Ciekawe czy to powstrzyma trend zmniejszania się ilości wiernych w kościołach w tej diecezji. Warto pamiętać, że diecezje łódzka i szczecińsko-kamieńska są na końcu w zakresie liczby wiernych uczestniczących w niedzielnych Mszach Św., a wskaźnik dominicantes w diecezji łódzkiej wynosił w roku 2017 tylko 24,6% (średnia dla Polski to 38,3%).
Przede wszystkim zmniejszy nabór do seminariów, diakonat stały jest i będzie wstępem do pełnych święceń. Mamy już tego zapowiedź w kwestii viri probati - a biskupi niemieccy już zapowiedzieli, ze ten pomysł z Ameryki Południowej (jeśli wejdzie w życie ) zastosują u siebie. Młodzi klerycy widząc taki rozwój sytuacji - zadadzą sobie pytanie : po co mi celibat , skoro mogę być i księdzem i żonkosiem ? Brak powołań jest tylko pretekstem
Co to za agument? Kapłaństwo i diakonat stały to dwa różne powołania. Równie dobrze mógłbyś napisać, że ministranci są niepotrzebni i powodują spadek liczby kapłanów, bo skoro bez święceń można stać w albie albo komży przy ołtarzu, to po co kończyć seminarium.
No proszę! Jeszcze mi się to nie zdarzyło, ale teraz muszę abp. Rysia pochwalić. Mam jednak pewne obawy związane z postępowością abp Rysia, czy aby ci diakoni nie będą szkoleni w kierunku postępowym. Gdyby to rozwiązanie było prawdziwie po linii religii katolickiej, to brawo, bo jest to kro w kierunku likwidacji tak szkodliwego dla naszej religii celibatu.
Ten krok oczywiście niczego dobrego nie przyniesie. Diakonat był jednym z wielu kroków podjętych na SW2, które skutkowały osłabieniem Koscioła. Diakon jako taki nie jest potrzebny, szczególnie w Polsce, a rozbicie święceń kapłańskich na św. diakonatu tylko rozmywa instytucję kapłaństwa i wprowadza zamieszanie doktrynalne.
Do tego wrogowie Kościoła chcą "kapłaństwa" kobiet. Jak wiemy z wypowiedzi Franciszka na ten temat można odczytać, co się chce. Zatem pewnie nie będzie bronił kapłaństwa przed jego zupełną deformacją.
"Diakon jako taki nie jest potrzebny" - no, niemal herezja. Do Mszy z biskupem w myśl nowej liturgii trzeba 3 diakonów (w "starej" Mszy chyba też są wymagani, a na pewno bardzo przydatni) - a skąd ich brać, jak ci, co są, siedzą w seminarium i się uczą?
Jaka herezja? Zupełnie Ci się pojęcia pomyliły! Herezja to jest negacja prawdy wiary. Natomiast pogląd na użyteczność diakonów leży w dziedzinie roztropności, dokładniej oceny postępowania. Przepis dotyczący sprotestantyzowanej liturgii może być spełniony poprzez asystę księży, albo zmieniony - to znowu jest materia dotycząca roztropności a nie dogmatów wiary. W mszy rytu odwiecznego nie było zresztą takiego wymagania, a w każdym razie konieczności. No może przy mszach uroczystych.
Skoro nie ma ponoć takich wymagań, to dlaczego głosi się w "trydenckich" środowiskach, że młodzi ministranci to tylko zastępcy akolitów i innych kleryków niższych święceń? Nie ma odpowiednich posługujacych - źle. Ktoś formuje takowych (choć można mieć wątpliwości co do żonatych kandydatów) - też źle.
@zorientowany Litości, Pan nas ośmiesza. Wyjściową i wzorcową formą liturgii celebrowanej w NFRR przez prezbitera jest solenna msza z diakonem i subdiakonem.
Bardzo dobre posunięcie. Osobiście uważam, że "odrodzenie" diakonatu mogłoby być jednym z lekarstw na wewnętrzny kryzys kapłaństwa. Zwiększona liczba diakonów spowoduje, że do prezbiteratu szli by ludzie, którzy naprawdę mają ku temu powołanie, chcą wytrwać w celibacie, a nie jedynie robić karierę kościelną.
Zależy, czy słowa o "mężu jednej żony" traktować dosłownie, czy zgodnie z intencjami Pawła? Jeśli potraktujemy je dosłownie, to oznaczałoby, że posiadanie jednej żony jest warunkiem koniecznym do święceń biskupich. W radykalnym w przypadku śmierci żony biskup przestawałby być biskupem.
Natomiast jeśli uznamy kontekst historyczny, to słowa Pawła odczytamy jako krytykę poligamii i powtórnych małżeństw. Krytyka ta nie niesie jednak za sobą wymogu, by żonę posiadać. Jest to o wiele bardziej zgodne z ujęciem historycznym i kontekstem kulturowym. Jednocześnie słowa te nie stoją na przeszkodzie, by wprowadzić coś takiego jak celibat.
Lekceważeniem słów Pisma byłoby np. zezwolenie na poligamię, albo powtórne małżeństwa biskupów.
Czytałeś cały akapit tego listu? Jest tam napisane "Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?".
Czy jest aż taka potrzeba????????? bo chrztów, małżeństw i komunikuje się MNIEJ , księży na razie drastycznie nie ubywa, kazanie także księża mogą głosić (czasem jeden ksiądz na wszystkich mszach) lub każdy na celebrowanej przez siebie !! WIĘC PO CO?
Masz stare informacje. Wytyczne KEP o których mówisz, powstałe w latach siedemdziesiątych straciły całkowicie swoją ważność po opublikowaniu nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego w 1983 roku. Od tego czasu każdy diakon ma możliwość asystowania przy zawieraniu małżeństw na takich samych zasadach, jak każdy ksiądz, czyli wystarczy delegacja od proboszcza lub ordynariusza miejsca.
Bardzo dobry krok. Potrzeba nam ludzi z doświadczeniem a nie nieopierzonych młodzieńców po seminariach, którzy nie mają żadnego pojęcia o życiu zwykłego człowieka. Jednak ks. abp Rys to prawdziwa awangarda wśród polskich purpuratów. Mam nadzieję, że inni pójdą w ślad za nim.
Z całym szacunkiem, ale ten "nieopierzony młodzieniec" to kapłan Naszego Pana Jezusa Chrystusa! I chociaż czasem może mieć mniej lat życia niż Jaśnie Oświecony autor powyższego komentarza, to ma za sobą 6 lat nauki i praktyk w placówkach takich jak Szpitale, Domy Pomocy, szkoły, więzienia, zakłady dla uzależnionych i inne! Nie wiem, czy takim doświadczeniem może się Pan HERMAN pochwalić, więc może więcej szacunku do kapłanów!
"nie mają żadnego pojęcia o życiu zwykłego człowieka" - tu jest odpowiedź. Sam wielokrotnie widziałem zdziwienie w oczach młodego księdza, gdy mówiłem, ile wynosi np. czynsz za mieszkanie. Bycie kapłanem to jedno, ale Herman mówi chyba o tym praktycznym wymiarze życia.
co do tych "nieopierzonych", to w tym samym wieku są początkujący lekarze, terapeuci, sędziowie itp. itd. Także małżonkowie i rodzice. Każdy kiedyś zaczyna zdobywać doświadczenie. I Bogu dzięki. Nie ma się co szczycić tym, że jest się starszym. To nie jest zasługa, a przypadłość, która w dodatku ciągle postępuje...
No ale oni to doswiadczenie zdobywaja, a mlody ksiadz - nie. Jedyne co sie dowiaduje, to grzechy w konfesjonale, czyli ciemna strone zycia. Ile to zycie kosztuje, jak je zorganizowac, jak wychowac praktycznie dzieci, zorganizowac opieke nad nimi a moze i nad starymi rodzicami, wszystko ogarnac, zarobic pieniadze, uprac, ugotowac, posprzatac ... toz to abstrakcja. Co najwyzej z daleka teoretycznych "porad" rodzenstwu udziela.
Jakich teoretycznych porad? Rodzic ma dwójkę dzieci i to dziś w większości wychowują je dziadkowie. Ksiądz w naszej parafii uczy w Szkole Podstawowej 22 godziny tygodniowo i ma 11 klas po około 20 dzieci, więc ma styczność z problemami (jak najbardziej rzeczywistymi!) przeszło 200 dzieciaków! Nie piszcie tu bzdur, że to nie jest doświadczenie. I co? Ksiądz nie chodzi do sklepów? Chodzi. Nie płaci rachunków na plebani? Płaci. Podatki? Płaci, jak każdy. Nie sprzątają? Nasz proboszcz sprząta i gotuje! Więc nie róbcie z Księży aż tak dalekich od życia, bo takimi nie są!!!
Świeccy będą głosić kazania...? Niedoczekanie wasze.. moja noga nie postoi w takim sprotestantyzantowanym kościele. Pomału następuje likwidacja stanu duchownego. Zaczęło się od zapraszania świeckich do czytania przy ambonie i ustanawiania świeckich szafarzy Komunii świętej, głoszenia rekolekcji w szkołach przez grupy młodzieżowe...itp
Pierwsze primo nie świeccy tylko po święceniach diakonatu. Drugie primo spadek powołań nie jest spowodowany tym że "ktoś" protestantyzuje kościół czy chce zlikwidować kapłaństwo. Trzecie primo ultimo jest to zgodne z katechizmem KKK więc o co podnosisz pan głos i siejesz zwątpienie?
Hm, nazywanie kogoś, kto przyjął sakrament święceń pierwszego stopnia, "świeckim", jakoś bardziej do protestantyzmu pasuje... Aż się boję, co będzie, jakby jakiś biskup (niekoniecznie Ryś, może być np. Jędraszewski czy Tyrawa) zaczął formować akolitów i lektorów (którzy także w Mszy trydenckiej są domyślnymi usługującymi, a chłopaki z ministrantury są tylko ich zastępcami w razie braku) - " po co to, protestantyzacja przeklęta, jedynie słuszni są chłopcy do 18. roku życia!!!" :)
Diakoni stali są zbędni. W Polsce nie ma problemu niedoboru kapłanów. Skoro, jak czytamy w artykule obok, ksiądz z doktoratem z teologii zostaje psychoterapeutą, a następnie ma ambicje kierowania świecką fundacją charytatywną (tą od Szlachetnej Paczki), to znaczy, że naprawdę jest nadmiar duchownych. Po cóż więc diakoni stali.
Proponuję więc napisać do Papieża, żeby wyrwał odpowiednie strony z KKK i KPK a może i NT. Widać, że dla Ciebie są zbędni, ale jest wciąż dużo obszarów duszpasterstwa, które są zapuszczone lub zupełnie porzucone: młodzież, chorzy, ludzie cierpiący biedę duchową... w czym to przeszkadza, jeśli diakoni stali będą posłani do takich osób? Być może mogą wiele takich działań pełnić jako świeccy. Ale czyżbyśmy nie wierzyli w łaską, jaką przynoszą sakramenty? w tym przypadku sakrament święceń, który jest obok małżeństwa sakramentem w służbie komunii?
Ależ masz rację! Przecież dokładnie o tym piszę. Księża do pracy duszpasterskiej u podstaw, służyć szafarstwem sakramentów i pociecha duchową, a nie dyrektorować, prezesować i brylować na salonach w świeckich wdziankach.
Przeczytaj artykuł, który komentujesz. Tam jest własnie mowa , że chodzi o diakonów ŚWIECKICH j"Diakon stały to świecki mężczyzna stanu wolnego, będący w związku małżeńskim lub wdowiec, który po ukończeniu studiów teologicznych może przyjąć święcenia diakonatu".
Ci co krytykują decyzję Abpa Rysia niech wskażą, co w niej jest niezgodnego z nauczaniem KK? Mam wrażenie, że niektórzy chcieliby napisać własny katechizm i własny kodeks prawa kanonicznego. To już o krok od postawienia się poza Kościołem Katolickim. Trzymajmy się doktryny, a jak ktoś się z nią nie zgadza, to można poszukać innych wspólnot, które mają poglądy zgodne z naszymi. Czy małżeństwo i to sakramentalne sprawia, że ktoś staje się gorszym albo nieczystym? Co to za chore myślenie? W obecnym świecie prowadzenie życia małżeńskiego prawdziwie chrześcijańskiego jest chyba trudniejsze od celibatu. Myślę, że tacy diakoni żonaci mogą być przykładem jak żyć w małżeństwie po Bożemu.
Sacerdos alter Christus, kapłan jest drugim Chrystusem – to podstawowa zasada oświetlająca katolickie kapłaństwo. Kapłaństwo Chrystusa jest wyjątkowe i ostateczne, a kapłaństwo ludzi to prawdziwy udział w tym Chrystusowym dziele. Skoro kapłan chce być święty i prowadzić swe owce na drodze do Królestwa Niebieskiego – tak jak robił to Chrystus – powinien starać się na każdym kroku naśladować Chrystusa. Kapłaństwo człowieka musi wzorować się na najświętszym Kapłaństwie Syna Bożego, który sam siebie ofiarował za nasze grzechy.Oczywiście każdy człowiek powinien naśladować Jezusa w Jego postępowaniu, ale kapłani są na tej drodze uprzywilejowani – mogą bowiem naśladować Pana nie tylko jako człowieka bez grzechu, ale i jako wzór kapłana.
Idea fajna. Ale proszę mi wytłumaczyć dlaczego Ci panowie mają obowiązek przyjęcia celibatu i są wyłącznie z niego zwolnienie wyłącznie do aktualnej małżonki a po jej śmierci lub rozejściu się z nią diakon taki nie może już poślubić innej kobiety bo obowiązuje go celibat?
"Diakon stały to świecki mężczyzna stanu wolnego, będący w związku małżeńskim lub wdowiec, który po ukończeniu studiów teologicznych może przyjąć święcenia diakonatu" - wyjaśnił ks. Kłys. Raczej zaciemnił niż cokolwiek wyjaśnił, bowiem Kodeks Prawa Kanonicznego w kanonie 1031 mówi: „Kandydat do stałego diakonatu, nieżonaty, może być dopuszczony do tych święceń dopiero po ukończeniu przynajmniej dwudziestego piątego roku życia; związany zaś małżeństwem nie wcześniej, jak po ukończeniu przynajmniej trzydziestego piątego roku życia, i za zgodą żony”. Skoro jest „dopuszczony do święceń” to przestaje być świeckim.
Nie jestem przeciwnikiem stałego diakonatu ale we współczesnej, posoborowej formie robi się z tego substytut prezbiteratu co w moim przekonaniu jest bardzo niebezpieczne. Diakoni stali powinni wyręczać księży w sprawach drugorzędnych (jak np. wizyty po kolędzie) ale błędem jest powierzanie im zadań ważnych jak np. głoszenie homilii, przewodniczenie nabożeństwom czy udzielania chrztu św.
Do tego wrogowie Kościoła chcą "kapłaństwa" kobiet. Jak wiemy z wypowiedzi Franciszka na ten temat można odczytać, co się chce. Zatem pewnie nie będzie bronił kapłaństwa przed jego zupełną deformacją.
Natomiast jeśli uznamy kontekst historyczny, to słowa Pawła odczytamy jako krytykę poligamii i powtórnych małżeństw. Krytyka ta nie niesie jednak za sobą wymogu, by żonę posiadać. Jest to o wiele bardziej zgodne z ujęciem historycznym i kontekstem kulturowym. Jednocześnie słowa te nie stoją na przeszkodzie, by wprowadzić coś takiego jak celibat.
Lekceważeniem słów Pisma byłoby np. zezwolenie na poligamię, albo powtórne małżeństwa biskupów.
Diakoni jak najbardziej mogą "udzielać ślubów", czego nie mogą, to spowiadać, sprawować Eucharystii i udzielać sakramentu namaszczenia chorych.