Morał z tego niestety taki, ze aborcji nie da się "rozsądnie ograniczyć" - skoro w ciągu jednej kadencji może być zmarnowany wysiłek wielu ludzi zaangażowanych w te ograniczające działania.
Ostre słowa, ale wydaje mi się, że nie tylko głosowanie na Obamę jest tu obciążaniem sumienia. Takie głosowanie jest po prostu odzwierciedlieniem własnych poglądów i czynów, których dopuszcza się wyborca, a za które na pewno będzie rachunek.