• Hydrus
    05.03.2015 12:30
    Wieżowce można budować, ale przedszkola i domu opieki nie. To może lepiej niech miasto wywłaszczy obecnych właścicieli terenu a następnie sprzeda go i postawi się wieżowce.
  • sorcier
    05.03.2015 14:00
    sorcier
    Wszechobecne billboardy co pięć kroków nikogo nie rażą, ale dom opieki sióstr szarytek już i owszem. A kard. Nycz po raz kolejny... ech...
    • Jane
      05.03.2015 14:56
      Wieżowce można budować, ale przedszkola i domu opieki nie... A może rząd się zajmie wreszcie rodzinami! Może by wtedy nie trzeba było aż tyle domów opieki? Owszem więcej przedszkoli, ale dlaczego to mają robić zawsze zakony?
  • asia
    05.03.2015 15:05
    Ciekawe co by powiedział każdy z tych warszawofilii gdyby im zabroniono budowania czegokolwiek na własnej działce, bo sąsiedzi się nie zgadzają.
    Cóż podobno prawo własności jest święte
    • nika
      06.03.2015 09:47
      Gdyby brano pod uwagę sąsiadów, to pewnie wtedy nie powstałby wieżowiec na działce sąsiadującej z klasztorem szarytek.
      Mam wrażenie, że gdyby inwestorami nie były siostry i WSSD, to ze zgodą nie byłoby problemu.
  • Miro
    06.03.2015 10:52
    Codziennie przejeżdżam obok i nie wiedziałem, że 7 to jest "kilkanaście" ...:-)
    Brawo dla "matematyków"!
    A poza tym to każdy kto jest właścicielem działki powinien mieć prawo budować to co chce aby "to coś" nie było "gargamelem" i miało spójny wygląd z najbliższym otoczeniem! Choć, swoja drogą gdybym coś kiedyś otrzymał za darmo (niezależnie czy ja czy mój pra-pra-dziadek) mógłbym pójść na wiele ustępstw.
    Ciekawi mnie również w jakiej wysokości będzie odpłatność tych przedszkoli bo, chcę być niegrzeczny, ale aby się nie okazało, że najbiedniejszych nie będzie stać aby posłać tam dziecko...
  • Filip
    09.03.2015 09:05
    Od urodzenie, czyli 43 lat, mieszkam w najbliższym sąsiedztwie klasztoru sióstr szarytek, a co niedzielę chodzę na msze do kościoła św. Józefa przy zakonie sióstr wizytek położonego niecały kilometr dalej. Bardzo cenię to sąsiedztwo. Obydwa zakony poprzez swoje różne charyzmaty pokazują bogactwo i różnorodność Kościoła. Siostry wizytki pomagają mi swoją modlitwą, siostry szarytki dają przykład, jak pomagać bliźnim. Rozumiem te ostatnie, że potrzebują środków na kontynuowanie dzieł miłosierdzia, ale bardzo zasmuca mnie pomysł zabudowania ogrodu. Jest to niezwykle cenna enklawa wśród zgiełku wielkiego, grzesznego miasta. Ileż razy pomagała mi ona w modlitwie, przywoływała obraz zagubionego raju. Modlę się, aby w zgodzie z planem bożym, ogród sióstr pozostał i był znakiem sprzeciwu wobec władzy pieniądza.
  • Koziej też jest z MJN
    15.04.2015 18:50
    Karina Koziej czyli w poszukiwaniu łatwej rządowej bądź samorządowej kasy. Dziewczyna po prywatnych uczelni, z ledwo skończonymi studiami na ASP (wydział konserwatorski - najłatwiejszy), już od lat szuka ciepłej fuchy, która pozwoli jej na urodzenie i odchowanie dzieciaka za nasze pieniądz. Uważajcie Państwo na tego typu cwaniary o miernych kompetencjach sprowadzających się li tylko to wykrzywiania ust jak Pani Karina na zdjęciu. To jest działactwo, promowane głównie przez te i tych, które w normalnych nie subsydiowanych warunkach, w normalnej pracy, niczego nie osiągnęły. Proszę spojrzeć na wykształcenie pani Kariny Koziej - niepaństwowe Collegium Civitas, na które dostaje się właściwie każdy, kto złoży dokumenty i wpłaci, czesne i najsłabszy wydział konserwatorski na ASP, na którą to Pani Koziej startowała trzy czy cztery razy. Świadczą o niej i jej "dokonania" a raczej ich brak. Ostatnio synalek Śpiewaka właśnie w stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze, dał jej jedynkę na inteligenckim Żoliborzu. Powtarzam: Karina Koziej startowała z pozycji nr 1 na Żoliborzu podczas ostatnich wyborów samorządowych. Efekt? Kilkanaście głosów no i oczywiście (na szczęście brak mandatu) Teraz przylepiła się do Towarzystwa Opieki nad Zabytkami... Jak nie drzwiami, to oknem, jak nie oknem to kominem po publiczne pieniądze. Pani Karino, nie ma Pani wstydu.
  • Edyta Marczuk
    20.05.2015 23:10
    Pani prowadząca dyskusje nie budzi zaufania.
    Mówiąc dosadnie Pani Karina Koziej lansuje się jak może by dostać się na państwową lub samorządową posadę. Najlepiej z czteroletnią gwarancją uposażenia. Póki co nie udało się, choć od synalka Pawła Śpiewaka w komitecie wyborczym Miasto Jest Nasze, dostała jedynkę na ich liście wyborczej...

    Bez kompetencji nie jest to na szczęście takie łatwe.

    Niedoszła radna nie potrafiła nawet zarzucić jakichś sensownych tematów w swojej kampanii. Na stronie przedstawiała fotografie krawężników wokół swojego mieszkania w nowowybudowanym apartamentowcu przy Rydygiera. Drugą, dosłownie drugą jej aktywnością kampanijną było zaproszenie żoliborzan na śpiewanie pieśni patriotycznych, których - jak pisała - zdążył ją nauczyć jeszcze - dziadek legionista :) Naprawdę takie teksty pojawiały się na KarinaKoziej.pl, gdy strona jeszcze prezentowała kandydatkę, a nie "malarkę"

    2. Często też Pani Koziej zdarza się zmienić zdanie. Ostatnio oburza się nie tylko o zabudowę skarpy wiślanej, ale również na murowany płot wokół budynku powstałego na miejscu dawnego biurowca CIECHu - Krasińskiego/Elbląska/Powązkowska

    Przeszkadza jej grodzone osiedle, ale sama mieszka na podobnym.
    Nie ma wprawdzie płotu, ale dostępu do apartamentowca strzeże wideodomofon i ochrona...


    Pamiętam również jakąś dyskusje, gdzie broniła grodzonych osiedli.
    To było prawie 10 lat temu, zapis zachował się na forum tutaj:
    http://forum.gkw24.pl/viewtopic.php?f=19&t=1143&start=100

    Proszę użyć Ctrl + F i wypisać "Koziej" a traficie Państwo do akapitów z wypowiedziami Pani Kariny.

    Zacytuje tylko kawałek: " Karina Koziej (studentka socjologii UW - <to też ciekawe, Koziej jest absolwentką niepublicznego Collegium Civitas, nigdy nie studiowała socjologii na Uniwersytecie. Wstydzi się swojej macierzystej uczelni? - przyp. autorka posta>) Pani Koziej mówi: "Mam dwa zaprzyjaźnione małżeństwa, które po przyjściu dzieci na świat przeprowadziły się do osiedli zamkniętych. Nie chciały, aby ich dzieci bawiły się z innymi na podwórku, aby uczyły się tych zachowań, tego języka. Po prostu miłość społeczna się w tym momencie skończyła. I tu bym upatrywała problemu. Inne miasta rozwijały się naturalnie, nie jak Warszawa. Miasto było zawsze podzielone na dzielnice. Dzielnica gorsza, lepsza, jakoś społecznie określone. Natomiast w Warszawie, to zostało zaburzone, zostali wymieszani wszyscy ludzie. Oni nie czują się pewnie, nie mają swojego terenu. Powiedzmy, że tutaj od 50-ciu lat mieszka moja rodzina, dziadkowie, tutaj była moja szkoła. Ciągle napływa dużo nowych ludzi do Warszawy i oni muszą się po prostu odgrodzić. Więc nie potępiajmy ich tutaj"

    Co prawda tylko krowa nie zmienia poglądów, ale zaperzanie się do tego stopnia by wypowiadać się dla warszawskich mediów, raz po jednej raz pod drugiej stronie barykady, to zwyczajna hipokryzja.

    Uważajcie Państwo na kogo głosujecie podczas wyborów, nawet samorządowych, bo wybierani są często ludzie pokroju Pani Koziej - nie mających nic do powiedzenia wkrętów, łasych na łatwe pieniądze.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
15°C Piątek
dzień
17°C Piątek
wieczór
14°C Sobota
noc
12°C Sobota
rano
wiecej »