• LukSad
    07.03.2013 09:30
    Mój Boże, nam tutaj w Polsce pozostaje modlitwa za zaginionych.
  • Himalaje
    07.03.2013 12:41
    Wiele lat temu w Rzeczpospolitej ukazał się duży wywiad z Wielickim za który jego koledzy chcieli go ukamienować. Odbrązawiał on rycerski obraz himalaistów. To że zostawia się człowieka idącego pół kroku wolniej, właściwie na pewna śmierć, oceniał on jako normalne, racjonalne i uzasadnione - w innym wypadku zamiast jednej śmierci byłyby dwie. To tyle w tym temacie. Szersza refleksja dotyczy tego czy himalaizm to nie jest jakaś diabelska sztuczka (zbudowana na bazie ludzkiej pychy) mająca na celu udowodnienie, że w pewnych warunkach człowiek przestaje być człowiekiem a staje się tylko zwierzęciem walczacym o przetrwanie.

  • Pasja
    07.03.2013 12:42
    Z jednej strony podziw nad wysiłkiem i determinacją, z drugiej pytanie - po co takie ryzyko? Nie narażałbym dla życiowej pasji osierocenia dzieci, pozostawienia rodziny. Nawet dla największej pasji
  • 2florek
    07.03.2013 12:44
    Zadam pytanie . Moze ktos mi odpowie. Dlaczego schodząc w czwórkę sie rozdzielili widząc ze tych dwóch jest zdecydowanie słabszych? Czy juz schodząc nie powinni poinformować tych z bazy szturmowej aby asekuracyjnie wyszli na przeciw aby w razie czego pomoc kolegom? Pytam bo nie wiem.

  • orion57
    07.03.2013 12:57
    To już nikłe szanse na przeżycie tych dwóch alpinistów. Zadam może trudne pytanie, ale co się stało z solidarnością?. Pracowałem w firmie gdzie istniała zasada "wszyscy wchodzą i wszyscy wychodzą". Panowie alpiniści jak mogliście rozpocząć powrót bez dwóch swoich przyjaciół? Nie rozumiem tego.

    Jeden za wszystkich wszyscy za jednego stara zasada na szlakach górskich.
    Zostawiliście najsłabszego.......nie rozumiem Waszej filozofii.

    • Adam
      07.03.2013 13:09
      Na tej wysokości nie ma zespołów - każdy idzie sam, bo każdy krok, każdy oddech to walka. Jeżeli czasem idzie się w zespole to tylko dlatego, ze rytm się zgrał. Sprowadzanie z wysokości ponad 8000 m to tylko bajka z filmów. Brutalne, ale prawdziwe. Czasem, przy dobrej pogodzie i duzym zespole z rezerwą niewymęczonych ludzi uda się pomóc, ale nie zimą przy temperaturach ponieżej -30. Człowiek przy takiej temperaturze po 5 minutach na przystanku zamarza, a co dopiero na 7 tys.
      • Gosik777
        07.03.2013 14:00
        Gosik777
        Właśnie. Jakby pomogli tamtym, sami by zginęli i nikt by nie przeżył. Solidarność też jak wszystko inne musi się mieścić w granicach zdrowego rozsądku. A nie sama idea dla idei, gińmy wszyscy...
  • june-of-44
    07.03.2013 13:02
    Naszła mnie pewna myśl. Jestem członkiem takiej wyprawy, zdobywamy przypuśćmy w 5 osób ośmiotysięcznik. Jesteśmy na szczycie, robimy fotki, wbijamy flagę i zaczynamy schodzić na dół. Podczas zejścia potykam się upadam, łamię paskudnie nogę, nie moge chodzić. Dzieje się to na wysokości 7500 m.
    Co zrobią moi koledzy-alpiniści wtedy ze mną:
    - zostawią mnie samego?
    - będa próbowac stachać mnie jak najniżej (helikoptery ratownicze nie latają na takie wysokości)? Niby jak ma wyglądac taka próba ratowania alpinisty ze złamaną nogą.....jak?

    • wt
      07.03.2013 14:53
      zależy kto. Racjonalizm niestety każe Cie zostawić. Ale jako, że jesteśmy ludźmi i jest w nas coś więcej niż tylko racjonalizm, to będą tacy, którzy Cię nie zostawią. Np awrzyniec Żuławski napisał gdzieś chyba w latach 50. XX wieku takie zdanie: "Partnera się nie zostawia, nawet jeśli jest już tylko bryłą lodu". I tak sie składa, że wprowadził je w życie - zginął próbując ratować partnera na Mt Blanc. Osobiście myślę, że coś podobnego mogło się stać na Broad Peak. Wiemy, że Berbeka schodził przed Kowalskim, Kowalskiemu gwałtownie pogorszyło się zdrowie, i mogło być tak, że Berbeka, będąc ratownikiem TOPR, nie chciał zostawić go samego i szedł również jego tempem. Niestety ta decyzja rozciągnięcia schodzenia w czasie okazała się tragiczna również dla niego. To rzecz jasna hipoteza, ale jeśli jest prawdziwa, to znaczyłoby, że Berbeka zrobił coś podobnego do Maksymiliana Kolbe, zaryzykował i w rezultacie poświęcił swoje życie, po to, żeby partner miał szanse przeżyć, albo przynajmniej nie umierał samotnie w opuszczeniu. Trochę by to się zgadzało z tym czym Berbeka żył, o czym powiedział też w wywiadzie, który można przeczytać tutaj: http://gosc.pl/doc/1478412.Broad-Peak-jest-jak-stara-milosc
  • Gosia
    07.03.2013 20:44
    Czuje pan odpowiedzialność za młodych uczestników?
    Tak, ta odpowiedzialność wynika z tego, że jestem też ratownikiem TOPR i niesienie pomocy w jest chyba najważniejsze gdybym miał ustawiać hierarchię wartości w górach. Wspinanie, uprawianie alpinizmu to piękny sport, który może wypełniać całe życie, ale pełną satysfakcję daje mi dopiero niesienie pomocy w górach: idea wyciągnięcia pomocnej ręki.
    To jest jedyna słuszna hierarchia wartości.
    Nie rozumiem tej dwójki, która zeszła nie bacząc na swoich kolegów z "zespołu".
  • tomek
    07.03.2013 22:26
    Żeby atakować 8tysięcznik trzeba mieć margines sił a nie wchodzić na ostatnich nogach.Po poprzednim ataku podobno wrócili wycieńczeni (dochodząc tylko do 7800)-to powinno dać do myslenia.
    A czy można ratować kogoś na 8000? Była taka sytuacja-Rosjanie sprowadzili swojego kolegę z Przełęczy Południowej (Everest)
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Czwartek
wieczór
6°C Piątek
noc
3°C Piątek
rano
9°C Piątek
dzień
wiecej »