przytoczony kanon ("Kto publicznie wzbudza niechęć lub nienawiść podwładnych względem Stolicy Apostolskiej lub ordynariusza z powodu jakiegoś aktu władzy lub posługi kościelnej albo prowokuje podwładnych do nieposłuszeństwa wobec nich, winien być ukarany interdyktem lub innymi sprawiedliwymi karami") ma z tematem związek żaden, żadnego tu "aktu władzy lub posługi czy wzywania do nieposłuszeństwa"
Franciszek wszystko robi z uśmiechem. Z uśmiechem zaprasza imigrantów do Europy, z uśmiechem napisał adhortację Radość z Amorów, z uśmiechem uczcił rocznicę Lutra, itp. Tylko czy jest się z czego śmiać?