Poszukiwana w Pieninach czwórka turystów z Warszawy nie żyje - poinformował PAP w piątek Mariusz Zaród, naczelnik Podhalańskiej Grupy GOPR. Dodał, ze prawdopodobnie zginęli od porażenia piorunem.
Ciała turystów: małżeństwa w wieku ok. 50 lat, ich córki oraz jej chłopaka ratownicy znaleźli w piątek rano na grani między Durbaszką a Palenicą.
"Wszystko wskazuje na to, że zostali porażeni piorunem. Obecnie trwają czynności mające na celu wyjaśnienie okoliczności zdarzenia oraz przyczynę śmierci" - poinformował PAP rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka. Ciała turystów zostaną przewiezione do zakładu medycyny sądowej, gdzie będą przeprowadzone dalsze badania zmierzające do ustalenia przyczyny zgonu.
Turystów poszukiwano od środy wieczór. Tego dnia wyszli oni ze Szczawnicy w góry i od tego czasu nie było z nimi kontaktu. Ratownicy rozpoczęli akcję poszukiwania po tym, gdy syn turystów powiadomił GOPR, że nie wrócili oni do miejsca zakwaterowania. Ich telefony komórkowe logowały się do sieci po raz ostatni w środę późnym wieczorem.
Jak poinformował Ciarka, w grupie poszukiwawczej znajdowali się m.in. ratownicy GOPR, policjanci i strażacy. Do akcji poszukiwawczej zaangażowano m.in. psy i policyjny śmigłowiec. Po słowackiej stronie turystów szukali ratownicy z Horskiej Zachrannej Służby. Ciała turystów: małżeństwa w wieku ok. 50 lat, ich córki oraz jej chłopaka znaleziono w rejonie szlaku z Palenicy na Jaworki.
Turystów poszukiwano od środy wieczór. Tego dnia wyszli oni ze Szczawnicy w góry i od tego czasu nie było z nimi kontaktu.
Ratownicy rozpoczęli akcję poszukiwania po tym, gdy syn turystów powiadomił GOPR, że nie wrócili oni do miejsca zakwaterowania. Po zawieszeniu akcji w nocy z czwartku na piątek poszukiwania zostały wznowione dziś rano.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.