Co wolno, a czego nie wolno mówić w Internecie? Zastanawiali się nad tym uczestnicy debaty, która odbyła się wczoraj w Warszawie.
Kiedy parę lat temu jakiś chłopak zamordował księdza, który rzekomo wcześniej go molestował, na forum pewnego znanego portalu pojawiło się mnóstwo wypowiedzi. Trudno właściwie nazwać to nawet dyskusją, bo były to głównie głosy „prywatnych wrogów” Kościoła. Nie tylko pobłażliwie odnosili się do zabójstwa pisząc, że „czarnemu” się należało. Sugerowali, że to dobry sposób na rozprawienie się z wszystkimi księżmi. I co? Parę dni powisiało, w końcu chyba jednak ktoś się wystraszył – wszak było to nawoływanie do fizycznej rozprawy z całą grupą ludzi ze względu na ich religijne przekonania więc sprawa mogła się skończyć w sądzie – i cały wątek został usunięty. Ile te wypowiedzi zdążyły zrobić złego rozpalając atmosferę, to już tylko jeden Bóg raczy wiedzieć.
Zgadzam się z Andrzejem Grajewskim, który podczas debaty w Warszawie stwierdził, że dążąc do wyeliminowania nienawiści z przestrzeni Internetu powinno się też zacząć zauważać starannie hodowaną nienawiść do chrześcijan. Faktycznie, to nie tylko problem internetowych forów, ale stylu, w jakim wiele pism pisze o Kościele. Wydaje mi się jednak, że istnieje prosty sposób na zahamowanie tej fali: trzeba wypowiedzi internautów rzetelnie moderować. Póki co można odnieść wrażenie, że w wielu wypadkach to sami moderatorzy podgrzewają atmosferę z lubością puszczając tylko co ostrzejsze kawałki, a wycinając te rzeczowe. Powód? Nic tak nie zwiększa oglądalności jak pyskówka. To się po prostu przekłada na konkretne pieniądze.
Szkoda że nie wszyscy właściciele stron internetowych czy portali brzydzą się takim sutenerstwem (dostarczając możliwości realizacji niskich instynktów do niepohamowanej kłótni), ale naprawdę można inaczej. Na przykład? Spokojnie można wycinać posty, których autor powtarza nieprawdę. Np. gdy odgrzewa informacje już sprostowane lub powiela niesprawiedliwe zarzuty już dawno odparte licząc na to, że kłamstwo wiele razy powtarzane stanie się prawdą. Albo gdy w oskarżeniach uogólnia i jeden negatywny przypadek rozciąga na wszystkich. Podobnie gdy wzywa do fizycznej rozprawy z kimś.
Warto też jednak wycinać komentarze, w których nie ma rzeczowej dyskusji, a głównie atak personalny na interlokutora. Bo takie wpisy niczego prócz wzajemnego obrażania się nie wnoszą. Podobnie należałoby wycinać wszelkie posty z wulgaryzmami. Niezależnie od tego, czy reszta wypowiedzi ma sens.
Oczywiście w takich sprawach trudno być do końca sprawiedliwym sędzią. Różnica między wołaniem o znalezienie prawdy a powielaniem nieprawdy bywa nieostra. Podobnie z obrażaniem rozmówcy. Wytknięcie komuś błędu (np. nieznajomości faktów) zawsze będzie drugą stronę bolało. Moderator oczywiście wszystkiego nie wychwyci. Może albo wyciąć za dużo albo pozwolić na zbyt wiele. Jeśli jednak będzie się faktycznie starał, zawsze będzie lepiej niż jest w tej chwili. A z doświadczenia wiem, że konsekwentne wycinanie (czy nie publikowanie) takich wpisów sprawia, że rozmówca najczęściej zmienia ton i już uważa co pisze.
To nie jest teoria. Od lat prowadzimy nasze forum (forum.wiara.pl). Dzięki mrówczej pracy moderatorów (za która bardzo im dziękuję) udało nam się uchronić je przed zamienieniem w śmietnik negatywnych emocji. Że często co bardziej krewcy katolicy zarzucają nam, że nie jesteśmy dobrymi katolikami, bo ich posty wycinamy, a tolerujemy wpisy inaczej myślących? Trudno. Piąte i ósme przykazanie obowiązują zawsze, nawet w obronie najsłuszniejszej sprawy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.