Tytuł wprowadza czytelnika w błąd, bo sugeruje, że 20 000 młodych ludzi wzięło udział w tym evencie. Z treści jednak wynika, że event jest dopiero organizowany.
Prawda, to znaczy też prawda, czy może raczej po części prawda, w sumie kłamstwo. Msza poza miejscem świętym może być sprawowana w miejscu odpowiednim, jeżeli istnieje taka konieczność. Uprzedzając następną prowokację - w punkcie 108. instrukcji Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Redemptionis Sacramentum : "O tym, czy istnieje taka konieczność, za każdym razem zgodnie ze zwyczajem na terenie swojej diecezji będzie rozstrzygał biskup diecezjalny", którym tak się szczęśliwie składa jest bp. Ryś. Idź trollować gdzie indziej...
Wyraźnie nie rozumiesz instrukcji: biskup ma rozstrzygać, czy naprawdę istnieje taka konieczność, czyli na być sędzią, a nie dowolnie decydować, bo biskup to nie Pan Bóg i faktów nie może kreować. Poza tym pozostaje problem tych wszystkich wątpliwych "rekolekcji" na stadionie, w hali sportowej, w plenerze i gdzie tam jeszcze.
Nie bój się, znam prawo i przepisy Kościoła i znam uprawnienia biskupa. Wiem też, że on będzie rozliczony przez Boga, czy spełniał obowiązki, jakie nałożył na niego Kościół.
Bp Grzegorz nie jest moim biskupem, jest mi od niego coraz dalej, więc to nie mój problem. Ja mam gdzie pójść, by uczestniczyć w liturgii katolickiej. Martwię się młodych katolików (jeszcze katolików?), którym się pokazuje, że stadion i ławka przykryta obrusem są równie dobrym miejscem na Ofiarę Pańską.
Jeżeli biskup osądzi, że taka konieczność istnieje to Mszę odprawi i należy się tej decyzji podporządkować. A swoją drogą są w Łodzi kościoły na 20000 ludzi?
Powiem przekornie - czy 20 tysięcy, czy tylko 50, młodzież jest zawsze taka sama - zdecydowana większość olewa zupełnie religię (a jak idzie, to z przymusu i przeważnie albo gada z kolegami, albo się bawi czym popadnie, a nieraz i dziewczynę poderwie). Pytanie więc, czy się opłaca robić jakieś "rekolekcje z mocą" (i nota bene z wszelkim łamaniem przepisów - domyślam się, że będą niestety grać Mocni w Rduchu :( ), skoro jedyne, co młodzi zapamiętają, to "fajną muzę", "odbijanie piłki" i inne takie. Na pewno nie to, co biskup powie. Nawet jakby sam Pan Jezus w ludzkim ciele przyszedł i mówił. Taka prawda. I żadne spędy tu nie pomogą.
adyć w grupie siła - tyle że tylko ta euforyczna - bo jak przychodzi życie to euforia opada a pozostaje pustka wewnętrzna i pytanie onego człeka - a gdzie ty jesteś Panie , przeca na stadionie my się razem cieszyli . te zbiegowiska nic dobrego nie wnoszą . pozdrawiam
Ewangelia wg św. Mateusza (Mt 18) 18 Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. 19 Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. 20 Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich".
No ale dla @robaka, to jest oczywiście nic dobrego.
Drogi Moderatorze - jeżeli usuniesz tego posta, to rozumiem i mam choć nadzieję, że wprawiłem Cię w dobry humor. Czytam już któryś raz komentarze, pod artykułem w którym informuje się o czymś dobrym, a niektórzy nie widzą tego dobra, widzą natomiast, że ksiądz nie był przepisowo ubrany... Przypomina mi to pewien dowcip: Pewien dobry, pobożny człowiekj umarł i trafił do nieba. Św. Piotr przywitał się z nim serdeczenie i zaczął oprowadzać. W pewnym momencie z oddali dobiegły ich odgłosy gitary. Św. Piotr zaraz wytłumaczył, że tu niedaleko mieszkają ludzie, którzy kiedyś byli w Oazie i tak sobie grają. Nieco dalej usłyszeli z oddali równy marszowy krok. Jak się okazało niedaleko mieszkali zwolennicy pielgrzymek, którym pozostało przyzwyczajenie do maszerowania. Przeszli jeszcze kawałek i nagle św. Piotr mówi: -A teraz musimy iść cichutko, na paluszkach. -A czemu? - zapytał towarzyszący mu człowiek. Bo tutaj niedaleko mieszkają tradycjonaliści. A oni są przekonani, że są tutaj zupełnie sami.
W odpowiedzi na Twoją obserwację mogę Ci tylko zacytować naszego Pana: "to należało czynić, i tamtego nie opuszczać" (Łk 11,42). Dobre intencje bp. Grzegorza i zielonoświątkowe metody ewangelizacji to jedno, łamanie przepisów liturgicznych lub infantylizacja wiary - to drugie. Nikt nie krytykuje prób ewangelizowania dzieciaków, krytyka dotyczy formy, która jest głęboko niekatolicka. "Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać."
Pozwolę sobie jeszcze dorzucić tylko fragment z encykliki ECCLESIA DE EUCHARISTIA JPII, choć nie wiem czy tego papieża akurat uznaje Pan za prawowiernego: 8. Gdy myślę o Eucharystii, patrząc na moje życie kapłana, biskupa i Następcy Piotra, wspominam spontanicznie wiele chwil i miejsc, w których dane mi było ją sprawować. Pamiętam kościół parafialny w Niegowici, gdzie spełniałem moją pierwszą posługę duszpasterską, kolegiatę św. Floriana w Krakowie, katedrę na Wawelu, bazylikę św. Piotra oraz wiele bazylik i kościołów w Rzymie i na całym świecie. Dane mi ją było również sprawować w wielu miejscach na górskich szlakach, nad jeziorami i na brzegach morskich; sprawowałem ją na ołtarzach zbudowanych na stadionach, na placach miast... Ta różnorodna sceneria moich Mszy św. sprawia, iż doświadczam bardzo mocno uniwersalnego — można wręcz powiedzieć kosmicznego charakteru celebracji eucharystycznej. Tak, kosmicznego!
Wymija się Pan od odpowiedzi. Jaki w takim razie zostanie złamany, jeżeli abp. Ryś zdecyduje się na odprawienie Mszy? I czy JPII również złamał prawo odprawiając Mszę "na górskich szlakach, nad jeziorami i na brzegach morskich" czy też "na ołtarzach zbudowanych na stadionach"?
Jeśli na mszy były używana perkusja lub gitara elektryczna, to tak. I jeśli na tych rekolekcjach (nie daj Boże!) zostanie odprawiona Eucharystia z użyciem perkusji lub gitary elektrycznej, to tak.
I znowu unik. Sprawa instrumentów jest jasna i oczywista, reguluje ją przecież Instrukcja Konferencji Episkopatu Polski o muzyce kościelnej. Napisał Pan "miejsce nie spełnia wymogów stawianych w KPK", a ja zapytałem, ale może nie dość jasno: Jaki przepis Kodeksu Prawa Kanonicznego Kościoła Katolickiego z 1983r. zabrani biskupowi diecezjalnemu odprawienia Mszy świętej na stadionie? Stwierdził Pan przecież, że taki istnieje...
Zielonoświątkowcy już dawno zorientowali się, że takie masowe stadionów albo namiotowe ewangelizacje są jak słomiany ogień. Bardziej skuteczna jest praca w małych grupach i docieranie indywidualne.
A ja uważam że to ŚWIETNA INICJATYWA!:):) Skoro, jak piszesz - "młodzież taka jest" to należy mówić do niej w jej języku. Świat przed młodymi roztacza tyle "atrakcyjnych" ofert ociekających złem, agresją, cierpieniem.... młoda głowa jest atakowana zewsząd przez reklamę, marketing.... Stwarzajmy im alternatywy. Od czegoś trzeba zacząć. I nie poddawać się w docieraniu do ludzi ze Słowem Bożym. Nie narzekać ludziska tylko się cieszyć - jeśli choćby jeden młody człowiek dzięki tym rekolekcjom zainteresuje się tematem to CHWAŁA PANU!!
Bp Grzegorz nie jest moim biskupem, jest mi od niego coraz dalej, więc to nie mój problem. Ja mam gdzie pójść, by uczestniczyć w liturgii katolickiej. Martwię się młodych katolików (jeszcze katolików?), którym się pokazuje, że stadion i ławka przykryta obrusem są równie dobrym miejscem na Ofiarę Pańską.
18 Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
19 Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. 20 Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich".
No ale dla @robaka, to jest oczywiście nic dobrego.
Pewien dobry, pobożny człowiekj umarł i trafił do nieba. Św. Piotr przywitał się z nim serdeczenie i zaczął oprowadzać. W pewnym momencie z oddali dobiegły ich odgłosy gitary. Św. Piotr zaraz wytłumaczył, że tu niedaleko mieszkają ludzie, którzy kiedyś byli w Oazie i tak sobie grają. Nieco dalej usłyszeli z oddali równy marszowy krok. Jak się okazało niedaleko mieszkali zwolennicy pielgrzymek, którym pozostało przyzwyczajenie do maszerowania. Przeszli jeszcze kawałek i nagle św. Piotr mówi:
-A teraz musimy iść cichutko, na paluszkach.
-A czemu? - zapytał towarzyszący mu człowiek.
Bo tutaj niedaleko mieszkają tradycjonaliści. A oni są przekonani, że są tutaj zupełnie sami.
W odpowiedzi na Twoją obserwację mogę Ci tylko zacytować naszego Pana: "to należało czynić, i tamtego nie opuszczać" (Łk 11,42). Dobre intencje bp. Grzegorza i zielonoświątkowe metody ewangelizacji to jedno, łamanie przepisów liturgicznych lub infantylizacja wiary - to drugie. Nikt nie krytykuje prób ewangelizowania dzieciaków, krytyka dotyczy formy, która jest głęboko niekatolicka. "Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać."
Skoro, jak piszesz - "młodzież taka jest" to należy mówić do niej w jej języku. Świat przed młodymi roztacza tyle "atrakcyjnych" ofert ociekających złem, agresją, cierpieniem.... młoda głowa jest atakowana zewsząd przez reklamę, marketing.... Stwarzajmy im alternatywy. Od czegoś trzeba zacząć. I nie poddawać się w docieraniu do ludzi ze Słowem Bożym. Nie narzekać ludziska tylko się cieszyć - jeśli choćby jeden młody człowiek dzięki tym rekolekcjom zainteresuje się tematem to CHWAŁA PANU!!