Serce doktora Moscatiego

„Nie chciałeś ani kwiatów, ani łez. Jednakże płaczemy, bo ten świat utracił świętego” – tak napisano w księdze kondolencyjnej po śmierci dr. Józefa Moscatiego. Czego dokonał, że zasłużył sobie na świętość?

Chrystus wśród nieuleczalnie chorych

Józef Moscati był pierwszym kanonizowanym współczesnym lekarzem i to z tytułem profesora. Człowiekiem z medycznej elity. Osiągnął najwyższy stopień wykształcenia, zachowując przy tym pokorę.

Żył w trudnym okresie, w klimacie kultury zdominowanej przez masoński pozytywizm. Pomimo powszechnej laicyzacji, na co dzień kierował się wiarą w Chrystusa. Na okres jego studiów medycznych przypadają znaczące odkrycia naukowe: wyjaśnienie etiologii i przebiegu wielu chorób, poznanie roli witamin i skutków ich niedoboru. Gdy Moscati miał 13 lat, Maria Skłodowska-Curie odkryła pierwiastki promieniotwórcze. Odkrycie zjawiska promieniotwórczości dało podstawy do rozwoju diagnostyki i terapii w radiologii. Moscati pracował w epoce bakteriologicznych odkryć: jadu błonicy i tężca, syntezy antytoksyny Emila Behringa i produkcji surowicy przeciwbłoniczej odkrytej przez Emila Roux. To dało początek masowym szczepieniom, profilaktyce chorób zakaźnych i rozwojowi serologii. W 1902 r. Adolf Kussmaul wyjaśnił rolę trzustki w patogenezie śpiączki cukrzycowej. 21-letni student Moscati mógł przeczytać o pierwszej syntezie hormonu adrenaliny. W 1905 r. Robert Koch otrzymał Nobla za wyodrębnienie zarazka gruźlicy. Odkryto też przyczyny śmiertelnej kiły i kokluszu, krętka bladego i pałeczkę krztuśca oraz zarazek malarii, a także wyjaśniono przyczyny choroby Heinego-Medina. Określenie grup krwi rozpoczęło rozwój transfuzjologii. W 1923 r. kanadyjski lekarz Frederick Banting wraz ze szkockim fizjologiem Johnem Macleodem otrzymali Nagrodę Nobla za odkrycie i syntezę insuliny.

Doktor Moscati starał się wykorzystać w leczeniu swych pacjentów te najnowsze osiągnięcia. Był pionierem leczenia cukrzycy na terenie Neapolu z użyciem dopiero co odkrytej insuliny. Uczył też innych lekarzy stosowania tego leku. Pragnął zostać jezuitą, lecz księża jezuici rozeznali, że powołanie Moscatiego jest świeckie: być lekarzem! Szpital dla nieuleczalnie chorych stał się miejscem jego uświęcenia. Porzucił karierę uniwersytecką dla chorych. Pewnego razu zabrał ze sobą studenta do chorego, który z wyglądu przypominał już nieboszczyka. Cierpiący człowiek wpatrywał się w doktora Moscatiego jak w wybawcę. Ten pochylał się nad nim, badał, wykonywał zastrzyki. Wychodząc, powiedział studentowi: „Zapamiętaj ten dzień, bo dziś zobaczyłeś dokładny obraz Chrystusa ukrzyżowanego”.

Lekarz, chory i Bóg

W tym procesie chrzcielnego wzrastania i podążania za Chrystusem w naszej konkretnej rzeczywistości życiowej potrzebujemy modeli, wiarygodnych wzorców do naśladowania. Jednym z nich jest święty lekarz z Neapolu, dr Józef Moscati. „Mężczyzna, którego dzisiaj ogłosimy świętym Kościoła powszechnego, przedstawia się nam jako konkretne spełnienie ideału chrześcijanina świeckiego” – mówił podczas Mszy św. kanonizacyjnej 25 października 1987 r. w Rzymie św. Jan Paweł II. „Trzeba uczyć się od tego świętego zgodności tego, co robił zawodowo, z życiem”. Być może gdy papież Polak wypowiadał te słowa, myślał o swym przedwcześnie zmarłym starszym bracie, doktorze Edmundzie Wojtyle. W Watykanie, w biurku papieskim, leżał podobno stetoskop Edmunda, przywieziony Ojcu Świętemu z bielskiego szpitala. Od jesieni 1932 r. panowała w Bielsku-Białej i okolicy epidemia płonicy – szkarlatyny. Edmund zaraził się tą chorobą od pacjentki. Gdy dowiedział się, że inni lekarze trzymali się od niej z daleka z obawy przed zarażeniem, udał się do izolatki, w której leżała dziewczyna, podawał jej lekarstwa, robił zastrzyki, czuwał przy niej, nawet nocą. Zaraził się. W wieku 26 lat zmarł na toksyczną postać szkarlatyny, po trwającej cztery dni walce z chorobą. Zdawał sobie sprawę z ryzyka, a mimo to je podjął. Ta śmierć odbiła się echem w całym środowisku medycznym. Na grobie doktora Wojtyły został umieszczony napis: „Swe młode życie oddał w ofierze cierpiącej ludzkości”.

Profesor Władysław Szumowski, wykładowca Edmunda Wojtyły na UJ, mówił: „Przy łóżku pacjenta odbywa się sympozjum trzech: lekarz, chory i Bóg. Lekarz, który chce uzyskać maksimum sprawności medycyny, którą uprawia, winien wpływać równocześnie na ciało i na duszę chorego. Lekarz na chorego patrzeć powinien jak na bliźniego, któremu pomoc jest jego szlachetnym zadaniem”. Studenci i młodzi lekarze, którzy towarzyszyli dr. Józefowi Moscatiemu w odwiedzinach chorych na oddziale, usiłowali pojąć sekret jego sztuki lekarskiej. „Pamiętajcie – mówił – że wasi pacjenci mają przede wszystkim duszę, do której winniście się zbliżyć, aby ją następnie zbliżyć do Boga”. Wielu zapamiętało go jako człowieka rozmodlonego. Często widziano go na kolanach przed Najświętszym Sakramentem, zwłaszcza rano przed udaniem się do szpitala. „Jakąż słodycz odczuwam – przyznawał – u stóp Maryi. Czuję się wówczas nieco mniejszy i opowiadam Jej wszystko, co się zdarzyło”. Ojciec prof. Agostino Gemelli OFM mówił o Moscatim, że jest on „doskonałym połączeniem chrześcijanina, uczonego i człowieka”. „Nie wiedza, lecz miłość odmieniła ten świat” – lubił powtarzać święty lekarz z Neapolu.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Środa
noc
5°C Środa
rano
8°C Środa
dzień
9°C Środa
wieczór
wiecej »