Jakoś ani zawodnicy, ani były selekcjoner nie mieli 'problemów mentalnych' z występami w reklamach i zapewnianiu jeszcze przed pierwszym meczem z Senegalem, że wszystko jest OK. Jedynym problemem miała być absencja Glika, ale i tu wskazywano, że jest godny zastępca. No więc ktoś kogoś chyba jednak oszukał.... Zresztą, 'problem mentalny' regularnie powtarza się na mundialach, a jakoś nie widać go w innych występach Polaków na arenach międzynarodowych (patrz np. tak dobre dla nas niedawne w sumie Mistrzostwa Europy). A może po prostu dać se z piłką spokój i nie reklamować jej ze wszystkich stron jako 'nasz narodowy sport'. Tylko, że to niemożliwe - na czymś kasę przecież trzeba robić - począwszy od piłkarzy, trenerów, działaczy, mediów, tzw. sponsorów itd. Już zaczęło się nowe bicie piany: Liga Narodów. A po nim będą i następne. Tylko dlaczego konsumenci tego sportu (np. kibice) tak łatwo ulegają tego typu bańce mydlanej?
Żaden ze mnie znawca, ale po wyświetleniu składu na drugi mecz byłem pewny że nie wygramy. I stało się. Dopiero później pojąłem szatańską przebiegłość Planu Nawałki. Otóż zamiast znanych i doskonale pilnowanych przez przeciwników naszych napastników, którzy dzięki temu nie są w stanie w ogóle sobie pograć, gole mieli dla nas strzelać obrońcy i bramkarz! To oni zapewne na ściśle utajnionych treningach przechodzili intensywny kurs strzelecki, o czym nikt nie miał prawa się dowiedzieć. Plan prawie idealny, a wyszło jak zwykle.