Czysta zabawa, brudna interpretacja - tak o sprawie zdjęć z otrzęsin informuje portal legnica.fm. To manipulacja mediów - twierdzą komentatorzy, uczniowie, rodzice.
Rodzice, uczniowie, animatorzy stoją murem za księdzem dyrektorem, W obronie dyrektora lubińskiego Gimnazjum Salezjańskiego byli i obecni uczniowie szkoły pikietowali pod budynkiem lokalnej telewizji. Zdjęcia wyrwano z kontekstu, a cała sytuacja przede wszystkim skrzywdziła uczniów i szkołę - twierdzą rodzice. List przesłano także do gosc.pl
Opisując sytuację: taka konkurencja w ramach otrzęsin pojawiała się od kilku lat. O przebiegu zabawy wiedzieli przed wydarzeniem nauczyciele i rodzice. Zdjęcia pojawiały się na stronie gimnazjum i nie budziły najmniejszych wątpliwości ani nauczycieli, ani rodziców, ani uczniów. Technicznie wyglądało to w sposób następujący: młodzież przemalowana na koty miała za zadanie dotknąć nosem pianki na kolanach dyrektora, zostawiając sobie ślad na nosie. Ksiądz dyrektor został do roli wytypowany.
Podtekst seksualny nikomu nawet do głowy nie przyszedł. Czysta zabawa została zinterpretowana w sposób brudny - mówią nauczyciele i rodzice.
Dziennikarka (TVL), nie określona z nazwiska, podczas pikiety tłumaczyła uczniom, że nie chcieli uderzyć ani w nich ani w szkołę. Nadal jednak uważają, że taka zabawa nie powinna mieć miejsca. W przyszłym roku tej konkurencji nie będzie - poinformowała.
Nagrania radia legnica.fm można usłyszeć TUTAJ
Od Redakcji:
Podsumowując: z pedofilią i w ogóle z seksualnością to nie miało nic wspólnego. Nie wydaje mi się niestety także, by miało coś wspólnego z osobistą godnością człowieka (uwłacza jej każde "kocenie" - młodzież ma prawo tego nie rozumieć, ale to właśnie wychowawcy powinni ich tego nauczyć). Owszem, to była zabawa, z której zapewne nikt nie wyszedł upokorzony. Ale liczy się także to, czego uczy...
Joanna Kociszewska
Przeczytaj także komentarz ks. Artura Stopki.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.