O kilka słów za dużo

Rzeczpospolita/a.

publikacja 23.04.2005 10:57

Od kilku dni po Polsce krążą najrozmaitsze plotki i domysły o tym, kto z najbliższych współpracowników arcybiskupa Krakowa i późniejszego papieża był agentem SB - napisał w komentarzu opulikowanym w sobotniej Rzeczpospolitej Jan Skórzyński. [**Porozmawiaj o tym na FORUM :.**][1] [1]: http://forum.wiara.pl

Dalej komentator stwierdza: Ksiądz Mieczysław Maliński, przyjaciel Jana Pawła II i autor świetnych książek o jego pontyfikacie, musi odpowiadać na pytania prasy i tłumaczyć się na oczach widzów TVP z zarzutów o donoszenie na Ojca Świętego. Skąd się nagle wzięła ta medialna wrzawa, w której więcej jest insynuacji niż informacji wokół teczek Karola Wojtyły? Czy mamy do czynienia z wybrykiem jakiegoś nieodpowiedzialnego dziennikarza? Czy to wynik kolejnej akcji radykalnych zwolenników lustracji? Nie, sprawę tę wywołał - z pewnością niechcący - sam prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Leon Kieres prowadzi podległą sobie instytucję z podziwu godną rzetelnością i bezstronnością. Pracujących w IPN historyków broni przed politycznymi atakami i nie pozwala na instrumentalne wykorzystywanie powierzonych jego pieczy archiwów bezpieki. Mediów nie unika, występującchętnie w prasie, radiu i telewizji. I wtedy zdarza mu się powiedzieć o kilka słów za dużo. Tak było w przypadku informacji o agentach SB umieszczonych w otoczeniu papieża. Zamiast odesłać nagabujących go dziennikarzy do wyników badań historycznych, jakie wkrótce mają być opublikowane, prezes Kieres zaczął ujawniać kolejne szczegóły. Żadnych nazwisk nie podał, ale chcąc nie chcąc, wzbudził sensację. Rezultat: uczciwi ludzie muszą odpierać oskarżenia, a nazwisk prawdziwych agentów nadal nie znamy. Z pewnością nie o to chodziło Leonowi Kieresowi. Czasami milczenie jest złotem. Warto, by prezes IPN o tym pamiętał. Porozmawiaj o tym na FORUM :.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona