„Jest absolutnie konieczne, aby politycy trzymali język na wodzy i nie tworzyli podziałów wśród obywateli, ale w pierwszym rzędzie wprowadzali w życie dialog oraz priorytety społeczne". W ten sposób biskupi Burundi skomentowali na zakończenie obrad plenarnych aktualny kryzys polityczny w tym afrykańskim kraju.
Chodzi o konflikt między rządzącą partią prezydenta Pierre’a Nkurunzizy, a ugrupowaniami mniejszościowymi, który zablokował prace parlamentu i doprowadził do aktów terroru wobec niektórych polityków. Burundyjscy biskupi wyrazili zaniepokojenie, także gdy chodzi o zerwanie negocjacji przez rebelianckie ugrupowanie Hutu – FNL. Choć sam prezydent wyraża w tej dziedzinie optymizm, to perspektywa powrotu działalności zbrojnych grup przeraża mieszkańców, pamiętających kilkunastoletnią wojnę domową, która kosztowała życie 300 tysięcy osób. „Przywódcy ugrupowań politycznych powinni rywalizować w stabilizowaniu demokracji – napisali biskupi Burundi. Zwycięzcy nie powinni jednak wyładowywać swej wściekłości na pokonanych, a ci ostatni nie mogą wzniecać zamętu opóźniającego rozwój kraju”. Episkopat przypomina także o obowiązku budowania instytucji państwa w perspektywie dobra wspólnego całego narodu, a nie partykularnych interesów.
Zabronione jest "celowe lub lekkomyślne" wpływanie na decyzję innej osoby o przerwaniu ciąży.
Liczbę ofiar szacuje się na 300 tys. kobiet i 25 tys. mężczyzn.
Po ataku poinformowano, że uderzenie było wymierzone w centra dowodzenia Hezbollahu.
Na spadek inflacji złożą się niższe ceny paliw i wolniejsza dynamika wzrostu cen żywności.
Widoczne były także zmiany dotyczące płci używających i ich pochodzenia etnicznego.