich studiuje a najmłodsze jest w szkole średniej nie cierpią biedy,dzieci są zaradne dorabiają w tej chwili na swoje utrzymanie.Znam inne kobiety które gdy zostały wdowami zamieniły mieszkania w małym mieście na gorsze w dużym aby dzieci mogły studiować.Jest jeszcze to co najważniejsze trzeba zaufać Bogu a on pomorze.
  • N.
    03.11.2014 10:04
    Do ogółu: ja znam dużo kobiet, które nie są wziętymi dziennikarkami ani aktorkami, a są jeszcze bardziej wielodzietne. I są szczęśliwe, mają co jeść i w co się ubrać (dobrze zjeść i dobrze ubrać ;)). Jak się ma zaufanie do Boga, to on już się troszczy o resztę.

    A książka świetna, polecam :)
  • Aga
    03.11.2014 10:08
    Usmialam sie, wzruszylam i .... rozmarzylam :-) , ale nie zgadzam sie ze przy trzecim latwiej :-p
    • mmm
      05.11.2014 15:29
      No ale skąd koleżanka może wiedzieć takie rzeczy skoro monopol na prawdę posiadają jedynie dziennikarze GN i jak tak jest napisane to tak jest i basta.
  • BB
    03.11.2014 10:21
    Zaczęłam tydzień bardzo pouczającą lekcją w banku. Dowiedziałam się między innymi, że:
    - weszłam bez kolejki "na dzidziusia"
    - powinnam przyjść później ( a kto mi zagwarantuje, że później będzie mniejsza kolejka ?)
    - powinnam stanąć w kolejce ( z płaczącym dzieckiem jako dziewiąta czy dziesiąta )
    - nie powinnam z dzieckiem chodzić w takie miejsca
    - powinnam zostawić dziecko z ojcem ( nieważne , że teraz w pracy )
    - powinnam zostawić dziecko z babcią ( a skąd pewność, że dziecko ma jeszcze babcię, a może babcia mieszka w innym mieście albo pracuje )
    - jestem wstrętną babą ( chyba z pięć razy powtórzone )
    - nie trzeba było mieć dzieci
    - jestem źle wychowana
    ... może i jestem, może powinnam była tam stanąć z tym dzieckiem na końcu kolejki, tylko bym wtedy usłyszała: PANI UCISZY TO DZIECKO! ALBO: W MIEJSCACH PUBLICZNYCH NIE KARMI SIĘ PIERSIĄ !!!!!!!!!!
    • vanitas
      03.11.2014 11:31
      ... albo osoba, od której dowiedziałaś się tych mundrości powinna sie leczyć...
      • mmm
        05.11.2014 15:27
        @vanitas
        Założę się, że tych "rad" udzielali tzw. "miłosierni katolicy". Dobrze że koleżanka nie zaczęła karmić dziecka piersią w tym banku bo "stos" murowany.
      • vanitas
        06.11.2014 10:22
        @mmm
        A ja myślę, że tak oobjawiała się wyparta trauma po aborcji.
  • Maja
    03.11.2014 11:13
    Gratuluję Paniom i potwierdzam te obserwacje. Sama mam 6 dzieci chociaż z mężem oboje jesteśmy po studiach i też na nas się ludzie patrzyli dziwnie i niemiło komentowali nawet w najbliższym sklepie. Teraz, gdy wszystkie dzieci już są dorosłe i dobrze wykształcone wszyscy zazdroszczą. Trzeba było w to włożyć mnóstwo pracy ale też bez zaufania Bożej Opatrzności nic by z tego nie było. Ostatnie 20 lat przepracowałam na pełnym etacie w budownictwie (jestem inżynierem, teraz już na emeryturze niestety niskiej z powodu wypadnięcia 10 lat na wychowanie dzieci) i naprawdę nie było łatwo zająć się przy tym dziećmi i domem. Mąż łapał wszystkie możliwe dodatkowe prace i sam wykonywał wszystkie remonty w domu. Nie znamy natomiast spędzania czasu przed telewizorem lub komputerem co można zaobserwować w większości domów. Najważniejsze, że nasze dzieci są szczęśliwe, wspierają się w trudnych chwilach, chętnie się spotykają i mają z nami - rodzicami częste i radosne kontakty. Pozdrawiam serdecznie wszystkie wielodzietne Mamy.
  • Maja
    03.11.2014 11:17
    Gratuluję Paniom i potwierdzam te obserwacje. Sama mam 6 dzieci chociaż z mężem oboje jesteśmy po studiach i też na nas się ludzie patrzyli dziwnie i niemiło komentowali nawet w najbliższym sklepie. Teraz, gdy wszystkie dzieci już są dorosłe i dobrze wykształcone wszyscy zazdroszczą. Trzeba było w to włożyć mnóstwo pracy ale też bez zaufania Bożej Opatrzności nic by z tego nie było. Ostatnie 20 lat przepracowałam na pełnym etacie w budownictwie (jestem inżynierem, teraz już na emeryturze niestety niskiej z powodu wypadnięcia 10 lat na wychowanie dzieci) i naprawdę nie było łatwo zająć się przy tym dziećmi i domem. Mąż łapał wszystkie możliwe dodatkowe prace i sam wykonywał wszystkie remonty w domu. Nie znamy natomiast spędzania czasu przed telewizorem lub komputerem co można zaobserwować w większości domów. Najważniejsze, że nasze dzieci są szczęśliwe, wspierają się w trudnych chwilach, chętnie się spotykają i mają z nami - rodzicami częste i radosne kontakty. Pozdrawiam serdecznie wszystkie wielodzietne Mamy.
  • sasanka
    03.11.2014 12:47
    Nie wiem jak jest przy trzecim - bo mam tylko dwoje.
    Zgodzę się z tym, że przy dwójce jest lepiej niż przy jednym, jakoś bogatsza jest rodzina, jest weselej. Z trzecim nie będę próbować:-)

    Jak jest kasa, to czemu się i nie rozmnażać?
    Myślę, że finanse i rozmiar mieszkania oraz kredyty, to jednak podstawowe hamulce przy rozmnażaniu. O ile o ciuchy się bym tak nie martwiła (są ciucholandy na wagę z fajnymi ubraniami), to jednak masę pieniędzy pochłaniają lekarstwa jak dzieci chore, edukacja i rozrywki (jakieś rozrywki być muszą od czasu do czasu).Sama "zielona szkoła" dla 1 dziecka kosztuje masę pieniędzy a argument, że może nie jechać jest dla mnie jak "kulą w płot". Ja tak raz nie pojechałam jedna z całej klasy - i dzięki za wrażenia!
    Np. przy dwójce dzieci nie stać nas teraz wysłać starszą córkę na ferie na obóz narciarski 1-tygodniowy, chociaż bardzo byśmy chcieli i ona też i lepsze to o wiele niż siedzenie w bloku - no ale kasy brak.
    Na wakacje jeździmy co 2-3 lata niestety tez z powodu braku pieniędzy.
    • vanitas
      03.11.2014 13:04
      Co do wakacji - polecam wyjazdy pod namiot. Standard może niższy (i wiele zależy od pogody) - ale koszty 10% noclegu gdzie indziej. A im więcej - tym za "sztukę" taniej.
      • sasanka
        03.11.2014 14:46
        @vanitas
        Ja namioty przerabiałam w okresie licealnym, wtedy to mnie kręciło teraz szczerze mówiąc nie mam na namioty kompletnie ochoty. Wolę jakiś pokój z łazienką, żeby spokojnie wykąpać dzieci i siebie. Pod namioty to niech sobie jeżdżą z harcerstwa jak podrosną:-)
      • vanitas
        03.11.2014 16:34
        @Sasanka:
        Cóż - też bym wolał 5 gwiazdkowy hotel. Ale na taki wyjazd stać by nas było raz na 10 lat może.

        Z namiotem należy od wieku dzieci. Poniżej 2 lat - pod namiot się nie nadaje. (najmłodsze w tym roku zostało pod kuratelą żony pod namiotem) - ale dla starszych to jest dodatkowa frajda. Bez łazienki - jest ciężko (w tym roku wyjazd był hardcorowy - tylko studnia i sławojka na polu stały ;P )

        Też nie bardzo mam ochotę na namioty - ale dzieciakom się podoba. Jako alternatywa dla "wyjazd co 2-3 lata" - się sprawdza. Zwykle i

        Jeśli nie namiot- to przy 7 osobach (my+dzieci siostry) płaciliśmy jak za 4 dorosłych. Ciut więcej, niż byśmy dali jakbyśmy jechali w 5 osób (i tak koszmarna kwota...). Podejrzewam, że dało by się wynegocjować jeszcze większe ulgi (gospodyni była bardzo zadowolona...).

        Czyli:
        - znmiejszyć wymagania co do standardu
        - nie jeździć tam, gdzie to modne
        - negocjować ceny
        I da się jeździć niemal co roku.
      • sasanka
        03.11.2014 19:05
        @vanitas
        Nie miałam na myśli hotelu, tylko agroturystykę w górach, gdzie jest pokój z łazienką :-) No i po całym roku gotowania dla rodzinki, to tak mam tego gotowania serdecznie dość, ze na wakacjach to niech mnie gotują inni. Fanaberia? - nie, ja po prostu chcę naprawdę odpocząć a nie na pół gwizdka :-)
      • vanitas
        03.11.2014 20:50
        Alternatywa:
        - gotuje mąż
        - gotują dzieci (przekwalifikowanie na personel zarządzający)
        - bary mleczne albo tanie (udało się takie znaleźć w Toruniu, Augustowie, Niechorzu...) Może wystrój nie powala, ale złe toto nie było.
        - tir z gotówką na wyżywienie w zanadrzu ;)
      • yupi
        03.11.2014 21:15
        Ja do dzis wspominam z ogromna nostalgia wyjazd z Ojcem nad morze gdzie warunki bytowe patrzac z dzisiejszej perspektywy byly kiepskie ale dla mnie jako dziecka taka mysl nie przeszla nawet przez glowe, natomiast atmosfera, swiezy chleb, konserwa turystycza i pomidory, zbeiranie bursztynow - tego nie zamienilbym na 7 gwiazdek w hotelu w Dubaju...
    • Scott
      03.11.2014 13:35
      Z jednej strony dobrze widzieć świat realnie, to odpowiedzialność za siebie, innych. Super. A z drugiej trzeba wierzyć że wiara góry przenosi. I one naprawdę znikają. Człowiek wierzący przechodzi przez życie jak burza.
      Katolik to nie ktoś, kto liczy od 1 do 1go.

      "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga. Działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie." jak jeden święty napisał. I to naprawdę działa. Wszystko zawierzyć, dając z siebie wszystko.

      • sasanka
        03.11.2014 14:38
        @Scott
        Nie każdy ma tak bardzo silną wiarę, spójrz ile tylko w Polsce jest samobójstw rocznie - i nie ośmieliłabym się powiedzieć, że "oni nie wierzyli".

        Są tacy co w liczbie potomstwa nie kalkulowali tylko szli na żywioł i opieka społeczna im kilkoro dzieci odebrała (przypadek z autopsji), tak więc samą wiarą to się jednak nie wyżyje, w końcu rozum Bóg po coś dał jednak - a jak dał, to korzystać jest obowiązek. Nie ma kasy - nie ma więcej dzieci.

        Ja również modlę się o jakieś wyjście z konkretnej sytuacji i nie otrzymuję odpowiedzi ani rozwiązania, czy to znaczy, ze za mało wierzę? Nie potrafię już bardziej, tak po prostu.
      • Scott
        03.11.2014 15:25

        Odpowiedzialność podstawa, bez dwóch zdań. I trzeba być odpowiedzialnym. Nikt nie mówi o czymś innym. Ale jednocześnie prosić Boga żeby było lepiej. Co dzień, mozolnie, wytrwale. A On już będzie działać. Modlić się trzeba czasami długo, Bóg może i tego chcieć.

  • matka
    03.11.2014 14:25
    pani Agato - pani wypowiedzi są straszne! jest pani tak pyszna w tym co mówi, że aż nie mozna tego czytać. Skupiona na sobie - i do tego myśli, że dowcipna! masakra! Natomiast pani Dominice dziękuję! jest pani tak autentyczna w swoich wypowiedziach, że aż miło się panią czyta :)
  • gut
    03.11.2014 14:38

    Jak to powiedziała Matka Boża,  pewnej współczesnej młodej mistyczce: >>> To dzieci są nadzieją świata. <<< I dlatego uważam, że Panie czynią niezwykłą i zwykłą misje. :)

    Razem za Jezusem- Dzięki Ci Maryjo (Thanking blessed Mary)

    link:


    https://www.youtube.com/watch?v=_OKhWx24xP0

  • yupi
    03.11.2014 14:59
    ja oficjalnie uznaję iż jeśli otrzymam czwarte dziecko od Boga na wychowanie to będzie cud, na razie jest to po ludzku N-I-E-M-O-Ż-L-I-W-E
  • K.U.
    03.11.2014 22:26
    Wszystko sprowadza się do tego, że wybór (jaki on by nie był) należy szanować. Są ludzie, którzy chcą mieć dużo dzieci i się do tego nadają i nikomu nie wolno wytykać ich palcami. Tak samo nie wolno wytykać palcami ludzi takich jak ja, czyli takich, którzy dzieci nie mają (każda historia życia jest inna..., każdy ma swoją drogę...). Państwo powinno mieć wypracowaną mądrą politykę parorodzinną, wspierać rodziny, ale jednocześnie niedopuszczalne jest nakładanie tzw. bykowego, czyli podatku dla bezdzietnych. Nie każdy może i nie każdy powinien mieć dzieci (wiem, co mówię!), ale jak ktoś już je ma i wychowuje, własne, lub cudze (jako rodzina adopcyjna lub zastępcza) winien być szanowany i wspierany! Niedopuszczalna jest aborcja, eutanazja, ale dopuszczalne, a niekiedy nawet wskazane jest oddanie dziecka do adopcji i danie mu szansy na miłość. Obecnie, jako cywilizacja zachodnia wychowujemy dzieci zbyt sterylnie, mamy swego rodzaju fiksację na ich punkcie, a z drugiej strony tak bardzo boimy się ich pojawienia. Może ten lęk wywołany jest presją, że wszystko musi być idealne i sterylne (tak w sensie dosłownym, jak i przenośnym) a my nie damy rady temu sprostać. Dziecko ma być przede wszystkim KOCHANE, ale w sposób mądry! Uwielbiam fragment Pisma św. o nawiedzeniu św. Elżbiety, gdy maleńki Jan będąc w łonie matki doświadcza Miłości Chrystusa i aż porusza się z radości... Łza się w oku kręci... Tego dzieciom potrzeba, aby były chciane i kochane, a reszta jakoś się ułoży... z Bożą i ludzką pomocą...
  • malaika
    03.11.2014 23:42
    ad. komentarzy nt ilości dzieci. W wakacje (sezon dla seniorów) byłam raz sama z moją dwójką i 2 brata na plaży. Ludzie nas obserwowali i z zachwytem pytali, czy to moje wszystkie, jak odpowiadałam, że tylko 2 moje, to mijał zachwyt :)
  • alice
    04.11.2014 08:16
    Poczytałam komentarze, wywiad i tak myslę sobie, ze w wymiarze ogólnym wielodzietność to strach szczerzej ujmowany niz problemy opisywane. Pokazujecie fakty idylliczne mimo wszystko, fakty, gdzie jest mama, tata i dzieci. Przeciez te decyzje maja w sobie powazniejsze strachy bo czesto rodzina to po parunastu latach tylko jeden rodzic + dzieci (rozwody, wdowienstwa, emigracja zarobkowa jednego z rodzicow) i nie ma zabezpieczen prawnych, egzystencjalnych a strach jest. Fajnie gdy jeden z rodzicow moze pracowac poza domem a drugi pracowac przy dzieciach, fajnie gdy sa pomocnicy (babcie itp) ale nie mozna byc tak waskowzrocznym. Takie mamy czasy, ze praca przy dzieciach zostala obdarta nie tylko z szacunku jako do pracy samej w sobie, ale z gratyfikacji finansowych z tego tytulu, z ubezpieczen wszelkich. Nie wiem jak wy, ale ja nie widze wielodzietnego rodzica w sytuacji samodzielnego rodzicielstwa ktory z 5 dzieci MUSI pracowac przy dzieciach, MUSI pracowac poza domem zarobkowo, MUSI dzieci wyksztalcic, leczyc, spedzac z nimi czas, dbac o dom, zarobic na to wszystko i obciazenie psychiczne, emocjonalne, fizyczne wytrzymac a w tym wszystkim MUSI rowniez gdzies sie odnalezc jako osoba a nie herkules obowiazkowosci bo "ducha wyzionie". (pisze "rodzic" nie dlatego zeby nie napisac matka, ale zeby napisac tez ojciec). Prawno ksztaltowane jest tak by nie traktowac dzieci jako pracy no chyba ze jest to rodzina zastepcza. Nie wyobrazam sobie matek lub ojcow w sytuacji gdy z niezaleznych od siebie przyczyn staja realnie z piatka dzieci w obliczu rodzicielstwa samodzielnego bo nie istnieja zabezpieczenia w razie takiej ewentualnosci. Sa przypadki gdy umiera matka niepracujaca zarobkowo (dzieci to prwnie nie jest praca) i nie ma babc, cioc bo kazdy ma swoje zycie i nie ma poduszki bezpieczenstwa bo taki rodzic spada z dziecmi na twardy beton. Oczywiscie "jakos to bedzie" bo musi i jakos to bedzie gdy dzieci choruja i widmo utraty pracy zarobkowej wisi, a wisi i bez takich. Nie ma szans... poprostu.
  • nordynka
    04.11.2014 08:35
    nordynka
    sasanko

    Mamy trójkę dzieci i wydajemy praktycznie wszystko co zarabiamy na bieżące potrzeby. Nie stać nas na żadne wakacje, nawet pod namiotem bo...póki co nie jesteśmy w stanie kupić sobie nawet namiotu, spędzamy je u nas na miejscu (na szczęście plaża i las blisko), kupno podręczników jest dla nas nie lada wyzwaniem (zbieram na nie od wczesnej wiosny), dzieci w czasie wakacji bywały na wyjazdach ale finansowanych przez dziadków, i na półkoloniach za symboliczną kwotę 5zł/dzień (lokalne Szkolne Schronisko Młodzieżowe ma taka ofertę). Mieszkamy w 2 pokoikach i chodzimy sobie po głowach i nie mamy żadnych szans na inne lokum. Na święta sama robię rodzinie prezenty lub kupujemy jakieś drobiazgi.
    A do tego codziennie mamy porcję przytulania się i wyściskania z dziećmi zwłaszcza z najmłodszym, nieustannie śmiejące się oczka, milion dziecięcych pytań, masę powodów do śmiechu po uszy i radość z bycia razem. Nie oddałabym tego za nic. Ani za możliwość zaplanowanego po mojemu wyjazdu ani za większe mieszkanie!za żadne bezpieczeństwo finansowe!
    Przypomina mi się Ewangelia o tym, gdy Jezus pytał "czy gdy syn którego z was prosi o chleb to czy podasz mu kamień albo gdy prosi o jajko czy podasz mu skorpiona? o ileż więc bardziej Ojciec Wasz niebieski da dobre dary tym którzy Go o to proszą" - i komentarz do niej pewnego kapłana "czasem chleb który otrzymuję nie przypomina tego o który dokładnie prosiłem ale z pewnością nie jest to kamień, jajko nie jest takie jakie sobie wymyśliłem ale z pewnością nie jest to skorpion. Jedyne co mam zrobić, to uwierzyć w to, że to są właśnie te DOBRE DARY od mojego Ojca"
    • sasanka
      04.11.2014 09:45
      @nordynka
      Bardzo ładne co napisałaś.
      Jedna różnica - ludzie są po prostu różni i dla każdego poczucie szczęścia i spełnienia jest naprawdę bardzo subiektywną sprawą. Jeden będzie tak jak Ty szczęśliwy w takich warunkach a inny miałby dość takiego życia i będzie wolał mieć 1 dziecko i nie martwić się za co kupi podręczniki czy zimową kurtkę czy za co wyśle dziecko na "zieloną szkołę".

      Oczywiście chylę czoła przed wielodzietnymi ale uważam, że do wszystkiego trzeba rozsądku i trochę ludzkiego planowania, bo Bóg zaprosił nas jednak do współpracy a nie tylko do ślepego zdawania się na Niego.

      Gdyby nam się trafiło teraz trzecie dziecko, to oczywiście zostałoby przyjęte z miłością - ale i miałabym poczucie katastrofy i pewnie niejeden wieczór przepłakała jak sobie sama poradzę (bo to ja całymi dniami zajmuję się dziećmi) oraz za co to dziecko utrzymamy. Jednak rozum podpowiada to i owo i człowiek odkłada poczęcie, często na zawsze.
      • Scott
        04.11.2014 11:15
        Sasanka, jeśli chcesz coś zmienić w życiu na lepsze- to poproś Boga o działanie. A sprawczą Osobą Trójcy jest Duch Święty. Kiedyś jeden mądry ksiądz powiedział mi żeby przywoływać Go codziennie, a po trzech latach spoglądając wstecz, będzie jedynie ogromna wdzięczność Bogu. I tak faktycznie jest. Odwagi, nie lękaj się.
      • sasanka
        04.11.2014 11:18
        @Scott
        Może skorzystam z rady, dzięki. :-)
      • nordynka
        04.11.2014 11:27
        nordynka
        sasanko

        Z tych powodów które wymieniłaś a które doskonale rozumiem nie planowaliśmy trzeciego dziecka.
        W moim sercu zrodziło się wielkie przeogromne pragnienie powiększenia rodziny, tęskniłam za tym by mieć jeszcze jedno dziecko tak bardzo, że serce dosłownie mi ta tęsknota rozsadzała.
        Mój mąż przyjął to do wiadomości ale był przeciw, z racjonalnych rozumowych, wszystkich wymienionych przez Ciebie (i zrozumiałych) powodów (najbardziej przekonywał mnie ten o tym, że od Boga trzymaliśmy też rozum żeby go używać - no bo i owszem) - pomimo tego pragnienia zgadzałam się z mężem i nie planowaliśmy dziecka.
        Oddałam te sytuację Panu Bogu mówiąc "dajesz pragnienie a nie dajesz możliwości - nie rozumiem".
        Kilka miesięcy później dostaliśmy dziecko, w prezencie (tak jak i pozostałe zresztą z tym, że to było bez naszej świadomej decyzji).
        Dziś nikt już nie pamięta naszych obaw i lęków. One nie mają znaczenia. Pieniędzy zawsze będzie za mało. Miłości nigdy dosyć.
      • Scott
        04.11.2014 12:28
        Nie warto spędzać czasu na trwaniu w leku. Bo to nic nie zmienia, jesli nie oddajesz go Bogu. Ale zawierzenie lęków Jezusowi, codzienne zapraszanie aby Duch Święty działał, z jeszcze większa mocą w życiu daje po czasie rewelacyjne efekty. Moja mama cały czas mawia że w życiu o pieniądze najłatwiej, ze liczy się człowiek. Tylko musi być Bóg w tym wszystkim. Co nie znaczy ze się nie starała i nie pracowała. A nas jest 4.
        Sprawdzone.
      • sasanka
        04.11.2014 12:39
        @nordynka
        Piszesz o pragnieniu - może to i głos Boga był w Twoim życiu , nie wiem.
        Z Twojego postu odczuwam, że jednak bardziej chciałaś, niż nie chciałaś:-) No bo tak z niczego to by się to trzecie dziecko nie pojawiło:-)Bardziej poszłaś "na żywioł" niż "w rozsądek".

        Jednak pomimo zaufania Bogu (z tego co pisałaś w postach), to z trzecim dzieckiem ani Wam się nie zwiększyło mieszkanie ani finanse a jest wręcz na styk lub nawet mniej, tak więc intuicji to ja wolę jednak słuchać.

        Pragnienia są czasem wbrew rozsądkowi i uważam że należy znaleźć jednak "złoty środek" niż iść tylko za pragnieniem (tzn.ja tak robię).Trzeba też znać siebie, żeby się nie rzucać "z motyką na słońce".
      • nordynka
        04.11.2014 14:55
        nordynka
        sasanko

        nie zrozumiałaś mojego postu

        tak chciałam, ale zgodziłam się na wolę męża, który świadomie nie chciał. Nie poszliśmy na żaden żywioł (no bo jednak bądź co bądź "do tanga trzeba dwojga"). Unikaliśmy poczęcia.
        A jednak dziecko dostaliśmy. Według wszelkich reguł npr nie powinno się pojawić. Nie pomyliłam się w obserwacjach - robię je od kilkunastu lat. Nie chorowałam nic się nie "rozregulowało".
        Tak, wpierw spodziewałam się podwyżek w pracy i większego mieszkania itd itp. tego bochna chleba, które dziecko przynosi ze sobą na świat. Nasz bochen nie przypomina tego, o który prosiliśmy(i wciąż prosimy) ale z pewnością nie jest to kamień. Nasz bochen to coraz bliższa relacja z Bogiem. To pieniądze, które zawsze są w odpowiedniej ilości we właściwym czasie choć nigdy nie możemy z nich odłożyć "na zapas" żeby się zabezpieczyć. To masa miłości dziecięcej i wszystkiego co się z tym wiąże, a czego nie da się ani wyliczyć ani skatalogować ani za to zapłacić.

        A co do pragnienia, o którym pisałam - życzę Ci abyś i Ty kiedyś doświadczyła co to znaczy mieć pragnienie w sercu. Bóg mówi do serca. Tam można Go spotkać.
      • sasanka
        04.11.2014 17:03
        @nordynka
        No chyba, że tak :-) To ewidentnie u Was Pan Bóg zadziałał:-) To możecie być faktycznie spokojni, nie zostawi Was nigdy :-)
      • nordynka
        05.11.2014 07:59
        nordynka
        tak jak i Ciebie sasanko

        nigdy
      • sasanka
        05.11.2014 12:30
        @nordynka
        Mam tylko jedno pytanie - jak odnalazł się w tej niespodziewanej sytuacji Twój mąż?
      • nordynka
        05.11.2014 14:20
        nordynka
        Przyjął do wiadomości fakt istnienia piątego członka rodziny i - choć mi nie mówił - to wiem, że walczył z obawami jak to będzie.
        Potem (po pierwszym usg) zaczął się cieszyć i...tak już zostało do dziś.
        Najmłodszy niedawno skończył 3 lata. O tym jak to było bez niego już nikt dzisiaj nie pamięta.


  • Anna
    04.11.2014 15:56
    Dawno, dawno temu, żyła sobie Matka Jedynaka.
    I słyszała od kuzynek, koleżanek, sąsiadek, "życzliwych":
    "Maryjo, czy już nie czas na drugie?"
    "Nie chciałabyś mieć córeczki?"
    "Twój synek wyrośnie na egoistę, zobaczysz. Nie ma z kim się dzielić, nie ma się kim opiekować."
    "Jedno dziecko? To jeszcze nie rodzina!"
    "Zobaczysz, na stare lata nie będzie ci miał kto podać szklanki wody."
    "Sara jest już w ciąży z szóstym dzieckiem. Nie wstyd ci?"
    "Brak wielu dzieci, to brak Bożego błogosławieństwa."
    "Jak Bóg da dzieci, to da i na dzieci."
    "Myślisz, że nie macie warunków na więcej dzieci?"

    I tak przez długie lata...
    • vanitas
      06.11.2014 09:53
      Sorry - ale w Izraelu problemu "kontroli urodzeń" nie było - jak ktoś nie miał dzieci - to widocznie nie mógł. Dopiero teraz ludzie zidiocieli.
      • Anna
        06.11.2014 20:23
        Vanitas, w Izraelu jak ktoś nie miał dzieci, uważało się to za hańbę. Poczytaj ST jak tam kobiety walczyły o dziecko, aby uniknąć piętna bezdzietności. Sara podsunęła Abrahamowi niewolnicę, aby dzięki takiemu zabiegowi "mieć" syna. Rachela i Lea rodziły na wyścigi. Anna, żona Elkany, przyszła matka Samuela, "płakała i nie jadła", chociaż mąż ją i tak kochał. Elżbieta dziękowała Bogu, że zmył z niej hańbę bezdzietności.

        P.S. Do niedawna byłam przekonana, że jesteś księdzem. :)))
      • vanitas
        07.11.2014 09:09
        @Anna
        We wszystkim co piszesz (o Izraelu, nie o moim "kapłaństwie" ;)) masz rację. "Nie mógł" tu znaczy - "pozbawiony jest błogosławieństwa. (tym niemniej - Sara była żoną głowy rodu - więc publicznie raczej nikt by nie śmiał. podobnie raczej z żoną Kapłana - Elżbietą...)

        A co do "myślałam, że jesteś księdzem" - nie moje powołanie. (jak ktoś trochę liznął Biblii, kodeksów kanonicznych albo dokumentów Kościoła - to musi być ksiądz? )
      • Anna
        07.11.2014 20:54
        @vanitas
        W Twoich wypowiedziach wyczuwałam taki "księżowski" styl. :))) I do tego ten nick.
  • Anna
    04.11.2014 22:00
    "SYNDROM PLAŻY"

    Kiedy Maryja i św. Józef szli ze swoim Synkiem na spacer, mały Jezusek, "wynudzony rodzicami" wyrywał się zaraz do wesołych gromadek dzieci wielodzietnych cioć i sąsiadek. Tam dopiero była prawdziwa Rodzina przez duże "R"!

    A później, nadąsany, wracał ociągając się do pustego, cichego domu w Nazarecie, gdzie św. Józef heblował deski, Maryja szykowała kolację, a On snuł się z kąta w kąt. O, jak bardzo brakowało Mu śmiechu i tupotu rodzeństwa, wesołego przekomarzania się, bitew na poduszki i wspólnych psot!

    Jak smutno musiało być w tej Rodzinie Jednodzietnej.
    • Jan
      05.11.2014 08:36
      Niepotrzebny sarkazm, Anno. Nikt przecież nie wyrzuca nikomu, że ma jedno dziecko, jeśli ma uzasadnione powody, żeby było jedno. Rozumiesz chyba takie rzeczy, więc po co te historyjki?
      • mmm
        05.11.2014 15:44
        Redaktor GN zadał sobie tyle trudu aby propagować wzór rodziny wielodzietnej a kolega Jasiu nadal nie potrafi zrozumieć przesłania, normalnie wstyd.
  • Zosia
    05.11.2014 19:28
    Duża rodzina to fantastyczna sprawa. Zawsze chciałam mieć troje dzieci.Jednak różne zawirowania życiowe spowodowały, że mam tylko dwoje. Myślę, że to także Boży plan, ponieważ przy tej dwójce mam tyle problemów zdrowotnych, że mogłabym obdartować nimi o wiele więcej dzieci. Błogosławieństwem jest sytuacja, kiedy dzieci rodzą się zdrowe i rodzice nie borykają się z problemami zdrowotnymi. Czy widział ktoś chore drzewo i zdrowe owoce?? Urodziłam syna 16 lat temu. Poród był niezwykle ciężki i gdyby nie mój mąż na sali porodowej i jego walka o nas, to dzisiaj nie mogłabym z Wami dzielić się moim przykładem. Syn był bardzo chorowity a największym problemem była ostra alergia (niemal na wszystko) i przewlekłe zapalenie oskrzeli łacznie z astmą w wieku 3 lat. Nie mogłam karmić go niczym innym jak własnym pokarmem, przy zachowaniu drastycznej diety (moja stala dieta to tylko 3 produktu). Do tego mały w wyniku choroby, miał wieczne problemy ze snem, więc pierwszą noc (pobudka dopiero po 5 godzinach snu) przespałam jak miał 3,5 roku. Pogorszył się mój wzrok, wypadały włosy i zagosciły przewlekłe infekcje ze stałą kuracją antybiotykową. Koszmar! przyrzekłam sobie że nigdy więcej dzieci. Kiedy syn miał 5 lat zamarzyłam o kolejnym dziecku :). Mąż był zachwycony, ponieważ zawsze mawiał, że to kobieta ponosi najwiekszy cieżar, dlatego tylko ja mogę podjąć się tego i zadecydować. Urodziłam śliczną córeczkę. Mąż szalał z radośći (zresztą szaleje do dziś :). W miedzy czasie nasza trudna sytuacja zmusiła nas do emigracji za granicę.Bardzo nad tym ubolewałam ze taka sytuacja nas spotkała. Dziś wiem że to było Błogosławieństwo!. Córa, którą urodziłam już w innym kraju, zachorowała na nieuleczalną chorobę genetyczną. Okazało się, że jesteśmy z mężem nosicielami wadliwych genów, a ucórki one się skumulowały. Jest po kilku operacjach, choć ma dopiero kilka lat. Dzięki Bogu, że w tym naszym nieszczęściu, mamy tak niebywałą ochronę!. Postać choroby nie jest mocno agresywna, dlatego nie jest przykuta do wózka inwalidzkiego. A druga rzecz to leki, którymi jest leczona. Koszt leczenia dziecka z tą chorobą w Polsce to 70 tyś. rocznie już po refundacji NFZ. My za granicą mamy to leczenie za darmo I jak nie dziękować Bogu!? skąd wzięłabym co roku 70 tyś,?? Myślałam o trzecim dziecku, ale lekarze ostrzegli, że jest duże prawdopodobieństwo że kolejne dziecko urodzi się z agreswynieszą odmianą tej choroby. Nie mam sumienia i serca aby powołać do życia dziecko, które skażemy na tak duże cierpienie. Bardzo mnie boli, kiedy słyszę ''a czemu macie tylko dwoje dzieci?'' zwłaszca z ust księdza, który nie ma wogóle pojęcia co to znaczy mieć dziecko. Dużo dzieci, to także dużo pracy. Ja wraz z moją rodziną ten dodatkowy czas oddaję na rzecz innych dzieci pracując z nimi w kościele poprzez różne organizacje:) Pozdrawiam wszystkich i proszę nie oceniajcie nikogo, bo nikt nie wie jakie dramaty skrywa dana rodzina.
    • sasanka
      05.11.2014 20:39
      @Zosia
      Podziwiam Cię, nie każdy dałby radę. Z tego co piszesz, to masz ważne powody aby nie mieć więcej dzieci. Dużo zdrowia Wam życzę!:-)

      Mam takie pytanie do forumowiczów - w jakim wieku wg Was powinno się najpóźniej urodzić dziecko (aby nie być za starym rodzicem)?
      • Zosia
        05.11.2014 21:59
        Dziękuję @sasanka :)
        Ja urodziłam pierwsze dziecko kiedy miałam 26 lat. Akurat kiedy skończyłam studia. Z perspektywy czasu stwerdzam że mogłam postarać się szybciej ;. Zależało nam na skończeniu studiów i jako takie życie zawodowe oraz liczylismy na pomoc naszych mam gdy maluch sie urodzi. Dziś wiem, że szkoda czasu. W zawodzie wyuczonym nie pracuję, nie mam własnego domu tylko wynajęty, więc jestem jak na starcie ;) a i babcie nie mogły nam pomóc, bo mieszkamy 2000 km od domu. im wcześniej tym lepiej.

        22-23 lata to najlepszy czas na pierwsze dziecko.

        Pozdrawiam!
      • jan.u
        14.11.2014 21:49
        @Sasanka
        Dzieci "nie dają się zestarzeć", a natura pilnuje by nie rodziły się zbyt późno.
        Nie polecam pierwszego dziecka po 40 ;-)
        Najstarsza mama z jaką blisko miałem do czynienia miała 44 lata, ale to było 5. dziecko i było ok. Podobno przy kolejnych dzieciach zdarza się macierzyństwo nawet koło 50-tki.
        Z tatusiami jest trochę inaczej, ale poza wyjątkami i sporą różnicą wieku po 50-55 latach życia bym się wstrzymał.
  • Aba
    05.11.2014 22:14
    Mamy dwoje dzieci, żyjemy bardzo oszczędnie a i tak ciągle nam brakuje na potrzebne rzeczy. Niekiedy to chce mi się zwyczajnie wyć i walić głową o mur z bezsilności. Na każdym kroku trzeba za coś płacić. Skąd na to wziać? Macie też tak czasami?
    • nordynka
      06.11.2014 08:43
      nordynka
      tak
      wczoraj na przykład miałam chwilę bezsilności

      Mam na to lekarstwo, zaczynam - wbrew emocjom - uwielbiać Boga w tej sytuacji. Po chwili wszystko się wycisza, a ja...uświadamiam sobie, że Bóg jest, wie i widzi.
      Uwielbienie Go odciąga moje skupienie na sobie w Jego stronę. I o to chodzi.
      Jeżeli lepsza sytuacja materialna, większy dom i pieniądze na to co mi się wydaje superpotrzebne miałyby mnie odciągnąć od Jezusa, to ja tego nie chcę. I - na szczęście - On o tym wie ;).

      Zawierzyłam finanse naszej rodziny Bogu. I jak są sytuacje podbramkowe to kasa jest ZAWSZE. nie wiem skąd. Jest. Tyle ile potrzeba. Nie ma na wakacje, angielski i basen dla dzieci. Ale jest na ubezpieczenie auta, na benzynę i jego naprawy. Na lekarstwa. Na opłaty.
      • Aba
        06.11.2014 17:39
        Wiesz co, właściwie to mamy podobnie. Ale mimo to jest we mnie nieraz taki smutek, że ów basen czy jakieś wspólne wyjście to już dla nas luksus z górnej półki. Ostatnio dużo proszę Ducha Świętego o światło jak żyć, by poprawić sytuacje finansową rodziny. I nie o bogactwo mi chodzi, ale o większy spokój w tej dziedzinie.
      • Anna
        07.11.2014 21:12
        @nordynka
        Nie zrozum mnie źle, nordynko, ale mnie osobiście bardzo niepokoi, kiedy słyszę, że "pieniądze zawsze są - NIE WIEM SKĄD.

        Otóż sama jestem kobietą niezamężną i utrzymuję się z własnych zarobków (otrzymując też czasem pomoc od rodziców). I zawsze WIEM SKĄD są pieniądze, którymi dysponuję.

        Mam natomiast w rodzinie małżonków wielodzietnych, neokatechumenalnych, którzy mając bardzo (delikatnie mówiąc) niestabilną sytuację zawodową, właśnie miewali pieniądze NIE WIADOMO SKĄD. Pewnie tak właśnie twierdzili na spotkaniach wspólnotowych. Ale ja niestety wiem, SKĄD spora część tych pieniędzy pochodziła (i nadal pochodzi) - z kieszeni osób wypruwających sobie żyły i nie sypiających po nocach, aby ta rodzina jakoś mogła się utrzymać.

        A małżonkowie wielodzietni - zawsze zadowoleni, bo i rachunki opłacone, i obiadek na stół podany. A po obiadku - pozmywane.
      • nick
        23.11.2014 20:52
        @Anna - dziękuję. Dobry wpis. Nie tylko opłacone.
        Podane i pozmywane.

        Ale to tylko margines. Jest mnóstwo zdrowych, dużych rodzin.

        ps. vanitas, jeśli to ten, którego znam, nie jest xiędzem :)
    • sasanka
      06.11.2014 09:01
      @Aba
      Też tak mamy:-( Pieniądze kończą się nam dużo wcześniej niż wpływa kolejna pensja na konto:-(
      Nie mam tak silnej wiary jak @nordynka.
      • jan.u
        14.11.2014 22:13
        @Aba @Sasanka
        Ja tam raz zawierzam Bogu, a raz się miotam, ale dość często zawierzam ;-)
        @Anna
        U mnie "nie wiem skąd" oznacza najczęściej nieoczekiwane zlecenie albo nawróconego dłużnika, o którym sam już zapomniałem albo sąsiada, który akurat ma urodzaj owoców i chce się podzielić ;-)
        Rozumiem, że rodzina o której piszesz zachowuje się w Twoim poczuciu niefrasobliwie, ale czy wypruwanie żył, to mus czy dobrowolna działalność tych osób, które im pomagają?
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
16°C Piątek
dzień
wiecej »