Material badawczy, analizowanie tych kościelnych statystyk i jakiś dostępnych badań socjologicznych doprowadza do ciekawych wniosków. Po pierwsze widać jak Kościół na własne życzenie traci wiernych. Pluralizm religijny, czy wręcz pozwalanie na wnikanie do Kościoła ruchów multireligijnych ma opłakane skutki. Dziś można przecież wybierać z wielu propozycji, co więcej trendem jest łącznie elementów wielu religii i wyznań. Dla przykładu bezrozumny pomysł łączenia wiary katolickiej z elementami jogi, medytacji buddyjskich itd. Drugim ciekawym zjawiskiem jest fakt, że im mniejsze dominicantes, tym większy udział kobiet w praktykach religijnych. Czy to nie pokazuje jasno wpływu feminizacji i przewagi wiary emocjonalnej. I punkt trzeci - widać brak ludzi młodych. Pytania dwa, po pierwsze o katechizacje. Ale też pytanie o wszelkiej maści ruchy młodzieżowe w ramach Kościoła. Jakie dają owoce, skoro młodych ubywa w kościołach. To jest dramat, bo za kilka lat kościoły trzeba będzie zacząć sprzedawać, jak to jest już na zachodzie tzw. chrześcijańskiej Europy.
Drogi Tomaszu, wrzucasz do jednego worka sprawy z różnych parafii. Niby czemu winna ma być akurat joga? Jogę i co tylko zdołał bardzo zwalczał Aleksander Posacki, a jeśli co odstręcza mnie od Kościoła, to właśnie kaznodzieje tacy jak on.
Czego zabrakło w katolicyzmie, że trzeba wspomagać sie jogą? Albo inaczej, czy katolicyzm wystarczy do życia i na tym świecie i w przyszłości, po śmierci?
Nadal pozostaje kwestia odpowiedzi na pytanie zadane powyżej. Ale postawię je bardziej ogólnie - czego brakuje w katolicyzmie, że trzeba wspomagać sie elementami innych religii czy wyznań?
"Czy to nie pokazuje jasno wpływu feminizacji i przewagi wiary emocjonalnej" - bo kobiety to emocje, a mężczyźni intelekt? Bardzo stereotypowo ujęte. Natomiast co do jogi - wydaje mi się, że to zjawisko bardzo marginalne i słabo przekładające się na życie polskiego Kościoła jako całości. Co do punktu trzeciego - jakości katechizacji, tutaj zgoda.
To nie są niestety stereotypy. Taka jest rzeczywistość w Kościele. Wystarczy np. pooglądać zdjęcia różnych wspólnot młodzieżowych (a mam okazje widzie różne, od znajomych na FB). Do tego wystarczy spojrzeć na dwie strony z ANNUARIUM STATISTICUM ECCLESIAE IN POLONIA AD 2019 - strona 28 (dominicantes 2017) i strona 36 - udział kobiet we Mszy św. w roku 2017. Im mniej uczestników Mszy sw., tym większy udział w nich kobiet.
panie Tomaszu wiara to prywatna sprawa każdego człowieka i kościół to już przeżytek------najważniejsze to nie krzywdzic innych w myśl zasady"moja wolnośc,kończy się na granicy wolności innego człowieka","żyj tak by nikt przez ciebie nie cierpiał",,,,,,,,,,wystarczy te dwie zasady wdrożyć w swoje życie,a żadne religie nie będą potrzebne,szczególnie te które,chcą dominowac i manipulowac ludzmi!!!!!!!!!!!!!nie można i nie powinno się narzucac poszczególnym jednostkom ani ewangelizacji,ani islamizacji ani innych wierzeń
Każdy ma swoją, osobiście i świadomie wybraną drogę życia. Dla mnie jest nią bycie członkiem wspólnoty Kościoła Katolickiego. Pewnie jestem zacofany, choc zawodowo zajmuje się najnowszymi technologiami...
Podstawowa przyczyna to zakończenie ery komunizmu, i wynikające stąd zmiany w Polsce. Zmiany w Polsce zmieniły też polski Kościół, ale tutaj można o bardzo wielu aspektach mówić, i pełna analiza nie jest łatwa. To, co piszesz, wygląda mi raczej na tendencyjne uznanie pewnych korelacji za związek przyczynowo-skutkowy.
Po pierwsze widać jak Kościół na własne życzenie traci wiernych. Pluralizm religijny, czy wręcz pozwalanie na wnikanie do Kościoła ruchów multireligijnych ma opłakane skutki. Dziś można przecież wybierać z wielu propozycji, co więcej trendem jest łącznie elementów wielu religii i wyznań. Dla przykładu bezrozumny pomysł łączenia wiary katolickiej z elementami jogi, medytacji buddyjskich itd.
Drugim ciekawym zjawiskiem jest fakt, że im mniejsze dominicantes, tym większy udział kobiet w praktykach religijnych. Czy to nie pokazuje jasno wpływu feminizacji i przewagi wiary emocjonalnej.
I punkt trzeci - widać brak ludzi młodych. Pytania dwa, po pierwsze o katechizacje. Ale też pytanie o wszelkiej maści ruchy młodzieżowe w ramach Kościoła. Jakie dają owoce, skoro młodych ubywa w kościołach.
To jest dramat, bo za kilka lat kościoły trzeba będzie zacząć sprzedawać, jak to jest już na zachodzie tzw. chrześcijańskiej Europy.
Natomiast co do jogi - wydaje mi się, że to zjawisko bardzo marginalne i słabo przekładające się na życie polskiego Kościoła jako całości.
Co do punktu trzeciego - jakości katechizacji, tutaj zgoda.
Do tego wystarczy spojrzeć na dwie strony z ANNUARIUM STATISTICUM ECCLESIAE IN POLONIA AD 2019 - strona 28 (dominicantes 2017) i strona 36 - udział kobiet we Mszy św. w roku 2017. Im mniej uczestników Mszy sw., tym większy udział w nich kobiet.
To, co piszesz, wygląda mi raczej na tendencyjne uznanie pewnych korelacji za związek przyczynowo-skutkowy.