Nie dziwi mnie to. Zwłaszcza po odwołaniu wykładów, Rebecci Kiessling na niektórych wyższych uczelniach. Dziwi mnie brak reakcji władz centralnych. W końcu konstytucja gwarantuje ochronę życia od poczęcia...
Ustawa o planowaniu rodziny z 7 stycznia 1993 w art. 1 ust. 1 stanowiła: „Każda istota ludzka ma od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia”, po zmianach z 30 sierpnia 1996 „Prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej w granicach określonych w ustawie” zatem jest to ograniczone. Prawo rzymskie mówiło "nasciturus pro iam nato habetur, quotiens de commodis eius agitur" (mającego się narodzić uważa się za narodzonego, ilekroć chodzi o jego korzyści) por. art. 927 § 2 kodeksu.cywilnego : "(...) dziecko w chwili otwarcia spadku już poczęte może być spadkobiercą, jeżeli urodzi się żywe" też warunkowo.
Terlikowskiemu nikt z władz UW nie proponował pracy a jego prywatne układy z kimś najwyraźniej nie przełożyły się na zatrudnienie do czego Terlikowski najwyraźniej dążył. Jakieś brednie - wszyscy wiedza jakie poglądy ma Terlikowski - jest osobą publiczną - i żaden telefon jakiejś kobiet nie oświeciłby cudownie w tej sprawie nikogo - i gdyby to jego poglądy były powodem zmian to nikt nigdy by mu wcześniej nie robił takich propozycji. Terlikowski jak zwykle robi szum wokół siebie w końcu trzeba o sobie mediom i ludziom przypomnieć....zwykłe pajacowanie.
Nikt mu nie proponował pracy na WUM geniuszu. Terlikowski tylko taką propagandę sieje a fakty są inne. Ach! jaki przebłysk intelektu czepić się czyjegoś lapsusu pisarskiego/literówki ewidentnej.
Gdyby to dotyczyło np homosekualisty, to awantura byłaby na całą Europę, a PO natychmiast wniosłaby skargę na Polskę do wszystkich możliwych władz Unii Europejskiej. Myślę,że powinna być większa kontrola UW, bo to jest uczelnia państwowa, a nie prywatna Wandy Nowickiej. Dlaczego uczelnie państwowe mają być tylko ateistyczne. Minister Gowin powinien natychmiast zbadać tę sprawę!!!
To tak nie działa, przypuszczam, że Nowicka dostała cynk, że "coś się święci" i zrobiła trochę dymu na wyrost, a Terlikowski w kontrze zrobił trochę dymu na wyrost, "że go biją". Wykładowca z zewnątrz na godziny zlecone jest zatrudniany na umowę o dzieło. Wniosek o jego zatrudnienie składa dyrektor instytutu ( nie kierownik katedry). Zwyczajowo przed złożeniem takiego wniosku przeprowadza się wewnętrzne rozmowy, ile godzin / grup, jakie przedmioty i kiedy miałby prowadzić ów wykładowca, również samo otrzymanie planu od planisty absolutnie o niczym nie przesądzą, dopiero oficjalna informacja od dziekana o przydziale godzin zleconych jest podstawa do zawarcia wspomnianej umowy o dzieło. Po drugie, żaden, absolutnie żaden dyrektor instytutu nie weźmie wykładowcy z zewnątrz na zlecone, jeśli ma możliwość zatrudnienia na etat (a tu zwyczajowo już czekają w kolejce świeżo upieczeni doktorzy z danego instytutu). Tak wiec jeśli nawet rektor uciął sprawę ze względów - powiedzmy - pozamerytorycznych - to jest kryty na całej linii z w/w powodów.
Dzięki za uzupełnienie ;-) padło tu kluczowe słowo"zaopiniować" - we wniosku należy bowiem uzasadnić, dlaczego dany wykładowca powinien poprowadzić dane zajęcia. Pan Terlikowski posiada stopień doktora, a co z dorobkiem naukowym? - naukowym, a nie publicystycznym! Wnioskując po działalności Terlikowskiego należałoby go zakwalifikować raczej jako dziennikarza/ publicystę, a nie naukowca.
Zgadzam się. Casus Terlikowskiego jest dla mnie przykładem, że nie ma powrotu do nauki ze świata publicystyki czy polityki. Terlikowski zapowiadał się na naprawdę niezłego znawcę filozofii rosyjskiej, temu zresztą poświęcił swój doktorat. A później zaangażował się w publicystykę, niekiedy bardzo ostrą, i absolutnie nie widzę szans, by gdziekolwiek mógł wykładać. A już na pewno nie etykę lekarską czy bioetykę, bo zapewne tym miałby się zająć na WUM.
dokładnie tak jest, zajęcia zlecone maja zwykle wyższe stawki za godzinę, ale nie wiem co tańsze bo ile tam jest tej etyki? uzbiera się etat i jaki wkład w badania naukowe Uni. Medycznego miałby etyk? Układ Terlikowski na zlecone (bez umowy tylko kiedy byłaby potrzeba) do tego robi u nich habilitację i potem płaci im za "obronę" wydaje się i wygodny i sensowny finansowo, a zajęcia mają opisy, efekty kształcenia, ewaluacje przez studentów, więc gdyby Terlikowski zamiast uczyć indoktrynował to przestałby uczyć po jednym semestrze
A czego miałby uczyć Terlikowski bez publikacji naukowych z bioetyki w naukowych medycznych pismach studentów medycyny? Religii? Jemu się już zupełnie poprzewracało w głowie. Wydaje mu się że na wszystkim się zna. Medyków będzie pouczał i przy okazji Papieża...Pycha, pycha, pycha.... i brak samokrytycyzmu.
Tak, odpowiadam na pytanie zawarte w tytule: doszło do dyskryminacji, pan Terlikowski może udowodnić, że propozycja pracy była, a rada wydziału, która decyduje o zatrudnieniu nie zdążyła się wypowiedzieć, bo rektor ręcznie pokierował sprawą ze strachu przed jakąś działaczką, której umoczenie w biznes aborcyjny wykazano przed sądem. I to ona "narobiła szumu", trzymajcie się faktów.
Poglądy p. Terlikowskiego są powszechnie znane i naprawdę nikt nie musiał"uprzejmie donosić" czym się głównie zajmuje. Nie może być też tak, że osoba w jakiś sposób kontrowersyjna (z racji poglądów, ale i równie dobrze osoba o odmiennej orientacji, kolorze skóry itd) w przypadku jakiegoś niepowodzenia, odmowy, natychmiast podnosi larum ze jest dyskryminowana. Niestety ale wygląda to na to, o czym zresztą wspomniał jeden z Forumowiczów, że Terlikowski miał prywatnie"dogadany" temat, co finalnie nie wypaliło. Czemu się nie powinniśmy dziwić - co to za pomysł żeby dr filozofii habilitował się na uniwersytecie medycznym? Ponawiam pytanie- jakie ma kwalifikacje do prowadzenia zajęć z etyki dla studentów medycyny? Jakie doświadczenie jako dydaktyk? Proszę wskazać publikacje naukowe w recenzowanych periodykach naukowych
od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia”, po zmianach z 30 sierpnia 1996 „Prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej w granicach określonych w ustawie” zatem jest to ograniczone. Prawo rzymskie mówiło "nasciturus pro iam nato habetur, quotiens de commodis eius agitur" (mającego się narodzić uważa się za narodzonego, ilekroć chodzi o jego korzyści) por. art. 927 § 2 kodeksu.cywilnego : "(...) dziecko w chwili otwarcia spadku już poczęte może być spadkobiercą, jeżeli urodzi się żywe" też warunkowo.
Proponowali mu na WUM, geniuszu.
Casus Terlikowskiego jest dla mnie przykładem, że nie ma powrotu do nauki ze świata publicystyki czy polityki. Terlikowski zapowiadał się na naprawdę niezłego znawcę filozofii rosyjskiej, temu zresztą poświęcił swój doktorat. A później zaangażował się w publicystykę, niekiedy bardzo ostrą, i absolutnie nie widzę szans, by gdziekolwiek mógł wykładać. A już na pewno nie etykę lekarską czy bioetykę, bo zapewne tym miałby się zająć na WUM.
To tak a propos faktów.