Aborcja pod płaszczykiem pomocy

Wchodzący właśnie pod obrady Senatu USA nowy projekt ustawy może się okazać przepisem pozwalającym na zrobienie najbardziej dochodowego interesu w historii na tzw. świadomym planowaniu rodziny - przestrzega Nasz Dziennik.

Ten akt prawny w założeniu ma stworzyć ogromną kadrę, zajmującą się ochroną zdrowia rodzin w Afryce, jednak w rzeczywistości pozwoli na propagowanie antykoncepcji i promocję aborcji. Izba Reprezentantów amerykańskiego parlamentu już zatwierdziła ustawę, która pozwala zarobić krocie na kontroli urodzeń. Ukrywa się ona pod nazwą H.R. 5501, lecz bardziej znana jest jako Prezydencki Plan do Walki z AIDS (PEPFAR). Program ten do tej pory pochłonął miliardy dolarów. Ma on rzekomo zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa HIV na terenie Afryki i dostarczać lekarstwa tym, którzy już ulegli zakażeniu. Obecnie ustawa ta czeka na zatwierdzenie przez Senat - czytamy na portalu LifeSite.net. Dotychczasowa ustawa regulująca pomoc dla krajów rozwijających się przeznaczała 33 proc. funduszy na programy, które propagują wstrzemięźliwość seksualną, wierność małżeńską i inne koncepcje przyjazne rodzinie i w znaczącym stopniu zapobiegające rozprzestrzenianiu się chorób przenoszonych drogą płciową. Programy te, zwane ABC, miały znaczący wpływ na redukcję zakażeń HIV w Afryce. Jednakże nowa ustawa PEPFAR różni się od poprzedniej w ogromnym stopniu. Likwiduje ona przepis jasno mówiący o tym, iż jedna trzecia wszelkich funduszy ma być przeznaczana na programy ABC i podobne, w jego miejsce wstawiając niewyraźne sformułowanie mówiące o "zbalansowanym dofinansowaniu" takich inicjatyw. Ponadto potraja ona dotychczasowy budżet przeznaczony na walkę z chorobami panującymi na Czarnym Lądzie, zwiększając go do 50 miliardów dolarów na pięć lat. Z tego 9 miliardów przeznaczono na walkę z HIV, a pozostałą część na zapobieganie malarii i gruźlicy. Nowe przepisy w bardzo znaczącym stopniu zasilą budżety organizacji zajmujących się "planowaniem rodziny". W praktyce oznacza to ogromne pieniądze na promocję i dystrybucję prezerwatyw, a także innych środków antykoncepcyjnych, w tym oczywiście także propagowanie pigułek wczesnoporonnych oraz innych metod zabijania dzieci poczętych. Organizacje, które otrzymają te pieniądze, będą - innymi słowy - częścią ogromnej sieci grup kontrolujących urodzenia i głoszących kłamstwo o pozytywnych aspektach doprowadzenia do demograficznej zapaści. Grupy te, zgodnie z ustawą, otrzymają fundusze na wyszkolenie 140 tys. nowych "pracowników opieki zdrowotnej", by wprowadzić w życie programowe wytyczne. Jednym słowem, nowe przepisy stworzą olbrzymią kadrę zajmującą się promocją "świadomego planowania rodziny". Jeśli przepis ten zostanie uchwalony, stanie się on największym zastrzykiem pieniędzy dla światowego ruchu proaborcyjnego. Sytuacja może się jedynie pogorszyć, jeśli następny prezydent USA będzie niechętny podtrzymaniu "Polityki z Mexico City" w 2009 r., która zabrania dofinansowania z budżetu państwa organizacji przeprowadzających lub promujących aborcję. Jeśli którykolwiek z kandydatów do Białego Domu - zarówno Barack Obama, który jest entuzjastą zabijania nienarodzonych, jak i John McCain, dopuszczający w niektórych wypadkach aborcję - zdecyduje się zrezygnować z tej polityki, wówczas miliardy dolarów zasilą stowarzyszenia otwarcie propagujące nawet chirurgiczne aborcje w krajach trzeciego świata. Jeśli nowa administracja nie powstrzyma zwolenników aborcji przed ubieganiem się o pieniądze z krajowego budżetu, oznacza to w zasadzie nieograniczone środki dla Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa, która zabijanie poczętych dzieci propaguje niemal na całym świecie. Dotychczasowe efekty tego typu pomocy w Afryce są raczej mało znaczące. Po wprowadzeniu tej ustawy jest wielce prawdopodobne, że działania te będą jeszcze mniej istotne, a na pewno staną się dużo mniej jasne. Mimo że część pieniędzy zostanie przeznaczona na programy typu ABC, próbujące zmienić zachowania i propagujące czystość seksualną, przytłaczająca kwota zasili rozdawnictwo środków antykoncepcyjnych, które wcale nie przyczynia się do zmniejszenia zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową (a nawet niejednokrotnie je zwiększa), a przy tym bardzo sprzyja rozkładowi naturalnych form rodziny. Republikańscy politycy twierdzą, iż ustawa ta spowoduje tylko "powódź prezerwatyw" na Czarnym Lądzie, nie przynosząc żadnych wymiernych korzyści. Ponadto bardzo dyskusyjną kwestią jest to, czy afrykańskie kraje w ogóle potrzebują pomocy ze Stanów Zjednoczonych w tej kwestii. Uganda wprowadza od 1980 r. - z dość dobrym skutkiem - program promujący czystość przedmałżeńską, czyli na długo przed wejściem w życie ustawy PEPFAR. Może się więc okazać, że niektóre państwa Afryki będą nawet zmuszone ponieść dodatkowe koszty, by ich własne programy zdrowotne mogły w równym stopniu konkurować z nadchodzącą amerykańską "powodzią środków antykoncepcyjnych".

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Piątek
rano
10°C Piątek
dzień
10°C Piątek
wieczór
8°C Sobota
noc
wiecej »