Kościół greckokatolicki w Polsce przetrwał dzięki pomocy i życzliwości trzech prymasów: kard. Augusta Hlonda, kard. Stefana Wyszyńskiego i kard. Józefa Glempa - uważa o. Jozafat Romanyk, który w latach 1981-1989 był wikariuszem generalnym grekokatolików północnej Polski. 84 - letni bazylianin obchodzi w tym roku 60. rocznicę święceń kapłańskich.
Przez ostatnie 50 lat był związany z warszawskim klasztorem. Jubileuszowej Mszy św. 15 grudnia w grekokatolickim kościele w Warszawie przewodniczyć będzie kard. Józef Glemp. O. Romanyk wspomina, że po II wojnie światowej wszystkie prowincje ojców bazylianów zostały zlikwidowane, a w 1947 roku, podczas akcji "Wisła" ludność ukraińska została przesiedlona i rozproszona po kraju. Ocalał jedynie klasztor w Warszawie, gdzie przełożonym był o. Paweł Puszkarski. - To dzięki jego mądrej polityce i pomocy kard. Augusta Hlonda, udało się ocalić przed likwidacją ostatni klasztor bazylianów w Europie środkowo-wschodniej i uniknąć wysiedlenia zakonników - wspomina o. Romanyk. Bazylianie przez pierwsze, najtrudniejsze lata rządów komunistycznych w Polsce, odprawiali Msze św. w obrządku łacińskim. - To był element mądrej polityki o. Puszkarskiego. Dzięki temu władze nie ingerowały, obserwując jedynie klasztor i udało nam się zarejestrować zakon uzyskując osobowość prawną - powiedział o. Romanyk. Do kościoła przy klasztorze przy ul. Miodowej w Warszawie przychodzili Polacy i Ukraińcy. Od 1956 roku bazylianie zaczęli stopniowo wprowadzać Msze św. i nabożeństwa w obrządku wschodnim, by z czasem zrezygnować zupełnie z obrządku łacińskiego. W 1965 roku o. Romanyk został prowincjałem bazylianów i często spotykał się z prymasem Stefanem Wyszyńskim. - Ksiądz Prymas swoim autorytetem, mądrością i stanowczością potrafił bardzo pomóc. Jego stanowisko, jego stosunek do naszego zakonu i Kościoła greckokatolickiego był prawdziwie chrześcijański - podkreślił bazylianin. Dodał, że współpraca z kard. Józefem Glempem przebiegała równie dobrze. - Ksiądz Prymas Glemp mianował mnie wikariuszem generalnym dla grekokatolików północnej Polski. Nasze kontakty zaczęły się jeszcze w czasie, gdy kard. Glemp był sekretarzem prymasa Wyszyńskiego, a potem biskupem olsztyńskim. Nigdy nie zdarzyło się, by poproszony o pomoc odmówił - powiedział o. Romanyk. Po 1956 roku Kościół greckokatolicki w Polsce rozpoczął mozolną odbudowę duszpasterstwa, struktur i administracji. Grekokatoliccy księża i zakonnicy jeździli po całym kraju usiłując objąć duszpasterską opieką rozproszonych po akcji "Wisła" wiernych. Korzystali z świątyń katolickich, by z czasem rozpocząć budowę własnych kościołów. Przejmowali też opuszczone świątynie protestanckie i adaptowali opuszczone magazyny, "świeckie" budynki. Odradzało się życie duchowe grekokatolików, w czym pomagały siostry bazylianki, służebnice i józefitki, którym udało się przetrwać 10 najgorszych lat po wojnie. Starania duchownych i wiernych Kościoła greckokatolickiego w Polsce zostały zwieńczone sukcesem. W 1989 roku wskrzeszono diecezję greckokatolicką w Przemyślu a Jan Paweł II mianował ks. Jana Martyniaka jej biskupem. Diecezja ta była nieobsadzona przez 45 lat. 1 czerwca 1996 r. Ojciec Święty podniósł diecezję przemyską do rangi i godności archidiecezji metropolitalnej przemysko-warszawskiej. Jednocześnie ustanowił diecezję wrocławsko-gdańską dla Kościoła greckokatolickiego w Polsce z siedzibą we Wrocławiu, włączoną w skład metropolii przemysko-warszawskiej. Jej pierwszym biskupem został ks. mitrat Teodor Majkowicz, obecnie na jej czele stoi bp Włodzimierz Juszczak. - Historia Kościoła greckokatolickiego i narodu ukraińskiego jest pełna dramatycznych stron, ale moim zdaniem o tym powinni mówić historycy - uważa o. Romanyk. - My teraz musimy zająć się teraźniejszością i przyszłością - dodał. A współcześnie powiększa się liczba wiernych Kościoła greckokatolickiego. Młodnieje też kadra kapłańska. - Mamy mało powołań w Polsce, to jest nasza bolączka, ale wciąż przybywają powołania wśród Ukraińców, którzy przeżywają swoją formację w Polsce, a potem wracają na Ukrainę - powiedział bazylianin, który od lat pełni funkcję ojca duchownego kleryków. Jego zdaniem jest jeszcze jedna dobra strona wspólnych seminariów dla Polaków i Ukraińców. - Studiując razem filozofię i teologię, jednocześnie uczą się wzajemnego szacunku, tolerancji i porozumienia. Staną się potem apostołami pojednania między dwoma narodami - podkreślił. Wspominał też wizytę Jana Pawła II na Ukrainie. - Pomimo złej pogody, wcześniejszej złej propagandy atmosfera podczas spotkania wiernych z Papieżem była cudowna - powiedział. Jego zdaniem, takie spotkania, a także fakt, że Kościół greckokatolicki przetrwał mimo tylu trudności i prześladowań świadczy o tym, że jest to dobre, Boże dzieło. O. Jozafat Romanyk, bazylianin urodził się w 1919 roku na Ukrainie. Do zakonu bazylianów wstąpił w 1934 roku. Po ukończeniu szkoły średniej w Dobromilu, rozpoczął studia filozoficzne w Krystynopolu, gdzie zastała go II wojna światowa. Zakończył je w 1946 roku. Od 1947 do 1952 roku studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a następnie zamieszkał w warszawskim klasztorze bazylianów. Przez następne 50 lat, z niewielkimi przerwami, był na stałe związany ze stolicą Polski. W 1965 roku objął funkcję prowincjała, którą pełnił do 1985 roku. Po śmierci prymasa Stefana Wyszyńskiego, jego następca kard. Józef Glemp mianował o. Romanyka i ks. Jana Martyniaka wikariuszami generalnymi wiernych obrządku greckokatolickiego dla wikariatu północnego i południowego. O. Romanyk zrezygnował z tej funkcji w 1989 roku. Do 1994 roku pracował w Kołobrzegu. Od 1995 do 1999 roku pełnił funkcję ojca duchownego w warszawskim seminarium duchownym greckokatolickim. Od trzech lat pełni tę funkcję w seminarium przemyskim.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.