Kolejny mędrzec: nie chodzi o to by nawrócić innych tylko siebie. Jak bym słyszał: nie chodzi o to by myć ręce tylko nogi. Odkąd nawracanie niewierzących w prawdziwą religię ma stać na przeszkodzie osobistemu nawróceniu? Pan Jezus nakazując (!) iść na wszystkie krańce ziemiami nauczać WSZYSTKIE narody tez usłyszy od kard. Kocha, że przecież nie o to chodzi? Jak się nie nawrócą to poginą na czele z tymi, którzy powinni dawać przykład zaangażowania w nawracanie innych a sami, przez swoją letniość, mamroczą tylko, że „trzeba by tak samemu” tylko po co, nikt nie może wymagać od nas heroizmu przecież. Gdyby święci to usłyszeli, taka św. Tereska lub św. Faustyna ... KOMPROMITACAJ osoby, która
No i? Poczytałem i ewidentnie kardynał odcina się od nawracania heretyków redukując ekumenizm do zabiegania o własne nawrócenie. Czyli właśnie „myjmy się, to znaczy myjmy nogi” - super, myjmy, ale co z rękami?