I później wychodzi taki ksiądz z seminarium i zaczyna opowiadać, że chrzest Janowy to to samo co chrzest w Kościele. Ręce opadają jak się ma takiego kapłana. Jak widać seminaria zeszły na psy. Albo mówi, że modlitwy nie można przerwać, gdy dziecko płacze bo Bóg jest ważniejszy. Widać, że w seminarium nie było ani sakramentologii ani teologii moralnej, ani teologii duchowości. Dobrze mówi siostra Borkowska, że robi się tzw. życiówkę" w seminarium zapominając o rzeczach podstawowych. Albo ksiądz się zastanawia czy w Eucharystii Chrystus w konsekrowanym winie jest obecny z ciałem i krwią. Księża wiedzą mniej niż średnio rozgarnięty świecki. I co robią rektorzy seminariów. Zrobić test z wiedzy alumnom ciekawe jakie bzdury by powypisywali.