• Snajper
    29.01.2017 12:07
    Ohyda! To woła o pomstę do Nieba!
  • Gość
    29.01.2017 12:54
    Jak za dwadzieścia lat dzięki takim eksperymentom naukowcy będą mogli bez ograniczeń wytwarzać organy do przeszczepu i każdy, kto będzie potrzebował serca czy nerki, otrzyma narządy od ręki, nie będzie list, czekania, drżenia o życie w szpitalu, i akurat wy, drodzy katolicy, będziecie wtedy w potrzebie, to bez mrugnięcia oka, bez żadnych skrupułów zdecydujecie się na operację, weźmiecie takie serce wyhodowane w świni i będziecie dziękować Bogu, że przeżyliście, że Was uratowano. I żadnego moralizowania wtedy uprawiać nie będziecie. Więc warto - tak akonto przyszłych Waszych sytuacji - już teraz zrezygnować z hipokryzji i biadolenia. I warto się też trochę dokształcić: jeśli myślicie, że takie eksperymenty są po to, żeby po świecie biegały jakieś potwory, świnio-ludzie, to naprawdę kiepsko z Waszą edukacją.
    • Marek144
      29.01.2017 13:48
      Wy katolicy i wy katolicy... A wy nie katolicy?
    • Gość
      29.01.2017 13:55
      naukowcy już znają metody wytworzenia organów do przeszczepów z komórek macierzystych i to pobranych w sposób niebudzący zastrzeżeń etycznych, np. pochodzących z krwi pępowinowej
      • Gość
        29.01.2017 14:09
        Szuka się równolegle wielu metod, żeby osiągnąć jak największą skuteczność. Kiedy Ehrlich stworzył lek na kiłę, nie zaprzestano szukać skuteczniejszego. Jeszcze raz powtórzę: będziecie, katolicy, korzystać z rezultatów tych eksperymentów, więc poskromcie swoje religijne wzmożenia. Dla ocalenia własnej twarzy. Każdemu okryciu towarzyszy wasza religijna piana, zawsze marudzicie na różne naukowe przełomy, a potem ustawiacie się w kolejce po ich owoce. Średnio mi się chce z taką hipokryzją dyskutować.
      • Gość
        30.01.2017 12:22
        Trochę na to liczymy, że przestanie Ci się chcieć dyskutować.
        Ale jak już uparcie dyskutujesz- to udowodnij nam hipokryzję.
      • Gość
        30.01.2017 14:32
        Oczywiście możesz nie być hipokrytą. Dopuszczam taką możliwość, że odmówiłbyś przyjęcia serca wyhodowanego w taki sposób. Ale uważam, że to mało prawdopodobne, byś odmówił.
    • Marek144
      29.01.2017 13:59
      Buddysta, ateista czy wielbiciel posthumanizmu? Jakbyś nie mógł się określić, to polecam "Neuromancera" Gibsona. Za 20 lat będę miał cybernetyczne implanty, czipy płatnicze pod skórą i modlił się do Osobliwości. Fajne nie?
    • Gość
      29.01.2017 14:02
      Głupiś, tak się niszczy rodzaj ludzki a nie go naprawią.
      • Gość
        29.01.2017 14:41
        To samo gadaliście o każdym przełomie w medycynie. Kiedy Harvey napisał, że krew płynie w układzie zamkniętym, pompowana przez serce, to mu różni pobożni ludzie mówili, że Boga się nie boi. Tak byli przekonani do wcześniejszych koncepcji, tak mocno je uważali za wyraz prawdy o świecie, że w podważeniu ich widzieli zamach na Bożą władzę nad życiem. Z ludźmi religijnymi to sobie można pogadać o tradycjach świątecznych co najwyżej, a nie o nauce. Naprawdę, zostawcie ten temat.
    • Piotr
      29.01.2017 14:12
      I tak kiedyś umrzesz.A żyjąc bez wary i Boga,żyjesz bez nadziej ze strachem,że życie się skończy.A dla człowieka wiary życie doczesne przemija .Ale się nie kończy.A śmierć jest narodzeniem się do życia wiecznego.Także jak boisz się śmierci to się nawróć a bać się nie będziesz.I nie będziesz pragnął żyć za wszelką cenę.Nawet z organami od świni.Nie będąc pewnym czy to będzie jeszcze człowiek czy już świnia.
      • Gość
        29.01.2017 14:37
        Jeśli uzależniasz swoje człowieczeństwo od tego, jak powstał jakiś twój organ, czy naturalnie, czy w laboratorium, w czy w świni, to już jest Twój problem. Ja swojego człowieczeństwa nie zredukowałem do takiej kwestii, to i się bać nie muszę, że postęp w medycynie temu człowieczeństwu zaszkodzi. A co do kwestii Boga, wiary i lęku: nie zamierzam wierzyć w Boga tylko po to, żeby się nakarmić nadzieją i poczuć się lepiej, zresztą - nie czuję się źle, wizja, że śmierć może życie kończyć, niespecjalnie mnie przeraża. Jak ciebie przeraża i potrzebujesz się znieczulić, to już nie mój biznes. :)
      • Gość
        29.01.2017 15:30
        Skoro nie Twój biznes, to idź do swoich biznesów. Tych doczesnych.
        a nadzieja nie jest do karmienia, tylko do życia. Nie da się żyć bez tej nadziei w pełni - czego nie zrozumiesz, dopóki nią nie odetchniesz.
        Tylko dziwnym trafem to Wam, niewierzącym, umiera się najciężej... Jak to jest, że człowiek głęboko wierzący umiera z uśmiechem, a człowiek głęboko niewierzący w przerażeniu lub pogardzie?
      • Gość
        29.01.2017 16:02
        A skąd ty wiesz, jak kto umiera, co? Przy ilu śmierciach byłeś? Zresztą, to jest najmniej istotne, co kto czuje, istotne, jaka jest prawda. A prawda jest taka, że to, czy Bóg istnieje, czy nie istnieje, nie zależy od ludzkiego czucia. To, że ktoś się nie boi śmierci, bo wierzy w Boga, nie jest żadnym dowodem na realność Boga. Różne poczucia i wrażenia to nie jest najlepsza droga do poznania prawdy.

        A już doprawdy komiczne jest ocenianie mojego życia na podstawie mojej niewiary. Jestem spełnionym, szczęśliwym człowiekiem, mam kochającą żonę, fajne zajęcie życiowe, różne ciekawe pomysły. I to, że nie wierzę w Boga, nie zmniejsza autentyzmu mojego życia, nie czyni też tego życia płytszym i mniej zaangażowanym. Powiem nawet więcej: brak różnych katolickich lęków daje mi więcej przestrzeni. No ja się nie muszę bać, w przeciwieństwie do ciebie, że jakbym miał serce powstałe w wyniku eksperymentu medycznego, to moje człowieczeństwo by ucierpiało. Nie, jego jakość nie zależy od tego, jak powstało moje serce.
      • Gość
        30.01.2017 12:24
        Przy wielu śmierciach byłem.
        I nie mam katolickich lęków żadnych, nie wiem, skąd pomysł, że mam.
        Różnimy się tylko jednym - Ty takim sercem może i przedłużysz sobie życie, ale ja i bez tego serca nie mam terminu ważności.
      • Gość
        30.01.2017 14:36
        Oczywiście, że się boisz. Tego, że się boisz, że świat się okaże inny, niż sobie wymyśliłeś w swojej religijności. Że ludzie będą mieć takie serca wyhodowane w laboratoriach, dobrze się im będzie z nimi żyło, zupełnie normalnie, i będziesz się musiał zmierzyć z tym, że twoje katolickie biadolenie jest na nic.
      • Gość
        06.02.2017 16:45
        Pytanie jest: jak taki organ jest tworzony? Czy przy tym eksperymencie giną mali, nienarodzeni ludzie?? Bo jeżeli tak to jest to niedopuszczalne. Nie chciałabym mieć serca wychodowanego na ludzkiej śmierci...
    • Gość
      29.01.2017 15:04
      My katolicy wierzymy w życie wieczne. I po śmierci będzie ono wieczne w piekle lub niebie. Wiec nic za wszelką cenę. I warto się zastanowić już teraz czy opłaca się przekreslic swoje życie wieczne w niebie dla takiej hybrydy... By pozyc troszkę dłużej na ziemi. Bo śmierć czeka każdego prędzej czy później.
      • Gość
        29.01.2017 15:15
        Nie życzę ci, człowieku, poważnej choroby, ale już to widzę, jak leżysz na kardiologii, pikawa ledwo ci chodzi, przychodzi lekarz i mówi, że jest serce dla ciebie, a ty wrzeszczysz: "Zabieraj pan to serce, nie chcę, ono wyrosło w świni, gardzę nim!'. :) Już to widzę, jak tak robisz. Tak jak teraz odmawiasz różaniec przeciw lewackim bezeceństwom, o to, by je Bóg poskromić raczył, tak wtedy odmawiałbyś różaniec za tych lekarzy i za to, że się serce znalazło tak szybko. Że możesz na wnuki popatrzeć, z bliskimi pobyć dłużej, wyjściem na działkę się nacieszyć etc. Nikt tu, nawet twoi bracia w wierze, nie wierzy w to, że wyłącznie troszczysz się o wieczność i nie ratujesz swojej doczesności za wszelką cenę, więc daruj sobie te komentarze. Jak się pójdzie do pierwszego lepszego ośrodka zdrowia i posiedzi w korytarzu obok różnych starszych pań i panów, to widać w nich takie pragnienie życia, że znika to całe religijne ściemnianie, że tylko wieczność się liczy. Ona się liczy, jak ci starsi ludzie siedzą w kościele, a jak wychodzą, to się włączają do brutalnej walki o przeżycie, toczonej przez całą ludzkość.

        I jeszcze jedno: naprawdę uważasz, że od tego, jak powstało twoje serce, zależy wartość twojego życia, piękno twojego człowieczeństwa, możliwość miłości? Serio? Czyli jeśli by ci przeszczepiono serce od jakiegoś mordercy, to to znaczy, że twoje życie stałoby się życiem niższej jakości niż wcześniej? :)
      • JAWA25
        31.01.2017 21:02
        Credo mówi "wierzę w życie wieczne" 1 Tm 2,1 nakazuje modlitwy za wszystkich
    • Gość
      29.01.2017 15:26
      nic nie rozumiesz i nikt Ci tu tego nie wyperswaduje. Odpowiem na jedno - Twiedzisz, że "nikt, nawet jego bracia w wierze, nie wierzą, że wyłącznie troszczy się o wieczność i nie ratuje swojej doczesności za wszelką cenę". Otóż ja mu wierzę i też nie ratowałbym swojej doczesności za wszelką cenę. Więc daruj sobie komentarze, chyba, że potrafisz mi udowodnić, że nie mówię prawdy.
      • Gość
        29.01.2017 15:54
        No pewnie, że nie mówisz prawdy. Na pewno biegasz do lekarzy, nie poprzestajesz na modlitwie, gdy coś cię boli, i nie zostawiasz spraw Opatrzności, w którą wierzysz. Nie mówisz sobie, że że będzie, co ma być, będzie jak Bóg chce ,tylko wieczność się liczy, ale korzystasz z różnych dobrodziejstw medycyny, dawniej wyśmiewanych przez twoich pobożnych przodków tak samo, jak ty teraz drwisz z medycznych nowości. Co chwila na tysiąc sposobów kombinujesz, jak tu pożyć trochę dłużej, więc i serce wyrosłe w świni wziąłbyś z pocałowaniem ręki. Oczywiście pewnie jakieś granice w walce o życie masz, ale na pewno nie są one tak radykalne, jak tu próbujesz nam wmówić. I na pewno nie stawiałabyś tych granic w medycynie, zgadzałbyś się na wszystko, co sugerowaliby specjaliści.
      • Gość
        30.01.2017 12:27
        No więc nie na pewno. Do lekarza idę jak jest tragicznie (bo czemu nie, leki to nie grzech). Bardzo, bardzo często mówię, że będzie co ma być, jak Bóg chce. Ale jestem na śmierć gotowy w każdym momencie życia, choćby teraz. Nie musisz mi wierzyć, ale nie masz prawa twierdzić, że jest inaczej. I nie kombinuję jak tu pożyć trochę dłużej, wręcz tęsknię za tym, co po drugiej stronie.
      • Gość
        30.01.2017 14:22
        Skoro taki wierzący jesteś i pokładasz nadzieję w tym, co Boże, to nie chodź do lekarzy. Każda twoja wizyta u lekarza to wyrwa w twoim przekonaniu, że Bóg o ciebie zadba. Oczywiście z mojego punktu widzenia to dobrze, że nie jesteś w swojej wierze konsekwentny, cieszę się, że o siebie dbasz, ale z twojego punktu widzenia trzeba powiedzieć, że po prostu generujesz luki w swojej wierze w Opatrzność, nie dowierzasz jej, ratujesz się tym, co światowe. Umarłbyś ze strachu, jakby ci ktoś zaproponował modlitwę zamiast operacji.
    • Czytelinik
      29.01.2017 17:44
      Przyjacielu,
      nie chodzi o żadne obawy, że po świecie będą „biegały jakieś potwory”. Potwory na tym świecie zawsze były i pewnie będą – wystarczy poczytać podręczniki do historii.

      Pojawia się zasadnicze pytanie – czy taka chimera, pomijając kwestie wiary i patrząc czysto racjonalnie, jest człowiekiem czy nie?
      Bo jeżeli jest człowiekiem, to ma prawo do życia jak inni i dla pozyskania organu nie można jej zgładzić.
      Nie jest to pytanie, na które łatwo odpowiedzieć.
      Przecież człowiek z przeszczepionym organem pochodzenia zwierzęcego pozostaje człowiekiem – prawda?
      Człowiek z mechanicznym ramieniem nie jest maszyną tylko wciąż człowiekiem, czy mam rację?
      Czy powiedzmy sama głowa ludzka podłączona do aparatury podtrzymującej życie jest jeszcze człowiekiem czy już nie? Albo dziecko urodzone dzięki zastosowaniu metody in-vitro – rozumiem, że zgadzamy się, że jest człowiekiem? Mechanizm in-vitro wydaje mi się należy do tej samej grupy technik co metody, którymi wyprodukowano chimerę. Różnica jest jedynie taka, że w przypadku in-vitro mamy do czynienia z materiałem pochodzenia tylko ludzkiego, natomiast w przypadku chimery część materiału jest ludzka, a część zwierzęca. Ale to tak jak z wspomnianym przeszczepem organu zwierzęcego człowiekowi – cześć organów jest zwierzęca, a część ludzka, prawda?
      Co decyduje (który organ anatomiczny, może DNA), że żywy organizm jest człowiekiem?
      Jest to ważne pytanie. Dopiero znając odpowiedź na nie można dyskutować na temat ewentualnego pozyskiwania organów ze stworzeń, których dotyczy ten wpis.

      Ja wiem, że na świecie są ludzie, którzy ratując czy przedłużając własne życie nie zastanawiają się nad źródłem pochodzenia np. serca czy nerki które dostają. Płacą i wymagają. A przestępczy i barbarzyński proceder w wyniku którego cierpią najsłabsi kwitnie.
      Jestem jednak przekonany, że „Gość”, który tak entuzjastycznie wypowiada się o nowym odkryciu naukowym podobnie jak ja potępia tego typu praktyki. Chciałbym jednak przyjacielu w tym wpisie pokazać Ci, że nawet pomijając kwestie wiary z czysto racjonalnego punktu widzenia ten „szczytny cel”, dla którego rzekomo są tworzone chimery może być sprzeczny z zasadami etyki uznawanymi nawet przez „postępowe” środowiska określane jako „lewicowe”.

      Ja jestem katolikiem. Dla mnie życie ludzkie jest świętością i należy do Boga, w którego istnienie wierzę. Człowiek tym różni się od zwierzęcia, że ma nieśmiertelną duszę. Czy taka chimera będzie miała duszę czy nie – nie wiem, raczej powątpiewam. Z uwagą zapoznam się z opiniami w tej sprawie naukowców i etyków mojego Kościoła.
      Ale dziś już mogę powiedzieć, że tego typu eksperymenty moim skromnym zdaniem wyglądają na tzw. „zabawę w boga”, poszukiwanie sławy i pieniędzy.
      • Gość
        29.01.2017 18:15
        Namawiasz mnie do gry w pojęcia ze swojej religii. Trudno mi taką grę podjąć. Ja w ogóle nie widzę potrzeby postulowania istnienia duszy, rozumianej tak, jak ją rozumiał Akwinata. I ten eksperyment, o którym tu mówimy, wyraźnie pokazuje, że nie istnieje dusza jako forma ciała. Bo która dusza niby ukształtowała chimerę? Ludzka czy zwierzęca? Widać, że to są pojęcia zupełnie tutaj nieprzydatne. Postęp nauki rozstraja całą waszą metafizykę, całe te wasze rozważania o naturze ludzkiej i waszą wizję człowieczeństwa. Wy widząc taką chimerę rzeczywiście macie problem, bo chcielibyście znać naturę tego bytu, jednoznaczną kategorię, a ja, nie posługując się pojęciem natury i duszy, uważając je za fałszywe, nie mam żadnej potrzeby jednoznacznego, metafizycznego dookreślenia. Dla mnie sprawa jest prosta, bo funkcjonalna: jak chimera ma ludzki mózg i ma ludzki potencjał nerwowy, to jest człowiekiem, jak tego nie ma - to nie jest człowiekiem. Wszyscy wiemy, jak działa człowiek, i tyle. Na pewno się nie pomylimy, mając kontakt z chimerą. Właściwie ją zaklasyfikujemy. W przypadkach, o których tu rozmawiamy, nie ma zresztą żadnej szansy na to, by wyhodowano w świni ludzki mózg, nie zmierza to w stronę straszliwego science fiction, w których oglądamy pół ludzi-pół zwierzęta. Idzie wyłącznie o hodowanie przeszczepialnych organów, takich jak serce, płuca czy nerki. Oczywiście dopuszczam taką możliwość, że powstanie kiedyś ludzi mózg w nieludzkim ciele. Dla mnie to żaden problem. Jak się będzie zachowywał po ludzku, to będzie po ludzku traktowany. Myślę, że taka sytuacja prędzej się jednak wydarzy na poziomie elektronicznym, w informatyce taki mózg stworzymy, i będziemy mieli człowieka komputerowego, niż na poziomie eksperymentów biologicznych z chimerami. Ja nie będę widział żadnych przeszkód, by takie byty objąć prawami ludzkimi. Podejrzewam, że to katolicy będą mieli z tym największy problem, trudności w uznaniu emancypacji danych grup to wasze trudności - że tak powiem - tożsamościowe. To wy macie potrzebę sprowadzania człowieczeństwa do bliskich wam, tradycyjnych, utartych wzorców i to, że dany byt będzie miał ludzi mózg i zachowywał się jak człowiek, zupełnie wam nie wystarczy, pognębicie go, nie dacie mu praw. To religie mają problem z akceptowaniem odmienności, nie reszta świata. Ludzie pobożni wzniecaliby niechęć do mózgów-funkcjonujących-w-nieludzkim-ciele czy do sztucznej inteligencji tak samo, jak ją wzniecali do gejów.

        Oczywiście zawsze są też możliwe patologie na gruncie finansowym. Ale one są możliwe w każdej sprawie. Dziś - jak zresztą wspomniałeś - odbywa się nierzadko handel organami. I to piętnujemy, samej technologii oczywiście nie negując.
      • Czytelnik
        30.01.2017 19:55
        Dużo napisałem – mogłeś mnie w niektórych miejscach źle zrozumieć.

        O swoich przekonaniach wspomniałem, abyś wiedział z kim rozmawiasz. I zrobiłem to właśnie w takim celu, abyś nie odczuł, że to jakaś gra czy podchody – "odkryłem swoje karty".

        W sumie moja wypowiedź sprowadza się do jednego pytania: co decyduje, że żywy organizm jest człowiekiem?
        Napisałem również, że szukam odpowiedzi na poziomie czysto racjonalnym z pominięciem kwestii wiary. Ja takiej odpowiedzi nie znam.
        Cieszę się, że w Twojej odpowiedzi znalazłem próbę racjonalnego zdefiniowania człowieka. Mówisz, że człowiekiem jest coś, co "ma ludzki mózg i ma ludzki potencjał nerwowy". Podobałaby mi się taka definicja – jest prosta i jednoznaczna. Rozumiem, że „potencjał nerwowy” oznacza, że ten mózg żyje i przewodzi impulsy nerwowe zgodnie z prawami fizjologi właściwymi dla człowieka. Rozumiem również, że jego anatomiczna budowa jest określona. Jedna sprawa mnie tu jeszcze zastanawia – czasami pojawia się konieczność usunięcia fragmentu mózgowia (np. w przypadku niektórych nowotworów), czy ludzie po takim zabiegu są „mniej-ludźmi”, niż ludzie z kompletnym mózgiem? Wiem, że zgodzimy się na to, że tacy ludzie pozostają ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam rację, prawda? Czyli wydaje mi się, że niekoniecznie posiadanie całego mózgu ludzkiego jest konieczne do bycia człowiekiem. Wystarczy jego fragment. Tylko który? Myślę, że to musiałby być taki fragment, którego nie mają zwierzęta.
        Znasz może odpowiedź?
      • Gość
        30.01.2017 21:23
        Polecam: https://www.youtube.com/watch?v=NwMsHg3ZqYY :D

        A zupełnie serio: zwierzęta nie mają kory nowej. I to jest sedno. Przy czym ludzki mózg dziwnie integruje funkcje niższe i wyższe. Ludzkie zachowania nie przeczą tym zwierzęcym, które też przejawiamy. Mamy zmysły, odczuwamy bodźce, podlegamy instynktom. I to się przekłada przecież istotnie na to, co już typowo ludzkie. Zwierzę patrzy na malarstwo i nie rozumie niczego, a my patrzymy, to jest ta sama czynność, i rozumiemy. Gdzieś w tej integralności mózgu wytwarza się świadomość, czyli jakby osobny byt, którego nie widać, gdy się mózg bada z zewnątrz. Trudno powiedzieć, jak ta świadomość powstaje, czy to jest kwestia dużej mocy obliczeniowej mózgu i wystarczy w komputerze przekroczyć punkt krytyczny, by to odtworzyć. Nie wiadomo. Ale jedno jest pewne: wystarczy mózg uśmiercić, by w ogóle skończyć człowieka. Właśnie w takiej normie negatywnej widać jego kluczową rolę.
      • Czytelnik
        31.01.2017 23:20
        „Było sobie życie” - link niestety zablokowali, ale ja oglądałem ten serial. Bardzo go lubiłem. Gdy byłem dzieckiem był puszczany w telewizji. Odcinek o mózgu widziałem i to chyba nie jeden raz 
        Mam drobną uwagę – korę nową posiadają ogólnie ssaki, ale faktycznie u człowieka jest naprawdę bardzo rozwinięta. Niestety ta kora nie jest dla mnie przekonywującą odpowiedzią. Wiem, że żyją ludzie z uszkodzeniami w tym obszarze mózgu lub z pewnym niedorozwojem tego obszaru, którym nie sposób odmówić miana człowieka. Nie wiem czy mnie dobrze rozumiesz – kora nowa występuje ogólnie u ssaków, u człowieka jest wprawdzie rozwinięta w imponujący sposób, ale różnica w tym obszarze pomiędzy zwierzętami i ludźmi ma charakter jakościowy. Ponadto różni ludzie, też mogą się różnić w tym wymiarze, czasem bardzo znacznie (czyli znowu pojawia się problem „mniej” lub „bardziej” ludzi). Wśród innych ssaków też są zapewne takie, które mają mniej lub bardziej tą korę rozwiniętą. Czyli patrząc na tą cechę, człowieka można po prostu potraktować jako „zwierzę” z najlepiej rozwiniętą korą. W moim odczuciu, to tak, jakby odróżniać geparda od innych czworonogów po tym, że najszybciej biega, tylko co z tym osobnikiem, który okulał, przecież gepardem nie przestał być?
        Ja bym chciał znaleźć „coś”, jakąś cechę, która jest właściwa tylko ludziom.
        Dalsza część Twojej odpowiedzi bardzo mnie zainteresowała i w dużej części się z nią zgadzam. Wydaje mi się, że to może być ta cecha, której szukamy, ta „samoświadomość” potrafiąca m.in. sterować naszym ciałem. Mózg i układ nerwowy odgrywają tu niebagatelną rolę – tak jakby zaawansowanego automatu (mózg wiele czynności realizuje poza naszą świadomością) i dodatkowo przekaźnika pomiędzy wspomnianą „samoświadomością” a poszczególnymi częściami ciała. Dzięki mózgowi możemy manifestować naszą samoświadomość przy wykorzystaniu ciała. To ważna umiejętność. Myślę, że komputery nie osiągną takiego „pułapu” istnienia, ale to tylko moje przekonanie oparte na nieznajomości wytworu, który byłby doskonalszy od swojego twórcy.
        Podobnie jak Ty dostrzegam w człowieku tak jakby dwa poziomy działania: ten wspólny ze światem zwierząt i ten „wyższy” właściwy tylko człowiekowi – miłość, poczucie piękna, rozum, myślenie abstrakcyjne – czy to co robimy w tej chwili – poszukiwanie prawdy i sama potrzeba jej odnalezienia.
        Myślę, że masz rację, mówiąc, że tej „samoświadomości” nie da się zbadać „z zewnątrz”, z zastosowaniem narzędzi fizycznych, badając nie tylko mózg, ale ogólnie ciało człowieka. Można badać jedynie jej przejawy. „Ja” jestem pewien istnienia swojej samoświadomości, mam możliwość jej manifestowania na zewnątrz. Mam też wiarygodne przesłanki, aby założyć istnienie samoświadomości również „Twojej” (manifestujesz ją w trakcie naszej rozmowy) czy innych ludzi, z którymi widzę się na co dzień. Jestem jednak świadomy, że nie wszyscy ludzie mają możliwość zamanifestowania swojego istnienia w taki sposób jak my (np. kilkumiesięczne dziecko, człowiek w śpiączce itp.) i obawiam się trochę, czy posługując się jedynie tym czysto-racjonalnym kryterium nie skrzywdzę jakiegoś człowieka, który po prostu nie ma możliwości „powiedzieć, że też jest”.
        Widzę jedną kwestię, która nas różni. Wierzę, że po śmierci mózgu moja samoświadomość nie ginie. Ty natomiast wierzysz, że ginie wraz ze śmiercią mózgu. Ponieważ ani ja, ani ty nie mamy możliwości udowodnienia swojego zdania, proponuję nie kontynuować w tym miejscu tego wątku.
        Zwróć uwagę, że doszliśmy do dość ciekawego wniosku, do którego pewnie już wiele osób przed nami dobrnęło. Cechą, która odróżnia ludzi od zwierząt jest niematerialna samoświadomość o określonych cechach. Myślę również, że nie tylko ja, ale i Ty możesz ją nazywać duszą (dusza ma kilka definicji, widziałem takie, które są bliskie temu na co razem zgodziliśmy się w trakcie tej krótkiej wymiany zdań).
        Dziękuję za rozmowę.
    • Drogi Gościu
      29.01.2017 19:32
      Z treści twojej wypowiedzi wynika tylko jedno - nie wierzysz że zakończysz twój ziemski żywot , masz nadzieję na wieczne życie właśnie dzięki takim eksperymentom. Niestety ale prawda jest taka że nie wiesz czy jutro się obudzisz. I nie masz na to wpływu.
      • Gość
        29.01.2017 19:44
        Nie mam nadziei na wieczne życie, bo wiem, że medycyna raczej nie jest w stanie w ciągu jednego pokolenia wypracować rozwiązania pozwalającego utrzymać zawartość ludzkiego mózgu na zawsze. Więc się nie łudzę, nie opowiadaj bzdur. W ogóle nie o to chodzi. Mój udział w tej dyskusji ma jedynie pokazać, że ludzie wierzący, po pierwsze, zawsze chcą zablokować postęp w imię swojego usztywnionego rozumienia człowieczeństwa, które zawsze sprowadzają do tej swojej metafizyki, której nic już nie obroni, a której sami często nawet nie rozumieją, czego dowodem te komentarze poniżej, o duszy, a po drugie - że wierzący to często hipokryci, którzy na coś pomstują, a potem sami z tego korzystają.
    • Gość
      06.02.2017 16:21
      A skąd wiesz jaką decyzję podejmę za ileś lat jako katolik??? Nie pisz w moim imieniu, nie generalizuj. To co zrobili Ci naukowcy jest dla mnie nieetyczne jako dla człowieka i katolika.
  • Gośću
    29.01.2017 13:02
    Niestety, ale pierwsza hybryda powstała w 1998 w Anglii i chodziło o jajo krowy. Pozwolono tej hybrydzie się rozwijać przez 21 dni i ja zabito.
  • Pytanie
    29.01.2017 14:23
    Ma duszę , czy nie ma?
    • Gość
      29.01.2017 15:00
      Ten eksperyment pokazuje, że kategoria duszy jest kompletnie nieprzydatna. Zdaniem Tomasza dusza formuje ciało. No więc jaka dusza - ludzka czy zwierzęca - uformowała to ciało, o którym mowa w eksperymencie? Gołym okiem widać, że na gruncie tomizmu ten eksperyment nie powinien się powieść. A się powiódł. Może pora przestać naciągać rzeczywistość do swoich katolickich pojęć? :)
    • GośćA-Z
      29.01.2017 15:42
      "Ma duszę czy nie ma?" Co za pytanie. Oczywiście, że nie ma!!!!!!!!!!. Trochę logiki. Dusza pochodzi od Boga. A tego na pewno Bóg nie akceptuje!
      • Gość
        29.01.2017 15:48
        Ludzie, weźcie się trochę dokształcie w filozofii katolickiej, a potem się dopiero zabierajcie za takie rozmowy. Z waszych komentarzy na kilometr wyziera ignorancja względem tomizmu. Sprawdźcie sobie wpierw u Tomasza z Akwinu, co to jest dusza, i jakie są rodzaje duszy, a potem klepcie w klawiaturę na forach.
      • Gość
        30.01.2017 12:30
        Wyrywkowo sobie wziąłeś Tomasza z Akwinu i zadowolony. Może się dokształć w filozofii katolickiej całościowo, a potem zabieraj się za takie rozmowy. Po Tomaszu jeszcze trochę było filozofii. Przed nim też zresztą.
      • Gość
        30.01.2017 12:30
        GośćA-Z - jeśli to jest wyznacznik, to dziecko z invitro też duszy nie ma - bo tego też z całą pewnością Bóg nie akceptuje.
      • Gość
        30.01.2017 14:18
        Tomizm to oficjalna filozofia katolicyzmu. To nie moja wina, że macie filozofię, która kompletnie do świata nie przystaje.
  • Stanisław_Miłosz
    29.01.2017 16:31
    Są poszlaki, że hybrydy są wśród nas, ludzi (p. "plemię żmijowe", Alex Jones, reptilianie etc.) uż od dawna. Żadne to zatem odkrycie, żaden "naukowy" sukces, jeśli już, to tylko plagiat.
  • Gość
    29.01.2017 19:40
    Panie Gościu, katolik czeka na śmierć w napięciu, jak na najbardziej wyczekiwany moment życia. Nie widzę sensu na szukanie rozpaczliwych, moralnie niepewnych, sposobów utrzymania czy przedłużenia życia. Z całym szacunkiem troszczę się o swoje ciało. Nie mam jednak potrzeby utrzymywania go przy życiu ponad wszelką cenę. Raczej wolę pójść do, jak wierzę, Ojca, który prowadzi mnie do Siebie. Stąd też Twoje sformułowanie, że bez mrugnięcia okiem wszedlbym w np. przeszczep serca pozbawione jest perspektywy życia wiecznego na które nakierowane jest życie chrześcijanina.
    • Gość
      29.01.2017 20:09
      Okej, rozumiem. Czyli na pewno odmówiłbyś przeszczepu takiego serca wyhodowanego w organizmie świni. Przepraszam, ale nie wierzę. Żaden katolik aż takim radykałem nie jest. To tylko sekciarze pokroju Świadków Jehowy ciągną tę swoją religię do końca, aż do ściany, katolicy takiej fanatycznej konsekwencji w sobie nie mają. Z jednej strony, to dobrze, ja tam się cieszę, że ludzie umieją rezygnować podejść do religii z przymrużeniem oka i zakombinować, z drugiej strony - razi jednak ich hipokryzja. Ale oczywiście zawsze jest szansa, że jesteś takim człowiekiem, który nie słucha medycyny, tylko się modli o zdrowie. Nie znam cię przecież. Tylko to mało prawdopodobne. Tak jak łykasz antybiotyk, a nie zapalasz świeczki w kościele, tak samo zgodziłbyś się na przeszczep.
      • Gość
        30.01.2017 12:32
        jest tylko malutki problem - żeby Twoje słowa miały jakąkolwiek wartość, musiałbyś to udowodnić. No to proszę, udowodnij mi brak radykalizmu...
      • Gość
        30.01.2017 14:24
        Wolisz być radykałem niż hipokrytą? :) Proszę cię bardzo. :)
      • Gość
        30.01.2017 14:54
        Nie znasz wiary katolickiej to po co piszesz o czymś o czym nie masz zielonego pojęcia.To tak jakbym ja nie wierząc w istnienie krasnoludków pisał i komuś udowadniał ,że krasnoludków nie ma.A ty jeszcze starasz się uchodzić za znawcę religii i tego w co ludzie wierzą. Dyskutować usiłujesz z katolikami nie znając wiary katolickiej.Co ani tobie nic nie daje.Bo nie jesteś w stanie nic zrozumieć.Ani nikt wierzący tobie nic nie przetłumaczy, bo stoisz na gruncie zaprzeczenia i negacji I nieznajomości .A wiara nie bierze się ze strachu.Tylko z miłości do Boga i z tego co mówi nam Jezus w czytaniach mszalnych i na kartach Pisma św.Jezus który nie jest tylko postacią z religii .Ale jest też postacią historyczną.Który żył kiedyś na ziemi w postaci widzialnej.Chodził z apostołami i nauczał.Został umęczony i ukrzyżowany i zmartwychwstał.Myślisz ,że pierwsi apostołowie którzy schowali się po śmierci Jezusa i bali się o swoje życie .A dopiero po zobaczeniu Zmartwychwstałego Jezusa wyszli i odważnie zaczęli nauczać .Dobrze wiedząc ,że w ten sposób narażają się na śmierć.Że oni by głosili naukę Jezusa gdyby nie widzieli Jezusa zmartwychwsttałego.Większość z nich została też ukrzyżowana .Oni nie musieli wierzyć ,bo widzieli i wiedzieli.A my katolicy wierzymy.Bo nikt z apostołów by swojego życia nie oddał gdyby nie spotkali Jezusa który zmartwychwstał.Ale stojąc na tym gruncie na którym stoisz i tak raczej tego nie zrozumiesz.Każdy katolik jest zobowiązany do dbania o swoje życie i zdrowie.Kto tego nie robi ten grzeszy.Ale to nie znaczy,że ma żyć za wszelką cenę.Że ma sobie coś ze świni przeszczepiać .Bo idąc tą drogą można dojść do tego,że może da się kiedyś człowiekowi głowę od krowy przeszczepić.Tylko czy to będzie człowiek.Jezus życie swoje oddał za nas grzeszników.Apostołowie za wiarę.Św.Ojciec Maksymilian za swojego współbrata z którym był w obozie.A ty tylko za wszelką cenę chciałbyś żyć.A tu masz przykłady które można mnożyć,ze to życie nie jest najważniejsze.Ani nie chodzi o to by całe życie przeżyć będąc pięknym ,młodym ,zdrowym i bogatym.
      • Gość
        30.01.2017 15:38
        Prosty człowiek z ciebie. Nie pogadamy. Nawet tę wiarę swoją rozumiesz po chłopsku. Wykładasz ją jak krowie na rowie, jak z katechizmu dla pierwszoklasisty. Wszystko powierzchowne, grubymi nićmi szyte, z wielkich, ładnych obrazeczków złożone. Od każdego twojego zdania można by wyprowadzić multum zastrzeżeń i antytez, ale to za trudne raczej dla ciebie. Chłopie, nie nie pogadamy, skoro ty wierzysz w to, że jak ktoś umarł za jakąś sprawę, to to dowodzi prawdziwości tej sprawy. I nie pogadamy też, skoro ty nie odróżniasz wyhodowania ludzkiego serca w ciele świni od prób podłączenia krowiego mózgu do ludzkiego ciała. Pożegnam się, nic tu po mnie. Żyj sobie spokojnie, nie zamierzam cię zmieniać. Mam tylko nadzieję, że nie będę miał z tobą nigdy do czynienia w swoim życiu.
  • Michał
    29.01.2017 20:10
    Tu nie chodzi tylko o wiarę, a może nawet jej nie dotyka. Pytanie pierwsze jakie mi się nasuwa to kiedy "zaczyna się" i kiedy "kończy się" człowiek. A drugie kiedy (w jakich sytuacjach) jeden człowiek może zabić lub okaleczyć (zabierając część ciała) drugiego. Moim zdaniem jeśli udałoby się wychodować część ciała bez zabijania niclub okaleczania żadnego człowieka (włącznie z ludzką zygotą) to nic nie stoi na przeszkodzie by stosować takie przeszczepy. Odnosząc się jeszcze do jednej z wcześniejszych wypowiedzi. Taka technologia nie rozwiąże nagle kolejek. Trzeba pamiętać o kosztach. Pewnie nie wszystkie kraje będą finansować tego typu terapię. Poza tym już dzisiaj są tacy katolicy, którzy dla posiadania dziecka poddają się in vitro, w której to metodzie ginie zawsze jakaś zygota ludzką. A więc najważniejsze to określić kiedy człowiek jest człowiekiem i jeśli nim jest to jakie prawa i obowiązki mu przysługują.
    • Gość
      30.01.2017 14:29
      Michał, katolicy nigdy nie udowodnili swojej koncepcji człowieka. Takie eksperymenty, jak te z chimerami, pokazują śmieszność nauki Akwinaty o duszy zwierzęcej i ludzkiej. Może pora, byście uznali, że człowiekiem jest ten, kto ma ludzki mózg spełniający typowe dla siebie funkcje?
  • Michał
    29.01.2017 20:14
    Tolerancja mam wrażenie, że nie odnosi się do katolików. Czyli jeśli według moich przekonań opartych na wierze katolickiej uważam coś za błędne lub źle to zazwyczaj nazywa się mnie nietolerancyjnym. A gdzie jest tolerancja moich poglądów. Przecież nie każdy katolik ludzi o innych poglądach wyzywa i chce spalić na stosie. Fanatycy są po każdej stronie.
    • Gość
      30.01.2017 15:04
      Uważaj sobie za błędne, co tam chcesz, ale prawdopodobnie nie masz na swoją postawę dobrych argumentów. Właśnie na tym polega problem katolików: świat nie jedzie na katolickich modelach, wszystko, co dobrego zdziałano, cały postęp, cała zmiana nie stoi na katolicyzmie, a wy tego nie umiecie zobaczyć. Sami idziecie ze światem na tysiąc kompromisów, jakbyście się mieli trzymać wyłącznie swojej religii, to już by było po was, ale ciągle się łudzicie, że żyjecie w katolickim świecie. Nie, świat nie jest religijny. Prawa fizyki, medycyna, psychologia - to wszystko działa bez waszych dogmatów i bez waszych nauk. Ludzie umieją żyć i być szczęśliwi bez religijnych wzorów, religia niczego nie wyjaśnia, naprawdę pora to wziąć na klatę.
  • Anna Panna
    30.01.2017 00:46
    A cały czas myślałam, że okaże się to biologicznie niemożliwe...
  • Gość
    30.01.2017 07:11
    to straszne
  • asdfewr
    30.01.2017 08:54
    Straszne? Przecież to cudowne! Macie pojęcie ile osób umiera z powodu ciągłego braku organów do przeszczepu? Teraz problem znika - wyhodujemy je masowo w świniach i ocalimy setki tysięcy chorych! Nie wspominając o końcu przestępstw (w tym morderstw!) związanych z nielegalnym handlem organami. To doskonała wiadomość, czekam na dalsze informacje o rozwoju tych badań!
  • Cihy
    30.01.2017 13:56
    Fakt jest to metoda, która może uratować masę istnień. Jest znacznie tańsza niż produkcja organów z komórek macierzystych i również jest prawdą, że za parę lat będą produkowane sztuczne zamienniki organów, ale nie bardzo mi się chce wierzyć, że jakiś chory naukowiec nie pójdzie o krok dalej z badaniami nad chimerami ludzko-zwierzęcymi na potrzeby wojska lub samego udowodnienia sobie i innym że da się. Nawet jeśli by zaprzestali badań to tak czy inaczej ktoś do tego wróci i zacznie eksperymentować dalej, nastąpi tylko przesunięcie w czasie. Czy takie badania są etyczne, hmm to zależy jak będą wykorzystane, ale nie można ukrywać że jest to balansowanie na granicy, bardzo cienkiej granicy.
  • paweł
    30.01.2017 14:10
    Drogi niewierzący czy byłbyś w stanie zadoptować taką hybrydę jako swoje dziecko? Bo ja bym miałbym z tym problem,ale np.dziecko cieżko upośledzone adoptowałbym bez problemu.
    • Gość
      30.01.2017 14:25
      Katolicy zawsze mają problem z pokochaniem inności. Gejów nie lubicie, kobiety traktowaliście jak służące, to i mielibyście też problem z uznaniem praw człowieka takiego nowego organizmu, który byłby ludzkim mózgiem w ciele zwierzęcia.
      • Gość
        30.01.2017 14:37
        No masz problem.Nie potrafisz odróżnić małżeństwa heteroseksualnego od bez produktywnego związku homoseksualnego.Masz problem z rodziną i ze związkiem sakramentalnym gdzie dwoje ludzi przysięga sobie miłość i wierność.Masz problem z akceptacją tego co jest normalne i sprawdzone ?Chciałbyś akceptacji dla tego co jest sprzeczne z wiarą przy nietolerancji większości opartej na sprawdzonych i dobrych ,zdrowych zasadach.
      • Gość
        30.01.2017 15:12
        Mierzysz jakość ludzkiego życia tym, ile kto ma dzieci? To tak a propos tego zdania o bezproduktywności (to się pisze łącznie). Dalszej rozmowy nie podejmę. Żyj sobie w swoim malutkim katolickim obozie, w którym wymyśliliście sobie, że z homoseksualizmu wynika paskudne zło i że homoseksualiści nie potrafią kochać. Wmawiajcie sobie dalej takie wiejskie prawdy, dalej straszcie nimi swoje dzieci, dalej się wzajemnie przekonujecie że dobre jest tylko to, co zawsze u was w chałupie widzieliście. I umacniajcie związki ze Wschodem. To jest jedyny kierunek, na jaki was stać. O Zachodzie zapomnijcie. Powinni was z tej Irlandii i Wielkiej Brytanii, i Niemiec wywalić i zażądać zwrotu pieniędzy, jeśli jakieś braliście od tamtejszych systemów socjalnych, lewackich przecież
      • Gość
        30.01.2017 17:01
        Powiem ci tylko jedno .Narządy płciowe męskie pasują do narządów płciowych żeńskich.A zadek męski nie jest narządem płciowym.Nikt też jeżeli rozumnie przeżywa swoją wiarę katolicką nie potępia homoseksualistów .Ani nie jest wrogo do takich ludzi nastawiony.Jedyne to co robią jest nie do zaakceptowania i nie jest do uznania za normalne.Bo nie jest.A ci co tak twierdzą robią tym ludziom krzywdę utwierdzając w błędnym przekonaniu.I jeszcze jedno .Po co wchodzisz na portal katolicki .Skoro nie jest to portal dla cebie.Rewolucja gender do niczego dobrego nie prowadzi.
      • Gość
        30.01.2017 21:07
        A z czego niby wynika to przekonanie, że rzeczy mają jakąś niezbywalną naturę i naturą narządów płciowych jest używanie ich wyłącznie do poczęcia dziecka? Z twojej wiary to wynika. A twoja wiara, to twoja wiara, przecież nie będę sobie głowy zawracał tym, że oparłeś swoje życie na jakichś semickich legendach przemielonych przez systemy filozoficzne wzięte od Greków. Co mnie to obchodzi? Nie masz prócz wiary żadnych argumentów, więc nie zamierzam słuchać twojego biadolenia, że homoseksualizm to choroba. To jest naprawdę bardzo proste: nie będę sobie obrazu świata budował na niespójnych, dziurawych mitach, które naciągacie tak, że trzeszczą jak cięciwa łuku.

        I jeszcze taka uwaga do tego twojego przekonania, że jak narządy płciowe pasują do siebie to to o czymś świadczy i musi coś warunkować: kiedyś ludzie wierzyli, że kobieta pasuje wyłącznie do garów i wychowywania dzieci. Dziś już tak nie uważają. Wielką wartością ludzkiego losu jest przekraczanie uwarunkowań, poszerzanie granic człowieczeństwa, zrywanie ze sztywnymi przyporządkowaniami, wychodzenie poza uwarunkowania. Zanim zaczniesz narzekać na to, że gej używa narządów płciowych niezgodnie z przeznaczaniem, to się zastanów, czy ty używasz wszystkiego zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem.
      • Prosty człowiek
        31.01.2017 10:46
        To że narządy płciowe męskie pasują do narządów żeńskich a nie do męskiego zadka nie wynika z mojej wiary tylko z fizjologii człowieka.Więc się nie wymądrzaj ,bo piszesz straszne głupoty.Wiara katolicka nie jest oparta na jakiś jak to piszesz legendach.Bo Jezus żył 2 tys.lat temu .Tak samo jak i apostołowie którzy dopiero po zobaczeniu zmartwychwstałego Jezusa wyszli z ukrycia i odważne nauczali wiedząc co ich za to czeka.A mimo to nauczali bo nie tylko werzyli ale wiedzieli,że nauka Jezusa jest prawdziwa.Tak samo jak żyli kiedyś faraonowie czy inni ludzie znani z historii.A historia to nie są mity.Kto co w życiu szuka to znajduje .Kto szuka Boga ten znajduje Boga w swoim życiu i sens życia w wierze i Bożych przykazaniach.Które nie są zakazami(bo wszystko mogę w tym który mnie umacnia.Ale niczemu nie oddam się w niewolę)tylko drogowskazem na drodze do Boga .Ty nie szukasz wiary tylko zaprzeczenia i to zaprzeczenie według twojego rozumowania znajdujesz.Nie mam zamiaru ciebie przekonywać do mojej wiary ,bo wiem,że nie można nic na siłę.Musiałbyś sam chcieć.A jak nie chcesz to twoja sprawa.Nie zrozumiesz też wiary stojąc daleko od wiary. Dziwne jedyne jest to o czym już pisałem,że ludzie niewierzący mają jakąś dziwną przypadłość pisania o czymś co według nich nie istnieje .Czy nie masz jakiś innych portali internetowych gdzie mógłbyś pisać o swoich lewicowych zainteresowaniach .Tylko na portalu katolickim.Przecież tu żaden katolik się z tobą nie zgodzi.Myślisz,że apostołowie swoje życie narażaliby na pewną śmierć,gdyby nie widzieli zmartwychwstałego Jezusa?Myślisz że ktoś by życie oddał nie mając pewności Prawd wiary?Niesądze.
      • Gość
        31.01.2017 12:02
        Z fizjologii człowieka wynika wiele rzeczy, które cywilizacyjne przekroczyliśmy. Po to się jest człowiekiem, żeby patrzeć szerzej niż dyktuje fizjologia.

        A co do prawdziwości wiary: przecież nie neguję historyczności postaci Jezusa. No żył taki człowiek, który mówił o sobie to i owo i który zyskał spore poparcie. To jest prawda. Ale to, czy treść jego wypowiedzi jest prawdziwa, to zupełnie inna kwestia. Podobnie z apostołami: tak, mówili, że widzieli zmartwychwstałego Jezusa, ale samo mówienie tego nie znaczy prawdziwości. Ludzie różne rzeczy mówią z różnych powodów, często absolutnie groteskowe. I nawet nie chodzi o to, że kłamią, oni naprawdę mają głębokie przekonanie, że jest tak, jak mówią. Często są nawet gotowi za to umierać. Ale co z tego? Mocne przeświadczenie nie jest równoznaczne z dowodem prawdziwości.

        Masz oczywiście rację, nie powinienem tu dyskutować, bo to szkoda czasu. Ty nie rozumiesz, co to jest dowodzenie, próbujesz zastąpić argumenty religijnymi zaklęciami. Wydaje ci się, że skoro Jezus naprawdę żył, to to automatycznie znaczy, że na pewno był taki, jak ty myślisz, że był. To jest logiczne przedszkole, to, co ty mówisz, tak się nie da gadać. Pozdrawiam cię.
  • paweł
    30.01.2017 20:06
    Bracie niewierzący ale przecież mózg nie decyduje o człowieczeństwie.Np. dzieci urodzone bez mózgu ja uważam za ludzi i należy im się godność.Takie jak by żyły też bym adoptował z Bożą pomocą. Ale odpowiedz czy taką hybryde byś adoptował ? Bo deklaracja o akceptacji to za mało do wiarygodności i szlachetności potrzebny jest dobry czyn.
    • Gość
      30.01.2017 20:55
      Skoro mózg nie decyduje o człowieczeństwie, to się go pozbądź i dalej żyj jak człowiek. Dasz radę? A co do adopcji hybrydy: gdyby była człowiekiem, czyli miała ludzki mózg i wszystkie z tego mózgu wynikające konsekwencje, to powinna mieć ludzkie prawa. Ty oczywiście powiesz, że nie byłaby człowiekiem, bo nie miałaby duszy. A ja wtedy bym zapytał, tak tomistycznie: skoro nie ma duszy ludzkiej, to co niby uformowało ludzki mózg? Widać, że tomizm się tu wykłada, już to parokrotnie mówiłem. Mózgu się trzeba trzymać, a nie mnożyć byty ponad potrzebę.
  • elle
    30.01.2017 20:54
    A skad oni biora ludzkie komorki do eksperymentu? I jak to mozliwe, ze ta chybryda ma przymiotnik ludzka, skoro Ci sami naukowcy twierdza, ze ludzki zarodek wlasnie ludzki nie jest?
    • JAWA25
      31.01.2017 21:07
      Skąd biorą ludzkie komórki do eksperymentu? No właśnie. Masz ode mnie gwiazdkę. (powinno być hybryda)
    • Gość 1
      06.02.2017 17:50
      Od tego trzeba zacząć nasze rozważania nad etycznością tegoż eksperymentu. W jaki sposób pozyskują ludzkie komórki? Z ludzkich embrionów czy w inny sposób? Czy tak jak w in-vitro żeby urodziło się jedno dziecko musi umrzeć kilkoro albo i więcej?
  • krut00
    30.01.2017 22:41
    Czytam tu rożne komentarze i trudno oprzeć się wrażeniu że oto stajemy przed odwiecznym dylematem: Kto jest czlowiekiem? Padła tu nawet propozycja by każdy kto ma układ nerwowy człowieka był człowiekiem, a kto go niema to nie. W tym świetle będzie można wznowić i zdecydowanie wzmocnić proceder eugeniczny, który 77 lat temu kwalifikował wszystkich Polaków do likwidacji. Dopiero jakieś dwa lata później machina niemiecka przeorientowała się na Żydów. Stalin dokończył likwidacji co bardziej samodzielnych Polaków jeszcze w czasie wojny i przez pozostałe lata po jej zakończeniu. Wydawałoby się że każdy normalny Polak zdaje sobie z tego sprawę. Jakakolwiek próba wprowadzenia takiej definicji w celu różnicowania kto jest człowiekiem, a kto nie, musi fatalnie się skończyć. Urzędnik wydający taką dyspozycję będzie faktycznie dysponował władzą absolutną. Jest to nic innego jak tylko powrót niewolnictwa w nieco bardziej bezwzględnej formie - teraz nawet trudno będzie się wyzwolić...
    • Gość
      30.01.2017 23:11
      Nie wiem, co ma piernik do wiatraka, czyli co ma uzależnienie człowieczeństwa od istnienia centralnego układu nerwowego do nazizmu. Jesteś z tych, którym się wszystko z jednym kojarzy: z nazizmem i aborcjami. Jak doktor Półtawska.
    • JAWA25
      31.01.2017 20:48
      "Co ma uzależnienie człowieczeństwa od istnienia centralnego układu nerwowego do nazizmu" też się zastanawiam. Zaś twierdzenie że Żydów adolf zaczął tępić w drugiej dopiero kolejności też z sufitu wzięte, już w pierwszych dniach okupacji normy zaopatrzenia w żywność itp dla Polaków były głodowe, dla Żydów jeszcze niższe. Przymus pracy obejmował wszystkich, lecz Żydów z dodatkowymi obostrzeniami, Żydzi zamknięci byli w gettach, musieli nosić "gwiazdy" i tak dalej...
      • Gość
        31.01.2017 23:39
        Przede wszystkim przemoc wobec Żydów nie zaczęła się z chwilą wybuchu wojny - jak przemoc wobec Polaków - a od razu po dojściu nazistów do władzy, wpierw bowiem objęła Niemców wyznania mojżeszowego. Istotnym punktem w narastaniu represji były ustawy norymberskie z 1935 roku, pozbawiające Żydów niemieckiego obywatelstwa i wynikających z niego praw. W zasadzie zostali wówczas wyjęci spod prawa.
  • Gość
    02.02.2017 08:11
    A ja zastanawiam się czytając komentarze po co niewierzący wchodzi na portal wierzących i gorąco dyskutuje z ich swiatopogladem - z widoczna pogardą a nie chęcią ich "nawrócenia"? Na forach innych religii też się udzielasz?
  • Tomasz
    02.09.2017 07:46
    No tak... Sztuczne lozysko, zarodek hybrydy z alliexpress i juz za kilka miesiecy bedziemy mieli wymarzonego gadajacego pupilka albo nie daj boze szczekajace dzieci
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Sobota
dzień
6°C Sobota
wieczór
4°C Niedziela
noc
3°C Niedziela
rano
wiecej »