publikacja 14.04.2017 19:47
Wielki Piątek przy relikwiach Drzewa Krzyża Świętego.
Świętokrzyska Droga Krzyżowa od kilkunastu lat gromadzi wielkopiątkowych pątników, którzy idąc Królewskim szlakiem z Nowej Słupi do Sanktuarium Krzyża Świętego pragną wspólnie modlić się i rozważać stacje męki Jezusa.
Tłumy wiernych na Świętokrzyskiej Drodze Krzyżowej
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Tradycja odprawiania Drogi krzyżowej z Nowej Słupi na Święty Krzyż ma bardzo stare tradycje. Jednak w czasach międzywojennych i po II wojnie światowej, tradycji tej zaniechano. Kilkanaście lat temu wspólną modlitwę pasyjną w Wielki Piątek zainicjował na nowo bp Edward Frankowski, sufragan sandomierski. Od tego momentu z roku na rok, niezależnie od pogody tłumy wiernych z całej okolicy ściągają, aby wspólnie modlić się wędrując do świętokrzyskiego sanktuarium.
Świętokrzyska Droga Krzyżowa
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Rozważania pasyjne poprowadzili ojcowie oblaci - kustosze świętokrzyskiego sanktuarium. Krzyż, symbol Męki Zbawiciela, od stacji do stacji nieśli przedstawiciele różnych stanów i zawodów.
Podążając niełatwą leśną i kamienistą drogą, pielgrzymi dotarli na górę Krzyża Świętego u stóp najstarszego polskiego sanktuarium.
Modlitwie przewodniczył bp K. Nitkiewicz
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
- Krzyż jest sztandarem, rozpoznawczym logo cywilizacji chrześcijańskiej. Widzimy w nim wartość. Umieszczamy go w domach rodzinnych, szkołach, urzędach, szpitalach, w miejscach narodowej pamięci. Niektórzy traktują krzyż – sferę życia religijnego instrumentalnie, aby zdobyć sympatię Kościoła i poparcie ludzi wierzących. Skądinąd w polskiej polityce nie brakuje na szczęście autentycznych i gorliwych katolików – mówił bp K. Nitkiewicz.
- Dla innych odwrotnie. Krzyż jest znakiem zacofania i opresji, przeszkodą na drodze do szczęścia. Szukają popularności, depcząc bluźnierczo wszystko co kojarzy się z krzyżem i z religią chrześcijańską. Taka postawa stała się przepustką do głównego nurtu środków masowego przekazu. Uwiarygodnieniem w świecie, który uważa się za prawdziwie nowoczesny i postępowy, chociaż perspektywy jakie otwiera przed człowiekiem są bardzo zawężone i ostatecznie smutne. Wszystko zaczyna się i kończy na zapłacie Judasza – wskazywał biskup.
- A krzyż nadal trwa, choć zmienia się świat, chociaż wszystko toczy się w sposób nieprzewidziany i zaskakujący. Krzyż trwa i świadczy o tym, że Bóg nas kocha i otworzył nam Niebo. Że przebywa w ludzkich smutkach i cierpieniach, które wpisują się niejako w najświętszą ofiarę Chrystusa. One nie są daremne, gdyż nasze ziemskie życie znajdzie swoje rozwinięcie w wieczności, u boku Zmartwychwstałego – podkreślał hierarcha. - Dlatego obejmijmy dzisiaj z miłością krzyż, ucałujmy jego szorstkie drzewo. Przylgnijmy do Chrystusa. Pozostańmy razem z Nim w momencie agonii i zmartwychwstania. Bądź pozdrowiony krzyżu, jedyna nasza nadziejo – zachęcał bp K. Nitkiewicz.
Wierni wędrowali do sanktuarium na Świętym Krzyżu
ks. Tomasz Lis /Foto Gość