Do 148 wzrosła we wtorek liczba ofiar śmiertelnych pożaru w Permie, na Uralu, przed dziesięcioma dniami - podało rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Ostatnie ofiary to dwie kobiety w wieku 37 i 29 lat, które zmarły w szpitalach w Moskwie i Czelabińsku. Wciąż hospitalizowanych jest jeszcze 81 osób.
Pożar w położonym w centrum miasta klubie nocnym "Kulawy Koń" wybuchł w nocy z 4 na 5 grudnia po pokazie pirotechnicznym. Klub obchodził swój jubileusz i bawiło się w nim ponad 300 osób. Według rosyjskich mediów w pokazie użyto fajerwerków, które powinny być wykorzystywane na otwartej i dużej przestrzeni. Błyskawicznemu rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjał wystrój ze sztucznych materiałów i drewniane meble.
Większość ofiar pożaru zginęła w płomieniach lub od zatrucia gazem. Część została stratowana, gdy tłum próbował uciec przed ogniem przez jedyne w klubie wyjście. Inne wyjścia ewakuacyjne zostały - według wstępnego śledztwa - zlikwidowane po powiększeniu głównej sali klubu.
Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.