• Praktyk
    14.03.2017 19:15
    " Mam pewność, że wszystkie nowe metody prowadzenia młodych do bierzmowania zaowocują nie tylko tym, że młodzi dalej będą w Kościele. "
    Yhy, pewność...
  • Maluczki
    14.03.2017 19:55
    Nic się nie zmieni!-------------- Religia chrześcijańska jest oparta na prawdzie i aby być katolikiem, trzeba być mądrym, czyli dysponować takim zakresem poznania prawdy, aby móc prawidłowo odróżniać dobro od zła. Trzeba też wiedzieć co to jest wiara, co to jest prawda, trzeba wiedzieć co w praktyce znaczą poszczególne Przykazania Boże, trzeba wiedzieć co to jest miłość, miłość małżeńska, sprawiedliwość, miłosierdzie i jeszcze parę rzeczy. Tego człowiek uczy się stopniowo i przez lata. Bierzmowanie ma być potwierdzeniem, że bierzmowany to wszystko wie i jest prawdziwym wyznawcą religii chrześcijańskiej.---------A jak jest obecnie? Tragedia! Czy jakieś ekstra zgromadzenie to wszystko załatwi? Jasne że nie! -------Trzeba jeszcze dodać że nie da się tego wszystkiego nauczyć, jeżeli żyjemy wg religii materialistycznej, a tak właśnie dzisiaj jest.
  • Gość
    14.03.2017 21:14
    Ciekaw jestem tych nowych metod...
  • Piotr-St_Blajerowski-SI
    14.03.2017 21:38
    Hm. Także i tutaj do odpowiedzi sprowokowali mnie PT Zacni Komentatorzy Przedmówcy... Pewnie bez nich nie pisałbym nic, bo przyjdzie mi odnieść się do własnych doświadczeń jako katechety. Cóż - i tutaj, podobnie jak pod artykułem o dyskusji w Episkopacie o związkach pozasakramentalnych: nie to, że całkowicie dystansuję się od Przedmówców. Faktem jest bowiem - że zacytuję, co wpisał "Maluczki" - żyjemy w świecie "przemocnym" materializmu i nie ma co łatwo wierzyć, że to moc iluzoryczna; podobnie przestrzegam i ja przed pewnością, "że wszystko jest pod kontrolą, mamy nowe metody i jest OK!". Także - nie dystansuję się od intuicji, że podstawą jest raczej mocne trwanie przy fundamentach wiary aniżeli jej rozmywanie i dopasowywanie do błąkań owieczek. Tyle, że przestrzegałbym przed przekonaniem, że "na wszystko mamy już odpowiedź": i tych, co ulegają łatwo przekonaniu, że mamy nowe metody i wystarczy - jak i tych, co mówią, że "wystarczy twardo stać przy swoim". Nostalgia trochę mnie bierze - zaczynałem do Bierzmowania przygotowywać w połowie lat 80-tych ostatniego stulecia poprzedniego tysiąclecia, w Bytomiu, następnie w Nowym Sączu i pod koniec we Wrocławiu. Kilka rzeczy wysuwałem na czoło w tych przygotowaniach. Świadomość wyboru u młodych, że podejmują się odpowiedzialności za Kościół, aktywnego tworzenia go w wypadku każdego a nie tylko aktywu - dodając do tego zindywidualizowaną drogę, czemu miały służyć: 1) odejście od przekonania, że "w VIII klasie to wszyscy idą do Bierzmowania jak do Komunii Św, nie można zostawić kogoś na boku, by dojrzał potem" 2) osobisty kontakt, własne zadania dla poszczególnych osób, wśród których np. było wybranie przez każdego "własnego dla siebie" krzyżyka 3) potrzeba osobistego spotkania z Osobami Boga w Sakramencie. Otóż - bynajmniej nie tylko duszpasterze i nie tylko wierni okazywali dystans do takich założeń, możecie sobie wyobrazić, jak po obu stronach choćby postulat indywidualnego dochodzenia do Sakramentu, niekoniecznie "całymi rocznikami" był powodem do zdystansowania... W każdym razie, piszę o tym dlatego, że wydaje mi się, że wciąż jest to istotna sprawa. Przy całym szacunku dla nowych metod i przy popieraniu tych, które prowadzą do osobistego spotkania z Bogiem u "Młodego Człowieka" — problem jest w tym, by tego młodego przekonać, że "to jest mój mecz, ten Kościół i co się w nim dzieje; to jest mój mecz i chcę, muszę wejść na boisko, by zagrać". Niestety, jest wiele przyczyn, dla których dzisiaj wzbudzić w młodych to przekonanie jest trudno - ale jest i wiele potrzeb, które jak wyschnięta ziemia w sercach tych młodych, czekają na "Rosę z góry z Niebios i ożywcze Krople Krwi Jezusa".
  • Anna Panna
    14.03.2017 22:31
    Bierzmowani to przede wszystkim SAKRAMENT.
  • panax
    15.03.2017 09:51
    W okolicy, gdzie mieszkam (zachodniopomorskie) są dwie drogi. W miejskiej parafii obowiązują trzyletnie przygotowania i zeszyty obecności w kościele. Na niedalekiej wsi proboszcz mówi, że jeżeli chłopak (dziewczyna) wie, co to jest bierzmowanie i chce tego sakramentu, to on jego (ją) do niego dopuszcza. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej skłaniam się do przekonania, że ta druga droga ma sens. Po pierwsze, mówimy o SAKRAMENCIE, po drugie, trzyletnie przygotowania nie oznaczają automatycznie głębokiego przeżywania sakramentu, a po trzecie w kościele prawosławnym bierzmuje się dzieci przy chrzcie.
    Niestety, mimo, ze kościelna hierarchia zdaje sobie sprawę, że często bierzmowanie kończy praktykowanie wiary, nie widzę, by się coś zmieniało na lepsze.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
dzień
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
wiecej »