Byłbym powściągliwy w pozytywnej ocenie takiej akcji. Brzmi bardzo happaningowo. To znaczy nie wydaje się to być czymś w sobie samym złym ale Pan Jezus obiecywał łaski dla czczących ten obraz. Tak wyraził się do świętej siostry Faustyny. Ten wizerunek jest do czczenia a nie do bawienia się nim " każdy mógł do niego podejść i spróbować odnaleźć swoją podobiznę"... Czy na prawdę o to chodzi by zamiast kontemplować miłosierdzie szukać tam siebie? Potem dziwna sprawa, spoglądamy na obraz który tak naprawdę w szczegółach patrząc złożony jest z nas. Tak jakbyśmy samych siebie mieli kontemplować. Nie wiem co na to Pan Jezus ale ja jestem na nie. Lepiej pójść w drugą stronę spojrzeć na obraz Jezusa, spojrzeć w siebie i tam odnajdywać w jakim stanie jest obraz Jego samego, bo na obraz Boży jesteśmy stworzeni a nie Pan Bóg na nasz obraz. Uczyń panie Jezu serca nasze na wzór Serca Twego.
Obraz już jest, nie trzeba go tworzyć od nowa. Może zamiast tych dziwnych działań należałoby odświeżyć pamięć i kult obrazu Miłosierdzia Bożego z Wilna, tego pierwszego, i bardzo bliskiego wielu ludziom szczególnie z północy Polski i z Litwy?
Mi pomysł bardzo się podoba - myślę, że nie chodzi o to by szukać siebie na obrazie, w ogóle jeśli obraz będzie składał się z kilkunastu-kilkudziesięciu tysięcy zdjęć to wydaje mi się, że znalezione konkretnej osoby może być praktycznie niemożliwe. W moim odczuciu wysłanie zdjęcia powinno być swego rodzaju podpisem pod słowami "Jezu ufam Tobie".