Abp Kazimierz Nycz na mszę polową w białym miasteczku nie dał pozwolenia. Uważam, że słusznie. Przecież nikt miasteczka nie ukradnie - tłumaczy w rozmowie z Gazetą Wyborczą ks. Józef Jachimczak, krajowy duszpasterz służby zdrowia.
- Strajki w latach 80. miały kapelanów, przed Stocznią Gdańską odprawiano msze polowe. Teraz żaden biskup nie chciał mediować między pielęgniarkami a rządem. Dlaczego Kościół nie uczestniczy w życiu białego miasteczka? - To nie tak. Kościół autentycznie partycypuje w tym, co się dzieje w służbie zdrowia. Niedawno była msza święta, na której mówiłem kazanie do pielęgniarek, pozdrowiłem je. Episkopat wystosował apel o dialog. Nie zostawiliśmy pielęgniarek. Bardzo im współczuję, że nie mogą się porozumieć z nikim z rządu. Ale Kościół zachowuje tu rezerwę, bo dopóki nie przeprowadzi się gruntownej reformy służby zdrowia, dopóty nic nie pomoże. Więc Kościół się w coś takiego nie bawi. - W co się nie bawi? - Trzeba wszystko przemyśleć, a nie działać impulsywnie. Trzeba usiąść przy okrągłym stole. - Pielęgniarki chciały mszy polowej w białym miasteczku. Księża, których o to prosiły, odmówili. - Teraz jest zupełnie inaczej niż podczas strajków w Stoczni Gdańskiej. Nie potrzeba mszy polowych, bo są kościoły, gdzie można msze święte odprawiać. I my tak zrobiliśmy. - Chodziło o symbol. Pielęgniarkom zależało, żeby mszę odprawiono właśnie w miasteczku. - Do mszy świętej musi być poważna i kameralna atmosfera. Na dworze to niemożliwe. Co innego, gdy na oazach odprawia się msze polowe. Tu nie wiadomo, kto by przeszedł, ktoś może krzyknąć... - Na wolnym powietrzu często odprawia się msze, na przykład gdy przyjeżdża papież. Przychodzą tysiące osób, nie jest kameralnie. - Tego nie można porównywać, one są organizowane przez cały Kościół. Ale my jesteśmy z pielęgniarkami. Zresztą potem już nie proszono mnie o drugą mszę. - Ta druga msza też byłaby w kościele? - Tak, ponieważ abp Kazimierz Nycz [metropolita warszawski] na mszę polową nie dał pozwolenia. Uważam, że słusznie. Przecież nikt miasteczka nie ukradnie. Pielęgniarki mogą iść na mszę, a dwie czy trzy mogłyby pilnować. - Dlaczego abp Nycz nie pozwolił? - Powiedział, że teraz jest inna sytuacja niż wtedy, gdy walczyliśmy o wolność. - Mówi ksiądz: "Jesteśmy z pielęgniarkami". Na czym polega ta obecność? Dlaczego nikt z księży nie przyszedł np. spowiadać? - W sąsiedztwie białego miasteczka jest dużo kościołów. Wystarczy tam przyjść, gdy ktoś chce się wyspowiadać. - A może Kościół uważa, że protestującymi pielęgniarkami steruje lewica? - Ja tak nie myślę. Do białego miasteczka przychodzi, kto chce. Sądzę, że pielęgniarki się od tego odcinają. Są wierzące, były na mszy. Przystąpiły do komunii. - "Strajk pielęgniarek, czyli spektakl polityków lewicy" - to tytuł z tygodnika "Niedziela". - Każdy odpowiada sam za to, co pisze. Mnie naprawdę sytuacja nie jest obca. Odprawiałem msze, gdy były strajki, głodówki. Ale prawdziwy kłopot jest gdzie indziej. Pielęgniarki odchodzą od łóżek pacjentów. A powinny być przy chorych. - Nie mają prawa strajkować? Niezależnie od marnych zarobków? - To spory problem. Zarabiają za mało. Ale w przysiędze, którą składały, nie ma nic o strajku. - To jak rozwiązać ten problem bez strajku? - Nie wiem. Na przykład w 1980 r. w imieniu lekarzy i pielęgniarek strajkowali robotnicy.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.