Księże Tomaszu! Bardzo dziękuję za księdza teksty. Często czytając je zastawiałem się, jak można z taką świeżością podchodzić do zagadnienień, zdawałoby się tak znanych i oczywistych. Bóg zapłać. Niech Pan Jezus będzie w tym wszystkim uwielbiony.
Prawdę mówiąc, w pierwszym momencie można by stracić zaufanie do Kościoła-instytucji, który tak traktuje swoich pracowitych i lojalnych księży. Z drugiej - człowiek nabiera otuchy, że to jednak nie tylko "instytucja", patrząc, z jaką pokorą ci kapłani to znoszą.
Niestety, moje obawy dotyczące losu naprawdę dobrego zespołu redakcyjnego po zwolnieniu Naczelnego - ks. Gancarczyka, urzeczywistniają się. Ciekawe, czy czas zmiany ma jakąś korelację z publikacją długo oczekiwanej interpretacji Amoris Laetitia przez Episkopat. Ks. Tomasz, jeśli mnie pamięć nie myli, miał dość jasne stanowisko nt. papieskiego dokumentu. Dziękuję Księdzu i życzę wszystkiego dobrego. Z Bogiem.
Ja chciałbym serdecznie podziękować Księdzu Redaktorowi Tomaszowi Jaklewiczowi za dotychczasową pracę. Jego zasługą jest to, że wyprowadził Gościa Niedzielnego na czołówkę najbardziej poczytnych tygodników. Oczywiście, decyzja o odwołaniu Księdza Redaktora z jego funkcji jest suwerenną decyzją Księdza Arcybiskupa, aczkolwiek dziwię się, bo już dostrzegam, że tygodnik traci swoich najwierniejszych czytelników.
Odchodzi najlepsze pióro GN. Co więcej, pióro piszące pod natchnieniem Ducha Świętego. Smutno. Księdzu Tomaszowi życzenia wielu łask Bożych w nowej posłudze, a parafianom z Brynowa gratulacje.
Od 9 lat czytam Gościa systematycznie, a to ze względu na to, że zachwyciły mnie teksty ks. Jaklewicza, prawdziwe i dające nadzieję. Pewnie nadal będzie ksiądz Tomasz porywał ludzi tym jak gorąco wierzy w Boga i Bogu. Żal tylko, że nie będzie tak często pisał dla nas o tym co piękne, a czasem co trudne w Kościele i tego mi będzie bardzo brakować. Mimo wszystko trzeba być dobrej myśli, bo Pan Bóg lubi zaskakiwać. Dziękuję.
Ksiądz Tomasz zawsze był dla mnie przewodnikiem i głosem rozsądku w tych szalonych czasach. Świetne pióro, mądrość i głęboka wiara, a teraz tego już nie będzie. Żal.
abp Wiktor mógłby w końcu otwarcie zaprezentować redakcję Gościa wg Jego wizji...No chyba, że o składzie redakcji decyduje naczelny a ks. abp dostosowuje tylko dekrety do wizji naczelnego...
Nie wiedzieli jak się go pozbyć, bo też krytykował Amoris Lecitia, więc Go awansowali. Super!!! Tak to było najlepsze pióro GN. dziękujemy Księże Tomaszu.
Pewnie niechcący uderzę w egzaltowany ton, ale co mi tam. Siłą GN jest to, że czytelnicy mają zaufanie do autorów. Osobiście uważam Gościa za ostatni bastion prawdy w mediach. Odsunięcie ks. Marka Gancarczyka już było dla mnie ciosem, teraz odchodzi ks. Jaklewicz. Nie rozumiem, po co niszczyć coś dobrego? Jeśli Gość stanie się stopniowo takim nudno-klerykalno-parafialno-naiwnym pismem jak Niedziela czy Przewodnik Katolicki, to naprawdę nie będę miała na rynku prasy nic do czytania. W akcie desperacji przyszło mi nawet na myśl, żeby napisać do Papieża w tej sprawie - ale to oczywiście głupota i nic by nie zmieniło.
Dlaczego wartościowi i lubiani ludzie są odsuwani od Gościa (wpływu na opinie publiczną)? Jeszcze kupuję, ale jak odejdzie Kucharczak czy Łoziński to zrezygnuję.
Popieram w pelni opinie MOL - jestem z Czech i kupowalismy wczesniej Niedziele i Goscia - bo informacje byly warte i u nas nie jest takiej wiarygodnej katolickiej prasy ( jest tylko jeden tytul, ale jest to w bardzo nie ciekawym duchu, szczegolnie dla kategorii czytelnikow <65). Potem odeszlismy od Niedzieli (wedlug trafnego okreslenia MOL) i pozostawal tylko Gosc. Dziwie sie, ze sie zawsze nisczczy cos, co bylo dobre i co mialo wyniki (rowniez ekonomiczne). W antykatolickim "postepowym, bezdusznym" swiecie, w jakim zyjemy - choc moze w Polsce sie tego tak jeszcze nie odczuwa, jezeli raz sie cos skonczy lub skonczy sie jakas tradycja, to juz nigdy nie powroci. Wielka szkoda. Ks.Jaklewicz byl jeszcze troche gwarancja uchowania sprawdzonego i zaufanego ducha GN, teraz niestety jestem pesymista. (przepraszam za pomylki i pisanie bez poprawnych polskich znakow) .
Wpierw z całego serca dziękuję ks. Tomaszowi za WARTOŚĆ i PRZEJRZYSTOŚĆ jego tekstów oraz wsłuchanie się w głos czytelnika. Wiele razy pisałem meile do Księdza i zawsze Ksiądz - mimo wielu obowiązków - życzliwie odpowiadał. Cóż, pozostaje nam po prostu przenieść się na teren Księdza nowej parafii :-) Po drugie, niestety zdecydowanie zgadzam się z większością komentarzy co do 'szkodliwej czystki programowej w Gościu'. Może by więc zacząć myśleć o alternatywnej wersji tego czasopisma - czyli o czasopiśmie nowym, które nie byłoby podatne na sterowalność 'zza biurka'? W miarę kolejnych zmian programowych i personalnych w Gościu, nowe czasopismo z pewnością stopniowo przejęłoby jego czytelników. Obawiam się jednak, że czasopismo to musiałoby powstać na terenie innej diecezji/archidiecezji.
No nareszcie! Wreszcie trochę świeżości i nowego, tego potrzebował ten tygodnik. Inaczej stałby się kolejnym "Do rzeczy" albo innym prawicowo-konserwatywnym pismem a nie o to chodzi.
Z wielkim smutkiem czytam te wszystkie komentarze o tym, że bez jednego czy drugiego autora Gość nie będzie tym samym. To jakby dawać poddawać pod wątpliwość moc działania Ducha Świętego w kościele. Zmiany się przydają wszystkim i zawsze - dzieła, które się nie zmieniają, nie ewoluują stoją tak naprawdę w miejscu. A wszystkim, którzy dopuszczają się krytyki papieża chciałbym przypomnieć, że kościół rzymsko-katolicki, to kościół w którym na topie jest papież - i nie polega on na tym, że wybieramy z jego nauczania tylko to co nam się podoba.
Pewnie, że nie będzie tym samym i to nie znaczy, że ktoś kontestuje działanie Ducha Świętego. Bóg działa przez ludzi i wykorzystując ich zdolności (które sam im dał), więc to chyba logiczne, że zmiana autorów powoduje zmianę pisma. A czy na pewno na lepsze? To już się okaże... Panie Boże, prowadź !
Duch Święty nie krępuje wolnej woli ludzkiej, proszę Pana. Proszę wybaczyć, ale gdy brakuje argumentów, często słychać właśnie owe dwa oklepane "ale" (używane w zależności od kontekstu - razem bądź naprzemiennie): 1) "ale Duch święty!", 2) "ale papież i koniec kropka!". Na pierwsze "ale" już odpowiedziałem - to "ale" jest zresztą mniej szkodliwe. Gorzej, że promuje Pan niezdrową papolatrię, która jest szkodliwą karykaturą papiestwa i prymatu Piotrowego. Raz, że papież jest strażnikiem depozytu wiary, a nie jego właścicielem; dwa, że nie każde jego słowo jest nieomylne (nawet, jeśli chodzi o oficjalne nauczanie - a już szczególnie, jeśli stoi ono w jawnej sprzeczności z wcześniejszym nauczaniem Kościoła) i jako takie nie zawsze wymaga bezwzględnego posłuszeństwa wiernych (dogmat o nieomylności papieskiej jest wbrew pozorom dość restrykcyjny, proszę Pana); trzy, że papieża też obowiązują Pańskie słowa o niewybieraniu sobie z nauczania (tutaj: Kościoła) tego, co nam się podoba. Swoją papolatrią i błędnym "pozytywizmem papieskim" (ang. "papal positivism" - proszę wygooglować sobie) tylko ośmiesza Pan wiarę katolicką i zniechęca do niej potencjalnych nawróconych oraz wprowadza zamęt w umysłach wierzących, namawiając do ślepego posłuszeństwa w imię źle pojmowanych prawd wiary. Podkreślam, że abstrah-uję (głupi automat niecenzuralnych słów) tutaj od obecnego pontyfikatu (żeby nie było, że "dopuszczam się krytyki papieża" [nota bene taka św. Katarzyna ze Sieny to musiała mieć dopiero tupet - jak ona śmiała "dopuszczać się krytyki papieża" i to w taki sposób!]) i tak naprawdę to, co napisałem, stosuje się wobec każdego papieża - czy to przeszłego, czy obecnego, czy przyszłych.
A ja z kolei dzięki ks.Jaklewiczowi zaczałem czytać GN bardziej regularnie zamiast Niedzieli, I słuchąć go w radiu I na nagraniach. Przynajmniej parafianie będa mieli nauczanie na dobrym poziomie
Wielka szkoda! Zawsze czytałam ks Jaklewicza.Cieszyłam się, że są kapłani tak uformowani. Ceniłam Jego piękną polszczyznę. Takie osoby powinny mieć szeroki wpływ. CO SIĘ DZIEJE Z TYM GOŚCIEM?! DLACZEGO ZMIENIAĆ, COŚ, CO BYŁO DOBRE? Przecież Gość miał ogromny nakład. W wypowiedziach ks Jaklewicza znajdowałam rzeczy potrzebne, bliskie, bliska mi wrażliwość i zdolność nazywania wynikającą z tej wrażliwości. Ks Jaklewicz był GŁOSEM wielu osób!
Ja nic nie myślę.
Komentarz został usunięty.