Ja rozumiem, że jest tam strasznie (dzięki ci USA itp), ale tego nie rozumiem: "Rodzice wysyłają najmłodszych do szkoły z obawą, że już nie wrócą." - Nie wysyłać. Szkoła nie jest aż tyle warta.
Pójście dziecka do szkoły to część zwyczajnego życia i nie samo pójście do szkoły, ale ciągłe zagrożenie tego życia (nie tylko w szkole, lecz w całych obszarach) jest tu wskazane. Rosja i USA nie mogą się dogadać, bo mają w Syrii sprzeczne interesy (również - a może zwłaszcza - militarne) i toczy się rozgrywka o to, kto będzie w Syrii obecny z przewagą wpływu na decyzje. Inaczej już dawno byłoby po sprawie. Czy nie to samo jest na Ukrainie, tuż obok nas?