• ksadea
    18.07.2018 20:08
    Protestantyzacja..., katolicyzacja... A może tak bez epitetów, a co za tym idzie - uproszczeń?!
  • tomak
    18.07.2018 20:51
    Piękne słowa Arcybiskupa o Mszy Trydenckiej, łacińskiej. Warto je często przypominać. W Polsce wielkim orędownikiem Mszy Świętej odprawianej w Starym Porządku jest wybitny w swej pobożności Ksiądz dr hab. Piotr Natanek. Niestety, od ludzi Kościoła spotyka go wiele przykrości.
    • ASDF
      18.07.2018 22:01
      Od ludzi Kościoła to ów ks. dr hab. sam się odwrócił wypowiadając posłuszeństwo swojemu biskupowi, a tym samym łamiąc ślub złożony przed Bogiem.
    • An Adam
      18.07.2018 22:02
      Ksiądz Natanek odprawia ryt natankowy a nie trydencki, gdyż modyfikuje liturgię trydencką i zmienia jej teksty co jest sprzeczne z posłuszeństwem liturgii i Kościołowi.
  • Gośćmama
    18.07.2018 21:12
    Czy on pil do neokatechumenatu?
  • gość
    18.07.2018 21:26
    Czy liturgia Mszy świętej przewiduje udział osób świeckich w czytaniach liturgicznych? Zdarza się, że kapłan na początku Mszy ogłasza żeby podszedł do mikrofonu ktoś obecny w kościele i chętny do odczytania np. pierwszego czytania, albo modlitwy wiernych. Wydaje mi się , że taka "aktywność" wiernych niesie więcej zamieszania, niż pożytku. Mam wątpliwości, czy świeccy powinni w ogóle wchodzić do prezbiterium, bo to nie jest ich miejsce.?
    • 7TP
      18.07.2018 23:59
      Rzecz dotyczy mszy trydenckiej, gdzie nie ma takiego problemu. Co do nowej mszy to niech ten ksiądz przeczyta OWMR.
    • Anna Panna
      19.07.2018 01:26
      Kiedyś czytałam w kościele, ale teraz też czuję opór przed wchodzeniem do prezbiterium.
    • Dremor
      19.07.2018 17:57
      Sam podział na "świeckich i duchownych" nie jest dziełem chrześcijaństwa, to był wynik przyjmowania wpływów gnostyckich w początkach tworzenia się naszej wiary. Tworzenie miejsc "niedostępnych" dla świeckich trąci niezrozumiałym elitaryzmem. Sobór Watykański zniósł wytworzoną sztucznie barierę między świeckimi i duchownymi i jest to naprawdę owocne.
      • kj
        19.07.2018 18:43
        Bajki. Rozumiem, że na ostatniej wieczerzy z Chrystusem nie było samych duchownych? Rozumiem, że Dwunastu nie było oddzielonych od reszty podążających za Chrystusem? ITD, itp.
      • Gość
        19.07.2018 19:02
        W którym miejscu Chrystus powiedział "jesteście duchownymi" czy jakoś podobnie?
      • kj
        19.07.2018 19:24
        W tym samym, w którym powiedział "nie ma świeckich i duchownych" czy jakoś podobnie.
      • Gość
        19.07.2018 19:58
        ale odpowiedź
      • kj
        19.07.2018 20:25
        Dzięki! Zawsze staram się dostosować do poziomu rozmówcy.
      • Dremor
        19.07.2018 20:31
        Pojęcia "człowiek duchowny" (pneumatycy) i "człowiek ziemski" (hylicy) pojawiają się w pismach gnostyckich z I-III wieku. Człowiek duchowny ma zajmować się sprawami boskimi, poznaniem wiedzy, mają umartwiać ciało, które jest więzieniem dla duszy, zaś hylicy mają utrzymywać osoby duchowe, pracować na nich i ich karmić. Podejście gnostyckie, a nie chrześcijańskie było inspiracją dla powstania ruchów monastycznych.
      • kj
        19.07.2018 20:47
        "Pneumatyk" to nie "człowiek duchowny", tylko "człowiek duchowy". Nie mieszaj.
      • Gość
        19.07.2018 21:16
        "Zawsze staram się dostosować do poziomu rozmówcy" kiepsko ci to wychodzi, odpowiedzi twe przypominają przedrzeźnianie, rzeczowego podejścia brak
      • Dremor
        20.07.2018 15:03
        Sformułowanie "duchowny" w języku polskim wywodzi się wprost od gnostyckiego terminu "pneumatikos". To, że rozdział na świeckich i duchowieństwo pochodzi od gnozy jest faktem, negacja niewiele tu pomoże.
      • Batrahe
        20.07.2018 20:56
        Dremor, słowo "pneumatikos" pojawia się w Nowym Testamencie kilkukrotnie i każdy może to sprawdzić w greckim tekście (w dzisiejszym scyfryzowanym swiecie to żaden problem) np. w liście do 1 Liście doKoryntian - "pneumatikos" to nie jest termin gnostycki.
  • nika
    18.07.2018 22:13
    Na początek w tej nietrydenckiej Mszy św. proszę o więcej ciszy (np. po Komunii św.) i o Komunię św. na klęcząco, a nie "w marszu". A może i znowu przy balaskach ? (Pamiętam z dzieciństwa - było dostojnie, odświętnie i jak przy stole). Ale wolę po polsku, nie po łacinie, choć od biedy rozumiem ten język...
    • Bezimienny
      18.07.2018 23:32
      Bezimienny
      Nika... Przesadzasz. Podejrzewam, że w dzieciństwie przy stole raczej nie klęczałaś. A co do odczuć... To bywają różne. Ja na przykład komunię przy balaskach i na klęcząco wspominam jako niekończący się horror przepychania się na wolne miejsce. Nie, to nie ja się pchałem. Byłem wypychany, bo chciałem przepuścić tych, co własnie wstawali z klęczek, a nie deptać im po kostkach. Poza tym miałem własnie kłopot z tym wstawaniem, bo zazwyczaj już ktoś się pchał na moje miejsce i utrudniał mi przejście. Zwłaszcza że ten obok też chciał przejść. A potem trzeba było się jeszcze przepychać między rzędami czekajacych na Komunię. Brrr. To ja wolę stać w kolejce i mieć miejsce, by klęknąć, odejść, a potem nie przepychać się.

      A jeszcze gorzej, gdy księża zamiast pozwolić podejść do balasek rozdają komunię "na kościele". Stał sobie człowiek grzecznie obok ławek. A tu wszyscy z ławek ruszają, bo już, już chcą do komunii. Nagle robi się ścisk i tłok. Jedno stoją, drudzy klękają, ci co wyszli z ławek chcą do nich wejść potykając się o nogi tych, którzy nie byli z ławek i teraz na klęcząco modlą się po Komunii... Nie, stanowczo wolę w procesji.
      • nika
        19.07.2018 00:58
        W naszym kościele (nowoczesny) nadal do Komunii Św. podchodzi się do ołtarza i klęka na stopniach. A parafia spora... I chyba to nawet sprawniej niż w procesji. A przy stole w domu nie klękam, to fakt ;-) Ale też ten Pokarm, to tylko na kolanach...
      • nika
        19.07.2018 00:59
        A dlaczego skojarzenie ze stołem? Bo i obrus odświętny...
      • gosc
        19.07.2018 06:25
        Zgadza się, w kolejce jest też znacznie większa powaga niż w takim przepychaniu i deptaniu po nogach.
      • Gość
        19.07.2018 10:48
        Proponuję choć raz udać się do kościoła luterańskiego (lub obejrzeć transmisję nabożeństwa z komunią św. w internecie). Spokój, godność, skupienie, poczucie sacrum, balaski, komunia przyjmowana w spokoju, na klęcząco, pod dwiema postaciami. Po takim doświadczeniu msza katolicka ("jedyna prawdziwa") z chaosem i bałaganem w udzielaniu komunii wzbudzi przerażenie i pytanie: czy to naprawdę prawdziwy kościół i godne sprawowanie eucharystii?. Co do łaciny i mszy trydenckiej: zarówno radykalne jej odrzucenie przez sobór jak i próby jej przywracania przez watykańskich hierarchów i ks Natanka budzą mój niesmak. Znów przykład "protestancki": kościół episkopalny w Ameryce. W katedrze w Cleveland regularnie odprawiane są różne ryty anglikańskie - od mszy recytowanej, przez współczesny anglikański standard liturgiczny, po tradycyjną "sung eucharist" - anglikański odpowiednik uroczystej mszy trydenckiej. Nawet z wykorzystaniem kadzideł (tak tak, u złych protestantów). To pozwala uczestniczyć wiernym w pełnym bogactwie tradycji liturgicznej, ale też w żadnej wersji nie widziałem szopek obecnych dziś w Polsce (ale też w Hiszpanii) w kościele katolickim..... Innymi słowy: Pozzo ma sporo racji, ale też proponowane przez niego lekarstwa są raczej chybione. w istocie jedynym miejscem, gdzie msze powinny zawsze być odprawiane po łacinie jest sam Watykan (to wyrażałoby istotę powszechności kościoła), ale miałoby to sens jedynie, gdyby wierni tę mszę znali ze swoich parafii.
      • MariaW
        19.07.2018 11:21
        Chodzę codziennie na mszę św. i nigdy nie zdarzyło mi się widzieć, żeby ktoś się przepychał, czy popychał kogoś. Wprost przeciwnie, każdy czeka na swoją kolej, ludzie zawsze ustępują sobie miejsca.
      • xmat
        19.07.2018 11:22
        No właśnie, gdyby znali tę mszę ze swoich parafii. Jeden z dokumentów SWII potwierdza prawdę, że łacina jest urzędowym językiem Kościoła i że proboszczowie powinni dopilnować, aby wierni znali po łacinie przynajmniej części stałe Mszy Św. Niestety totalnie zbojkotowano te zalecenia.
      • xmat
        19.07.2018 11:47
        @Bezimienny, niechże Pan nie przesadza. W polskich parafiach tłok przy Komunii Św.jest dwa razy w roku: na Boże Narodzenie i Wielkanoc, więc problem jest wydumany. Po drugie, do wyjścia z kościoła ludzie też nie idą procesyjnie, a jakoś nikt nikogo nie tratuje. W mojej parafii jest Komunia wyłącznie na klęcząco (chyba, że ktoś nie może klęknąć) i jakoś nie ma "horroru". Powtarzam: problem jest wydumany.
  • Anna Panna
    19.07.2018 01:24
    Przepraszam, a do kogo ksiądz arcybiskup się zwraca? Przecież to Kościół sekularyzuje i protestantyzuje liturgię z błogosławieństwem wszystkich posoborowych papieży.
  • Spoko
    19.07.2018 07:50
    "– Zadaniem Biskupów jest nie tylko zagwarantowanie i zapewnienie, ale również sprzyjanie pojednaniu i jedności w Kościele, zapobiegając w ten sposób rozłamom i konfliktogennym dążeniom w chrześcijańskiej wspólnocie..." - najpierw sami musieliby między sobą zapobiec rozłamom i konfliktogennym dążeniom.
  • tomaszl
    19.07.2018 08:37
    Owoce współczesnego Kościoła w tym równieć podejścia do Eucharystii są przecież oczywsite i trzeba być ślepym, aby ich nei widzie. To co z soborowego założenia miało ratować Kościół jedynie przyspieszyło sekularyzacje katolików. Szczególnie gdy człowiek stał sie centrum, a Boga często usuwa sie z prezbiteriów.

    Trzy elementy wymagają natychmiastowej naprawy - odwrócenie kapłana, części mszy po łacinie i wprowadzenie ciszy zamiast czczego gadulstwa. Do tego zakończenie prywatnych udziwnień i radyklane trzymanie się przepisów liturgicznych.
    • Spoko
      19.07.2018 10:42
      "Trzy elementy wymagają natychmiastowej naprawy..." - a mnie się wydaje, że tylko jedna " dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste”.
      I może jeszcze "Cóż więc pozostaje, bracia? Kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania albo objawiania rzeczy skrytych, lub dar języków, albo wyjaśniania: wszystko niech służy zbudowaniu."
      • X
        19.07.2018 11:24
        X
        Zdaniem Spoko kapłan powinien być jak anioł. Nigdy nie był i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Nawet św. Paweł pobił się z Barnabą i sobie naubliżali, kiedy doszło do sporu kogo ewangelizować. A tacy święci, panie. Tak więc nie wymagajmy od kapłanów rzeczy niemożliwych, ale żeby mieli wysoką miarę życia w/g Ewangelii.
      • tomaszl
        19.07.2018 11:30
        Skoro wg Ciebie jest tak dobrze i tak rozwija sie to nowe podejście, są te tzw. dary tylko jakoś katolików w kościołach radykalnie ubywa.
        Cytaty z Pisma nie pomogą.
      • xmat
        19.07.2018 11:32
        @Spoko, uzasadnij tezę, że dbanie o liturgię świadczy o niegodziwości, zdzierstwie i faryzeuszostwie. Jeśli nie potrafisz, popełniasz publicznie grzech oszczerstwa (VIII przykazanie).
      • Spoko
        19.07.2018 13:18
        do X - zgadzam się z Tobą, zwłaszcza z "...żeby mieli wysoką miarę życia w/g Ewangelii."

        do XMAT - dbanie o liturgię tylko dla jej zewnętrznej formy, bez ducha, jest faryzeuszostwem, a na tym zasadza się spór między radykalnymi tradycjonalistami a zwolennikami "nowej liturgii".

        do TOMASZL - ubywanie ludzi w kościołach to nie wina liturgii tylko odejścia od zasad Ewangelii w życiu.
      • tomaszl
        19.07.2018 13:44
        @Spoko - ale gdyby dla katolików liturgia była ważna, to by w niej uczestniczyli. Ilość katolików obecnych podczas liturgii jest odwrotnie proporcjonalna do wszystkich tych protestanckich nowinek, wspólnot wzajemnej adoracji czy innych ludzkich pomysłów.
        A jak ktoś nie uczestniczy w życiu Kościoła to raczej nie ma szans na życie Ewangelią.
    • wojtek_wawa
      19.07.2018 15:56
      widzę, że akcent komentatorzy kładą głównie na ty aby było tak jak było. czyli tylko zewnętrzne zmiany. niby odwrócenie procesu sekularyzacji polega tylko na tym aby wprowadzić stary ryt z łaciną, odwrócić księdza tyłem do ludzi, dużo klęczeć, w milczeniu i świat się zmieni a Kościół będzie siłą i potęgą. nikt jednak nie wspomina o permanentnym katechizowaniu wiernych. brak katechezy sprawia, że wierni nie mają wogóle świadomości w czym uczestniczą. pozostają zewnętrzne ryty, w których się w miare dobrze orientują ale uczestnictwo we wspólnocie Kościoła, w liturgii nie zmienia ich życia, nie nawracają się. sekularyzacja jest faktem, który ma wiele przyczyn. moim zdaniem najmniejszym problemem jest Msza św. w takim czy innym rycie. Brakuje świadków, których życie nie rozmija się z tym w co wierzą bo taka postawa zniechęca dzieci i kolejne pokolenia by być w Kościele. Gros wiernych chodzi do śmierci w garniturkach katechizmu z I Komunii Św . Jak tu się dziwic, że nie mogą się oprzec katechezie świata? Słyszą lub nie Słowo Boże kilka minut na tydzień (jeśli będzie po łacinie to jeszcze dojdzie brak zrozumienia) a informacje z mediów po kilka godzin dziennie. Kościół wraca wreszcie do swoich właściwych rozmiarów - małych wspólno wiernych, którzy będą się jasno odrózniac od świata. Każdy bedzie wiedzial kim jest chrześcijanin bo jego życie będzie zgodne z tym w co wierzy a życie będzie czerpał ze świadomie przeżywanej Liturgii. Bardzo pięknie opisał to prof. Ratzinger w 1958 roku prorokując na temat dzisiejszych czasów za co spotkalo go niezrozumienie ze strony hierarchów i teologów.
      • TomaszL
        19.07.2018 16:59
        Ciekawe ze mówimy o Kościele Katolickim. Czy aby na pewno, skro co i rusz ktoś uważa ze najlepszy jest mały kościółek z żyjącymi w nim tylko świętymi.

        Brakuje świadków, brakuje ludzi wiary, bo mało kto poważnie bierze sobie do serca choćby cud Eucharystii. To przecież widać w tym ciągłym ludzkim dążeniu do jakiegoś spektaklu, jakiegoś efekt "wow". Cała wspólnota jest winna temu co dziś widzimy.

        I jak widać po kolejnych owocach obecnie z powszechnego Kościół staje się miejscem ludzkich idei, gdzie człowiek jest na pierwszym miejscu.

        I nie trzeba dużo, aby pokazać że katolicy boją sie ciszy sam na sam z Bogiem, boją sie
        ze jak ksiądz na nich nie patrzy, to znaczy ze nie są ważni.

        A katechizacja - nawet najlepsza nei zastąpi wychowania prze rodziców, ale nie na zasadzie zę w kościele trzeba być cicho i gadać szeptem. Katechizacja nie zastąpi tego teatrzyku przy I Komunii sw.


        ps. o istocie Mszy św. dowiedziałem się podczas katechizacji, ale to dom rodzinny nauczył mnie bycia katolikiem. I ta nauka przetrwała wiele zawirowań mego życia.
  • podaj nickgość
    19.07.2018 09:17
    Jeszcze zwrócę uwagę na muzykę i śpiew w kościele. Nagminnie na Mszach tzw. dziecięcych lub młodzieżowych dominują gitarki i bębny. Można dostać szału od hałasu i dziwnej muzyki. Marzę o chorale gregoriańskim i cichych dźwiękach organów. Z naciskiem na CICHYCH, bo organista też nieraz daje popis na mega fortissimo.
    • trydentina
      19.07.2018 09:33
      a co złego w głośnej i potężnej grze organów? oczywiście w momentach mszy ku temu przeznaczonych, cicha gra też jest częścią liturgii.Byłeś kiedyś na mszy w paryskiej Notre Dame choćby nawet? nie? no to nie masz pojęcia co znaczy popis organisty na "mega fortissmo"..
    • Dremor
      19.07.2018 17:48
      Jest na to sposób, wystarczy nie chodzić na msze dziecięce i młodzieżowe, to nie będzie gitary i piosenek ogniskowych. Gorzej, jeżeli gitary wchodzą na "zwykłą" mszę, wtedy trzeba zwyczajnie iść i zaprotestować, a nie czekać, aż problem sam się rozwiąże.
      • tomaszl
        19.07.2018 18:06
        W tatrze można brać udział przyjmując Komunię sw. na stojącą, spiewajac rzewne pioseneczki oazowe jako pieśni liturgiczne czy też biorąc udział w jakimś bliżej nieznanym widowisku wspólnot charyzmatycznych.

        Właśnie po to wydaje się przepisy liturgiczne, aby ujednolić pewne zachowania i przeciwdziałać teatrowi. I tutaj bez znaczenia jest nasza prywatna opinia tak często
      • Darek
        19.07.2018 21:19
        W teatrze trzeba działać zgodnie ze scenariuszem, który każe w odpowiednim momencie wstać, usiąść, czy wypowiedzieć słowa. Jak ktoś bierze udział w liturgii bezmyślnie, to niczym nie różni się od aktora w spektaklu. Nawet skupiać się nie musi, bo sufler dzwonkiem mu podpowie kiedy klękać.
  • dozorca peronu
    19.07.2018 10:22
    Jeżeli najpierw zezwala się na przyjmowanie Komunii na stojąco i do ręki, konsekwentnie realizuje postawę "prostowania kolan" w liturgii, to potem są tego efekty w postaci jaką przedstawia abp. Pozzo.
    • Dremor
      19.07.2018 17:51
      To jest waśnie problem fundamentalny w podejściu. Nie jest ważna postawa zewnętrzna, tylko postawa serca. Tu nie chodzi o to, żeby zginać kolana, tylko serce i duszę, inaczej bierzemy udział w teatrze, a nie modlitwie.
      • tomaszl
        20.07.2018 07:12
        Teatrzyk to czynią np niektóre wspólnoty np. charyzmatyczne, teatrzyk czynią niektórzy uczestnicy Mszy sw. nie rozumiejąc pojęcia wspólnota. O teatrzykach dziecięcych nie wspominając.
        Ale aby być sprawiedliwym będąc na Mszy sw tzw. trydenckiej odnosiłem nieodparte wrażenie teatru który odbywał się w prezbiterium.
      • Dremor
        20.07.2018 15:06
        "Teatr", czyli działanie według określonego scenariusza. Mechaniczne odgrywanie roli i wykonywanie gestów. Stawianie na formę.
      • tomaszl
        20.07.2018 16:58
        A może spojrzeć inaczej - wystarczy zapytać co wielu katolików robi w niedziele. Idą do kościołów, oceniają występ księdza przy ambonie i milcząco postoją i popatrzą.

        Jest też druga grupa wiernych - aktorów którzy sami sobie, a nie z całą wspólnotą. Bez zrozumienia czym jest modlitwa wspólnotowa choćby na poziomie parafii, czym są wspólne gesty, postawy itd.


        No i trzecia grupa - wiernych którzy chcą być koniecznie reżyserami. Idą i opowiadają co za chwile usłyszymy w czytaniach (jakby uważali innych za nierozumnych), Po Komunii sw zamiast modlitwy w ciszy jakieś własne uwielbienia na poziomie dzieci z 3-4 klasy szkoły podstawowej, muzyku ala obóz młodzieżowy przy ognisku.


        W każdym z tych wypadków zabrakło edukacji i przeczytania choćby tego aktualnego OWMRu, o dokumentach SVII nie wspominając
        Ale po co czytać skoro wie sie lepiej?
  • X
    19.07.2018 11:19
    X
    A dlaczego łacina a nie greka? Nowy Testament i Septuaginta są spisane w grece więc może należałoby przetłumaczyć kanon Mszy na grekę klasyczną, która jest o wiele precyzyjniejsza niż łacina. Cóż, leniwym ludziom z Rzymu nie chciało się uczyć greki to wszystko przetłumaczyli na łacinę. Widać to wyraźnie jak mieli kłopoty z tłumaczeniem orzeczeń Soborów Powszechnych na łacinę albo jak miał problem św. Hieronim z tłumaczenim Nowego Testametu z greki na łacinę. Greka jest językiem filozofów a łacina prawników. Stąd nieadekwatność łaciny przy opisie zagadnień teologicznych. Jak widać Rzymowi to nie przeszkadzało. Więc dlaczego nieścisłość przeszkadza teraz? Oczywiście łacina podlegała obróbce filozofów przez ponad półtora tysiąca lat od czasów ojców greckich, więc jakoś jest tam przystosowana do wymagań teologii, jednak i do tej pory ustępuje grece. Ponadto co do nadzwyczajnej formy mszy świętej: powstała ona we Francji w X lub XI wieku. Do tej pory przez ponad tysiąc lat udział wiernych był aktywny na podobieństwo współczesnego. I do tej formy wracamy. Zresztą na początku XX wieku sam święty Pius X mówił, że ciche uczestnictwo we Mszy Świętej jest niedobre i, że trzeba pomyśleć o bardziej aktywnym, w sensie zewnętrznym, uczestnictwie.
    • kj
      19.07.2018 11:49
      Bo większość czytelników GN należy - przynajmniej ja należę - do Kościoła RZYMSKO-katolickiego, którego liturgią jest ryt ŁACIŃSKI. Doucz się, to porozmawiamy.
      • Gość
        19.07.2018 12:15
        "Doucz się" jak ładnie. Czy takie słowa jak ewangelia, eucharystia, apostoł, dogmat, biskup czy diakon są łacińskie? Albo hosanna, alleluja czy amen?
      • kj
        19.07.2018 12:37
        Mają źródło greckie. I co z tego?
        Pan "X" pisze o liturgii, a nie o teologii. Nasza liturgia jest łacińska i tyle.
      • Gość
        19.07.2018 16:14
        Sam wyraz "liturgia" jest grecki. Podobnie jak Chrystus, anioł, apostazja, anatema, schizma, eulogia, prezbiter, teolog i wiele innych.
      • kj
        19.07.2018 19:03
        A "msza", "ornat", "manipularz", "ofiarowanie", "komunia", "hostia", "kanon"? Chcesz się tak przerzucać, czy przyznasz, że jesteśmy katolikami obrządku łacińskiego i rzymskiego?
      • Gość
        19.07.2018 19:12
        "katholikos" po grecku "powszechny", "wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół" a nie w "Kościół rzymski"
      • kj
        19.07.2018 19:58
        Przepraszam, Gościu, myślałem, że jesteś rzymskim katolikiem. To w takim razie bez odbioru.
      • Gość
        19.07.2018 20:23
        Znowu odpowiadasz bez związku, pomijając to, że rozstrzygasz o innych, nic o nich nie wiedząc.
      • X
        21.07.2018 11:51
        X
        Do IV wieku w Kościele obowiązywała greka tak w Kościele wschodnim jak i zachodnim. Teksty pierwszych soborów powszechnych były po grecku. Łacina zaczyna się od św. Hieronima i św. Augustyna, bo nieukom rzymskim nie chciało się uczyć greki. Kościół łaciński jak go kj nazywa powstał dopiero w V wieku, kiedy łacina się w Kościele rozpowszechniła (w Kościele zachodnim). Tak więc korzenie naszej wiary są aramejsko-grecko-hebrajskie a nie łacińskie. Jeśli więc chcemy wracać do korzeni to pytam dlaczego nie greka?
      • tomaszl
        21.07.2018 14:20
        Msze św. winny być albo po łacinie bo to jest jeżyk uniwersalny, albo jak kto woli w angielskim, który w obecnym świecie ma podobna rolę co łacina kilka wieków temu.
        Twierdzenie ze dzięki językowi narodowemu wierni lepiej poznają liturgię chyba niestety nie jest zgodne z rzeczywistością. Do tego co oczywiste brak jednego języka Kościoła powoduje zdecydowanie więcej problemów we współczesnym świecie, gdy podróżowanie czy osiedlanie sie, praca, studia poza krajem urodzenia są normą życia.
  • Dremor
    19.07.2018 12:19
    Postrzeganie zmian w liturgii jako przyczyny sekularyzacji jest mocno naciągane. Sekularyzacja następowała już wcześniej na skutek rozwoju prądów myślowych, zaś reforma soborowa pozwoliła nieco ją spowolnić. Podstawową przyczyną sekularyzacji było przeświadczenie, że Kościół jest odległy od człowieka, nie odpowiada na jego potrzeby a sama liturgia jest obca, niezrozumiała, nastawiona na osobę kapłana, a lud jest tylko biernym odbiorcą. Dlatego postawiono na większe zaangażowanie wiernych, przez co zaczęli oni postrzegać swoją rolę, aktywnego, a nie biernego uczestnika. Błędem było natomiast zatrzymanie się jedynie na zewnętrznej aktywności, za którą nie poszła katechizacja.
    • kj
      19.07.2018 12:38
      "reforma soborowa pozwoliła nieco ją spowolnić" - jakieś argumenty za Twoją tezą? Bo ja uważam, że akurat reforma POsoborowa (przez cały sobór i kilka lat po nim celebrowano w klasycznym rycie) przyśpieszyła procesy sekularyzacyjne, a nie spowolniła je.
      • Gość
        19.07.2018 16:52
        większość wiernych i tak jest świecka
      • Dremor
        19.07.2018 17:29
        Najszybszy wzrost ruchów sekularyzacyjnych to początek XX wieku. Do Soboru szło to lawinowo, po Soborze przystopowało, mimo wzrostu popularności prądów myślowych przeciwnych Kościołowi. Popatrz na roczniki statystyczne badające ilość wyznawców w krajach zachodu, porównując czasy przed i po Soborze.

        Nie patrz na przykład Polski, bo my jesteśmy wyjątkiem na tle reszty świata, u nas procesy sekularyzacyjne zaczynają się dopiero teraz, bo wcześniej były hamowane przez rolę Kościoła w walce z komunizmem i osobę Jana Pawła II.
      • kj
        19.07.2018 17:40
        Dremor, jak definiujesz sekularyzację? (Przypominam, że w klasycznej pracy Charlesa Taylora "A Secular Age" są wymienione trzy możliwe rozumienia tego pojęcia.)
      • Dremor
        19.07.2018 20:37
        W tym przypadku jak najszerzej, jako zeświecczenie, nie uznawanie roli religii w życiu. W swojej wypowiedzi wyżej odnoszę ją do człowieka, nie do działań państwowych (np. Polska w XX w. nie podlegała "sekularyzacji" w przytoczonym rozumieniu, mimo, że na poziomie instytucjonalnym PRL walczył z Kościołem, to ludzie masowo nie odchodzili od wiary).
      • kj
        19.07.2018 20:49
        No to Vaticanum II całkowicie zmienił strukturę wiary w świecie zachodnim. Ogromnie przyśpieszył - o ile w ogóle nie zainicjował - sekularyzację w takich krajach, jak Francja, Belgia czy Irlandia. Poczytaj sobie statystyki.
      • Dremor
        20.07.2018 11:46
        Przykład Francji pokazuje dokładnie coś innego, tam sekularyzacja zaczęła się wraz z Rewolucją, a w XX wieku największy rozkwit przeżywała przed Soborem, "antyreligijne" ustawy państwowe to rok 1905. Dzięki Soborowi bardzo powoli udaje się ten trend odwracać, obecność nowej ewangelizacji we Francji powoduje wzrost świadomego przyjmowania wiary katolickiej. Bez obecności myśli soborowej byłoby to we Francji niemożliwe, gdyż przed VS2 nie było myśli społecznej, która mogłaby trafić do francuskiej klasy robotniczej.
        Co do Belgii, to tam Sobór był jedynie podmuchem, który zburzył fikcję. Belgia "katolicka" była tylko z nazwy, odłączając się od Niderlandów Belgowie podkreślali swój katolicyzm nie jako rzeczywistą wiarę, ale element narodowotwórczy. Szybko okazało się, że w Belgii katolicyzm jest jedynie fasadowy. Sobór był o tyle punktem przełomowym, że jego błędne zrozumienie przez Belgów spowodowało, że w końcu postawili kropkę nad "i". Sam sobór niczego nie wywołał, ani nie zmienił, bo sekularyzacja Belgii stała się faktem na długo przed SV2.
        Co do Irlandii, tutaj jest jeszcze ciekawiej, bo sekularyzacja była wynikiem braku realizacji zaleceń soborowych, tamtejsi biskupi żyli dalej w myśli trydenckiej, w oderwaniu od ludzi, myśląc, że załatwią wszystko zakazami i nakazami wpisanymi w prawo państwowe. Faktyczne odchodzenie od wiary zaczęło się grubo po Soborze i nie miało z nim żadnego związku, było wynikiem skandali pedofilskich.

        Co ważne, Belgia i Irlandia wykorzystywały katolicyzm instrumentalnie, jako element narodowotwórczy. Podobną sytuacje mamy w Polsce i tu też sekularyzacja prędzej, czy później stanie się faktem, bo brak u nas głębszej refleksji religijnej.

        Myślenie, że powrót do tradycji cudownie ozdrowi sytuację jest myśleniem niezwykle naiwnym, ale typowym. W sytuacji zagrożenia instynktownie zaczyna się tęsknić i idealizować to, co było kiedyś, ze względu na osobiste skojarzenia. Takie "kiedyś to było lepiej".
      • tomaszl
        20.07.2018 12:09
        Wiele racji, ale warto sie głębiej zastanowić co wielu zrobiło z SVII i jak bardzo współczesny kościół odszedł do tego co ojcowie soborowi ustalili.

        Wtórna przyczyna sekularyzacji współczesnej to fakt, że dziś w wielu sprawach Kościół nie jest już powszechny lecz zaczyna przypominać zlepek prywatnych pomysłów księży, biskupów i świeckich. Kuriozalnie śmieszny przykład to choćby słynna kiełbasa z grilla w niektóre piątki po lewej stronie Wisły w Warszawie i post po prawej stronie. A tragiczny dla katolicyzmu to fakt, że grzech po naszej stronie Odry nie jest już grzechem na drugim jej brzegu.

        Proces sekularyzacji pogłębia tzw. nowa ewangelizacji, która bazując na emocjach jest podobna do budowy zamku na piasku i z piasku. W dodatku z domieszką czarów, magii, wierzeń lokalnych itd. To się podoba wielu, stad często chwilowy wzrost zainteresowania katolicyzmem, ale to jeszcze szybciej upada.


        Oczywistym jest to co piszesz, czyli bezsensowne próby powrotu do tradycji. Ale zauważ, kto tak często chce wrócić do tradycji pierwszych chrześcijan.

        I oczywistym jest proces sekularyzacji tzw.polskiego katolicyzmu. Ale ilu jest u nas zadowolonych z wielkich wydarzeń, które nie mają żadnego znaczenia dla zatrzymania odchodzenia Polaków od wiary.
      • Dremor
        20.07.2018 15:15
        Kiełbasa z grilla rzeczywiście jest kuriozalna, bo jeśli z tak błahej rzeczy robi się problem, to znaczy, że weszliśmy na wysokie poziomy absurdu. Sam fakt, że kiełbasę postrzega się w kategoriach grzechu już powinien powodować zapalenie czerwonej lampki.

        Parę wpisów wyżej pisałem o podejściu do grzechu. Pojęcie grzeszności nie może być zamknięte w ramach legalizmu, musi być w równowadze z personalizmem. Grzech jest rzeczą dotyczącą ludzkiego sumienia. Jeśli czasy zmieniają się na tyle, że pewna rzecz przestaje być w powszechnym rozumieniu grzechem, to doktryna musi iść za ludźmi. Zauważ, kiedyś śmiertelnym grzechem było sprzeciwianie się władzy. Dziś doktryna mówi, że chrześcijanin powinien wręcz krytycznie podchodzić do władzy zewnętrznej.
        Tu jest właśnie problem, że często Kościół nie nadąża za światem. Właśnie próbą nadążenia był SV2.
      • tomaszl
        20.07.2018 16:47
        Ta "kiełbasa" to jest dla wielu katolików naprawdę jakiś problem, skoro co i rusz na katolickich portalach pojawiają sie teksty o dyspensach od "postnego piątku" .
        Ale ważniejsze jest że nawet na poziomie episkopatu biskupi nie potrafią uzgodnić jakiegoś spójnego podejścia do tego problemu. Co skutkuje jedynie brakiem zrozumienia czym jest posłuszeństwo ludu wobec biskupa.

        A co do grzechów, to oczywistym że sie zmienia i rozwija podejście do kwestii fundamentalnej. I nie chodzi o legalizm, ale też nie może być tak, że ludzie sami sobie ustalają co rozumieją przez grzech. Bo to prowadzi wprost do zaniku pojęcia grzeszność jako taka. W dodatku w tym wypadku doktryna winna być spójna dla całego Kościoła, a nie wg uznania episkopatów.

        SVII był oczywiście próbą ratowania Kościoła, ale niestety patrząc po owocach próbą nie tylko spóźnioną, ale też rozmytą i niestety nieskuteczną. Dziś jest już tak, ze Kościołowi pozostaje jedynie nadążać za wiernymi, a nie jak bywało w historii być przewodnikiem dla ludu.
    • tomaszl
      19.07.2018 13:06
      Jakby wejść w szczegóły to reforma liturgiczna ma mało wspólnego z zalecaniami SVII ale za to dużo z prywatnymi pomysłami kilku episkopatów. Przy czym w krajach, które zapoczątkowały reformę nei ma już katolicyzmu albo jest w jakieś bardzo okrojeni wersji.
      Ale tak sie dokładnie dzieje gdy w centrum zamiast Boga stawia sie człowieka.

      A co do katechizacji, to w Polsce była ona powszechna, tylko co z tego wynikło - pustoszejące kościoły są już faktem także i u nas. Szczególnie że większość praktykujących katolików "chodzi" do kościołów i ocenia msze przez pryzmat księdza czy kazania. A milcząca obecność, szczególnie widoczne u męskiej części widowni, jasno pokazuje zrozumienie liturgii i aktywne w niej uczestnictwo.
      • Gość
        19.07.2018 16:51
        Bóg jest Wszechobecny, nie można Go stawiać
      • Dremor
        19.07.2018 17:42
        Wszystko zależy od tego co uznajesz za katolicyzm. Jeśli wyznacznikiem "katolicyzmu" ma być trydencka obrzędowość i legalizm, to faktycznie nie ma już takiego "katolicyzmu" i bardzo dobrze. Reforma trydencka okopała katolicyzm w opozycji do świata i zamknęła go w sztywne ramy prawa kanonicznego. Doprowadziło to to takich absurdów, że jak Karol Wojtyła w połowie XX wieku powiedział, że w małżeństwie chodzi o miłość między małżonkami, to powstało srogie oburzenie w gronie biskupów i zarzucanie przyszłemu papieżowi jakiegoś neopogaństwa. Biskupi pojmowali małżeństwo wyłącznie jako zgodę na wzajemne używanie ciała w celu zrodzenia potomstwa, takie rzeczy jak jakaś miłość nie dały się opisać prawem, więc nie istniały.

        Co do stwierdzenia, że ryt trydencki w liturgii stawiał w centrum Boga, a watykański stawia człowieka, to absolutnie się z tym nie zgodzę. Ryt trydencki stawiał w centrum kapłana. Wynikało to z tradycyjnej sakramentologii podpartej tezami Trydentu. W rycie trydenckim lud mógłby nie istnieć. Ogólnie myśl trydencka sprowadzała Kościół do samych tylko kapłanów, przepisy prawne były pisane dla kapłanów przez kapłanów, a rolą ludu było biernie słuchać i być wyklętym, jeśli myśli się inaczej.
        Taki model nie przetrwał próby czasu.
      • tomaszl
        19.07.2018 18:01
        Nie, ja nie patrzę przez pryzmat Soboru Trydenckiego tylko przez dokumenty SVII - patrz pierwsza linijka mego poprzedniego komentarza. Naprawdę warto przeczytać "Sacrosanctum Concilium" i porównać z tym co dziś mamy w naszych kościołach.


        Niestety dziś głównym celem Mszy św. jest człowiek i to widać w wielu komentarzach. Dyskusje o homiliach, księżach, polityce itd. jasno to pokazują. Bo wierni nie przychodzą dla Boga, ale aby sie lepiej poczuć, uzyskać swoistą usługę duchową na poziomie przez nich akceptowalnym. A z drugiej strony gwiazdorzenie na mszach i księży i świeckich i zdziecinniałych świeckich nie ma już granic przyzwoitości. Ale przecież bez tego msza jest nudnym rytuałem jak wielu mawia.
      • Enter
        19.07.2018 19:22
        Nie ma czegoś takiego jak ryt trydencki i ryt watykański. Doucz się Dremor a nie zgrywasz mądrale.
      • Dremor
        19.07.2018 20:42
        Istnieje w mowie potocznej. Wybacz, jako teolog mogę sobie pozwolić na takie "branżowe" stwierdzenia, nie muszę chodzić z kijem w tyle i mówić okrągłą formułkę "nadzwyczajna forma rytu rzymskiego". Tak samo używam stwierdzenia "rozwód kościelny" na "kanoniczne stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa". Wszyscy kanoniści tak mówią między sobą.
      • kj
        19.07.2018 21:33
        To tylko świadczy o jakości Waszego (tzn. teologów) wykształcenia.
      • Batrahe
        20.07.2018 09:18
        Dremor, wątpię, czy wszyscy kanoniści używają formy "rozwód kościelny" - może jacyś Twoi koledzy tak, ale nie sądzę, żeby wszyscy używali nazwy nieprawidłowej.
      • Dremor
        20.07.2018 11:01
        Tak jak pisałem wcześniej, istnieje różnica między językiem potocznym, a terminami fachowymi.

        Na kanonistę, który w zwykłej rozmowie, poza pisaniem urzędowych dokumentów mówi formułką z definicji patrzy się trochę jak na mechanika, który będzie poprawiać kierowcę, że do auta nie leje się żadnej "ropy", tylko "paliwo przeznaczone do silników wysokoprężnych z zapłonem samoczynnym".
      • Batrahe
        20.07.2018 21:10
        Dremor, znowu uogólniasz. To, że ty (i koledzy/kolega?) wolicie używać terminu fałszującego rzeczywistość nie oznacza, że dotyczy to w s z y s t k i c h kanonistów. Wielu Polaków nazywa dudy kobzą (i jest to nagminne) ale z pewnością nie dotyczy to wszystkich.
    • tempestas
      20.07.2018 13:25
      @Dremor "Postrzeganie zmian w liturgii jako przyczyny sekularyzacji jest mocno naciągane." Nie jest naciągane tylko jest zwyczajnie błędne. Ale jest to odpowiedź prosta a przez to chętnie przyjmowana. SVII położył nacisk na świadomość własnej wiary u wiernych, wcześniej należało dochowywać pewnych procedur i nie trzeba było za dużo myśleć. Było to pod wieloma względami wygodne, ale kształtowana w ten sposób duchowość musiała prędzej czy później polec.
      • tomaszl
        20.07.2018 17:01
        "SVII położył nacisk na świadomość własnej wiary u wiernych" - idź do pierwszego lepszego kościoła i to zobacz. Bo niestety mało kto przejmuje się tym co uchwalono na SVII.
      • tempestas
        20.07.2018 18:02
        Ależ to są dwie zupełnie różne rzeczy - to co uchwalono i to, że ludzie się tym nie przejmują. Nie można przecież uchwałą sprawić by się przejęli. Ostatecznie to człowiek decyduje o tym czy chce, czy też nie chce iść za Jezusem. Kościół nie ma ani możliwości, ani przede wszystkim prawa niczego mu nakazywać. SVII stwarza możliwości dla tych którzy chcą, nie może jednak sprawić by ktoś chciał. Bolesna prawda jest taka, że większość ludzi nie lubi myśleć i idzie za tłumem. Gdy sto lat temu tłum szedł w niedzielę do Kościoła to statystyczny Kowalski szedł z nim, gdy teraz tłum w niedzielę idzie do galerii handlowej, to statystyczny Kowalski również idzie za nim. Przesłanie SVII co do świadomości tego dokąd się idzie jest słuszne, ale faktycznie zbyt mało propagowane.
      • tomaszl
        21.07.2018 06:06
        Nie chodzi o nakazywanie, bo oczywistym jest ze Kościół musi respektować ludzką wolna wolę. Chodzi o fakt, ze katolicy w Europie odrzucili Kościół. Mimo SVII.

        I oczywistym jest że większość i to zdecydowana większość ludzi jednak myśli. Tłumaczenie ze sekularyzacja jest wynikiem jakiegoś stadnego zachowania jest co najmniej niedorzeczne. Po prostu Kościół tak usilnie podążając za światem dzięki odejściu od SVII stał sie jedną z wielu ofert. I przegrywa choćby z galeriami handlowymi bo w ocenie ludzi świadczy po prostu gorsze usługi.
      • tempestas
        21.07.2018 21:15
        Czyli ogólnie zgadzamy się co do tego, że problem nie tkwi w tym co ustalono na SVII, a w tym, że nie zostało to w znacznej części wprowadzone w życie.
      • tempestas
        21.07.2018 21:20
        Natomiast co do "I oczywistym jest że większość i to zdecydowana większość ludzi jednak myśli.", to nie, nie jest to oczywiste. Chyba, że chodzi o myślenie co zrobić na obiad i dokąd jechać na wakacje. Jeżeli jesteś kierowcą to spójrz jak wygląda przestrzeganie przepisów drogowych, ustalonych by zapewnić bezpieczeństwo, jeżeli będziesz w aptece spójrz na ilość leków homeopatycznych na półkach, sprzedających się jak złoto pomimo faktu, że to tylko skrobia, jeżeli czytujesz gazety zwróć uwagę na ilość ogłoszeń wszelkiej maści wróżek i uzdrowicieli. Co do powszechności myślenia to: nie, nie i jeszcze raz nie. Gdyby głupota była lżejsza od powietrza, głupcy przesłoniliby słońce.
      • tempestas
        21.07.2018 21:22
        Nie odróżnianie "oferty" Kościoła od oferty galerii handlowej to zaś najbardziej spektakularny przykład nie - myślenia nad sensem istnienia.
  • maryja!
    19.07.2018 20:07
    Problem nie jest w rycie, ale w tym, że aktywizm stał się wyznacznikiem obecności wiernych w Kościele. Chrystocentryzm jest zagrożony przez różnicę w postawach między dominicantes i communicantes.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Piątek
rano
10°C Piątek
dzień
10°C Piątek
wieczór
8°C Sobota
noc
wiecej »