Biuro Analiz Sejmowych - dane są rzetelne, czytelne i uwierzytelnione DOWODAMI. Co zrobić jakby przyszła zaraza na władzę np. wybór innej opcji politycznej - że SZYBCIUTKO nie zrezygnują z roszczeń i zadeklarują w imieniu narodu polskiego - że rezygnują z wszelkich roszczeń wobec Niemiec? Doświadczenie po PO i panu Tusku, który pierwsze podpisy premierowskie składał na rezygnacji dywersyfikacji gazu z Norwegii (uzależniając w sprawach gazu Polskę totalnie od Rosji) - pokazują, że jest to realne.
Przeciez Polska oficjalnie z roszczen rezygnowala. Nasza czesc reparacji wojennych skasowali Rosjanie. Oni tez z nami prowadzili wojne, deportowali na Syberie a na koncu zabrali tereny. Dlaczego rzad widzi tylko euro u Niemcow (ktorzy tez moga uznac, ze jak nas nie obowiazuja umowy, to oni maja jeszcze rachunek za Oomorze, Prusy i Slask, z pozostawionym tam majatkiem), a Putinowi darowuje winy?
Gdybym był żądnym władzy Niemcem, zamontowałbym w Polsce polityków, którzy za odpowiednie pieniądze i stanowiska zgodzą się realizować w Polsce politykę korzystną z niemieckiego punktu widzenia i będą jeść z ręki swoim niemieckim mocodawcom, kosztem polskiego narodu. Przy odrobinie szczęścia, Polakom nie będzie przeszkadzało nawet to, że co trzeci polityk z mojej partii nosi niemieckie nazwisko.
Politycy, których bym sobie wynajął, pomogliby mi przepchnąć ustawę, na mocy której niemieckie media mogą stanowić WIĘKSZOŚĆ na polskim rynku medialnym. Dzięki takiej sytuacji, mógłbym podawać Polakom intelektualną pigułkę gwatu i w dyskretny, niezauważalny sposób przekonywać ich, że powinni wyrzec się przywiązania do polskości i stawać się dobrowolnie trybami w mojej genialnej maszynie do realizowania niemieckich interesów.
Dzięki tak komfortowej sytuacji, mógłbym swobodnie prowadzić politykę wynarodowienia Polski. Zmuszałbym Polaków do kojarzenia słów ,,tolerancja", ,,otwartość", ,,wielokulturowość" i ,,przyjmowanie uchodźców", z pojęciami: postęp, nowoczesność, Europa, fura, skóra i komóra. Z kolei troskę o bezpieczeństwo swoich rodzin, pragnienie samodzielnego myślenia, dążenie do wolności i suwerenności narodowej i miłość do historii Polski, skojarzyłbym w ich zahipnotyzowanych głowach z: rasizmem, ksenofobią, faszyzmem i nazizmem.
Pod płaszczem ,,otwierania się na inne kultury", realizowałbym wizję ,,zamykania się na polskość". W tym kontekście, tolerancja dla wszystkiego wokół byłaby mi potrzebna jedynie jako pretekst.
Dzięki umiejętnie prowadzonej propagandzie, karmiłbym Polaków pysznymi cheeseburgerami światopoglądowymi i przemycałbym im do nich antypolską truciznę w sposób tak inteligentny, że truliby się nimi przez lata, nie mając pojęcia, że sobie szkodzą. Są przecież pyszne.
Dzięki posiadanym instrumentom manipulowania Polakami, mógłbym łatwo wmówić im, że Unia Europejska jest ich bożkiem, którego mają się bezkrytycznie, bez względu na okoliczności, ślepo słuchać. Jak pies swojego pana. Bo przecież Ordnung muss sein.
Gdy zastąpię Polakom Jana Pawła Drugiego - Junckerem, a Chrystusa - Schulzem albo Tuskiem, będę miał władzę absolutną. Będę mógł wydawać Polakom rozkazy. Mam to w genach.
W ten sposób, dzięki trzymaniu Polaków za mordę na krótkiej smyczy (której nawet nie potrafią dostrzec), miałbym pełne pole manewru, niezbędne do tego, żeby bagatelizować słuszne domaganie się przez Polaków reparacji za to, że moi przodkowie zniszczyli ich kraj i zmienili w kupę gruzu, i żeby wszelkie przejawy buntu i nieposłuszeństwa u Polaków - łagodzić i tłamsić od środka. Jak Wałęsa w ,,Solidarności".
Gdybym - jakimś cudem - dopuścił do sytuacji, że otępiony przeze mnie lud, z każdym rokiem mający z Polską coraz mniej wspólnego, któregoś dnia wreszcie się ocknął i zrozumiał, że coś jest nie halo - zaprzągłbym wszystkie posłuszne mi media i wszystkich jedzących mi z ręki funkcjonariuszy prasowych, telewizyjnych i sejmowych, żeby wywołali bez powodu gigantyczną g-burzę na ulicach Polski, i bili na alarm z powodu niszczonej demokracji i wolności. Nawet jeśli jest nietknięta i ma się lepiej niż kiedykolwiek. I nawet jeśli moi funkcjonariusze muszą nadrabiać kompletny brak jakichkolwiek argumentów - dźwiękiem trąbki i hasełkami dla upośledzonych.
Tak, myślę, że mniej więcej tak właśnie bym sobie to wszystko wykombinował. A Ty...?
to akurat policzono.Polska otrzymala od Niemeic wysokouprzemyslowione tereny zachodnie.Jednak ZSSR je ograbil ze wszystkiego co sie dalo.Rowniez nie zaplacil Polsce 12% odszkodowan,ktore zabral od Niemiec w naszym imieniu.Nasze skarby narodowe rowniez leza w Ermitazu...Polska upomina sie o swoje niewlasciwym panstwom.Dlaczego?Wiadomo dlaczego...
a na podstawie jakiego prawa wielka trójka zmieniła Polsce granice na wschodzie, zachodzie i północy? Nie ma takiego prawa które pozwalało deportować miliony ludzi ze swoich domów, zarówno z Kresów jak i Sudetów i Prus Wschodnich. Zarówno Karta Atlantycka jak i późniejsza karta ONZ zabrania deportacji bez względu czy państwo przegrało czy wygrało wojnę. Chociaż sprawy odszkodowań i zmiany granic nie mają związku to jest pewne ze Niemcy podejmą temat legalności zmiany granic. Być może otworzenie przez Polskę tematu odszkodowań jest drogą do zmiany granic, przynajmniej na zachodzie.
Próba zmiany naszych granic - oznacza wojnę. Czy chcesz wojny z państwami dużo silniejszymi od Polski, z którymi w konfrontacji absolutnie nie mamy żadnych szans na sukces. Czy chcesz powtórki historii z roku 1939 ?
Co zrobić jakby przyszła zaraza na władzę np. wybór innej opcji politycznej - że SZYBCIUTKO nie zrezygnują z roszczeń i zadeklarują w imieniu narodu polskiego - że rezygnują z wszelkich roszczeń wobec Niemiec?
Doświadczenie po PO i panu Tusku, który pierwsze podpisy premierowskie składał na rezygnacji dywersyfikacji gazu z Norwegii (uzależniając w sprawach gazu Polskę totalnie od Rosji) - pokazują, że jest to realne.
Gdybym był żądnym władzy Niemcem, zamontowałbym w Polsce polityków, którzy za odpowiednie pieniądze i stanowiska zgodzą się realizować w Polsce politykę korzystną z niemieckiego punktu widzenia i będą jeść z ręki swoim niemieckim mocodawcom, kosztem polskiego narodu. Przy odrobinie szczęścia, Polakom nie będzie przeszkadzało nawet to, że co trzeci polityk z mojej partii nosi niemieckie nazwisko.
Politycy, których bym sobie wynajął, pomogliby mi przepchnąć ustawę, na mocy której niemieckie media mogą stanowić WIĘKSZOŚĆ na polskim rynku medialnym. Dzięki takiej sytuacji, mógłbym podawać Polakom intelektualną pigułkę gwatu i w dyskretny, niezauważalny sposób przekonywać ich, że powinni wyrzec się przywiązania do polskości i stawać się dobrowolnie trybami w mojej genialnej maszynie do realizowania niemieckich interesów.
Dzięki tak komfortowej sytuacji, mógłbym swobodnie prowadzić politykę wynarodowienia Polski. Zmuszałbym Polaków do kojarzenia słów ,,tolerancja", ,,otwartość", ,,wielokulturowość" i ,,przyjmowanie uchodźców", z pojęciami: postęp, nowoczesność, Europa, fura, skóra i komóra. Z kolei troskę o bezpieczeństwo swoich rodzin, pragnienie samodzielnego myślenia, dążenie do wolności i suwerenności narodowej i miłość do historii Polski, skojarzyłbym w ich zahipnotyzowanych głowach z: rasizmem, ksenofobią, faszyzmem i nazizmem.
Pod płaszczem ,,otwierania się na inne kultury", realizowałbym wizję ,,zamykania się na polskość". W tym kontekście, tolerancja dla wszystkiego wokół byłaby mi potrzebna jedynie jako pretekst.
Dzięki umiejętnie prowadzonej propagandzie, karmiłbym Polaków pysznymi cheeseburgerami światopoglądowymi i przemycałbym im do nich antypolską truciznę w sposób tak inteligentny, że truliby się nimi przez lata, nie mając pojęcia, że sobie szkodzą. Są przecież pyszne.
Dzięki posiadanym instrumentom manipulowania Polakami, mógłbym łatwo wmówić im, że Unia Europejska jest ich bożkiem, którego mają się bezkrytycznie, bez względu na okoliczności, ślepo słuchać. Jak pies swojego pana. Bo przecież Ordnung muss sein.
Gdy zastąpię Polakom Jana Pawła Drugiego - Junckerem, a Chrystusa - Schulzem albo Tuskiem, będę miał władzę absolutną. Będę mógł wydawać Polakom rozkazy. Mam to w genach.
W ten sposób, dzięki trzymaniu Polaków za mordę na krótkiej smyczy (której nawet nie potrafią dostrzec), miałbym pełne pole manewru, niezbędne do tego, żeby bagatelizować słuszne domaganie się przez Polaków reparacji za to, że moi przodkowie zniszczyli ich kraj i zmienili w kupę gruzu, i żeby wszelkie przejawy buntu i nieposłuszeństwa u Polaków - łagodzić i tłamsić od środka. Jak Wałęsa w ,,Solidarności".
Gdybym - jakimś cudem - dopuścił do sytuacji, że otępiony przeze mnie lud, z każdym rokiem mający z Polską coraz mniej wspólnego, któregoś dnia wreszcie się ocknął i zrozumiał, że coś jest nie halo - zaprzągłbym wszystkie posłuszne mi media i wszystkich jedzących mi z ręki funkcjonariuszy prasowych, telewizyjnych i sejmowych, żeby wywołali bez powodu gigantyczną g-burzę na ulicach Polski, i bili na alarm z powodu niszczonej demokracji i wolności. Nawet jeśli jest nietknięta i ma się lepiej niż kiedykolwiek. I nawet jeśli moi funkcjonariusze muszą nadrabiać kompletny brak jakichkolwiek argumentów - dźwiękiem trąbki i hasełkami dla upośledzonych.
Tak, myślę, że mniej więcej tak właśnie bym sobie to wszystko wykombinował. A Ty...?