Kiedy mówimy o wierzących na wsi, to powinniśmy od razu dodać, jaka to wieś; podmiejska, "daleko od szosy", na południu czy północy kraju itd., bo wieś wsi nierówna. Wiele wsi staje się jedynie noclegowniami dla pracujących w mieście, rolnika w nich nie uświadczysz. Jest w tej chwili moda na migrację do wsi podmiejskich, ale parafia dla takiej rodziny przez długi czas jest z różnych powodów w mieście. Jest też tak, że rodziny ze wsi mają samochody i jadą w niedzielę do kościoła w mieście. Czasem bywa odwrotnie, bo w małym wiejskim kościółku nie jest tak anonimowo, ludzie aktywnie uczestniczą we mszy św, śpiewają stare pieśni... Istnieje też potrzeba poczucia wspólnoty parafialnej, a o to znacznie łatwiej na wsi. Strona ujemna? Jak już kogoś wezmą na języki, a nie daj Boże proboszcza, to trzeba to umieć przetrzymać, albo uciekać. Z tego względu też ksiądz na parafii wiejskiej jest bardziej samotny.