Tak przy okazji, to wspaniały tekst poetycki, sprawnie napisany z dużą kulturą literacką, aż warto się zainteresować kto był autorem. I tu niespodzianka - w oryginalnej wersji Francuz, ks. Moreau, w roku 1882 napisał ją dla pielgrzymów do Lourdes, jako protest przeciwko fali programowej ateizacji we Francji... Polską wersję stworzył najprawdopodobniej jezuita Gustaw Fihauser-Mieczowski, Dziennikarz, pisarz, nauczyciel Gimnazjum Klasycznego w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów), po przejściu "do cywila" literat. Zaangażowany w sprawę polskiego Śląska, ciężko ranny w napadzie niemieckiej bojówki, w 1938 pochowany w Chorzowie. Niektóre źródła, być może z powodu niepoprawnego ich zdaniem życiorysu, przypisują autorstwo komuś innemu, ks. Głodkiewiczowi. Być może zresztą obaj zajęli się tłumaczeniem niezależnie od siebie. W każdym razie pieśń ma bogatszą niż nam się wydaje tradycję i nie całkiem przebrzmiałe znaczenie na forum... europejskim!
Ciekawa historia. Tekst rzeczywiscie mocny i taki nasz. Być może znał się on z księdzem Janem Macha, który zginął kilka lat później pod gilotyną w Mysłowicach. Wogóle gość niedzielny ma wielkie zasługi w popularyzacji no i forumowicze. To z gościa pierwszy raz dowiedziałem się o rotmistrzu Pileckim ze 20 lat temu w artykule Ochotnik do Auschwitz, na papierze oczywiście. Zresztą Armia Krajowa działała na Śląsku i w Zagłębiu nie mniej prężnie niż w Warszawie. Wiem z przekazów rodzinnych i literatury, tylko w przekazie mainstreamowym nie ma wiele miejsca na takie szczegóły jak Armia Krajowa i Śląsk. Śląsk wiele daje i dawał a wdzięczności się nie doczekał. W nadrabianiu zaległości historii prawdziwej miejsce jest tylko na Powstanie Warszawskie i prawie wcale nie ma na Powstanie Śląskie.
Rzeczywiście, zdaje się że ks. Macha kończył to gimnazjum o którym wyżej była mowa. Gilotyna jak chodzi o ścisłość była w Katowicach na Mikołowskiej i tam wyrok wykonano. O powstaniach i wojennej konspiracji wprawdzie pan Kutz jakieś filmy nakręcił, ale reszta kraju odebrała je głównie jako śląski folklor niestety. Jakiejś poważniejszej prezentacji, takiej jak o Wielkopolsce na przykład, sobie nie przypominam. A faktycznie działo się wiele, choć pewnie nie tak spektakularnie jak w Warszawie. AK działało, utrzymywało kontakt z krajem, niestety były ciężkie straty. Agenci gestapo którzy zdołali się zbliżyć do ludzi z wysokich szczebli dowodzenia spowodowali masowe aresztowania i rozbicie organizacji. Udało im się też np. w wyniku prowokacji zlikwidować cały oddział jadący na akcję w lasach na Giszowcu. Nowy dowódca okręgu, gen. Janke musiał rozpoczynać od likwidacji agentów i zdrajców, co nie do końca się udało, i jeszcze po wojnie byli oni wykorzystywani przez ub by dalej zwalczać akowców. Historia w sumie bardzo tragiczna, ale tym bardziej na pamięć i uznanie zasługują ci, którzy w tak trudnych warunkach i z tak wielkim poświęceniem tę podziemną walkę prowadzili. Pozdrawiam.
Tak, racja. Generał Janke był później dowódcą po obydwu stronach granicy. Zarówno w Zagłębiu jak i na Śląsku. Po tym jak prawdopodobnie Helena Matejanka czyli Krwawa Julka doniosła w 1940 roku zamknięto większość konspiratorów z Katowic i okolic i część ścięto na tej właśnie gilotynie na Mikołowskiej. Zamknięto wtedy drukarnię na Ligocie. Od tej pory zaczęła się rozkręcać drukarnia na Bogucicach, w której brat mojego dziadka drukował potajemnie ulotki w ramach Akcji "N", a na Giszynwaldzie osiedliliśmy się wiele lat później. Drugi rzut konspiracji bardziej ostrożny przetrwał osłabiony do końca wojny. Pozdrowienia z Katowic.
co do AK na Śląsku nie było tak różowo, mimo, że chętnych i zdatnych było wielu sukcesów było mniej, o prowadzenie konspiracji było trudniej, Niemcy mieli mnóstwo konfidentów, teren był polsko-niemiecki, okupanta trudniej było "wywieźć w pole" ludność żyła też bardziej "na kupie" - zakłady pracy i gęstość zaludnienia, wszystko to sprawiało, że zbyt wielu dało się wyłapać losy były raczej tragiczne, warunki były nie sprzyjające; zresztą ci sami konfidenci NSDAP z dobrym rozpracowaniem terenu kiedy wojna się kończyła polecieli oferować swoje usługi nowym panom nadciągającym ze wschodu, tradycja jest więc długa i ugruntowana
No tak, ale konfidentami byli głównie Niemcy, czyli ci, którzy podpisali DVL w kategorii 1 lub 2 wypierając się tym samym Polskości majac 4 stopniową skalę do wyboru. Jakże mogłoby Niemców na Śląsku nie być skoro przez 600 lat Śląsk był Niemiecki od czasów Kaziemierza Wielkiego i Niemiecki najeźdżca sprowadzał niemieckich zwierzchników i przedsiębiorców z głębi własnego kraju. Ocenę trzeba prawidłowo wyważyć uwzględniając lokalne warunki. W końcu w Warszawie również nie wszyscy byli krystaliczni.
Wybór mieszkańcy Śląska mieli taki, czy wypełnić ankietę i w ten sposób wyrazić w ogóle chęć zostania Niemcem, lub tego nie zrobić albo wprost odmówić z uzasadnieniem, co mogło skutkować deportacją do obozu koncentracyjnego, wysiedleniem, a od 1944 karą śmierci. O kategorii przyznanej danej osobie czy rodzinie na podstawie ankiety i posiadanych o kimś informacji decydowali urzędnicy. Zdecydowana większość Ślązaków otrzymała kat. 3-cią, jako autochtoni częściowo spolonizowani. Rząd londyński i władze kościelne zalecały Ślązakom składanie tych papierów by uniknąć ich wysiedlania lub eksterminacji. Po drugie, pomiędzy Kazimierzem Wlk. a Prusami Śląskiem władali jeszcze Czesi i Austriacy (Habsburgowie), by go utracić na rzecz Prus (Hohenzollernów) dopiero w 1742 w toku "wojen śląskich". Osadnicy niemieccy oczywiście przybywali wcześniej na te tereny, ale trudno mówić o ich celowym sprowadzaniu przez niemieckie państwo, którego tu wtedy nie było.
Teraz się obudził? A jak Jażdżewski bluzgał na Kościół to brawa nie bił? I ja mam teraz uwierzyć że się przepoczwarzy w obrońcę wiary i moralności? A jakby wygrali to mówiłby tak samo? Czy że Polacy dojrzeli do ideologicznej zmiany? KPINA I PARODIA! Niech już zejdą ze sceny, kurtyna!
Mlody Kosiniak z wybujała wyobraźnią zapomniał skad wyszedł i nie wie dokąd zmierza. Taki kurs nazywa się dryfowaniem bo ster został uszkodzony a i kapitan bez doswiadczenia i harakteru.
I nie zgadzam się aby TVP miała być bardziej pluralistyczna. Ma być tubą rządzących. Jest nierówność na rynku medialnym. Wszyscy walą w rząd jak w bęben: gejzety aborcze, niusłiki, tefałeny, onety, wupety, dzienniki zachodnie, wschodnie, całe regionalne wydania w rękach Springera. Więc niech przynajmniej TVP pokaże świat z perspektywy PIS. Kto nie chce, nie musi oglądać. Masz pilot w ręku, masz wybór. Co za problem przy cyfrowym odbiorniku wybrać inny program. Narzekają jakby ludzie mieli jeden telewizor z jednym programem i pół wsi się schodziło na niego. Kpt. Schettino w czwartek przed wyborami przekonuje że udział premiera i pani Beaty Szydło na terenach zalewanych przez powódź to polityczny kabaret. Wystraszył się tych słów jak Cimoszewicz powodzi i następnego dnia(!) w garniaku łazi po wale przeciwpowodziowym w towarzystwie jakiegoś samorządowca i lokalnej kandydatki KE, którą ochoczo zachwala. Kpina i parodia! Mainstreamowe media to przkryły bo wiedziały że procenty polecą w dół. Tak samo parada równości w Gdańsku na której parodiowali procesję Bożego Ciało. Dlaczego tego nie widziałem w mainstreamowych mediach? Zwalają na TVP a dziennikarze z drugiej strony sami wskoczyli w buty polityków lata temu.
Po pierwsze: Kosiniak - Kamysz nie jest chłopem, nie jest ze wsi. Ma wygląd chłoptasia z miasta, który nie ma pojęcia o sprawach wsi. Po drugie: on naprawdę nie ma pojęcia o życiu politycznym i o życiu w ogóle. Gdyby miał, to nie wchodził by w struktury szatańskie. Po trzecie: kłamał i kłamie nadal. Wniosek: jeśli PSL chce przetrwać, należy tych, co głosowali za wejściem do KE należy wyrzucić z partii, oczyścić jej szeregi, powiedzieć SZCZERZE, że to był błąd. Inaczej to będzie konic PSLu. I może dobrze.
Bardzo dobrze! To partyjka od zawsze bijąca rekordy zakłamania, samoprzylepna, uniwersalna, z jedynym programem by za każdym razem dokleić się do tego kto by rządzić potrzebuje przypadkiem parę sejmowych mandatów. Wtedy można stawiać swoje warunki i załatwiać interesy, o których nie wszyscy muszą wiedzieć. Wobec prawie połowy ludzi mieszkających na wsi, kilkuprocentowe poparcie mówi samo za siebie. Po tej "partii" nikt płakał nie będzie.
Oddać władzę w partiach opozycyjnych młodym, dynamicznym i mającym pomysł na wygranie wyborów. Bo dziś nadal konserwuje się stare postyropianowe towarzystwo, które straciło już chęć wygrywania.
Jednym słowem seria kardynalnych błędów, za które jesteśmy wdzięczni. Bo błędem jest zawsze opieranie się na kłamstwie, kiedy nie ma się nic do powiedzenia, a wszystko do ukrycia. Już lepiej milczeć, zawsze ktoś pomyśli że myślimy. "Klasę" funkcjonariuszy dzisiejszej opozycji znamy nie od dziś, więc zaskoczenia nie ma, ale wdzięczność za jej przypomnienie i zaprezentowanie wszystkim w pełnej okazałości jak najbardziej.
Dzięki tym wszystkim wpadkom prawda o opozycji obnażyła się w całej pełni. Nic konstruktywnego nie mają do zaproponowania. Tylko ideologiczne frazesy. Jeśli w kampanii nie używali rozumu i nie liczyli się ze skutkami swoich działań - to źle, ale jeśli naprawdę myślą tak, jak to się objawiło - to jeszcze gorzej. Prawda broni się sama, choć nieraz wymaga to czasu.
Oj, oj szympansie... no i wrzuciłeś kamyk do czyjegoś ogródka ;) Oby więcej takich i innych błędów wykazywać KK, jest wtedy większa szansa na oczyszczenie...
Szef PSL rzecze: "bo żeby wygrać wybory, to trzeba jeździć, zasuwać od świtu do nocy już teraz". I tak wygląda polityka nie tylko koalicjantów et consortes - trochę pozasuwać przed wyborami, naobiecywać i konfabulować, a po wygranych wyborach wygodnie usadowić się na tronie, zadbać o interesy swoje, krewnych i "zainteresowanych", zabrać sie za odcinanie kuponów i mieć w głębokim poważaniu naiwniaków tzn. wyborców
Jakie "głębokie refleksje", przepraszam, ale nie wierzę temu człowiekowi jak psu i tylko śmiać mi się chce!!! "ZSL" jest najgorszą partią, bo chwiejną jak chorągiewka na wietrze. Interesują ich tylko stołki!
My chcemy Boga, my, poddani.
On naszym Królem, On nasz Pan!
My chcemy Boga w rodzin kole,
W troskach rodziców, w dziatek snach.
My chcemy Boga w książce, w szkole,
W godzinach wytchnień w pracy dniach.
My chcemy Boga w naszym kraju,
Wśród starodawnych polskich strzech.
W polskim języku i zwyczaju,
Niech Boga wielbi Chrobry, Lech.
My chcemy Boga w wojsku, w sądzie
W rozkazach królów, w księgach praw
W służbie na morzu i na lądzie
Spraw to Maryjo, spraw to, spraw!
My chcemy Boga, Panno Święta,
O, usłysz naszych wołań głos!
Miłości Bożej dźwigać pęta,
To nasza chluba, to nasz los.