• Rozwiedziona
    15.10.2014 10:49
    "Nasz ksiądz proboszcz zawsze był dla nich bardzo miły, starał się ich zapraszać i angażować w życie parafii"-Tak wyglada milosierdzie? Bo byl mily? :-)

    "Musi zmienić życie, naprawić je. I to jest droga, którą Kościół proponuje od dawna także dla osób rozwiedzionych. Dla wielu jednak to niemożliwe"-Czyli co teraz?
    1. Czekac na swoja smierc?
    2. Czekac na smierc pierwszego malzonka?
    3. Czekac na smierc drugiego malzonka i wrocic do pierwszego?

    • Aśka
      15.10.2014 12:48
      @Rozwiedziona -
      Piszesz jakbyś nie znała Dekalogu. A co ten ksiądz miał wg Ciebie robić?

      Nauczanie Chrystusa jest jasne, każdy chrześcijanin zna naukę o małżeństwie.
      Jeśli jesteś rozwiedziona, to masz dochować wierności sakramentalnemu mężowi, niezależnie czy to on odszedł, Ciebie przysięga obowiązuje do śmierci jednego z Was. Możesz żyć samotnie i wychowywać dzieci samotnie i wtedy możesz przystępować do spowiedzi i Komunii Św. a Bóg wynagrodzi Ci wierność 100-krotnie, na tym polega wierność Bogu.
      Jeśli uwikłałaś się w cudzołóstwo, to jedynym wyjściem jest "białe małżeństwo", wtedy możesz przystępować do Sakramentów.
      • AndrzejT
        15.10.2014 14:06
        @aśka - nie ma to jak chrześcijańska sztuka dawania dobrych rad. Tak sobie czasami myślę, że w Waszym poukładanym świecie, świecie ludzi którzy się dobrze mają (i to dzięki własnej mądrości a nie łasce Bożej)Jezus nie miałby co robić. Bo Jezus jak pamiętam z Ewangelii to przyszedł do tych co się źle mają i do tego jadał z celnikami. A Faryzeusze byli strasznie oburzeni.
        Życie nie jest proste i jak mówi Biblia, nie jest dobrze aby człowiek był sam. A wychowanie dzieci nie jest lekką sprawą, szczególnie jak się jest samotnym rodzicem. Ja bym nie potrafił powiedzieć samotnej matce, która zrobiła błąd wychodząc za niewłaściwego faceta, że powinna być samotna do końca życia ( powiedzmy do śmierci jej byłego męża) a jej dzieci nie mają prawa do wychowania się w pełnej rodzinie. Ale ja to jestem kiepskim chrześcijaninem, który do tego uważa, że miłosierdzie powinno iść przed prawem.
      • Aśka
        15.10.2014 15:14
        @AndrzejT
        " Tak sobie czasami myślę, że w Waszym poukładanym świecie, świecie ludzi którzy się dobrze mają (i to dzięki własnej mądrości a nie łasce Bożej)"

        --------------------------------------------
        Widzisz Andrzeju, ja mam się dobrze właśnie dzięki łasce Bożej i Sakramentom, oraz modlitwie, bo bez Boga nie poradziłabym sobie. I Tobie również życzę obecności Boga w Twoim życiu i pełnego uczestnictwa w Sakramentach a też będziesz się miał dobrze, Bóg zawsze na Ciebie czeka :-) A co do faryzeuszy, celników oraz cudzołożników, to Jezus mówił do nich: "Idź i nie grzesz więcej" tylko tyle i AŻ tyle.

      • Antti
        15.10.2014 22:13
        Droga Asko!
        Gdyby Jezus mowil tylko te slowa, ktore cytujesz, to mielibysmy bardzo plytki wizerunek Jego nauczania. Sama piszesz, ze masz sie dobrze dzieki Sakramentom, a innym pragniesz ich odmowic? Cos tu nie gra.. Osobiscie zgadzam sie, ze skoro mamy zasade nieudzielania Komunii Swietej osobom rozwiedzionym i zyjacym w nowym zwiazku, to powinnismy sie do niej dostosowac. W zyciu nie mozna wszystkiego zaznac, dostac, czasem wybory sa trudne, niektore drzwi sie otwieraja, inne zamykaja.. Ale jednoczesnie przeraza mnie jak pochopnie i czarno-bialo oceniasz innych ludzi. Czy napewno postaralas wczuc w przezycia innych? Proponowanie komus "bialego malzenstwa" jest wyrazem kompletnego braku zrozumienia tematu a nawet arogancji w stosunku do ludzi starajacych sie zyc tak dobrze jak to w ich porozwodowej sytuacji mozliwe. Dobrze wiesz, ze fizyczna bliskosc jest w najwiekszym stopniu wyrazem duchowej i psychicznej bliskosci, a proponowanie rezygnacji z niej jakiejkolwiek parze ludzi, czy zyjacej wedlug katolickich czy innych zasad, nie jest w zadnym stopniu wyrazem woli Boga.
      • vanitas
        15.10.2014 22:37
        @AndrzejT
        Czy miłosierdziem jest pozwolić pijanemu wrócić do domu jako kierowca własnym samochodem? Żeby się biedaczek nie musiał wykosztować na taksówkę, a jutro nie musiał po samochód przyjeżdżać?

        Celem Kościoła jest doprowadzenie ludzi do życia wiecznego. Nikt nie obiecywał, że będzie to droga lekka, łatwa i przyjemna. Wprost przeciwnie - to jest krzyż - a więc narzędzie do zadawania bólu i smierci. Chcę być zbawiony - biorę mój krzyż. Nie chcę - to go odrzucam. I tyle.

        Miłosierdzie Chrystusa polegało na "idź i NIE GRZESZ WIĘCEJ". Ty chciałbyś "idź i nadal sobie grzesz bez konsekwencji" - ty to nazywasz milosierdziem???

        Absurd tej synodalnej dyskusji polega na tym że dyskutuje się nad dopuszczeniem do sakramentu (Komunii św) ludzi, którzy mają za nic dwa inne sakramenty (małżeństwo, spowiedź). Ot małżeństwo przestało sobie być sakramentem, mogę zawrzeć drugie. Ot warunki spowiedzi mnie nie interesują - chce móc ię spowiadać bez postanowienia poprawy.

        Na zakończenie - bywa, że po ludzku patrząc ktoś nie jest w stanie po porzuceniu dać sobie rady samotnie - np. z wychowaniem kilku dzieci (do tego trzeba kupę czasu i pieniędzy i paru jeszcze innych rzeczy - samotnie jest to koszmarnie trudna). Moja rada - zaufać Chrystusowi. Jeśli się nie potrafi cóż - grzech by był ciężki musi być świadomy i dobrowolny. Prawdziwe przekonanie o konieczności jest zaprzeczeniem dobrowolności (choć to dość śliski temat). To wymaga DOBREGO spowiednika ...
      • vanitas
        15.10.2014 23:05
        @Antti
        Nie ma zasady "nieudzielania Komunii Swietej osobom rozwiedzionym i zyjacym w nowym zwiazku". Jest bardziej ogólna zasada nieudzielania Komunii św. osobą które są w grzechu ciezkim (i zasada niemożności rozgrzeszenia ludzi którzy tak naprawdę za swoje grzechy nie załują i nie zamierzają przestać grzeszyć).
        Nikt im Komusnii św nie odmawia - po spełnieniu nwarunków kóre są jednakowe dla kazdego ochrzczonego - mogą do niej przystapić. To ich wybór- "trwam w związku (ze współżyciem płciowym)"="trwam w grzechu"="w moim przypadku Komunia św. była by świętokradztwem". Bez znaczenia jest co przeżywam - obiektywnie grzesze i obiektywnie nie mam szans na odpuszczenie tego grzechu (pomijam już ocieranie się o "zuchwale grzeszyć w nadziei miłosierdzia Bożego")

        Do tego - usiłujesz manipulować:
        "Dobrze wiesz [skąd wiesz co ona wie???], ze fizyczna bliskosc jest w najwiekszym stopniu wyrazem duchowej i psychicznej bliskosci[?? zawsze? Czy prszygodny seks z prostytutką też?] , a proponowanie rezygnacji z niej jakiejkolwiek parze ludzi, czy zyjacej wedlug katolickich czy innych zasad, nie jest w zadnym stopniu wyrazem woli Boga [jeśli uważasz że Jezus z nazaretu jest Bogiem to łżesz]. "
      • Aśka
        16.10.2014 13:25
        @Antti

        "Białe małżeństwo" to propozycja KK dla ludzi w takiej sytuacji a nie moja (jak napisałeś).

        Seks jest zarezerwowany tylko i wyłącznie dla sakramentalnego małżeństwa, wielu o tym nie pamięta i nie chce pamiętać. Seks przedmałżeński również jest grzechem ciężkim.

        Znasz w ogóle warunki przystępowania do sakramentu Komunii Św? Jest ich kilka, bardzo ważnych, zapoznaj się.

        Gdybym żyła w grzechu ciężkim nie miałabym prawa do Sakramentów - a pretensje mogłabym mieć wtedy tylko i wyłącznie do samej siebie. Czy ktoś kogoś zmusza do cudzołóstwa? Wyboru dokonujesz sam. Jest wybór człowieka. Tym samym ów człowiek sam pozbawia się Sakramentów a nie Kościół go pozbawia, ten człowiek na własne życzenie nie chce żyć zgodnie z prawem Bożym, sam nie chce i ma do wszystkich pretensje - do KK, do księży, do wszystkich co mogą przystępować a sedno problemu leży w nim samym.
      • brunero
        21.10.2014 14:11
        brunero

        Jeśli uwikłałaś się w cudzołóstwo, to jedynym wyjściem jest "białe małżeństwo", wtedy możesz przystępować do Sakramentów.

         

        Naprawdę wierzysz, że można zostawić małzonka, zamieszkać z innym i przystepować do sakramentów, o ile się nie uprawia seksu? Nazywasz to wiernością?

    • ojejka
      15.10.2014 13:08
      jak sie juz jest na złej drodze to każde kolejne skrzyżowania i opcje maja napisane fałszywe rozwiązania. Więc najpierw wrócić na to skrzyżowanie co odeszło się od Boga, a potem to już najlepiej pozwolić sie prowadzic Panu Bogu:)
    • :)
      15.10.2014 15:01
      zostawic tego z kim się cudzołoży i życ samemu jeśli prawowity małżonek nie zechce cię widzieć z gotowością powrotu do niego w każdej chwili i dokładania wszelkich starań ku temu.Ale sam o tym wiesz tylko nie chcesz tego zrobić,bo droga Pana Jezusa Crystusa jest dla odważnych
      • _jasiek
        16.10.2014 08:46
        _jasiek
        Problem jest w tym, że libertyńskie media drążą temat "bez >>seksu<< żyć się nie da", co jest wierutnym łgarstwem. Bez alkoholu, narkotyków itp. mimo wcześniejszego uzależnienia się żyje wiele osób więc i to uzależnienie da się przezwyciężyć. Z drugiej strony ci sami forsują postawy roszczeniowe: "należy mi się". Zderzenie jednego z drugim skutkuje tym o czym tu mówimy. Zadawałoby się, że ci kontestowani hierarchowie tego nie widzą. A może, co jest bardziej prawdopodobne, należą już do tamtej strony.

        P.S. Źle się stało (była i o tym dyskusja ale nie uchwała na ostatnim Soborze), że Kościół Walczący (z mocami zła i ciemności) przemianowano na pielgrzymujący. Jak ktoś chodził na pielgrzymki, to wie, że jest to raczej radykalny relaks duchowy i fizyczny i o jakiś poważnych zmaganiach (poza bąblami i zwichnięciami) nie ma mowy.
    • vanitas
      15.10.2014 22:14
      Wariant optymalny - wrócić do małżonka (bez "pierwszego" bo "drugi" małżonkiem nie jest).
      Jełśi sienie da - to trwać w czystości. Zaufać Bogu - znam kilka osób (w tym facetów), które z Jego pomocą dają radę.
  • MAXIO
    15.10.2014 10:58
    http://gloria.tv/media/cqHqzHPfiXD


    Zobacz jak protestują Żydzi!
  • MAXIO
    15.10.2014 10:58
    http://gloria.tv/media/cqHqzHPfiXD


    Zobacz jak protestują Żydzi!
  • DNA
    15.10.2014 11:02
    To postawa godna, jasna i właściwa dla każdego ucznia Chrystusa i Kardynała KK zarazem.
  • adas
    15.10.2014 11:13
    No dobrze, ale to nie jest takie klarowne w życiu.

    Co w takim oto przypadku: są rozwodzący się (bo chcą) i rozwiedzeni (choć nie chcą).
    Oto para: on/ona chce rozwodu, druga strona nie. On/ona występuje o rozwód do sądu i ten rozwód sąd orzeka, kierując się świeckim prawem cywilnym.(nie wnikam tutaj w - różnorodne - możliwe przyczyny, dla których rozwód sąd cywilny orzeka)
    Druga strona tego rozwodu nie chciała, ale - jest rozwiedziona.

    Zatem: jaki jest status tej rozwiedzionej drugiej strony w kościele?
    Jest oto osobą rozwiedzioną wbrew swej woli.
    ?????????
    • Asika
      15.10.2014 12:05
      Cywilnie jest rozwiedziona. Przed Bogiem - dopóki żyje ten komu ślubowała - jest osobą zamężną/żonatą.
    • Podpisany
      15.10.2014 13:35
      Co ma piernik do wiatraka?

      Co ma papier urzędniczy (umowa cywilno-prawna) do sakramentu? Co tu wyjaśniać...

      Głoszący kazania! Patrzcie i wyciągajcie wnioski. Zamiast opowiadać o byle czym mówcie po kolei o przykazaniach, nauczajcie katechizmu, wyjaśniajcie.

      Bo ciemno wszędzie, głucho wszędzie...
    • vanitas
      15.10.2014 22:52
      Sam fakt rozwodu cywilnego nie ma NAJMNIEJSZEGO znaczenia w Kościele. Niestety zwykle rozwodowi towarzyszy faktyczne opuszczenie (tu opuszczający jest winny złamania przysięgi małżeńskiej). Ale to akt jednorazowy - którego można po fakcie żałować (choć nie zawsze da się to naprawić). Kolejnym ewentualnym grzechem jest narażenie małżonka na pokusę (po rozwodzie wydaje mu się że jest "wolny" - i może szukać partnerek). Nadal jest to jednorazowe. Problem z dostepem do sakramentów mają wyłącznie ci, którzy stworzyli sobie "nowe związki" - to jest trwanie w grzechu (wielkorotne złamanie przysięgi wierności bez woli zaprzestania tego).

      Tyle, że grzech musi być świadomy i dobrowolny. Jełśi rozwód jest wbrew woli - to nie jest to dobrowolne. Powiem więcej - nawet osoba, ktora porzuciła współmałżonka -ale z istotnego powodu (małżonek zagraża życiu lub zdrowiu na przykąład)- nie ma grzechu. O ile nie stworzy "nowego związku"
  • Podpisany
    15.10.2014 11:14
    Kto i dlaczego podniósł ludzi typu Kasper (zobaczcie do czego oddelegowany był wcześniej i skóra wam ścierpnie) do godności biskupich i kardynalskich?

    Ks.Bartnik w "Komunii dla rozwiedzionych?" pisze tak:

    Praktyka udzielania Komunii Świętej osobom żyjącym w związkach nieformalnych w Kościele pojawiła się w Niemczech tuż po Soborze Watykańskim II.

    Na razie nie w formie ciągłej, lecz w szczególnych okolicznościach, np. przy okazji Pierwszej Komunii Świętej dzieci. Potem udzielano też Komunii „z potrzeby żywej religijności”, jednak nie w swoim kościele, żeby „nie gorszyć” swojego otoczenia.

    Taka praktyka duszpasterska przenikała także, choć po cichu i wyjątkowo, i do Polski.

    Kiedy w Niemczech praktyka ta przybrała szerokie rozmiary, św. Jan Paweł II zakazał jej specjalnym listem skierowanym do biskupów niemieckich.

    Wówczas listu nie przyjęli biskup Rottenburga – Stuttgartu Walter Kasper oraz biskup Moguncji Karl Lehmann. Żeby jednak nie doprowadzić do wielkiego konfliktu z Episkopatem Niemiec, Jan Paweł II po pewnych ich gestach obu uczynił dyplomatycznie kardynałami. Jednakże do dziś Jan Paweł II i popierający go Benedykt XVI są krytykowani jako zbyt „surowi”.

    Ale, jak widzimy, praktyka udzielania Komunii ludziom bez uregulowania statusu sakramentalnego, choć przyhamowana, nie przyniosła rozwoju religijności w Niemczech, lecz raczej przyczyniła się do dalszego jej upadku.
    • Ger
      15.10.2014 12:43
      "Ale, jak widzimy, praktyka udzielania Komunii ludziom bez uregulowania statusu sakramentalnego, choć przyhamowana, nie przyniosła rozwoju religijności w Niemczech, lecz raczej przyczyniła się do dalszego upadku." - Nie ma powiazania tej praktyki z religijnoscia.
      Upadek religijnosci wynikl z innych powodow. Duzy procent Niemcow odeszlo z kosciolow katolickich i protestackich z powodu licznych przypadkow pedofilli kaplanow oraz znecania sie nad dziecmi.
      • Ger
        16.10.2014 09:52
        Katolicy w Niemczech: http://www.dbk.de/katholische-kirche/katholische-kirche-deutschland/
    • Pol
      16.10.2014 09:50
      "Kto i dlaczego podniósł ludzi typu Kasper (zobaczcie do czego oddelegowany był wcześniej i skóra wam ścierpnie) do godności biskupich i kardynalskich?" - Jan Pawel II - http://pl.wikipedia.org/wiki/Walter_Kasper


  • Czytelnik
    15.10.2014 11:35
    Bardzo dobry artykuł i podoba mi się ten tok myślenia kardynała.
  • Zych
    15.10.2014 11:51
    @adas
    "Druga strona tego rozwodu nie chciała, ale - jest rozwiedziona."
    ============================================
    Po prostu: druga strona nie wstępuje w niesakramentalny związek.
    Proste?
    I nadal żyje według przykazań Boga.
    Nie myl rozwodu "papierowego" od sakramentalnego.
  • Jadzia PL
    15.10.2014 12:02
    Ja jestem rozwiedziona z mężem alkoholikiem i żyję samotnie , mam dzieci i wnuczkę teraz i jestem szczęśliwa . A kto to powiedział , że muszę mieć koniecznie męża . Jestem wolna ,mam swoje pasje i zainteresowania, czasem tylko dokucza mi samotność. Ale w małżeństwie też można być bardzo samotnym i nieszczęśliwym .Mogę korzystać ze wszystkich sakramentów i żyć w przyjażni z Bogiem . Nie przesadzajcie z tymi kolejnymi małżeństwami i dostosowywaniem Boga i jego nauki do własnych potrzeb , bo tego nie wolno robić nawet Kardynałom z bogatych Niemiec . Po śmierci Bóg ich rozliczy . Tam swoje OJRO ze sobą nie zabiorą .
    • Aśka
      16.10.2014 14:21
      @Jadzia PL

      Piękne świadectwo! Ludzie zapominają ,że w trudnościach i bezsilności mogą oprzeć się na Bogu a On nigdy nie zawodzi. Jeśli polega się tylko na samym sobie, to może być porażka w wielu dziedzinach, Bóg musi być w życiu na pierwszym miejscu.
  • ksad
    15.10.2014 13:31
    Jezus w Ewangelii dopuszcza rozwód w jednej jedynej sytuacji: wszeteczeństwa.
  • Moria
    15.10.2014 13:51
    Moria
    kard. Henri de Lubac SJ (†1991):

    "Panie, jeśli świat jest zwodzony tyloma bałwochwalczymi kultami, jeśli przeżywa on dziś tak zmasowany nawrót pogaństwa, to dlatego, że pozwoliliśmy, by zwietrzała sól Twojej nauki. Panie, tak dziś, jak i wczoraj i jak w każdym czasie, w Tobie jest tylko zbawienie - a kimże my jesteśmy, że ośmielamy się kwestionować czy też rewidować Twoje nauki? Panie, zachowaj nas od tej ułudy i przywróć nam, jeśli trzeba, nie tylko uległą wiarę, ale także żarliwy i konkretny szacunek dla Twojej Ewangelii".
  • tomaszz
    15.10.2014 13:55
    To jest problem. Jak pogodzić to co mówi kard. Burke, że Kościół powinien ujmować się za tymi najsłabszymi, za dziećmi które napewno najbardziej cierpią z powodu rozwodów, z drugą rzeczą, że są osoby z rozbitych małżeństw, oboje żyjący w drugich małżeństwach z dziećmi w tych nowych związkach. Co jeśli takie osoby przychodzą do spowiedzi i szczerze pragną rozgrzeszenia? Zostawienie nowego współmałrzonka i dzieci z nowego małrzeństwa będzie krzywdą im zadaną, trwanie przy nich ciągle może utrudniać pojednanie ze swoją pierwszą rodziną, współmałżonkiem i dziećmi. Jak więc można nie dać rozgrzeszenia takiej osobie jeśli szczerze żałuje za grzechy, ale nie ma możliwości od razu naprawienia zła jakie wyrządził? A jeśli dać rozgrzeszenie to w takim razie znaczy, że osoba ta w tym momencie wraca do łaski uświęcającej, a więc może przystępować do komunii?
    • EZ
      15.10.2014 14:52
      Przecież wystarczy zdecydować się aby nie współżyć płciowo z cywilnym małżonkiem/partnerem.

      Jeśli jednak jest szansa na pojednanie z sakramentalnym małżonkiem - trzeba odejść od tego drugiego, czyli przestać z nim mieszkać. Pomagać można mu dalej. A dzieci trzeba kochać.
    • Asia
      15.10.2014 17:40
      Jak to jest, że niektórzy biskupi wyrażają troskę tylko (lub dużo bardziej)o dzieci z drugiego związku, o obecnego partnera, a nie o pierwsze dzieci i porzuconego małżonka. Taka jednokierunkowa wrażliwość. Ksiądz Pawlukiewicz mówił jasno: życie w grzechu osób w nowym związku nie jest żadnym dobrem, także dla dzieci z tego związku. Doradzał, żeby mieszkać osobno i pomagać wzajemnie w wychowaniu dzieci. O ślubie cywilnym mówił, że to nie jest dobre wydarzenie i nie ma czego świętować, bo to początek regularnego życia w grzechu. Że lepiej nie przychodzić mimo zaproszenia na taką "uroczystość ślubną", z której trudno się cieszyć. Ile osób z rodziny, znajomych ma odwagę tak się zachować? Oczywiście bez potępiania i odwracania się od tych osób. Ilu księży ma odwagę mówić takie rzeczy? Dlaczego ani razu nie słyszałam w kazaniu przestrzegania przed zawieraniem nowych związków, przed konsekwencjami. Dlaczego księża nie doradzają, a nawet odradzają "białe małżeństwa" - wiem od znajomych.
      • vanitas
        15.10.2014 21:51
        @Asia
        Dzieci z małzeństwa sakramentalnego JUŻ PRZEŻYŁY traume porzucenia. Ze związku niesakramentalnego jeszcze nie. Stąd - nie odwrócimy tego co się stało - a możemy oszczedzić cierpienia.
      • matka
        16.10.2014 19:13
        vanitas;
        dzieci ze związku sakramentalnego przeżywają traumę CODZIENNIE. Jeśli myślisz, ze przeżyły w chwili rozwodu, a potem już nie, to się mylisz. One ciągle mają nadzieję na powrót ojca. Im są starsze tym bardziej rozumieją co się stało i cierpią więcej niż małe dziecko ze związku niesakramentalnego. Poza tym zauważ, że dzieci ze związku sakramentalnego są bardziej zgorszone nie tylko samym rozwodem, ale jakimś prawem - o którym kościół mówi - nowych dzieci ze związku niesakramentalnego do życia razem ich rodziców w celu wychowania nowych dzieci. To bardzo duża niesprawiedliwość; sakramentalne dzieci czują, że to nie w porządku, że ważniejsze dla kościoła są dzieci nieślubne. To się odbija na ich przyszłym życiu, na stosunku do wiary i Boga; dostają naukę, że jeśli niesakramentalne dzieci są ważniejsze to po co w ogóle ślub kościelny, który nie chroni ani małżonka, ani sakramentalnych dzieci?
      • vanitas
        17.10.2014 14:12
        @matka
        Zapewne w jakiejś konkretnej sytuacji masz rację. Ale to nie jest prawo ogólne: sam byłem dzieckiem, którego rodzice "się rozstali" - w moim przypadku po traumie to była ulga. Czyli - różne bywają sytuacje.
    • Mama
      15.10.2014 20:50
      @Asia
      Dokładnie, masz rację. Ja mając ogromne wątpliwości i rozdarta wewnętrznie poszłam na taką cywilną imprezę do kogoś z rodziny, wbrew sobie to zrobiłam, miałam ogromny niesmak, czułam się idiotycznie składając życzenia, jakbym kłamała w żywe oczy. Zrobiłam to, bo bałam się zerwania kontaktów z bliską rodziną (niepójście to by oznaczało). Efekt był taki, że te kontakty rozleciały się i tak parę miesięcy później, nie potrafiłam tych kontaktów i rozmów z tą osobą strawić, bo ta osoba opowiadała różne złe rzeczy o sakramentalnej żonie tego faceta a jak się dowiedziałam że owa sakramentalna żona chciała wrócić jakiś czas temu a sakramentalny mąż jej nie przyjął, chociaż był wtedy sam (a z żoną sakramentalną mieli dziecko), to myślałam, że zwymiotuję z tego wszystkiego (dosłownie). Nie potrafię się kontaktować z ludźmi żyjącymi w takim bagnie i wysłuchiwać takich rzeczy, to nie moja bajka.
  • J 8, 32
    15.10.2014 14:37
    Wierzący, posłuszni Bogu małżonkowie wiedzą jak w takiej sytuacji się zachować, gdy są dzieci w drugim związku. Bóg dał jednoznacznie wskazanie: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela!="Co Bóg złączył, dziecko niech nie rozdziela!"="Co Bóg złączył, teściowa niech nie rozdziela!"="Co Bóg złączył, siostra niech nie rozdziela!"=.............. (Mt 19, 6). Gdyby przyjąć, że "dobro" dziecka jest priorytetowe, jest jakimś absolutem, to ojcowie-zbrodniarze nigdy nie powinni trafić do więzienia, że względu na tzw. "dobro dziecka", bo ze wzgledu na rodzicielskie obowiazki ojcowie nie powinni być separowani od dzieci... Z drugiej strony jakie to "dobro" dzieci, gdy wychowywane są w cudzołożnej rodzinie, jaki otrzymuję wzorzec chrzescijańskiego małżeństwa. Czy w ten sposób nie robi się największej krzywdy dzieciom?
    • adas
      15.10.2014 17:33
      "Gdyby przyjąć, że "dobro" dziecka jest priorytetowe, jest jakimś absolutem, to ojcowie-zbrodniarze nigdy nie powinni trafić do więzienia, że względu na tzw. "dobro dziecka", bo ze względu na rodzicielskie obowiązki ojcowie nie powinni być separowani od dzieci..."

      zdrowy jesteś?
      dobro dzieci JEST priorytetowe i właśnie z tego względu ojcowie-zbrodniarze (nie tylko zbrodniarze zresztą) powinni być separowani od dzieci. chyba że chcesz, żeby te dzieci zostały ofiarami takich ojców - ewentualnie ich naśladowcami.

      Myślenie boli?

      ps. wszystkim którzy się wyższościowo naigrawali z mojego pytania, co mają robić ludzie rozwiedzeni z nieswojej woli zwracam uwagę, że kard. Burke mówi o "rozwiedzionych", a nie o ludziach w nowych związkach. stąd moje wątpliwości...
      • Kasia
        15.10.2014 23:53
        Chyba po prostu nie zauważyłeś,że J8, 23 napisał dobro w cudzysłowiu i obydwu wam chodzi właściwie o to samo.
      • J8,32
        16.10.2014 09:47
        Bóg w Ewangelii wyraźnie wskazuje na czym polega rzeczywiste dobro dzieci, kiedy mówi Herodowi i Herodiadzie, żeby mimo wychowywania córki rozstali się i zaprzestali cudzołóstwa. Świadectwo tym mocniejsze, że przypieczętowane śmiercią-ofiarą Jana Chrzciciela. No i bardzo jasne słowa Jezusa "Co Bóg złączył, człowiek (a więc i dziecko) niech nie rozdziela!"(Mt 19, 6). A tak na marginesie czy to będzie świadome i dobrowolne łamanie 5 czy 6 i 9 przykazania - to w każdym z tych przypadków mamy do czynienia z buntem przeciwko Bogu, z krzyżowaniem Jezusa. A to z pewnością gorszący przykład dla dzieci, który nie służy ich dobru...
  • Asia
    15.10.2014 14:54
    Tu sie zgadzam,nie ma zadnego manipulowania,Jezus powiedział tak niech bedzie tak, nie niech bedzie nie a wszystko co ponadto pochodzi od szatana-bo wyrzadze krzywde (np.sa juz dzieci) komus jak zerwe z grzesznym życiem.Sory tak mocno ludzie poplątali swoje życie ,tak daleko to zaszło,że trudno im to odkręcić.Nikt nie mówił,że droga Pana Jezusa jest łatwa.A czy sam Jezus pobłażał grzechowi?....Nie pamiętacie jak powywalał stragany biczował ludzi.Przecież oni tylko sprzedawali rzeczy potrzebne do obrzedow w Swiatyni,pewnie im sie wydawało,że dobrze robią pomagaja ludziom w oczyszczeniu sie i ofiarach dla Boga.My z perspektywy czasu i wyjasnien Jezusa widzimy ich jako złych,bo wiemy że ich czyny były złe.Najważniejsze jest to,że Pan Bog w Trojcy Jedyny zawsze chce dla nas jak najlepiej nawet jeśli nie widzimy tego teraz z perspektywy lat okaże sie,że to było dla nas wtedy najlepsze.Sumując Jezus jasno nauczał nie zmieniajmy tego by nas nie musiał biczować i wyganiac ze światyni.
  • Yanosh
    15.10.2014 15:19
    Wierność Bogu to jest wiernością do końca. Jeśli Kościół pozwoli na Komunię dla rozwiedzionych, natychmiast ci, którzy np. odeszli z kapłaństwa i wzięli sobie żonę przypomną Kościołowi, że popełnili błąd i że ich droga powołania to jest małżeństwo. A dlaczego niby w tedy maja nie powiedzieć? I też ruszy lawina o Komunię dla byłych księży !! Tylko czy to będzie jeszcze Kościół Jezusa Chrystusa ! czy pana, pani X Y Z !?
  • janswi
    15.10.2014 19:38
    W tej dyskusji podstawowym problemem wydaje się być problem ludzi rozwiedzionych. Dyskutuje się nad skutkiem pewnych zachowań, które do tego doprowadziły, a całkowicie pomija się przyczynę tego, że małżeństwa w przeważającej większości zawarte z miłości, po pewnym czasie się rozpadają.
    Smutne, że takie dyskusje toczą się wśród ludzi wierzących, a tragiczne, że hierarchowie kościoła katolickiego zaplątali się właśnie w wątek niejako opatrywania już powstałych ran, zamiast zacząć leczyć toczącą organizm śmiertelną chorobę.
    Zasadniczym problemem powinno być, dlaczego dziś tak wielu ludzi, deklarujących wiarę w Boga nie potrafi dochować wierności i miłości drugiej osobie.
    Sprawa jest wydaje mi się bardzo prosta. Większość współczesnych wierzących tak naprawdę nie wierzy w Boże działanie w życiu człowieka. Człowiekowi wydaje się, że sam potrafi sobie poradzić z własnym życiem i zapomina, że istnieje Bóg, który czeka, aż zostanie zaproszony do towarzyszenia mu w jego życiu.
    Dotyczy to szczególnie małżeństwa. Daję sobie głowę uciąć, że w małżeństwie, do którego został, jako trzeci zaproszony Bóg, każdy kryzys zostanie pokonany.
    Mój osobisty przykład. Krótko po ślubie w moim małżeństwie pojawił się kryzys, który zaczął się pogłębiać. Nie pomogły próby perswazji, dogadania się z żoną, nie pomogły modlitwy, w których prosiłem Boga o pomoc, sugerując mu często mój punkt widzenia na rozwiązanie kryzysu. Gdyby nie wiara wyniesiona z domu i poczucie odpowiedzialności za słowa przysięgi małżeńskiej, jestem przekonany, że dziś po naszym związku nie byłoby już śladu.
    Trwało to ok.2 lat.
    Pewnego wieczora, po nieudanej próbie dogadania się z żoną wyszedłem z pokoju i całkiem załamany i bezradny zwróciłem się do Jezusa mniej więcej tak: „Panie Jezu, zrobiłem wszystko co w mej mocy i już nic więcej zrobić nie mogę. Oddaję Tobie to małżeństwo, a Ty zrób z tym co chcesz. Ja oddaję się całkowicie Twojej woli.”
    Nie było natychmiastowego cudu, ale od tego momentu wszystko zaczęło się normować.
    Dziś jesteśmy już 37 lat najszczęśliwszym małżeństwem (i rodziną), jakie można sobie wymarzyć z całym bogactwem przeżyć, także tych najbardziej intymnych.
    I jeszcze jedno spostrzeżenie. Dopiero po latach, od momentu, gdy znalazłem czas na codzienną głęboką modlitwę (a nie jakieś przeżegnanie się w biegu przed pracą i krótkim „Panie Boże idę spać...” wieczorem) uzyskałem całkowity pokój wewnętrzny i prawie całkowitą odporność na pokusy szatana związane z seksualnością. Dziś widzę piękno kobiety inaczej, z jej duchowością i nigdy nie kojarzy mi się ona z sytuacjami „łóżkowymi”. Te sytuacje zastrzeżone są tylko dla żony.
    Codzienne zjednoczenie z Bogiem pozwala widzieć otaczający nas świat z zupełnie innej perspektywy.
    I dlatego synod o rodzinie powinien skupić się na tym, aby uzmysłowić małżonkom i przekonać ich, że warto zawierzyć życie swoje i rodziny Bogu, a ilość rozwodów wśród ludzi wierzących drastycznie spadnie.
    • Mama
      15.10.2014 20:59
      @janswi
      Zgadzam się w 100%!!! Dokładnie to samo myślę, Kościół zaczyna od nie tej strony co trzeba. Jestem 10 lat po ślubie i dokładnie wiem już i mąż też wie, że jeśli Bóg w małżeństwie jest na 1 miejscu, to wszystko będzie na swoim miejscu i żaden kryzys nie ruszy małżeństwa. Wszystkie nasze problemy wynikały z np. braku regularnego przystępowania do sakramentów, gdy zaczęliśmy się starać, chociaż jedna ze stron w tym względzie, wszystkie problemy mijały!!!
      Ludzie nie mają przykładów w domu, jak są z rozbitych rodzin i nie mają wzorca w domu, to potem to kontynuują. Jeśli matka przyzwala na konkubinat dziecka czy ślub tylko cywilny, to o czym tu rozmawiać. Która matka powie: Dziecko co ty wyprawiasz??? łamiesz Boże Prawo!
      KK powinien coś z tym zrobić, dać oparcie i wzorce dzieciom z takich rodzin aby czuły tą siłę wiary.

  • kobieta
    16.10.2014 09:10
    Kard. Burke mówi, że dyskusja jest niebezpieczna, a tu niedawno pan redaktor Macura pisał co innego, popierał takie dyskusje mówiąc że są szczere i nie należy się ich bać
    • vanitas
      16.10.2014 09:59
      W Kościele wszelka dyskusja nad czymś co jest jasno i przejrzyście rozstrzygnięte - jest niebezpieczna. Bo jedyny do niej powód to chęć zmiany tego co rozstrzygnięte.
  • adas
    17.10.2014 14:55
    "dzieci ze związku sakramentalnego przeżywają traumę CODZIENNIE. Jeśli myślisz, ze przeżyły w chwili rozwodu, a potem już nie, to się mylisz. One ciągle mają nadzieję na powrót ojca"

    Uprzejmie informuję, że pochodząc ze "związku sakramentalnego" odejście mojego rozpijaczonego ojca przeżyłem z ULGĄ i miałem nadzieję, że nie wróci NIGDY!

    ot, takimi stereotypami, zakładającymi że rozwodzą się ludzie dobrzy, tylko jakoś nierozumni, karmią się ludzie i za nic nie przyjmą do wiadomości, że są tez ludzie chorzy, a nie chcący się leczyć i przez to szkodliwi dla bliskich (alkoholizm), źli, fałszywi i obłudni, agresywni i przemocowi itp.

    Najwięcej o życiu w nieszczęśliwej rodzinie mówią Ci, których rodzice potrafili stworzyć związek dobry, emanujący ciepłem i miłością.
    jeden tydzień w moim domu a może byście niektórzy zrozumieli, że nie każdy rozwód jest tragedią dla dzieci - niekiedy bywa wyczekiwanym wyzwoleniem - od wiecznego strachu, lęku, krzyku i bicia.
    • matka
      18.10.2014 12:09
      adas;
      mówimy o innej sytuacji. Ty mówisz o rozwodzie matki z ojcem alkoholikiem, a ja o rozwodzie, gdzie ojciec porzuca żonę i dzieci dla innej kobiety.
      Dla Ciebie rozwód to ulga, bo wiąże się z zaprzestaniem kontaktów z rodzicem awanturnikiem nadużywającym alkoholu.
      A dla dzieci z normalnego małżeństwa - o którym ja mówię - rozejście się rodziców to trzęsienie ziemi, to rozpad ich bezpiecznego i szczęśliwego dzieciństwa.
      O takich rozwodach jest mowa w artykule i o nowych związkach, które są krzywdą dla porzuconych małżonków i dzieci, (a nie wybawieniem od rodziców-alkoholików).
      • adas
        20.10.2014 02:13
        @matka
        Nie, w artykule jest mowa ogólnie o rozwodach - bez różnicowania ich tła i przyczyn.
        i dlatego piszę. bo to częste - nie tylko w tym przypadku - wrzucanie zjawisk powierzchownie identycznych, a w istocie nieraz skrajnie różnych, jest chyba największą słabością katolików, zwłaszcza księży wypowiadających się publicznie (te głosy szczególnie wpływają na potoczne oceny i przeciętną wrażliwość).

        zawsze aktualne będzie zdanie Tołstoja: "wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda rodzina nieszczęśliwa jest nieszczęśliwa na swój sposób"
        dlatego sądzę, że trzeba być bardzo delikatnym w ocenach i w skłonności do wykluczania.

        znam małżeństwa trzymające się dla zasady razem, ale tak nieszczęśliwe ze sobą, że zatruwają dzieci złością, rozgoryczeniem, niezadowoleniem i brakiem serdeczności.
        i można całe tomy wypisywać kto jest czemu winien, a to i tak niczego nie zmieni w niektórych związkach - z różnych indywidualnych przyczyn.
        bardzo solidaryzuję się ze spostrzeżeniem obecnego papieża, że "niekiedy niestety miłość się nie udaje..."
  • Ikar
    19.10.2014 20:30
    Nie mylmy pojęć. Co innego separacja od np. ojca alkoholika, a co innego rozwód. To pierwsze jest nawet obowiązkiem współmałżonka, a to drugie jest grzechem przeciw wierności.
    • vanitas
      20.10.2014 16:22
      Wskaż jakąś różnice w skutkach "cywilnego rozwodu" i separacji. "Cywilny rozwód" daje "prawo" do zawarcia ponownego "cywilnego małżeństwa" Tyle, że "cywilne małżeństwo" dla wierzącego to co najwyżej rejestracja związku z drugą osobą. Nic ponadto. Skutki są identyczne jak separacji. Jedynie bez sugerowania, że któraś ze stron jest "wolna"
      • Maciej 1
        20.10.2014 20:59
        @ vanitas. W małżeństwie chrześcijańskim jest też separacja mówi o tym Prawo Kanoniczne.Kan. 1153 - § 1. Jeśli jedno z małżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia, bądź na mocy dekretu ordynariusza miejsca, bądź też gdy niebezpieczeństwo jest bezpośrednie, również własną powagą.
        Nie daje jednak prawo do zawarcia powtórnego związku małżeńskiego.
        Więc to miał na myśli Ikar pisząc o separacji od ojca alkoholika.
      • vanitas
        20.10.2014 21:45
        @Maciej 1
        Wiem. Sam ten kanon cytowałem (ale nie w tym wątku akurat)
        Tym bardziej podtrzymuje - fakt, co pan urzednik ma w papierkach nie ma wpływu na sakrament osoby wierzącej. Mółbym się 3 razy rozwieść z żona - nadal będzie moją żoną. Mógłbym poślubić [fakt, potrzebna do tego inna osoba] kogoś innego - ona żoną nie będzie. Jakbym się uparł - nasz z żoną ślub "kościelny" nie był by zarejsetrowany w USC - faktycznie bylibyśmy małżeństwem, a w papierkach - kawaler i panna. [Inna sprawa - że to co najmniej dwuznaczne moralnie]. Paradoksalnie mozliwe też że moje małżeństwo było by nieważne (z powodu jakiejś wady), a ja bym tego ani nie chciał naprawiać, ani w USC nie zgłosił. W papierkach małzeństwo, a faktycznie nie...
Dyskusja zakończona.

Komentarze do materiału/ów:

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Czwartek
rano
7°C Czwartek
dzień
8°C Czwartek
wieczór
6°C Piątek
noc
wiecej »