Pragnę wykazać niekonstruktywność i niekonsekwencję opozycji od czasów PRL.
Po pierwsze na wstępie chciałbym zaznaczyć, że komuniści nie mają moralnego prawa do czasu przeprowadzenia dekomunizacji, zwrotu zagrabionego mienia, DON i zmiany mentalności do uczestnictwa w życiu publicznym w ogóle, w tym jakichkolwiek zgromadzeniach patriotycznych, gdyż po prostu są kłamcami.
Po drugie, "Solidarność" dała się oszukać władzy, aparatowi bezpieczeństwa i własnym liderom. Przystąpienie do dialogu w roku '89 na nierównych zasadach wynikało z: a) nieświadomości własnej siły (pierwotna walka o reformę systemu) i późniejszej niekonsekwencji w dążeniu do pełnej suwerenności (brak dekomunizacji), b) skutecznej infiltracji przez SB i WSW, c) podatności na dezinformację wprowadzaną przez ideologów partyjnych, d) wprowadzenia sztucznego pluralizmu pozwalającego służbom do dziś w pełni kontrolować procesy społeczne.
Po trzecie, "Solidarność" i większość ruchów opozycyjnych nie były/nie są ruchami konstruktywnymi, gdyż dały się wciągnąć w manipulacje medialne, których efektem były obrady Okrągłego Stołu, gdzie liderzy opozycji zdradzili jej ideały dla własnych doraźnych korzyści, o ile nie byli infiltratorami ze strony służb.
Po czwarte, nie znam osobiście innych nazwisk po za prof. Witoldem Kieżunem, dr Andrzejem Grajewskim, Wiesławem Johannem, Marianem Kowalskim i Patrykiem Jakim, którzy głośno mówili o przyczynach braku dekomunizacji. Jednakże nie wiem czy optują za takim rozwiązaniem.
Po piąte, śmieszność i podatność opozycji na propagandę w odniesieniu do wizji rzeczywistości przedstawianych w czasie Stanu Wojennego tak jak i dzisiaj. Media partyjne, dziś mainstreamowe nie pokazują obrazu rzeczywistości, lecz jedynie jej wizję konieczną do utrzymania porządku status quo.
Wszystko co jest antysystemowe jest konstruktywne. To co w jego ramach pozostaje pod kontrolą służb.
Po szóste, partie Okrągłego Stołu nie uczestniczą w życiu publicznym na równych zasadach przez co stają się niekonstruktywnym i kontrolowanym ujściem negatywnych emocji.
Dopóki Polacy będą ufali egzystującym w ustroju partiom politycznym będą zniewoleni, niekonstruktywni, śmieszni, bierni, nieświadomi, może głupi. Dla władzy nawet żałośni.
Aktywność społeczno-polityczna w Polsce jest kontrolowana przez służby do momentu przekroczenia ich antysystemowości.
Media partyjne w PRL były przesiąknięte ideologami partyjnymi. Dziś w warunkach sztucznego pluralizmu media mainstreamowe zatrudniają w dużej mierze nie dziennikarzy, lecz ideologów systemowych.
Polacy mniej wierzą mediom, lecz wciąż pozostają bierni. Świadomość i bierność to trochę za mało, żeby doprowadzić do prawdziwych przemian w taki sposób, żeby władza ludowa dobrowolnie wyrzekła się przywilejów.
Potrzebna jest nam aktywizacja religijno-patriotyczna. My nie mamy w tej chwili idei narodowej, lecz partyjniacką ideologię systemową.
Ludzie, idźcie do kościołów albo na ulice! Zróbcie wszystko, żeby Polska była wolna!
Po pierwsze na wstępie chciałbym zaznaczyć, że komuniści nie mają moralnego prawa do czasu przeprowadzenia dekomunizacji, zwrotu zagrabionego mienia, DON i zmiany mentalności do uczestnictwa w życiu publicznym w ogóle, w tym jakichkolwiek zgromadzeniach patriotycznych, gdyż po prostu są kłamcami.
Po drugie, "Solidarność" dała się oszukać władzy, aparatowi bezpieczeństwa i własnym liderom. Przystąpienie do dialogu w roku '89 na nierównych zasadach wynikało z:
a) nieświadomości własnej siły (pierwotna walka o reformę systemu) i późniejszej niekonsekwencji w dążeniu do pełnej suwerenności (brak dekomunizacji),
b) skutecznej infiltracji przez SB i WSW,
c) podatności na dezinformację wprowadzaną przez ideologów partyjnych,
d) wprowadzenia sztucznego pluralizmu pozwalającego służbom do dziś w pełni kontrolować procesy społeczne.
Po trzecie, "Solidarność" i większość ruchów opozycyjnych nie były/nie są ruchami konstruktywnymi, gdyż dały się wciągnąć w manipulacje medialne, których efektem były obrady Okrągłego Stołu, gdzie liderzy opozycji zdradzili jej ideały dla własnych doraźnych korzyści, o ile nie byli infiltratorami ze strony służb.
Po czwarte, nie znam osobiście innych nazwisk po za prof. Witoldem Kieżunem, dr Andrzejem Grajewskim, Wiesławem Johannem, Marianem Kowalskim i Patrykiem Jakim, którzy głośno mówili o przyczynach braku dekomunizacji. Jednakże nie wiem czy optują za takim rozwiązaniem.
Po piąte, śmieszność i podatność opozycji na propagandę w odniesieniu do wizji rzeczywistości przedstawianych w czasie Stanu Wojennego tak jak i dzisiaj. Media partyjne, dziś mainstreamowe nie pokazują obrazu rzeczywistości, lecz jedynie jej wizję konieczną do utrzymania porządku status quo.
Wszystko co jest antysystemowe jest konstruktywne. To co w jego ramach pozostaje pod kontrolą służb.
Po szóste, partie Okrągłego Stołu nie uczestniczą w życiu publicznym na równych zasadach przez co stają się niekonstruktywnym i kontrolowanym ujściem negatywnych emocji.
Dopóki Polacy będą ufali egzystującym w ustroju partiom politycznym będą zniewoleni, niekonstruktywni, śmieszni, bierni, nieświadomi, może głupi. Dla władzy nawet żałośni.
Aktywność społeczno-polityczna w Polsce jest kontrolowana przez służby do momentu przekroczenia ich antysystemowości.
Media partyjne w PRL były przesiąknięte ideologami partyjnymi. Dziś w warunkach sztucznego pluralizmu media mainstreamowe zatrudniają w dużej mierze nie dziennikarzy, lecz ideologów systemowych.
Polacy mniej wierzą mediom, lecz wciąż pozostają bierni. Świadomość i bierność to trochę za mało, żeby doprowadzić do prawdziwych przemian w taki sposób, żeby władza ludowa dobrowolnie wyrzekła się przywilejów.
Potrzebna jest nam aktywizacja religijno-patriotyczna. My nie mamy w tej chwili idei narodowej, lecz partyjniacką ideologię systemową.
Ludzie, idźcie do kościołów albo na ulice!
Zróbcie wszystko, żeby Polska była wolna!