Ojojoj, trochę się nam Pan Premier zapędził. To znaczy moim zdaniem dobrze się zachował, podoba mi się pomysł przyznania rent rodzinom ofiar tego wypadku, ale chodzi o to stwierdzenie, że odeszli na "wieczną szychtę".
O ile wiem "szychta" to dniówka, dzień pracy. Jeśli po skończonej dniówce mówi się "no to szychta" to nie w znaczeniu, że teraz odpoczywamy, ale że kolejny dzień pracy zaliczony. Premier - pewnie niechcący - powiedział więc, że ci górnicy poszli do wiecznej pracy. A my mamy nadzieję, że raczej znaleźli wieczny odpoczynek...
A może przyznanie przez Pana Premiera rent specjalnych rodzinom zmarłych górników przerodziłoby się w zmianę ustawodawczą - przyznawania rodzinnych rent specjalnych w przypadku śmierci w wypadku przy pracy?
Po co specjalne renty, kiedy żonie i uczącym się dzieciom należą się zwykłe po zmarłym, nie wiem jaki procent w przypadku górników, ale na pewno wyższe od państwowych z łaski.
Chyba 10 lat temu miałam informacje od osób otrzymujących renty rodzinne dla dzieci, po zmarłym sędzim 2 dzieci otrzymało 4500 zł, po górniku 1 dziecko 2200 zł, w tym roku 3 dzieci po matce, która przepracowała ok. 18 lat 1600 zł, tu lata składkowe są istotne.
O ile wiem "szychta" to dniówka, dzień pracy. Jeśli po skończonej dniówce mówi się "no to szychta" to nie w znaczeniu, że teraz odpoczywamy, ale że kolejny dzień pracy zaliczony. Premier - pewnie niechcący - powiedział więc, że ci górnicy poszli do wiecznej pracy. A my mamy nadzieję, że raczej znaleźli wieczny odpoczynek...