Bla, bla, bla. Nie ma co dziękować, standardowa stypa za życia. Jak w niejednym biurze, czemu by nie w kurii? Grzeczności, dusery, jedni szczerze, inni z rachunku. Ktoś tam ukradkiem do antykamery, na lufkę z gwinta. Zatem - nic nowego. Poklask tłumu, nawet na okiennym salonie, nawet świątobliwych (lub chcących za takich uchodzić) tłumów - zawsze jak pył na butach, dziś jest, jutro przeciąg zdmuchnie. Jeszcze biskup, powinien raczej pamiętać dewizę pielgrzymki Benedykta do Niemiec (Notabene, tak niedawno, a jakie inne Niemcy, prawda? A może takie same, tylko nikt nie widział?), dewizę: "Nie jesteś sam". Zawsze, nie tylko w tłumie. Bez liczenia i wzajemności.
Zatem - nic nowego. Poklask tłumu, nawet na okiennym salonie, nawet świątobliwych (lub chcących za takich uchodzić) tłumów - zawsze jak pył na butach, dziś jest, jutro przeciąg zdmuchnie. Jeszcze biskup, powinien raczej pamiętać dewizę pielgrzymki Benedykta do Niemiec (Notabene, tak niedawno, a jakie inne Niemcy, prawda? A może takie same, tylko nikt nie widział?), dewizę: "Nie jesteś sam". Zawsze, nie tylko w tłumie. Bez liczenia i wzajemności.