Dr Paula Kahumbu, dyrektor WildLife Direct Kenya, inicjatorka kampanii społecznej na rzecz ochrony dzikich słoni
Dr Paula Kahumbu, dyrektor WildLife Direct Kenya, inicjatorka kampanii społecznej na rzecz ochrony dzikich słoni
Krzysztof Błażyca

Wielkie ratowanie

Komentarzy: 1

Krzysztof Błażyca

publikacja 10.09.2014 05:44

Po naszym pierwszym spotkaniu w Nairobi przez kolejne miesiące śledziłem działalność dr Pauli Kahumbu. Zdjęcia, wywiady, marsze dla słoni od Toronto po Melbourne. I w końcu nagroda w Królewskim Towarzystwie Geograficznym w Londynie – prestiżowa Whitley Awards 2014.

Problem dotyczy też nosorożców. Rogi są wykorzystywane dla pozyskania proszku mającego być lekiem na raka lub... afrodyzjakiem. Cena – od 65 do 100 tys. dolarów za kilogram rogu. – Kłusownicy wyrzynają je, gdy zwierzęta są jeszcze żywe – mówi Paula.

Oenzetowski raport ds. handlu dzikimi zwierzętami (CITES) wskazuje, że w 2013 r. kłusownicy zabili ponad 22 tys. słoni. Zdaniem naukowców w minionej dekadzie w niektórych państwach wybito blisko dwie trzecie populacji. Rekordowy miał być rok 2012, gdy zabito ok. 25 tys. zwierząt. The David Sheldrick Wildlife Trust (DSWT), organizacja prowadząca w Nairobi ośrodek dla osieroconych słoni, podaje, że z rąk kłusowników rocznie pada nawet 36 tys. słoni. Albo bardziej obrazowo – każdego dnia, co piętnaście minut, jeden okaz. Kałasznikow, trucizna… Tak jak w Hwange National Park w Zimbabwe, gdzie w 2013 r. ponad 80 słoni padło w wyniku zatrucia cyjankiem. Do tego dochodzą rzezie słoni leśnych w Kongu i Republice Środowkoafrykańskiej, prowadzone przez Bożą Armię Oporu. Jej lider, poszukiwany przez Międzynarodowy Trybunał Karny Joseph Kony, ze sprzedaży kości słoniowej pozyskuje fundusze na swą wojnę.

A oczy wciąż patrzą
Paula nie traci nadziei, że jednak da się zaradzić dewastacji afrykańskiego wildlife (bo słonie przecież odgrywają swą rolę w środowisku). – W Kenii powołaliśmy 35 prokuratorów wyspecjalizowanych w ściganiu kłusownictwa. Kłusownictwo to zorganizowane, międzynarodowe przestępstwo, również ekonomiczne, które zostało w końcu poważnie potraktowane.

A gdyby tak pozyskać dla sprawy byłych kłusowników? To osobna historia, o 28-letniej Josephine Ekiru, z rejonu Turkana. Ją też chcieli zabić. Wchodzi kłusownikom w drogę. – Ci ludzie sami też cierpią, uciekając przed rangersami. Stanęłam pomiędzy nimi, aby nie było ofiar po żadnej stronie – mówi Josephine. Swój program rozpoczęła w 2011 r. Rozmawia, pyta o kolejne kontakty. – W moim rejonie poznałam ich 28. To nie jest łatwe. Jeden chciał mnie zabić. Powiedziałam mu: „Zanim mnie zabijesz, wiedz, że nie podoba mi się, że sami giniecie dla zysku. Straciliśmy już wielu z was, a jutro możesz to być ty. A słonie są dobrodziejstwem nas wszystkich”.

Odpuścił. Dziś jej pomaga, jak i paru innych. – Kiedy idę w teren, oni idą ze mną.

Teren. Tam bywa okrutnie. I wtedy Josephine płacze. – Wycinają kły, gdy oczy żywego jeszcze słonia patrzą na nich. Płaczę też, kiedy widzę martwą samicę i wiem, że jej młode nie przeżyje bez mleka.

Przypominają mi się słowa Pauli sprzed roku, kiedy wokół nas biegało 16 osieroconych małych słoni. – Wiesz, że samice „śpiewają” młodym, gdy te są zestresowane? I że młode do 5. roku są uzależnione od mleka, że słonie pamiętają, a nawet dają się wezwać z imienia – opowiadała. Jasne, że nie wiedziałem.

– Ludzie je zabijają, bo brak pracy. To wyzwanie dla rządu – kontynuuje Josephine. – Jest też strach, presja wspólnoty, myślenie: „Inni zabijają, ja też muszę”. Tracimy słonie i środowisko. Brak świadomości tego jest problemem.

Obecnie w Kenii w ochronę środowiska angażowane są wspólnoty lokalne. 75 proc. dzikich terenów nie jest objętych ochroną. Parki narodowe to tylko 8 proc. powierzchni kraju. Reszta ziemi należy do wspólnot lub osób prywatnych. – Wspólnoty potrzebują wsparcia, aby koegzystować z wildlife. Jest wiele tradycyjnych praktyk zakorzenionych w wierzeniach, wedle których przyroda została dana człowiekowi przez Boga. Ale dziś ta koegzystencja wymaga pieniędzy, edukacji – mówi Dickson Kaelo, dyrektor Kenya Wildlife Conservancies Association. Wspólnoty mają potencjał. Są szansą na ochronę dziedzictwa przyrodniczego i ostatnich kolosów ziemi. Bo jeśli nic się nie zmieni, za 20 lat obudzimy się w świecie, w którym nie będzie już dzikich afrykańskich słoni.

Więcej: wildlifedirect.org www.facebook.com/HandsOffOurElephants

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona